Gdy Robert Lewandowski zmagał się w zeszłym sezonie z kryzysem formy, Harry Kane błyszczał w Bayernie Monachium. Anglik bez wątpienia okazał się godnym następcą Polaka w stolicy Bawarii i wydawało się nawet przez moment, że imponująca forma strzelecka może otworzyć przed nim drogę do zdobycia Złotej Piłki, co “Lewemu” – niestety – nigdy się nie udało. Marzenia Anglika o triumfie w plebiscycie “France Football” szybko trafił jednak szlag. Sezon 2023/24 zakończył się bowiem dla Bayernu wielopoziomową klęską, a bramki Kane’a nie przełożyły się ostatecznie na ani jedno trofeum. Później Anglik dołożył też do swojej bogatej kolekcji niepowodzeń porażkę w finale Euro 2024. Teraz monachijska ekipa pomału wychodzi na prostą, a Kane dalej wykręca znakomite liczby w kanadyjce, ale najwyższą formę odzyskał przecież także “Lewy”, a jego Barcelona ma wielką ochotę na to, by przerwać w końcu pasmo klęsk w konfrontacjach z Bayernem.
Porównajmy sobie zatem tych dwóch wybitnych snajperów, zarówno jeśli chodzi o ich wyczyny w bieżących rozgrywkach, jak i całokształt ich karier.
Naturalnie obecnie trudno sobie wyobrazić ranking najlepszych piłkarzy wszech czasów, w którym Kane wyprzedzałby Lewandowskiego, ale przed Anglikiem zostało przecież znacznie więcej grania na najwyższym poziomie. Czyżby “Lewy” miał w tym kontekście pewne powody do niepokoju?
Rzut oka na statystyki
Oczywiście Lewandowski z racji na wiek jest najczęściej porównywany z Karimem Benzemą i Luisem Suarezem. Obaj są bowiem od niego tylko o rok starsi. Zastanawialiśmy się zresztą niedawno na Weszło, czy Polak zasługuje na status najlepszej dziewiątki swojej generacji. Tymczasem Kane jest aż o pięć lat młodszy od Polaka – zestawienie dokonań tej dwójki wypada zatem rozpocząć od sprawdzenia, w jakim punkcie swojej kariery “Lewy” znajdował się, będąc w wieku Anglika.
Lewandowski, Benzema, Suarez. Trzech gigantów, ale który jest największy?
Statystyki Kane’a na arenie klubowej (wszystkie rozgrywki):
- 17 lat: 18 meczów i 5 goli dla Leyton Orient (League One),
- 18 lat: 27 meczów i 9 goli dla Millwall (Championship) + 6 meczów i 1 gol dla Tottenhamu Hotspur (Premier League),
- 19 lat: 5 meczów i 0 goli dla Norwich (Premier League) + 15 meczów i 2 gole dla Leicester City (Premier League) + 1 mecz i 0 goli dla Tottenhamu Hotspur (Premier League),
- 20 lat: 19 meczów i 4 gole dla Tottenhamu Hotspur (Premier League),
- 21 lat: 51 meczów i 31 goli dla Tottenhamu Hotspur,
- 22 lata: 50 meczów i 28 goli dla Tottenhamu Hotspur,
- 23 lata: 38 meczów i 35 goli dla Tottenhamu Hotspur,
- 24 lata: 48 meczów i 41 goli dla Tottenhamu Hotspur,
- 25 lat: 40 meczów i 24 gole dla Tottenhamu Hotspur,
- 26 lat: 34 mecze i 24 gole dla Tottenhamu Hotspur,
- 27 lat: 49 meczów i 33 gole dla Tottenhamu Hotspur,
- 28 lat: 50 meczów i 27 goli dla Tottenhamu Hotspur,
- 29 lat: 49 meczów i 32 gole dla Tottenhamu Hotspur,
- 30 lat: 45 meczów i 44 gole dla Bayernu Monachium (Bundesliga),
- 31 lat: 10 meczów i 13 goli dla Bayernu Monachium.
łącznie: 555 meczów, 353 gole, 0,64 bramki na mecz (stan na 23.10.2024)
Statystyki Lewandowskiego na arenie klubowej (wszystkie rozgrywki):
- 16 lat: 19 meczów i 4 gole dla Delty Warszawa (ówczesna 4. liga),
- 17 lat: 14 meczów i 4 gole dla Legii II Warszawa (3. liga),
- 18 lat: 32 mecze i 17 goli dla Znicza Pruszków (3. liga) + 4 mecze i 8 goli dla Znicza II Pruszków (A-klasa),
- 19 lat: 34 mecze i 21 goli dla Znicza Pruszków (2. liga),
- 20 lata: 48 meczów i 2o goli dla Lecha Poznań (Ekstraklasa),
- 21 lata: 34 mecze i 21 goli dla Lecha Poznań,
- 22 lata: 43 mecze i 9 goli dla Borussii Dortmund (Bundesliga),
- 23 lat: 47 meczów i 30 goli dla Borussii Dortmund,
- 24 lat: 49 meczów i 36 goli dla Borussii Dortmund,
- 25 lat: 48 meczów i 28 goli dla Borussii Dortmund,
- 26 lat: 49 meczów i 25 goli dla Bayernu Monachium,
- 27 lat: 51 meczów i 42 gole dla Bayernu Monachium,
- 28 lat: 47 meczów i 43 gole dla Bayernu Monachium,
- 29 lat: 48 meczów i 41 goli dla Bayernu Monachium,
- 30 lat: 47 meczów i 40 goli dla Bayernu Monachium,
- 31 lat: 13 meczów i 18 goli dla Bayernu Monachium.
łącznie: 627 meczów, 407 goli, 0,65 bramki na mecz (stan na 23.10.2019)
Oczywiście kariera kapitana reprezentacji Polski rozwijała się znacznie wolniej. Dopiero sezon 2011/12 można uznać za pierwszy naprawdę udany w jego wykonaniu, jeśli chodzi o występy w topowych europejskich ligach. Lewandowski wyrósł wówczas na lidera Borussii Dortmund pod czujnym okiem Juergena Kloppa, choć jego początki w Bundeslidze nie należały przecież wcale do najłatwiejszych. Z kolei Kane już jako 21-latek cieszył się statusem gwiazdy Premier League, mimo że on również potrzebował paru lat spędzonych na wypożyczeniach, by podszlifować swoje umiejętności. W sezonie 2014/15 zapisał już jednak na swoim koncie 21 trafień w angielskiej ekstraklasie, co zapewniło mu drugie miejsce w rywalizacji o koronę króla strzelców. Jest to w sumie dość wymowne – podczas gdy młodziutki Kane walczył o status najlepszego strzelca Premier League, Lewandowski na analogicznym etapie kariery występował jeszcze na polskich boiskach.
Czyli, nie oszukujmy się, na peryferiach europejskiej piłki.
Tak naprawdę dopiero w Bayernie Monachium polski napastnik stał się prawdziwą maszynką do zdobywania goli. Jeszcze w Dortmundzie różnie z tą skutecznością bywało – wystarczy przypomnieć niezbyt sympatyczny żart jednej z niemieckich gazet, że “Lewy” nie trafiłby nawet do kibla, a co dopiero mówić o wcelowaniu piłką w bramkę. A “Bild” to już w ogóle odpiął wrotki, przezywając Polaka “Lewandoofskim” (“doof” – głupek). Z drugiej jednak strony, po przenosinach do bawarskiej ekipy Lewandowski zaczął regularnie wykręcać liczby, jakie prawie zawsze znajdowały się daleko poza zasięgiem Kane’a, gdy ten występował w Tottenhamie.
Anglik musiał sam przenieść się do Monachium, by zacząć kąsać oponentów z równą częstotliwością, co “Lewy” w wersji bawarskiej. I można to oczywiście wyjaśniać na rozmaite sposoby. Po pierwsze, napastnikowi Tottenhamu nigdy nie będzie równie łatwo o gole w Premier League, co snajperowi Bayernu w Bundeslidze. Po drugie, Kane’owi na przestrzeni ostatnich lat spędzonych w Londynie zdarzało się łączyć obowiązki dziewiątki z zadaniami typowymi dla rozgrywającego. Anglik często cofał się po futbolówkę i bardzo aktywnie uczestniczył w procesie konstruowania ataków swojego zespołu, a to akurat ten element gry, w którym “Lewy” się nie specjalizuje. Nie zapominajmy jednak, że Lewandowski dopiero jako 31-latek wkroczył w swój strzelecki prime i zanotował najbardziej imponujące sezony w swojej karierze.
Statystyki Lewandowskiego na arenie klubowej (wszystkie rozgrywki):
- 31 lat: 47 meczów i 55 goli dla Bayernu Monachium (Bundesliga)
- 32 lata: 40 meczów i 38 goli dla Bayernu Monachium
- 33 lata: 46 meczów i 50 goli dla Bayernu Monachium
- 34 lata: 46 meczów i 33 gole dla FC Barcelony (LaLiga)
- 35 lat: 49 meczów i 26 goli dla FC Barcelony
- 36: lat: 12 meczów i 14 goli dla FC Barcelony
łącznie: 240 meczów, 216 goli, 0,9 bramki na mecz (stan na 23.10.2024)
Debiutancki sezon Kane’a na niemieckiej ziemi był więc rzecz jasna kapitalny, jeśli chodzi o indywidualne wyczyny Anglika. 36 trafień w 32 meczach ligowych, do tego osiem goli w Lidze Mistrzów – klasa, znakomite liczby. Wciąż bledną one jednak przy tym, co Lewandowski wyprawiał w sezonie 2020/21, gdy skończył ligowe zmagania z 41 bramkami w zaledwie 29 spotkaniach. Nawet nieszczęsna kontuzja nie powstrzymała go wówczas przed pobiciem rekordu Gerda Muellera. Z kolei w sezonie 2019/20 “Lewy” zdobył aż 15 goli w Champions League, mimo że ćwierćfinały i półfinały ograniczono wówczas tylko do jednego starcia.
No i, przede wszystkim, Lewandowski od kilkunastu lat nieustannie zdobywa trofea.
Przegryw wszech czasów?
Mistrzostwo Polski, dziesięć tytułów mistrza Niemiec (dwa z Borussią, osiem z Bayernem), mistrzostwo Hiszpanii. Puchar Mistrzów. Pięć krajowych pucharów (jeden w Polsce, cztery w Niemczech), osiem superpucharów (sześć w Niemczech, po jednym w Polsce i w Hiszpanii). Do tego Superpuchar Europy i Klubowe Mistrzostwo Świata. Lista trofeów wywalczonych przez “Lewego” jest naprawdę długa – w sumie uzbierało się ich jak dotąd aż 28. Triumf w Lidze Mistrzów w sezonie 2019/20 unieważnił też zarzut, jaki dawniej często przed Polakiem stawiano, nazywając go “dużą rybą w małym stawie”, czyli królem wyłącznie niemieckiego podwórka. Inna sprawa, że ten zarzut zawsze wydawał się chybiony, biorąc pod uwagę kosmiczne statystyki Lewandowskiego w Champions League (96 goli w 122 meczach).
Z kolei w przypadku Kane’a wciąż zmuszeni jesteśmy do wyliczania przegranych przez niego finałów. Anglik nie dołożył bowiem cegiełki do ani jednego drużynowego sukcesu. Klasyczne “zero tituli” – zarówno na arenie klubowej, jak i w rozgrywkach międzypaństwowych.
To aż niewiarygodne.
Finałowe porażki Harry’ego Kane’a:
- Euro 2020,
- Euro 2024,
- Liga Mistrzów 2018/19,
- Puchar Ligi Angielskiej 2014/15,
- Puchar Ligi Angielskiej 2020/21,
- Superpuchar Niemiec 2023.
Mamy zatem Kane’a, niemal od samego początku seniorskiej kariery grającego z powodzeniem w Premier League, w centrum zainteresowania miłośników futbolu z całego świata, który w wieku 31 lat wciąż pozostaje absolutnie niespełniony piłkarsko, podczas gdy Lewandowski musiał się mozolnie przebijać do europejskiej czołówki i od paru ładnych lat tak naprawdę nic już nie musi, bo na arenie klubowej wygrał wszystko. Dwie wybitne dziewiątki, dwie skrajnie odmienne kariery.
Naturalnie Kane nie jest jedynym wybitnym zawodnikiem w dziejach europejskiej piłki, któremu nigdy nie udało się sięgnąć po krajowy tytuł. Podobna niemoc dotknęła choćby kilku jego rodaków: Stevena Gerrarda, Gary’ego Linekera czy Bobby’ego Moore’a. Ligowych triumfów nie mają też na swoim koncie Antoine Griezmann, Fernando Torres, Rudi Voeller czy Marco Reus. Tylko że większość z wymienionych graczy zdołała powetować sobie ligowe niepowodzenia na innych frontach. A to triumfując w europejskich rozgrywkach, a to sięgając po tytuł mistrza świata czy Europy. Nawet Marco Reus zgarnął kilka krajowych pucharów na otarcie łez.
Tymczasem u Kane’a nadal panuje totalna posucha.
Nie tylko Harry Kane. Wybitni piłkarze bez ligowego tytułu na koncie
Rzecz jasna można ją wytłumaczyć wieloletnim przywiązaniem Anglika do Tottenhamu. Ostatecznie Spurs rzadko odnoszą sukcesy w angielskiej ekstraklasie czy europejskich pucharach. Owszem, drużyna z północnego Londynu za czasów Kane’a wielokrotnie liczyła się w rywalizacji o najwyższe cele, lecz nigdy nie przystępowała do rozgrywek jako murowany faworyt do tytułu. Zawsze znalazł się w stawce ktoś bogatszy, silniejszy kadrowo, o większych ambicjach. Ale bywały też takie momenty, gdy wiele wskazywało na to, iż Tottenham – a wraz z nim Kane – doczeka się wreszcie swojej chwili chwały. Zawsze kończyło się jednak na wielkim rozczarowaniu. A teraz, jak gdyby tego było mało, Bayern Monachium przerwał swoją mistrzowską passę akurat w tym sezonie, gdy w drużynie pojawił się Kane.
Klątwa, pech, nieudolność, zwykły zbieg okoliczności? Naprawdę trudno to wytłumaczyć, skoro mówimy o tak skutecznym napastniku.
Gole Harry’ego Kane’a według rozgrywek:
- Premier League: 213 goli (320 meczów),
- Bundesliga: 44 gole (39 meczów),
- Liga Mistrzów: 33 gole (46 meczów),
- mistrzostwa świata: 8 goli (11 meczów),
- mistrzostwa Europy: 7 goli (18 meczów).
Gole Roberta Lewandowskiego według rozgrywek:
- Bundesliga: 312 goli (384 mecze),
- LaLiga: 54 gole (79 meczów),
- Liga Mistrzów: 96 goli (122 mecze),
- mistrzostwa świata: 2 gole (7 meczów),
- mistrzostwa Europy: 6 goli (13 meczów).
Jak tak dalej pójdzie, Anglik zapracuje sobie na status największego specjalisty, jeśli chodzi o nie-wygrywanie trofeów, w całych dziejach europejskiej piłki. Choć trzeba też w tym momencie zaznaczyć, że po siedmiu kolejkach sezonu 2024/25 Bayern prowadzi w Bundeslidze i jest całkiem prawdopodobne, że zdoła w 2025 roku odzyskać mistrzostwo. No i Kane nie powiedział też ostatniego słowa w kadrze, podczas gdy “Lewy” na tym polu niczego znaczącego nie ugrał i nie ugra. Nie ten potencjał zespołu.
Mocne wejście w sezon
A skoro już wspomnieliśmy o obecnej kampanii, to wypada wspomnieć, że dla obu napastników jest ona jak dotąd bardzo udana. Poprzednie rozgrywki zdawały się zwiastować wypadnięcie Lewandowskiego z grona najlepszych snajperów Starego Kontynentu, ale powrót pod skrzydła Hansiego Flicka okazał się dla kapitana reprezentacji Polski zbawienny. “Lewy” zapisał na swoim koncie już dwanaście bramek w hiszpańskiej ekstraklasie – tylko o siedem mniej, niż w całych poprzednich rozgrywkach. Dołożył też dwa gole w Champions League w meczu z Young Boys (5:0) i jest w niej coraz bliżej przekroczenia magicznej bariery stu trafień.
Kane także nie zwalnia tempa. W lidze trafił do siatki ośmiokrotnie, na co złożyły się między innymi dwa hat-tricki. Do tego dołożył również pięć asyst. Z kolei w Lidze Mistrzów ukąsił cztery razy w wygranym aż 9:2 starciu z Dinamem Zagrzeb. Potem przytrafił mu się jednak pusty przelot w przegranym spotkaniu z Aston Villą. Trochę podobnie jak u Lewandowskiego, który przed miesiącem nie zdołał pokonać bramkarza AS Monaco w spotkaniu przegranym 1:2.
Obaj wciąż czekają więc w tym sezonie na swój naprawdę wielki wieczór w LM, gdy przeciw nim stanie zespół z najwyższej półki.
Urządźmy zresztą Polakowi i Anglikowi małe porównanie dokonań z bieżącej kampanii.
Lewandowski i Kane w sezonie 2024/25 w rozgrywkach ligowych:
- Lewandowski – 10 meczów / Kane – 7 meczów,
- 12 goli + 2 asysty / 8 goli + 5 asyst,
- 10 goli bez rzutów karnych / 6 goli bez rzutów karnych,
- 11,6 spodziewanych goli (xG) / 5,4 spodziewanych goli (xG),
- 1,35 goli na 90 minut / 1,22 gola na 90 minut,
- 1,58 goli i asyst na 90 minut / 1,98 goli i asyst na 90 minut,
- 1,12 rajdów progresywnych na 90 minut/ 1,36 rajdów progresywnych na mecz,
- 1,91 podań progresywnych na 90 minut / 3,94 podań progresywne na 90 minut,
- 4,16 strzału na 90 minut/ 4,24 strzału na 90 minut,
- 54,1% strzałów celnych / 35,7% strzałów celnych,
- 20,9 podań na 90 minut (71,5% celnych) / 24,1 podań na 90 minut (83% celnych),
- 6,4 kontaktów z piłką w polu karnym na 90 minut / 6,8 kontaktów z piłką w polu karnym na 90 minut,
- 43,8% skuteczności w pojedynkach powietrznych / 58,3% skuteczności w pojedynkach powietrznych.
źródło: FBref.com
Wielkich zaskoczeń nie ma – Harry Kane w układance taktycznej Vincenta Kompany’ego ma dużo więcej do zaoferowania w kreacji, podczas gdy Robert Lewandowski jest znacznie groźniejszy przy wykańczaniu akcji, o czym świadczy choćby wyraźnie wyższa celność oddawanych przez Polaka uderzeń. A warto zwrócić uwagę, że “Lewy” mimo wszystko w meczach ligowych notuje nieco mniej kontaktów z piłką w polu karnym od snajpera Bayernu. Inna rzecz, że gdy to Polak błyszczał w barwach monachijskiej ekipy za kadencji Hansiego Flicka, to tych kontaktów z futbolówką w szesnastce było w jego przypadku jeszcze więcej – nawet przeszło 8 na mecz.
W ogóle Polak wtedy częściej znajdował się pod grą. Flick zatem stara się wydobywać z Lewandowskiego jak najwięcej, stosując sprawdzone rozwiązania taktyczne sprzed lat, ale nie jest ślepy na to, że ma w tej chwili do czynienia z napastnikiem o kilka lat starszym, którego siłami należy na murawie szafować oszczędnie.
***
Efektem tych działań trenera “Blaugrany” jest fenomenalny renesans formy Lewandowskiego. Fani katalońskiej ekipy znów mają powody, by wierzyć, że z Polakiem na szpicy uda im się powrócić nie tylko na ligowy tron, ale również do walki o triumf w Champions League. A dzisiejsze starcie z Bayernem Monachium będzie pierwszym wielkim testem, jakiemu ta odbudowana wiara zostanie w tym sezonie poddana. Zwłaszcza jeżeli przypomnimy sobie historię całą bawarsko-katalońskich potyczek. Piętnaście meczów, dwa zwycięstwa Barcelony, dwa remisy, jedenaście triumfów Bayernu. Od 2013 roku wygląda to wręcz drastycznie:
- Bayern Monachium 4:0 FC Barcelona,
- FC Barcelona 0:3 Bayern Monachium,
- FC Barcelona 3:0 Bayern Monachium,
- Bayern Monachium 3:2 FC Barcelona,
- FC Barcelona 2:8 Bayern Monachium,
- FC Barcelona 0:3 Bayern Monachium,
- Bayern Monachium 3:0 FC Barcelona,
- Bayern Monachium 2:0 FC Barcelona,
- FC Barcelona 0:3 Bayern Monachium.
Gdyby Lewandowskiemu udało się dziś poprowadzić zespół do przerwania tej naprawdę katastrofalnej passy, byłby to ogromny zastrzyk pozytywnej energii przed nadchodzącym “Klasykiem”. A jeśli zatriumfują Kane i spółka, to cóż, będzie to tylko kolejna demonstracja siły w wykonaniu Bayernu i brutalny komunikat skierowany do Katalończyków: “możecie wziąć naszego najlepszego strzelca i naszego trenera, ale i tak nie macie z nami szans”.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Spuścizna sześciu trofeów, czyli co zostało w Monachium po Flicku
- Ostatni akt przed Złotą Piłką. Może ją odebrać tylko on?
- Nie mają nóg, rąk, ale są pełne pasji. „Chcę wrócić do Polski z pucharem” [REPORTAŻ]
- Pierwszy taki występ w historii. Ojciec i syn zagrali razem w meczu NBA!
fot. NewsPix.pl