To był pierwszy mecz w historii obu tych ekip i na dłużej ten dzień z pewnością zapamiętają piłkarze Lille. Podopieczni Carlo Ancelottiego zrobią wszystko, aby ten wieczór wymazać z pamięci. To pierwsza porażka Realu Madryt od 1,5 roku w Lidze Mistrzów. Ostatni raz Królewskich pokonał Manchester City w półfinale rozgrywek w sezonie 2022/23.
Po derbach Madrytu w obozie Królewskich nastroje nie są tragiczne, ale mogłyby być lepsze. Remis, który Atletico wywalczyło w ostatnich minutach spotkania, wielu kibiców zapisuje na konto Carlo Ancelottiego. Włoch cofnął zespół i dążył do zdobycia trzech punktów poprzez utrzymanie tylko jednobramkowej przewagi. Margines błędu był niewielki, Real zrezygnował z prób podwyższenia wyniku, a Atletico to wykorzystało. Remis, który smakował jak przegrana, spowodował, że zaufanie do włoskiego trenera zostało delikatnie nadszarpnięte. Po takim spotkaniu, obowiązkiem zespołu było zdobycie trzech punktów w Lidze Mistrzów, tym bardziej, że przeciwnik nie był z najwyższej półki.
Pierwszy raz w podstawowym składzie Realu Madryt wystąpił Endrick. Młody Brazylijczyk pobił tym samym rekord słynnego Raula Gonzaleza, który został starterem w Lidze Mistrzów, mając dokładnie 18 lat i 78 dni. Dzisiaj Endrick był o 5 dni młodszy.
Lille zajmuje piąte miejsce w tabeli Ligue 1 i nie miało na papierze zbyt wielu atutów w meczu ze zdobywcą Ligi Mistrzów. Boisko pokazało co innego. Francuzi w pierwszej połowie byli lepsi. Grali spokojnie, byli opanowani i tworzyli sytuację. Przy jednej z nich świetnie spisał się Andrij Łunin, który dwukrotnie interweniował w jednej akcji. Statystyki również doskonale pokazują, z jakim meczem mieliśmy do czynienia. Posiadanie piłki rozłożyło się idealnie po 50 procent, ale w liczbie ataków przeważało Lille. Choć goście też mieli sytuację po rajdzie Endricka. Wtedy jego strzał obronił jednak Lucas Chevalier.
Kibice Realu nie mogli być zadowoleni po tak bezbarwnej pierwszej połowie spotkania, a gdy już szykowali się do zrobienia ciepłej herbaty lub wyjęcia zimnego napoju z lodówki w przerwie, piłkę ręką w polu karnym dotknął Eduardo Camavinga. Futbolówkę na 11 metrze ustawił Jonathan David, a kilka sekund później mógł się cieszyć ze zdobytej bramki. W przerwie Carlo Ancelotti i jego syn Davide, musieli mocno wpłynąć na zachowanie piłkarzy, aby w drugiej połowie zagrali dokładnie tak, jak kochają kibice Realu. Czyli ofensywnie, z magią i dużą liczbą bramek.
Na boisku wraz z początkiem drugiej połowy pojawił się Fran Garcia, który zastąpił Ferlanda Mendy’ego. Francuz przede wszystkim skupiał się na obronie, a Hiszpan miał wprowadzić trochę dynamiki do gry Realu. Jednak żadnego przyspieszenia po stronie gości nie zaobserwowaliśmy. Za to problemy obrońcom Królewskich sprawiał ciągle Edon Zheghrova. W 57. minucie na boisko wszedł Kylian Mbappe. Drugim zmiennikiem w tym samym okienku był Luka Modrić, którego wejście oznaczało zmianę taktyczną. Na środek obrony przesunął się Aurelien Tchouameni, a Chorwat grał w środku pola m.in. z Fede Valverde.
Real Madryt przycisnął mocniej dopiero w ostatnich sześciu minutach regulaminowego czasu gry. Najpierw błąd popełnił Ayyoub Bouaddi, który grał doskonałe spotkanie, ale jego strata pozwoliła Królewskim przeprowadzić akcję, w której dwukrotnie swój zespół musiał ratować Chevalier – strzelali Arda Guler i Jude Bellingham. Chwilę później główkował Antonio Rudiger, a piłkę próbował dobijać Vinicius. W 90. minucie po doskonałym podaniu Modricia wyrównać wynik mógł Guler, ale trafił prosto w bramkarza. To wszystko jednak na nic, bo Real zaczął tworzyć sytuacje zdecydowanie za późno.
Real Madryt był dzisiaj bezbarwny, nie miał pomysłu na grę i mocno zawiódł kibiców, którzy liczyli na odtrutkę po nieudanych derbach. Lille zagrało świetnie i sensacja stała się faktem. Trzy punkty zostały we Francji, a madrycka prasa od jutra będzie się zastanawiać, czy w zespole z Santiago Bernabeu można już mówić o kryzysie.
Lille – Real Madryt 1:0 (1:0)
Jonathan David 45’+3 k
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Pochwały w Polsce, krytyka w czwartej lidze angielskiej. Poznajcie Maxiego Oyedele
- Debiuty duetów z jednego kraju w Barcelonie: Lewy i Szczena, Cruyff i Neeskens, Ronaldo i Giovanii…
- Szczęsny dwójką? Panie Pena, z czym do ludzi?
- Nie być hipokrytą. Świetnie, że Szczęsny przerywa emeryturę dla Barcelony
- Nie tylko Szczęsny. Kto jeszcze wracał z piłkarskiej emerytury?
Fot. Newspix