Reklama

Co, jeśli Bruk-Bet Termalica Nieciecza Marcina Brosza już nigdy nie przegra?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

14 września 2024, 22:00 • 4 min czytania 38 komentarzy

Gdy pierwszoligowi faworyci gubią się na starcie, Bruk-Bet Termalica Nieciecza zbliża się do rekordowej serii spotkań bez porażki na tym poziomie rozgrywek. Kpiącym z tego, że lider obija głównie znacznie słabszych od siebie, Marcin Brosz odpowiedział w Rzeszowie. Po wyjeździe do Rzeszowa obydwa zespoły, z którymi dzieli podium, zebrały od niego cięgi.

Co, jeśli Bruk-Bet Termalica Nieciecza Marcina Brosza już nigdy nie przegra?

Stal Rzeszów to oda do młodości, ze wszystkimi atutami i problemami, jakie niesie ze sobą rzucanie na boisko nastolatków. Nie ma na zapleczu Ekstraklasy drużyny, która częściej zabiera przeciwnikowi piłkę w okolicy jego pola karnego. Rywale jeden po drugim pękali pod naporem bandy Marka Zuba i niewiele brakowało, żeby ten los podzielił Bruk-Bet. Gospodarze słali kolejne głębokie dośrodkowania, szukając kogokolwiek, kto przetnie, trąci lub pchnie piłkę z bliskiej odległości tak, żeby Adrian Chovan nie miał nic do gadania.

Nic z tego, asysty w ten sposób nie zaliczył na starcie Szymon Łyczko, także po trzydziestu minutach w podobnej sytuacji zabrakło dostawienia stopy. Nie działał inny wytrych otwierający wiele bram: prostopadłe podania. Gdy w piątej minucie Chovan stanął oko w oko z Andreją Prokiciem, Serb z polskim paszportem mógł jedynie zakląć w obydwu językach, bo pojedynek z bramkarzem gości przegrał. Wreszcie ogólny obrazu ofensywnej niemocy dopełnił Krystian Wachowiak, do którego zaadresowano miękką wrzutkę na dalszy słupek.

Bydgoszczanin w myślach witał się pewnie z gąską, ale jego uderzenie zatrzymało się na Damianie Hilbrychcie, który pofrunął w kierunku rywala, żeby w ofiarny sposób zatrzymać jego strzał. Stali po prostu nic wpaść nie chciało.

Młodzież w kontrze. Stal Rzeszów zawstydza pierwszoligowych bogaczy

Reklama

Auty i główki. Zapolnik jak w Puszczy

Słonie w opałach widujemy ostatnio rzadko, ale gdy to się zdarza, drużyna Marcina Brosza dowodzi, że jest już dojrzałym owocem, a nie śliwką-robaczywką z pierwszego zbioru. Lider najpierw starannie się bronił, żeby w końcu zaskoczyć w typowy dla siebie sposób. Bruk-Bet Termalica sprawnie korzysta ze stałych fragmentów gry, trafia po autach i tak też było tym razem, choć niekoniecznie w sposób, jaki kojarzy nam się z golem strzelonym po wrzucie zza linii bocznej.

Hilbrycht nie wyobraził sobie, że jest jak Rory Delap, lecz zagrał krótko z Kamilem Zapolnikiem, który zakręcił się w polu karnym i posłał kąśliwy strzał w kierunku dalszego słupka. Przymierzył wybornie, otwierając wynik i przymuszając Stal do jeszcze odważniejszej gry, co dla specjalizującej się w fazach przejściowych dumy gminy Żabno stanowiłoby doskonałą okazję do jakiegoś szybkiego wypadu.

Ostatecznie do sukcesu wystarczyła prostota. Balonik w pole karne posłał Igor Strzałek, Kamil Zapolnik tym razem poczuł się jak w Puszczy Niepołomice i dał popis gry w powietrzu, a Morgan Fassbender władował piłkę do siatki. Wszystko toczyło się po myśli jedynego niepokonanego pierwszoligowca w stawce.

Mały Red Bull Marcina Brosza. Czy potrzebujemy sukcesu Bruk-Bet Termaliki Nieciecza?

Thill robi liczby

Stal próbowała wrzucić piasek w tryby maszyny, jednak Andreja Prokić tego dnia miał wyjątkowo kiepską orientację w przestrzeni. Raz za razem wpadał w pułapki ofsajdowe, w ten sposób stracił zresztą bramkę, którą mógł zdobyć tuż przed zejściem do szatni. Drugą szansę też popsuł na własne życzenie, obijając jedynie poprzeczkę. Gdy szkoleniowiec zastąpił go Tomaszem Balą, trybuny mogły mruknąć coś o tym, że słuszną linię ma nasz trener.

Zaiste, miał, bo to Bała pozwolił dopisać kolejny punkcik do klasyfikacji kanadyjskiej Sebastienowi Thillowi, którego lista zasług dla Stali dawno już przekroczyła dwadzieścia pięć wpisów w kategoriach bramki, asysty oraz asysty drugiego stopnia. Reprezentant Luksemburga długimi momentami był poza grą, skutecznie wyłączali go z niej rywale, ale kiedy facet z tak ułożoną nogą podchodzi do stojącej piłki, niewiele da się już zrobić. Thill dograł więc precyzyjnie, na głowę Bały, który dał Stali iskierkę nadziei na wyrwanie rzutem na taśmę chociaż punktu.

Reklama

Nie wyszło, nie udało się, w Niecieczy doskonale wiedzą, jak dowozić korzystny wynik do końca. Bruk-Bet Termalica zrobił to po raz dziewiąty w sezonie, zbliżając się do rekordowej dwunastki Floty Świnoujście i Górnika Łęczna. Żadna z tych drużyn nie przekuła jednak wybitnego startu w końcowy sukces, więc wydaje się, że Marcin Brosz musi zrobić coś więcej. Sprawić, że jego zespół po prostu nie przegra już nigdy.

Stal Rzeszów – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:2 (0:2)

Bała 81′ – Zapolnik 30′, Fassbender 38′

WIĘCEJ O 1. LIDZE:

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Inne kraje

Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Patryk Stec
6
Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Betclic 1 liga

Inne kraje

Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Patryk Stec
6
Vinicius zmarnował rzut karny. Blamaż Brazylii z Wenezuelą [WIDEO]

Komentarze

38 komentarzy

Loading...