Radosław Majecki w pierwszym występie w tym sezonie zachował czyste konto. Polak powrócił po kontuzji do wyjściowego składu AS Monaco na zremisowany bezbramkowo mecz z Lille.
Były bramkarz Legii Warszawa od sierpnia leczył kontuzję stawku skokowego, której nabawił się w trakcie okresu przygotowawczego. Znalazł się co prawda w kadrze na dwa ostatnie mecze z Dinamo Zagrzeb i Rennes, ale zdaniem mediów, nie był jeszcze w pełni sił. Wczoraj “L’Equipe” anonsowało, że Majecki wystąpi w najbliższym spotkaniu z Lille i rzeczywiście tak się stało.
Biorąc pod uwagę, że Polak nie wpuścił żadnej bramki, jego premierowy występ w tym sezonie należy uznać za udany. Monaco również nie strzeliło gola, ale i to nie wypada najgorzej, jeśli spojrzymy na klasę rywala, który na dodatek ostatnie pół godziny grał w przewadze jednego zawodnika.
Jak spisał się Majecki? Raczej nie miał za wiele do roboty. Francuskie media odnotowują interwencję przy niezbyt wymagającym uderzeniu Jonathana Davida i to by było na tyle, bo Lille w całym meczu oddało tylko trzy strzały (jeden celny).
Niemniej, cieszy powrót Polaka do składu i to w starciu z rywalem z czołówki. Oby Majecki potwierdził dobrą dyspozycję, gdy przyjdzie mu zatrzymywać lepiej dysponowanego przeciwnika.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Pobili piłkarza i go prześladują. Wojsko, kibole, prezesi – jedna drużyna, brawo! [KOMENTARZ]
- Reprezentacja czeka dłużej na czyste konto niż San Marino i to nie jest kwestia rywali
- „Karierowiczka. Najlepsza specjalistka. Zawładnęła wszystkim”. Historia Darii Abramowicz
Fot. Newspix