Niespełna dwa tygodnie temu były zawodnik ekstraklasowych klubów, Hubert Matynia, został zaprezentowany jako gracz drugoligowej Olimpii Elbląg. 28-letni obrońca udzielił wywiadu portalowi TVP Sport, w którym opowiada o tym, co zdecydowało, że od powołań do reprezentacji Polski za kadencji Jerzego Brzęczka dotarł do momentu, w którym nie mógł liczyć na angaż w klubach z pierwszego ani drugiego szczebla rozgrywek.
Były obrońca m.in. Pogoni Szczecin przyznaje bez ogródek, że drużyny z Ekstraklasy i 1. ligi nie były zainteresowane pozyskaniem go, choć rozmowy były. Sam zawodnik był z kolei zdeterminowany, by grać.
– Sezon już się rozpoczął, czułem głód grania i rywalizacji. Chciałem zakotwiczyć w nowym klubie. Zdaję sobie sprawę, że rozgrywki z trzeciego poziomu rozgrywkowego w kraju nie wyglądają imponująco w kontekście mojego piłkarskiego CV, ale takie jest życie sportowca. Idziesz tam, gdzie masz możliwość. Taka jest obecnie rzeczywistość i nie mogę się na nią obrażać. Czasami tak jest, że nie wszystko układa się tak, jak sobie tego życzymy. Tak samo było z moimi poprzednimi wyborami dotyczącymi klubów… – przyznaje Matynia.
Były zawodnik Zagłębia Sosnowiec stara się jednak dostrzegać pozytywne strony ostatnich sezonów.
– Zyskałem doświadczenie grając na nowych dla siebie pozycjach. Jestem nominalnym lewym obrońcą, ale w Zagłębiu występowałem na każdej pozycji w linii defensywnej. Po ostatnich dwóch sezonach znalazłem się w trudnym położeniu, ale nie rzucam rękawic. Może to zabrzmi trochę dziwacznie, ale właśnie teraz czuję się w swojej karierze najlepiej, jeśli chodzi o doświadczenie. Piłkarsko jestem dojrzały, ale fizycznie również czuję się doskonale. Zdaję sobie jednak sprawę, że ludzie mają na uwadze, że w ostatnich dwóch latach zaliczyłem dwa spadki i nie widzą kogoś takiego w swoich drużynach. To wszystko kłuje w oczy i między innymi, dlatego znalazłem się w trudnym położeniu zawodowym – wyjaśnia 29-latek.
Były kadrowicz szuka inspiracji w historii swojego byłego klubowego kolegi z czasów Pogoni, Sebastiana Rudola, który po latach zdołał wrócić na poziom Ekstraklasy w barwach Motoru Lublin.
– Jego przykład dobitnie świadczy o tym, że będąc na dole możesz wrócić na najwyższy poziom piłkarski w Polsce. Jestem właśnie w takiej sytuacji, bo wylądowałem w II lidze, ale wierzę, że jeszcze będzie lepiej i że wyjdę z tego. Oby było mi dane zagrać w wyższych ligach. Nie jestem jedynym, którego kariera poszła w dół. Mój rówieśnik Sebastian jest dla mnie przykładem, bo miał trudne sezony, ale udało mu się wrócić na ekstraklasowy poziom – patrzy z nadzieją w przyszłość obrońca.
Hubert Matynia nie zadebiutował jeszcze w Olimpii Elbląg, która po 10 spotkaniach zajmuje przedostatnie, siedemnaste miejsce w tabeli drugiej ligi.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Sześć lat temu został powołany do kadry, a teraz zagra w Elblągu
- Do źródeł. Raków Częstochowa chciał biegać, ale znów uczy się chodzić
- Lukas Podolski pokazał GieKSie, jak to się robi w Ekstraklasie
Fot. Newspix