Reklama

Real znowu musiał strzelać w końcówce. Stuttgart pozytywnie zaskoczył [WIDEO]

Patryk Stec

Autor:Patryk Stec

17 września 2024, 23:20 • 4 min czytania 4 komentarze

Myślisz “Real Madryt”, mówisz “Liga Mistrzów”. Wracają rozgrywki, które dla Madridistas są najcenniejsze. Brak mistrzostwa można wybaczyć, ale to odpadnięcie z Champions League każdego kibica Królewskich boli najbardziej. Podopieczni Carlo Ancelottiego nie zagrali wybitnego spotkania, ale zgarnęli trzy punkty w swoim stylu – zapewniając sobie zwycięstwo w ostatnich minutach.

Real znowu musiał strzelać w końcówce. Stuttgart pozytywnie zaskoczył [WIDEO]

Pierwsze dwa zaskoczenia mieliśmy jeszcze przed startem meczu. Carlo Ancelotti zdecydował się nie wystawiać Edera Militao, który odczuwał dyskomfort po ostatnim spotkaniu ligowym. W jego miejsce wskoczył Dani Carvajal. Zdarzało mu się już zagrać na tej pozycji, ale Włoch ma do dyspozycji jednak jeszcze Jesusa Vallejo, nominalnego stopera. Jego notowania muszą być bardzo niskie, skoro trener woli postawić na zawodnika, grającego na innej pozycji.

Druga kontrowersja to hymn Ligi Mistrzów, a w sumie jego brak. Utwór, który zna każdy fan piłki nożnej na świecie, a jak nie zna to nie może się nim nazywać. Adaptacja hymnu koronacyjnego o nazwie “Zadok the Priest” autorstwa Georga Fridericha Händla, w Polsce nazywana czasami “Kaszanką”. Myśleliście, że usiądziecie spokojnie w fotelu, odpalicie telewizor, otworzycie paczkę chipsów i wysłuchacie hymnu, który wprowadzi was w wyjątkowy nastrój i przyprawi was o gęsią skórkę? To byliście w błędzie. Dzisiaj Canal+ zafundował nam zamiast tego reklamy, w sumie trochę upośledzając produkt, na który wydał grube miliony. I przy okazji sprawiając, że radość z pierwszej kolejki Ligi Mistrzów była jakby mniejsza.

Wróćmy jednak na murawę. Estadio Santiago Bernabeu oczekiwało spektaklu. Królewscy mieli być bezwzględni, grać pięknie, a Kylian Mbappe miał w końcu błyszczeć. Zresztą podobnie Rodrygo, który do tego nas przyzwyczaił we wtorkowe i środowe wieczory. W pierwszej połowie nie do końca tak było. VfB Stuttgart radził sobie zaskakująco dobrze, dochodząc do sytuacji bramkowych. Real był za to mocno niemrawy. Miał problem w ofensywie, a w defensywie elektryczny był Lucas Vazquez, który musiał zastąpić Daniego Carvajala, grającego na pozycji stopera.

Pod koniec na murawę w polu karnym przeciwników padł Antonio Rudiger. Reprezentant Niemiec rzucił się na boisko, jakby Mittelstadt złamał mu piszczel. Sędzia odgwizdał rzut karny, a piłkę na jedenastym metrze stawiał już Jude Bellingham. Jednak po kontakcie z sędziami na VAR i po obejrzeniu całej sytuacji na ekranie sędzia Halil Umut Meler z Turcji cofnął swoją decyzję. Obrońca Realu nie został kopnięty, a jeśli jakiś kontakt nastąpił, to naprawdę minimalny. Na pewno nie taki, jak próbował nam wmówić Rudiger. Z resztą zobaczcie sami:

Reklama

Na początku drugiej połowy zobaczyliśmy inny Real Madryt. I nie chodzi tutaj tylko o zmianę Edera Militao, który wszedł za Lucasa. Efekty przyszły nadspodziewanie szybko, bo już w 21. sekundzie drugiej części, gdy Rodrygo podał do pustaka Kylianowi Mbappe, a Francuz skierował piłkę do bramki. Warto dodać, że Brazylijczyk otrzymał genialne otwierające podanie od Aureliena Tchouameniego.

Potem Real trochę zwolnił, za to Stuttgart nadal był groźny. Słabo spisywał się w całym spotkaniu snajper Niemców, Denis Undav. Jednak to właśnie on pokonał po strzale głową Thibauta Courtoisa i doprowadził do wyrównania.

Reklama

Real starał się zadać decydujący cios. Na boisko wszedł Luka Modrić, mający przywrócić balans w grze. Oprócz niego ujrzeliśmy Ardę Gulera, który zastąpił dobrego tego dnia Rodrygo. Może te roszady nie przyniosły zmiany w grze Realu, ale przełożyły się na wynik. W 82. minucie realizator pokazał statystykę posiadania piłki, która niespodziewanie była na korzyść Stuttgartu. Wydawało się już, że będziemy mieć sensacyjny remis, ale wtedy Real zrobił coś bardzo dla siebie typowego – strzelił gola w końcówce spotkania. Dośrodkowanie z rzutu rożnego Luki Modricia, strzał głową Antonio Rudigera i Real wyszedł na prowadzenie. Reprezentant Niemiec zaliczył dziwne spotkanie – kilka klasowych interwencji, symulka, “zapasy” z Denisem Undavem, a na końcu gol.

W 95. minucie meczu wynik ustalił młody Endrick. Brazylijski diament Realu Madryt oddał strzał z daleka, a piłka po rękach Nubela wpadła do bramki koło prawego słupka.

Liga Mistrzów wróciła na Santiago Bernabeu, ale kibice Realu Madryt mogą odczuwać niedosyt. Ich ulubieńcy wygrali, ale same zwycięstwa dla tej publiczności to za mało. Trzeba wygrywać i grać pięknie. To jest DNA Realu Madryt. Dzisiaj zespół miał tylko momenty, a Stuttgart sprawił Królewskim sporo problemów.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Od dziecka fan Realu Madryt i hiszpańskiej piłki, ale nieobce są mu realia klubów z niższych lig. Dużą część wolnego czasu spędza na czytaniu książek o służbach specjalnych, polityce i grze w Football Managera. Ma licencję UEFA C, więc ma papier na używanie słów "tercja", "baza" i "półprzestrzeń".

Rozwiń

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

4 komentarze

Loading...