Długo zanosiło się, że Węgrzy zgraną pełną pulę i wyprzedzą Holendrów w tabeli grupy 3. dywizji A Ligi Narodów. Na 7 minut przed końcem regulaminowego czasu gry Madziarzy mieli prowadzenie i przewagę jednego zawodnika, ale ostatecznie zakończyli zawody z jednym punktem na koncie.
Węgrzy wyszli na prowadzenie w 32. minucie po bramce Rolanda Sallaia. Szoboszlai i Nikitscher odebrali piłkę Reijndersowi w środku pola, po czym ten drugi zagrał na lewo do wbiegającego Zsolta Nagy’a. Wahadłowy dośrodkował w pole karne, a tam złe ustawienie obrońców wykorzystał Sallai, który strzałem przy bliższym słupku wpakował piłkę do siatki.
Pozostała część meczu to bicie przez Holendrów głową w mur. Oranje długo nie mogli znaleźć sposobu by wyrównać stan rywalizacji, ale ostatecznie dokonali tego i to w momencie, kiedy ich sytuacja jeszcze się pogorszyła.
W 79. minucie z boiska wyleciał Virgil Van Dijk. Kapitan gości wyłapał dwie żółte kartki w przeciągu trzech minut – jedną za komentarz w stronę arbitra, drugą za kopnięcie rozpędzonego Kevina Csobotha. Wydawało się, że w tych okolicznościach Węgrzy muszą już dowieźć prowadzenie do końca, ale Holendrzy mimo osłabienia zdołali wyrównać. Dośrodkowanie Cody’ego Gakpo z rzutu wolnego zamienił na bramkę strzałem głową Denzel Dumfries.
When Van Dijk released that the opponent dribbled past him,he made a dangerous tackle and received red card 😆😂 “best defender in tw” they said pic.twitter.com/fWPMrPIXdu
— CT (@KDBxMCI) October 11, 2024
Nie można powiedzieć, że końcowy wynik nie jest sprawiedliwy, w końcu Węgrzy po zdobyciu pierwszej bramki nie zdołali już oddać celnego strzału. A to, że Holendrzy wyszarpali remis w najmniej oczekiwanym momencie to już inna historia.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- „Nie czuł się gorszy od gwiazdy Premier League”. Ameyaw i jego droga do kadry
- Flavio Paixao: Reprezentacja Polski nie umie wykorzystać Lewandowskiego! [WYWIAD]
- Saganowski dla Weszło: Byłem o krok od FC Porto. Wszystko popsuł Janas
- Sensacyjne powołania Michała Probierza – co z nich wynika w praktyce?
- Beenhakker i Ebi napisali historię. Jak ograliśmy Portugalię w Chorzowie
Fot. Newspix