Reklama

Umacnianie wałów, organizacja zbiórek. Polski sport w walce z powodzią

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

25 września 2024, 12:24 • 10 min czytania 6 komentarzy

Siatkarze PSG Stali Nysa pomagający przy budowie wałów. Piłkarze Śląska Wrocław, którzy wraz z trenerem mozolnie napełniali piaskiem kolejne worki. Miko Marczyk, który zamiast trenować do rajdowych mistrzostw Europy, robił rajd po organizowanych punktach zbiórek, by pomóc dostarczyć powodzianom artykuły pierwszej potrzeby. W ostatnich dniach mieszkańcy południowej Polski musieli zmierzyć się z potężną falą powodzi oraz jej skutkami. W tej walce pomogło im wiele postaci oraz instytucji ze świata polskiego sportu – od klubów po byłych zawodników. Poznajcie część z tych, którzy w obliczu ludzkiego dramatu podali innym pomocną dłoń.

Umacnianie wałów, organizacja zbiórek. Polski sport w walce z powodzią

NYSA – ZAMIAST ZDOBYWAĆ PUNKTY, UMACNIALI WAŁY

Licząca ponad czterdzieści tysięcy mieszkańców Nysa jest jedną z miejscowości, które najbardziej ucierpiały podczas tegorocznej powodzi. Burmistrz miasta Kordian Kolbiarz na 100 milionów złotych ocenił wyłącznie zniszczenia infrastruktury drogowej, jakie poczyniła wielka woda. A przecież mowa tylko o uszkodzeniach drogowych. Ogromne straty materialne poniosło wiele rodzin, których dobytek życia znalazł się pod wodą.

Ze względu na kryzysową sytuację w mieście, PSG Stal Nysa zdecydowała się przełożyć mecz wyjazdowy z Resovią i domowy ze Skrą Bełchatów. – W tamtym momencie nie wyobrażałem sobie, że wyjdę na parkiet i będę rozgrywał mecz. Są rzeczy dużo ważniejsze, a taką rzeczą jest zdrowie najbliższych – mówił Weszło przyjmujący Nysy Michał Gierżot.

KLUB Z NYSY W EPICENTRUM KATAKLIZMU. „NIKT Z NAS NIE WIE, CO NAS CZEKA”

Reklama

I trudno dziwić się siatkarzom z opolskiego, bo powódź dotknęła także bezpośrednio ich samych. Woda zniszczyła między innymi dom rodzinny Jakuba Olejniczaka. 17-letni libero, którego ojciec Arkadiusz także był siatkarzem, to najmłodszy zawodnik tego sezonu PlusLigi. Zamiast więc skupiać się na ratowaniu punktów w meczach, Jakub musiał pomóc w ratowaniu dobytku należącego do jego rodziny.

Z kolei Robert Prygiel, prezes Stali, relacjonował nam: – Byłem później, nie udało mi się przekroczyć rzeki. Musiałem zostać u znajomych. Zawodnicy dojechali do domów, zabezpieczyli to, co najważniejsze. A później ruszyli na rynek, żeby pomagać. Zabezpieczali bazylikę, ale też posesje prywatne. Trochę wyglądało to tak, że pytali komu pomóc, jak pomóc i wspierali mieszkańców Nysy. Niektórzy wrócili do mieszkań, a trener Pliński oraz statystyk Kacper Goździkiewicz dalej pomagali. Tu przy sklepie, przy restauracji, przy poczcie. Pomagali też piłkarze miejscowego klubu.

Dziesięciu chłopa, targających ciężkie worki z piaskiem. Wiedzieliśmy, że naszym obowiązkiem jest chronić miasto i ludzi. To było ciekawe, choć trudne doświadczenie dodał Gierżot. A robić było co, bo mieszkańcy miasta w szczytowym momencie fali do późnych godzin nocnych walczyli nad tym, by uszczelnić wały chroniące część miasta przed zatopieniem.

PSG Stal Nysa nie była jedynym klubem z miasta, który zaangażował się w pomoc. Podobne działania podjęła NTSK PANS Komunalnik Nysa. Drużyna w której występuje Anna Kurek, regularnie publikowała na swoich kanałach społecznościowych, a jej przedstawiciele nieśli pomoc w mieście. Stało się jednak tak, że NTSK sama została pozbawiona miejsca i sprzętu do treningu, a wszystko z powodu zalania sali gimnastycznej w Szkole Podstawowej nr 5.

W tym miejscu znajdziecie linki do zbiórek: na rzecz rodziny Olejniczaków [KLIK] oraz pomocy siatkarkom NTSK [KLIK].

Reklama

ŚLĄSK WALCZYŁ O WROCŁAW

Siatkarze nyskiej Stali nie byli jedynymi sportowcami, którzy w obliczu zagrożenia swojego miejsca zamieszkania ruszyli z pomocą. Na podobny ruch zdecydował się Jacek Magiera oraz kilku piłkarzy Śląska: Łukasz Bejger, Jehor Macenko, Sebastian Musiolik, Simeon Petrow czy Mateusz Żukowski.

Wczoraj [tj. 16 września – dop. red.] przy ulicy Długiej pojawiła się nasza delegacja, która pomagała z ładowaniem piasku do worków. Was również zachęcamy, każde ręce do pomocy mogą się przydać! można było przeczytać w jednym ze wpisów, które Śląsk zamieścił na portalu X.

Ponadto Śląsk uruchomił sprzedaż wirtualnych cegiełek, których liczba wynosiła pojemność Tarczyński Areny. Koszt zakupienia jednej wynosił 10 złotych. Klub wykupił 9362 takich cegiełek, bowiem tyle biletów udało się sprzedać na przełożony mecz ze Stalą Mielec. Ostatecznie sprzedano ich 15217, co – jak łatwo policzyć – przełoży się na ponad 150 tysięcy złotych pomocy dla powodzian. Poza tym pod samym stadionem zorganizowano punkt odbioru worków z piaskiem, których udało się rozdać ok. 130 tysięcy.

Nie tylko piłkarze z Wrocławia podjęli działania w walce z powodzią. Koszykarze ze stolicy Dolnego Śląska zabezpieczali workami z piaskiem halę Kosynierka przy ul. Mieszczańskiej. Dla koszykarskiego Śląska obiekt pełni funkcję zarówno treningową, jak i administracyjną.

– Głównym problemem naszej hali nie jest potencjalne wylanie Odry z koryta, lecz wody gruntowe znajdujące się w pobliżu rzeki i Kosynierki. W 1997 roku woda właśnie w ten sposób przedostała się do wnętrz – przez piwnicę i siłownię aż na parkiet hali, osiągając w niej ostatecznie poziom 120 centymetrów tłumaczył Marek Liebenthal, zarządca hali Kosynierka: – Ze względu na wysoki poziom Odry, który już teraz jest mniej więcej na poziomie pomieszczeń piwnicznych hali, staramy się być przygotowani na podobny scenariusz. Pod częścią administracyjną Kosynierki przebiega kanalizacja i bezpośrednio zagrożona jest właśnie ta część, a nie sam parkiet i trybuny. W związku z tym zabezpieczyliśmy workami z piaskiem ścianę łączącą siłownię i parkiet, by w przypadku czarnego scenariusza część sportowa hali nie ucierpiała.

Powódź pokrzyżowała też plany Betardu Sparty Wrocław na rozegranie półfinałowego rewanżu w żużlowej Ekstralidze z ebut.pl Stalą Gorzów. W kluczowe dla Wrocławia dni Stadion Olimpijski, położony tuż obok kanału przeciwpowodziowego, podobnie jak domowy obiekt piłkarskiego Śląska, posłużył za punkt odbioru worków z piaskiem.

MIAŁ TRENOWAĆ DO RAJDU, ZACZĄŁ ROZWOZIĆ ZAPASY

Jednym z miast, które w największym stopniu zostały dotknięte powodzą, jest Kłodzko. Poziom przepływającej przez miejscowość Nysy Kłodzkiej był porównywalny z tym, który rzeka osiągała podczas niesławnej powodzi z 1997 roku.

W rejonie Kłodzka przygotowania do ostatniej rundy rajdowych mistrzostw Europy miał rozpocząć Miko Marczyk. 28-letni rajdowiec ma o co walczyć – wraz z pilotem Szymonem Gospodarczykiem, polska załoga zajmuje aktualnie trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej mistrzostw Starego Kontynentu. Do zakończenia cyklu pozostała tylko jedna runda – Rajd Śląska, który odbędzie się w dniach 11-13 października.

Jednak w obliczu tego wszystkiego, co w ostatnich dniach działo się w Kłodzku, Marczyk postanowił zawiesić przygotowania i pomóc okolicznym mieszkańcom.

Z przerażeniem patrzymy na tragedię, która dotknęła południe Polski. Mamy kontakt z wieloma poszkodowanymi osobami, postanowiliśmy wraz z całym naszym zespołem ruszyć do pomocy. Organizujemy kilka punktów zbiórek, gdzie będziemy przyjmować najpotrzebniejsze rzeczy poinformował kierowca.

Marczyk w szczególności zaangażował się w pomoc Michałowi Majewskiemu. Dom mieszkającego w Kłodzku pilota rajdowego został praktycznie całkowicie zniszczony przez falę powodziową. Nurt wody był tak silny, że zdołał nawet wyrwać jedną ze ścian budynku.

– Znajomi, którzy byli na miejscu, mówią, że nawet te fatalne zdjęcia nie oddają ogromu tragedii rodzin mieszkających w Kłodzku. Postanowiłem więc założyć zbiórkę, by choć trochę ulżyć im w tych traumatycznych momentach. Zaproponowałem nawet Michałowi jedno ze swoich mieszkań, ale on odpowiedział, że woli być u siebie i pracować nad odbudową domu. Byłoby więc super, gdyby udało się zebrać potrzebne na ten cel środki. Michał to świetny pilot i mam nadzieję, że niedługo spotkamy się podczas rajdów – mówił Marczyk w rozmowie ze Sportowymi Faktami.

Link do zrzutki na pomoc w odbudowie domu Michała Majewskiego znajdziecie W TYM MIEJSCU.

Podczas dni, które dla wielu mieszkańców Dolnego Śląska okazywały się dramatyczne, pomoc na miejscu niosło też wielu sportowców, których nazwisk zapewne nigdy nie przeczytamy na głównych stronach portali sportowych. Jak zawodnicy Lotnika Jeżów Sudecki, na co dzień grający w jeleniogórskiej lidze okręgowej. Choć sam klub nie ucierpiał wskutek powodzi, to jego zawodnicy organizowali zbiórki artykułów pierwszej potrzeby dla ofiar powodzi, czy też sami umacniali wały w znajdujących się po drugiej stronie Jeleniej Góry Mysłakowicach.

W pomoc przy budowie wałów zaangażował się też Arkadiusz Piech. Były gracz Ekstraklasy, który wystąpił w niej 191 razy, pomagał uratować przed zalaniem wieś Bagieniec, położoną niedaleko Świdnicy.

– Chociaż lat przybyło, jestem takim samym chłopakiem, jak wtedy, kiedy grałem w Ekstraklasie. Jak mógłbym stać z rękami w kieszeniach, kiedy sąsiadom groziło niebezpieczeństwo?! Człowiek ma jakieś zasady… Mam dom na górce i nam zalanie raczej nie groziło, ale ci, którzy mieszkają niżej, na płaskim terenie mogli stracić dorobek całego życia. Skrzyknęliśmy się wszyscy i jakoś udało się powstrzymać powódź – mówił piłkarz w rozmowie z “Faktem”.

WIELKA MOBILIZACJA

Ale wiele organizacji i postaci polskiego sportu zaangażowało się także w inne formy pomocy powodzianom. Polski Związek Piłki Nożnej zadeklarował wsparcie w wysokości 1,75 miliona złotych dla klubów piłkarskich, które ucierpiały podczas powodzi. Ponadto PZPN przekazał 200 tysięcy złotych na ogólną zbiórkę na rzecz powodzian, która została założona na portalu Siepomaga.pl.

W pomoc powodzianom zaangażowali się także byłe i obecne gwiazdy sportu. Za pośrednictwem swojej fundacji „Ludzki Gest”, ćwierć miliona złotych przekazał Jakub Błaszczykowski. Kolejne 200 tysięcy złotych popłynęło od Lukasa Podolskiego, który na swoich profilach w mediach społecznościowych napisał: – Zawsze byłem i będę z Kibicami, dlatego postanowiłem przekazać 100 tys. zł na zbiórkę “Kibice dla powodzian – Śląsk zawsze razem!” Stowarzyszenia Kibiców Wielki Śląsk. Niestety, woda zalała domy nie tylko mieszkańców Dolnego Śląska, ale też województw śląskiego i opolskiego – w tym wielu naszych Kibiców. Z tego względu drugie 100 tys. zł przekazuję Fundacji Górnika Zabrze, z którą razem zakupimy niezbędny na tę chwilę sprzęt, a chłopaki z Torcidy rozwiozą go do potrzebujących.

Kolejne 100 tysięcy złotych zdecydował się przekazać Górnik Zabrze. Ponadto klub z Górnego Śląska poinformował, że na rzecz powodzian oddane zostanie 20% zysku z dzisiejszego spotkania Pucharu Polski z Radomiakiem Radom.

W akcję pomocy zaangażowało się też inne kluby. Zagłębie Lubin wyszło z inicjatywą „Zagłębie dla powodzian”, w której ludzie dobrej woli mogli wspomóc zbiórkę najważniejszych artykułów, które należało dostarczyć do budynku klubu. Każdy kibic decydujący się na taki ruch, w zamian otrzymywał bilet na mecz 10. kolejki Ekstraklasy z Radomiakiem. Takich akcji, organizowanych przez same kluby czy ich kibiców, było więcej. Zbiórkę na rzecz powodzian organizowano między innymi w Poznaniu, Warszawie czy Kielcach.

Nie tylko kluby piłki nożnej i ich kibice zdecydowały się na szlachetne gesty. Środowisko piłki ręcznej w Koszalinie wyszło z inicjatywą zorganizowania spotkania drużyn Młynów Stoisław Koszalin z E.Link Gwardią Koszalin. Pierwsza z wymienionych drużyn gra w Orlen Superlidze, zaś druga – na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. Rzecz w tym, że Młyny Stoisław to drużyna kobiet, a Gwardia rywalizuje wśród mężczyzn. Całkowity dochód z zaplanowanego na 2 października meczu zostanie przekazany powodzianom.

Notujemy dużo oddolnych inicjatyw klubów, które pomagają powodzianom. Zbiórki darów ogłosiły zespoły w Lubinie, Kaliszu, Kielcach i Płocku. Są też inne formy pomoc – przekazał Polskiej Agencji Prasowej prezes Superligi Piotr Należyty.

W pomoc powodzianom zaangażowało się też polskie środowisko koszykówki. PZKosz oraz PLK postanowiły zorganizować zbiórkę podczas turnieju o Pekao S.A. Superpuchar Polski w Radomiu, który zostanie rozegrany w ostatni weekend września. Z kolei Fundacja Marcina Gortata przekazała 25 tysięcy złotych na rzecz remontu hali „Obuwnik” w Prudniku – link do zbiórki W TYM MIEJSCU. Nagrania z momentu w którym woda wdziera się na obiekt, kompletnie niszcząc parkiet i sprzęt, obiegły cały Internet.

OBIEKT NIE ISTNIEJE”. KRAJOBRAZ ZNISZCZEŃ POPOWODZIOWYCH W SPORCIE [REPORTAŻ]

Bierne wobec powodzi nie pozostały też gwiazdy polskiego tenisa. Hubert Hurkacz oraz Iga Świątek apelowali o pomoc dla mieszkańców rejonów dotkniętych przez powódź. Może wydawać się wam to drobnym gestem, ale mowa o sportowcach posiadających gigantyczne zasięgi w mediach społecznościowych. Ich wołanie o pomoc dociera bez mała do milionów osób, które mogą wesprzeć sprawę. Ponadto Hurkacz, który urodził i wychował się we Wrocławiu, wczoraj poinformował o ciekawej inicjatywie.

Od dziś do końca sezonu za każdego mojego asa przekażę 100 euro na pomoc dla poszkodowanych w tragicznej powodzi w Polsce. Sport to dla mnie nie tylko pasja i rywalizacja, ale też szansa, żeby zrobić coś dobrego dla innych – napisał tenisista, który znany jest z bardzo dobrego podania. I na dzień dobry w spotkaniu z Marcosem Gironem zaserwował 17 asów.

Wszystko o czym powyżej napisaliśmy, to tylko część przykładów tego, jak polski sport potrafił zjednoczyć się w obliczu tragedii. Od pomocy na pierwszej linii frontu walki z powodzą, po wsparcie finansowe, zbiórkę darów czy zwykłe nagłaśnianie problemu powodzi. Zatem o ile do wielu klubów, organizacji czy samych zawodników na co dzień można kierować różne uwagi związane z ich występami, tak kolejny raz okazało się, że wiele z tych podmiotów w decydującym momencie zdało próbę człowieczeństwa.

SZYMON SZCZEPANIK

Fot. Facebook:WKS Śląsk Wrocław – koszykówka, WKS Śląsk Wrocław, Miko Marczyk

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Polecane

Komentarze

6 komentarzy

Loading...