Jakub Moder nie ma w klubie łatwego życia. W tym sezonie ani razu nie pojawił się na boisku, a jedyne minuty rozegrał w barwach reprezentacji Polski na wrześniowym zgrupowaniu. Wiele mówiło się o jego odejściu w letnim okienku, ale do takowego nie doszło.
Co więcej, nawet po powrocie do zdrowia, właśnie latem przy okazji Euro 2024, Moder narzekał na dyskomfort, który zauważyli także w Brighton. Sam trener “Mew”, Fabian Hurzeler, podkreśla wpływ kontuzji na piłkarza, ale jednocześnie daje nadzieję, że sytuacja Polaka może ulec zmianie.
– Kuba przeszedł przez wiele ciężkich kontuzji w przeszłości, ale podoba mi się jego nastawienie, nigdy się nie poddaje, wraca mocniejszy. Dokładnie to pokazał mi latem. Zaimponował podejściem w rehabilitacji. Teraz wrócił, zagrał dwa mecze dla reprezentacji Polski, jest z nami w treningu i chcemy go jak najszybciej zintegrować, pomóc mu w odnalezieniu się w naszym stylu gry, a wtedy na pewno pomoże drużynie – powiedział trener Brighton na antenie Viaplay.
I dodał: – Jest piłkarzem biegającym od jednego pola karnego do drugiego, pokrywa dużą przestrzeń boiska. Jest też szybki, dobrze czuje się z piłką przy nodze. Ma wiele atutów i teraz naszą rolą jest znaleźć mu jak najlepszą pozycję. Jest jednak bardzo uniwersalny, w poprzednim sezonie zdarzyło mu się zagrać na środku obrony, co tylko to potwierdza. Koniec końców, chcemy dać mu jedną pozycję, do której mógłby się w pełni zaadaptować, nauczyć naszych zasad, co jest najważniejsze w miejscach, które będzie zajmował. To wymaga dużo pracy.
To co, może jeszcze we wrześniu Moder zaliczy jakieś minuty w Premier League? Byłoby miło zobaczyć, jak 25-latek krok po kroku odzyskuje pozycję i nie jest postacią z marginesu. W innym razie na zmianę jego sytuacji będzie trzeba poczekać do zimy albo czerwca 2025 roku, kiedy skończy mu się kontrakt.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- „Stal Mielec w City Football Group? Podpisuję nawet jutro!”
- Trela: Górnik bardziej Urbana. Ale skala rewolucji zbyt duża, by przejść bez echa
- Kibice dają „motywacyjny feedback” Królewskiemu. Wszystko w Wiśle stoi na głowie
Fot. FotoPyK