Adrian Łyszczarz to jeden z największych pechowców ostatnich lat. Po raz drugi zerwał więzadła krzyżowe w kolanie, właśnie gdy jego kariera nabierała rozpędu.
Kariera Adriana Łyszczarza zapowiadała się obiecująco. Już jako 17-latek zadebiutował w Ekstraklasie. Szansę gry dał mu w Śląsku Wrocław Jan Urban. Występował również regularnie w młodzieżowych reprezentacjach Polski. Był kapitanem drużyn w różnych rocznikach. Wyprowadzał również biało-czerwonych z opaską na ramieniu podczas jednego meczu na mundialu do lat 20 w naszym kraju. Trzy miesiące po mistrzostwach świata nastąpiło pierwsze załamanie dobrze zapowiadającej się kariery.
Łyszczarz w październiku 2019 roku zerwał więzadła krzyżowe. Stracił przez to półtora roku. Do gry na poziomie Ekstraklasy – wcześniej już notował występy w drugoligowych rezerwach – powrócił w lutym 2021 roku. Pomocnik z mozołem wracał do formy w drugiej drużynie, ale jego przygoda ze Śląskiem dobiegła końca w lipcu 2023 roku. Najpierw trafił do Resovii, a następnie latem tego roku do Odry Opole.
Wydawało się, że powoli odzyskuje dawną formę. Od połowy marca na pierwszoligowych boiskach strzelił pięć goli i zanotował sześć asyst. I znowu przyszło załamanie. Podczas spotkania Pucharu Polski z Podbeskidziem II Bielsko-Biała zerwał więzadło krzyżowe przednie w prawym kolanie. Czeka go zatem kolejna wielomiesięczna przerwa.
WIĘCEJ O I LIDZE:
- Nie chcem, ale muszem. Pogoń Siedlce niechcący nie wpuści kibiców Wisły
- Japoński trequartista, który w Polsce uczy się uciekać. Losy Hide Vitalucciego
- Moskal o zwolnieniu z Wisły: Na wynik pracuje cały klub. Powinniśmy budować struktury
Fot. Newspix