Reklama

Siatkówka, cholera jasna! Za nami genialny mecz o Superpuchar

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

25 września 2024, 22:35 • 8 min czytania 14 komentarzy

Katowicki Spodek był świadkiem wielkich meczów reprezentacji Polski. To tu Michał Winiarski w 2014 roku, po pokonaniu Brazylii 3:1, podnosił w górę puchar za mistrzostwo świata. Od tamtego czasu minęło 10 lat i kilka dni. Ten sam Winiarski poprowadził dziś Aluron CMC Wartę Zawiercie do triumfu w AL-KO Superpucharze Polski. Prawie trzy godziny grania, 23:21 w tie-breaku. Im dłużej w mecz, tym więcej genialnych akcji. Tak wyglądało spotkanie zespołu z Zawiercia z Jastrzębskim Węglem – najlepszą polską drużyną ostatnich dwóch sezonów, która jednak dziś przegrała szósty finał z rzędu. I może mieć w tym sezonie problem, bo wciąż optymalnej formy nie odnalazł Łukasz Kaczmarek. Pytanie tylko – czy tak wielkie mecze powinno się rozgrywać w środę o godz. 18.00?

Siatkówka, cholera jasna! Za nami genialny mecz o Superpuchar

Było 17:16 w piątym secie dla Aluronu CMC Warty Zawiercie, gdy bardzo trudną piłkę w ataku dostał Tomasz Fornal. Wydawało się, że spotkanie za sekundę się skończy, tymczasem on genialnie obił blok i piłka spadła tuż obok linii. Kibice Jastrzębskiego Węgla odetchnęli z ulgą. Ich zespół ciągle żył. Remis, na trybunach Spodka olbrzymi tumult, choć spotkanie trwało już prawie trzy godziny. Fornal w kolejnych akcjach najpierw przyjął wyjątkowo trudną zagrywkę Karola Butryna, później popisał się świetną obroną. W tym niesamowicie długim tie-breaku, w którym oba zespoły miały wielkie szanse, Jastrzębie dostanie jeszcze dwie piłki meczowe. Ale to Fornal zostanie zablokowany w ostatniej akcji meczu i Superpuchar, po fantastycznym spotkaniu, pojedzie do Zawiercia.

“Siatkówka, cholera jasna”

Jastrzębie, najlepszy polski zespół ostatnich dwóch sezonów, przegrało w dramatycznych okolicznościach już szósty finał z rzędu (biorąc pod uwagę rywalizację w jednym spotkaniu).

Reklama

Mieliśmy piłki meczowe. Czuję wielką gorycz. Gdy jest się tak blisko, pozostaje bardzo duży ból, że się nie udało – powiedział po meczu libero jastrzębian, Jakub Popiwczak.

W zupełnie innym nastroju był prezes Aluronu, Kryspin Baran. – Falujący mecz, pełen emocji. Ale tak muszą chyba wyglądać tego typu spotkania. To było prawdziwe solo między zespołem, który sięgnął po mistrzostwo, i ekipą, która wywalczyła puchar. To, co zobaczyliśmy, było piękne. Bardzo mi się podoba taka rywalizacja – cieszył się szef klubu w rozmowie z Weszło.

“Piłka nożna. Cholera jasna!” – mówił sir Alex Ferguson, trener Manchesteru United, po wygranym w końcówce finale Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium w 1999 roku. Siatkówka, cholera jasna – chciałoby się powiedzieć dzisiaj. Bo jeżeli jakiś mecz ma być najlepszą możliwą reklamą klubowej siatkówki po wicemistrzostwie olimpijskim reprezentacji Polski, to właśnie takie spotkanie.

Oba zespoły grały ze sobą w marcu tego roku w finale Pucharu Polski, wtedy w krakowskiej Tauron Arenie. Faworytem było Jastrzębie. – Myślę, że powinni sobie poradzić. Mają po prostu lepszą drużynę od Zawiercia – mówił mi tuż przed spotkaniem Gian Luca Pasini, znany włoski dziennikarz, który przyjechał do Krakowa na tamten turniej finałowy. Zaczął się mecz i Włoch był zaskoczony, gdy widział na przykład, jak siatkarze Aluronu zaliczają asy serwisowe, zagrywając w świetnego z reguły w przyjęciu Tomasza Fornala. Drużyna z Zawiercia wygrała wtedy 3:1, zdobywając pierwsze trofeum w historii klubu.

Dziś dołożyła drugie.

Skandal sędziowski

Kolejne ważne starcie miało miejsce w wielkim finale PlusLigi. Pierwszy mecz w Zawierciu – gładka wygrana 3:0 Jastrzębia. Drugi miał zaskakujący przebieg – zawiercianie postawili się głównemu kandydatowi do tytułu i zwyciężyli na wyjeździe 3:1, ale mecz kończył się w atmosferze skandalu, bo sędziowie w ostatniej akcji nie zauważyli ewidentnego błędu ustawienia. Doszło więc do trzeciego, decydującego starcia. Karol Butryn, atakujący Aluronu, pomylił się w nim kilka razy przy ważnych piłkach. Bartosz Kwolek w pewnym momencie ewidentnie nie miał już sił i tytuł pozostał w Jastrzębiu. Zawiercie musiało obejść się smakiem.

Reklama

Przed tym sezonem Aluron ewidentnie się wzmocnił, sięgając po środkowego Jurija Gładyra (z Jastrzębia) i w miejsce Trevora Clevenota sprowadzając na przyjęcie znakomitego Amerykanina, Aarona Russella. To właśnie on, reprezentant USA, został dziś wybrany MVP finałowego spotkania, mimo że jego dyspozycja nieco falowała. Był znakomity w przyjęciu, ale w ataku osiągnął średnią skuteczność – 40 procent.

Kluczem do wygrania meczu była nasza mentalność. Mimo że przegraliśmy czwartego seta, wierzyliśmy dalej w końcowy sukces. Atmosfera w Spodku była niesamowita. Pamiętam, że grałem tutaj kiedyś w barwach reprezentacji USA, ale dziś było nieco inaczej, bo duża część kibiców wspierała mój zespół – powiedział nam Russell.

Z Jastrzębia natomiast przed tym sezonem odszedł do przeciętnego Galatasaray francuski mistrz olimpijski, Jean Patry, a ściągnięty na atak Łukasz Kaczmarek na początku sezonu prezentuje się przeciętnie. Gdy Jastrzębie pokonywało w ostatniej kolejce 3:0 Asseco Resovię, Kaczmarek skończył tylko jeden z sześciu ataków, a niespodziewanym bohaterem meczu został rezerwowy Arkadiusz Żakieta, który wszedł w jego miejsce (aż 14 udanych akcji na 18).

Łukasz Kaczmarek podczas meczu o Superpuchar 

Niemal wszyscy eksperci przed startem obecnego sezonu PlusLigi do trzech miejsc na podium typowali właśnie te dwa zespoły oraz Projekt Warszawa. Częste były głosy, że po tytuł może sięgnąć bardzo mocna na papierze ekipa z Zawiercia. Przed meczem o AL-KO Superpuchar Polski dominowały opinie, że „to będzie bardzo równe spotkanie”. I tak właśnie było.

Był to też mecz, w którym na początku zaskoczył Kaczmarek. Kiedy Jastrzębski Węgiel prowadził w pierwszym secie 8:4, on miał już trzy zdobyte punkty. Widać było, że francuski rozgrywający Benjamin Toniutti grał trochę na zasadzie: „Przy dobrym przyjęciu – piłka do Łukasza. Chciał w ten sposób sprawić, żeby kolega jak najlepiej wszedł w mecz. Kaczmarek zaczął dobrze, później miał problem ze skończeniem akcji, ale to on przy piłce setowej dla Jastrzębia popisał się asem serwisowym. Aluron miał w tej partii kilka okazji, żeby zmniejszyć straty, nawet doprowadzić do remisu, ale nie potrafił ich wykorzystać.

Później poziom gry Kaczmarka był już jednak niższy.

W drugim secie drużyna z Zawiercia zaczęła lepiej i przede wszystkim mądrze serwować. Kilka razy zagrywka była wymierzona w przyjmującego rywali – a to Timotheego Carle’a, a to Tomasza Fornala – żeby wyłączyć ich z ataku. To się udawało. Podobnie jak inne zagranie – gdy piłkę w ataku dostawali Butryn czy Kwolek i widzieli, że przeciwnicy raczej nie cofną dłoni w bloku, obaj uderzali wysoko i Zawiercie zdobywało punkt. A w Jastrzębiu? Gdy w drugim secie na podwójnej zmianie pojawili się Żakieta oraz rozgrywający Juan Ignacio Finoli, ten manewr wypadł bardzo źle.

Trofeum za Superpuchar 

Ciągły progres Zawiercia

Ten mecz pokaże, w jakim jesteśmy obecnie miejscu – mówił trener Aluronu, Michał Winiarski. W 2014 roku w tym samym Spodku, jako kapitan reprezentacji Polski, podnosił w górę wymarzony puchar za wywalczenie mistrzostwa świata. Po turnieju, w którym cierpiał, schodził z boiska (mecz z Iranem), grał na blokadach (półfinał z Niemcami), w końcu wystąpił w finale (3:1 z Brazylią). Tym razem miał szansę wywalczyć w Katowicach pierwszy Superpuchar w dziejach drużyny z Zawiercia i ta sztuka mu się udała, choć jego zespół potrzebował pięciu setów.

W trzeciej partii było kilka kluczowych momentów – fantastyczny blok 40-letniego Gładyra, który od 2008 roku tylko dwa sezony spędził poza PlusLigą. Trzy asy po zagrywkach, wymierzonych w Carle’a. Francuz nie radził sobie z technicznymi serwisami. Ataki Butryna – atomowe, najczęściej skuteczne. To też ciekawe, że atakujący Aluronu osiągnął życiową formę po trzydziestce i uderza z taką siłą, mając „ledwie” 193 cm wzrostu.

Czwarty set był kapitalnym widowiskiem. W drużynie z Jastrzębia świetną zmianę dał Argentyńczyk Luciano Vicentin. Skutecznie atakował, nieźle serwował, a w ostatniej akcji tej partii kapitalnie wystawił piłkę tyłem do Fornala. Nikt z obiektywnych kibiców nie narzekał, że spotkanie przeciągnęło się do pięciu setów, bo jego poziom długimi momentami zachwycał.

W drużynie z Zawiercia błyszczał Luke Perry. Jeszcze przed igrzyskami w Paryżu Bogdan Szczebak – statystyk reprezentacji Słowenii, ale też asystent szkoleniowca… Jastrzębskiego Węgla – mówił nam, że to dla niego jeden z dwóch najlepszych libero świata. Dziś Australijczyk był fantastyczny – nawet gdy w tie-breaku, w ważnym momencie, popełnił błąd w przyjęciu, chwilę później kapitalnie obronił piłkę i jego drużyna podczas gry na przewagi wywalczyła punkt. – Cieszę się, że w moim zespole gra jeden z trzech, czterech najlepszych zawodników na tej pozycji. Dziś znowu pokazał klasę – nie ukrywał Baran.

Tomasz Fornal atakuje w meczu z Aluronem 

Po trofeum sięgnął zespół, który w 2010 roku jeszcze nie istniał. W 2011 reaktywowano w Zawierciu drużynę siatkarską, a sześć lat później dostała się ona do PlusLigi. Od tego czasu notuje ciągły progres. Dziś wywalczyła Superpuchar Polski. I to występując bez Mateusza Bieńka, dla wielu najlepszego w tej chwili środkowego świata.

Środa o 18.00 to na pewno dobra pora?

Szkoda tylko, że mecz dwóch tak silnych drużyn nie został bardziej rozpromowany. W Katowicach – prawie żadnych informacji o wydarzeniu. W mediach – trochę ich było, ale też nie za wiele. Już sam termin spotkania – środa, godzina 18.00 – budził kontrowersje. Dla porównania – w ubiegłym roku, gdy terminarz siatkarskich rozgrywek był bardziej intensywny, spotkanie o Superpuchar, również w Spodku, zorganizowano w piątek. Dziś atmosfera w katowickiej hali robiła wrażenie, choć widać było trochę wolnych miejsc.

Ale z siatkówką w Polsce już tak jest, że sportowo stoi na bardzo wysokim, czasami, jak dziś – na kosmicznym – poziomie, a nie zawsze podążają za tym inne elementy.

Fot. Newspix.pl

WIĘCEJ O SIATKÓWCE NA WESZŁO:

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Ciąg dalszy zamieszania z Danim Olmo. Barcelona w sądzie domaga się rejestracji piłkarza

Paweł Wojciechowski
0
Ciąg dalszy zamieszania z Danim Olmo. Barcelona w sądzie domaga się rejestracji piłkarza

Polecane

Komentarze

14 komentarzy

Loading...