Mogło wam umknąć, bo Szczęsny i Barcelona, bo Puchar Polski, ale tak, tak, grała dzisiaj Ekstraklasa. W meczu z Motorem po trzy punkty sięgnęła Jagiellonia i – to już w ogóle może być dla wielu zaskakujące – jest na podium ligi.
Z jednej strony można więc na mistrzów Polski narzekać, z drugiej – jako tako się wciąż bronią. Owszem, prawdziwym testem będzie październik, kiedy znów trzeba będzie łączyć puchary z krajowym graniem, ale oddajmy Jadze, że podchodzi do tego wyzwania z pozycji – nazwijmy to – przyzwoitej.
Niemniej tak jak mogło być gorzej w tabeli, tak mogło być i dziś, ale Motor ze skutecznością na pewno nie jest na ty, co najwyżej da się ich podejrzewać o daleką znajomość – widzieliśmy to w weekend w Mielcu, widzieliśmy teraz.
Ndiaye znów próbuje w trudny sposób, ale znów strzela nad bramką. Król przegrywał starcia z Abramowiczem (choć celował ładnie). Caliskaner po szybkiej kombinacji uderzał obok. Mraz, jak już trafił, to łamał linię spalonego.
Naprawdę mógł mieć Motor tu dwie-trzy bramki, a kończy bez sztuki. I co ma zrobić trener? Wymyśla taktykę, przygotowuje mikrocykle, motywuje, analizuje przeciwników, a na końcu chodzi o to, że jego ekipie nie chce wpaść, więc punkty uciekają. Pozostaje współczuć.
I pogratulować Abramowiczowi, bo wcześniej jego postawa budziła duże wątpliwości, ale dziś: kozacki występ.
Czego nie może o sobie powiedzieć jego kolega po fachu, Brkić. Rola elektryka między słupkami chyba trochę podupadła w Ekstraklasie, jeśli ktoś jest niepewny, raczej zostaje szybko wymieniany, cyrkowców mamy mniej niż kiedyś, ale Brkić do tego zaszczytnego miana nawiązuje. Niby potrafi bronić, ale właśnie: nigdy nie wiesz, co się zaraz stanie, czy nie puści jakiejś szmaty (jak w Warszawie, albo z Puszczą, gdy ratował go VAR).
Co tutaj zrobił Brkić?! Potężny błąd i „Jaga” na prowadzeniu
Czyli może jednak nie potrafi…?
W każdym razie – dzisiaj zagwarantował swoim kolegom paskudne wejście w mecz. Czwarta minuta, jemu odskakuje piłka, Hansen wykłada Romanczukowi i pomocnik z bliska otwiera wynik. I co ma zrobić trener, wymyśla taktykę, przygotowuje mikrocykle…
Motor próbował się odbudować, ale jako się rzekło, nie trafiał. A Jagiellonia ze swojej drugiej okazji skorzystała, piłka przypadkowo spadła pod nogi Hansena i ten zasadził na 2:0. Był to drugi celny strzał mistrza Polski – zatem wystarczyło kopnąć w światło, żeby Brkić coś puścił.
No tak gra się przyjemnie.
I Jagiellonia zrobiła to, co musiała – sześć punktów na dwóch beniaminkach. Zaraz wyjazd do Gliwic, a potem znów puchary. Dziś jest to wspomniane podium, ale czy w trakcie maratonu ekipa Siemieńca będzie w stanie je utrzymać?
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE NA WESZŁO:
- Trela: Osiem resetów w pięć lat. Wisła Królewskiego, czyli słowa, nie czyny
- Umacnianie wałów, organizacja zbiórek. Polski sport w walce z powodzią
- Warchoł: „Polskie szkółki są dramatycznie zarządzane!”
Fot. Newspix