Reklama

Pięć najważniejszych zadań stojących dziś przed Michałem Probierzem

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

02 września 2024, 15:09 • 7 min czytania 56 komentarzy

Emocje po mistrzostwach Europy w Niemczech już dawno opadły, czas zatem na nowym rozdział w historii reprezentacji Polski. „Biało-czerwoni” przystępują do rywalizacji w Lidze Narodów będąc wciąż zespołem w budowie, ale to nie oznacza, że przed selekcjonerem Michałem Probierzem okres beztroskich eksperymentów. Trener pracuje już bowiem z kadrą od blisko roku, więc trudno wciąż postrzegać go jako selekcjonera-nowicjusza. Okres ochronny dobiega końca – Probierz ma całą masę niełatwych zadań do wykonania.

Pięć najważniejszych zadań stojących dziś przed Michałem Probierzem

Jakie są zatem podstawowe wyzwania, stojące obecnie przed selekcjonerem? Jakie zagadki musi rozwikłać Probierz?

1. Znalezienie następcy Szczęsnego

Wojciech Szczęsny nie zawsze był numerem jeden w reprezentacji Polski – bywały takie okresy, gdy regularnie rozczarowywał w narodowych barwach i w efekcie przegrywał rywalizację o miejsce między słupkami z Łukaszem Fabiańskim, a wcześniej także z innymi golkiperami. Ale ostatnie lata należały już w stu procentach do byłego bramkarza Juventusu. Podczas mistrzostw świata w Katarze Szczęsny był wręcz najlepszym zawodnikiem w szeregach naszej kadry. Dlatego jego przejście na sportową emeryturę stanowi nowe wyzwanie dla selekcjonera „biało-czerwonych”. Michał Probierz musi znaleźć godnego następcę dla Szczęsnego.

Lewandowski: Byłem zły na Wojtka, że mnie zostawia

Rzecz jasna nie ma w tym temacie wielkiego pośpiechu. Trener prawdopodobnie wykorzysta zmagania w Lidze Narodów, by przetestować kilku bramkarzy, a nową „jedynkę” wytypuje dopiero przed startem eliminacji do mundialu. Ale i tak jesteśmy ciekawi, jak Probierz to rozegra. Łukasz Skorupski nigdy nie zawiódł w narodowych barwach, a podczas EURO 2024 rozegrał wręcz genialne spotkanie z Francją, tylko że ma już 33 lata na karku. Natomiast 27-letni Bartłomiej Drągowski od dawna ma u selekcjonera wysokie notowania, a ostatnio zaimponował formą w europejskich pucharach. Z kolei Marcin Bułka wydaje się być z tego grona najbardziej perspektywiczny, choć też trudno go już traktować jako młodzieniaszka – mówimy o graczu, który zbliża się do 25. urodzin. Jego czas nadszedł.

Reklama

Do tego trzeba dołożyć Kamila Grabarę, dla którego Probierz akurat nie znalazł miejsca w kadrze. Być może dlatego, że bramkarz Wolfsburga wyraźnie zapowiedział, iż w reprezentacji interesuje go tylko rola piłkarza podstawowego składu.

Tak czy owak – ciekawa rywalizacja przed nami. Bezkrólewie nie może potrwać zbyt długo.

2. Uszczelnienie defensywy

Gdybyśmy mieli jednym sformułowaniem podsumować postawę reprezentacji Polski w defensywie podczas mistrzostw Europy w Niemczech, to napisalibyśmy: więcej szczęścia niż rozumu. „Biało-czerwoni” stracili w fazie grupowej sześć goli – tylko sześć, biorąc pod uwagę liczbę sytuacji strzeleckich, jakie wypracowali sobie nasi oponenci. Dość powiedzieć, że sama tylko Holandia mogła nam wpakować cztery czy pięć sztuk, gdyby jej napastnicy lepiej nastawili celowniki.

Selekcjoner ma zatem na tej płaszczyźnie bardzo dużo do zrobienia.

Podstawowy problem polega jednak na tym, że Probierz nie bardzo ma z kogo ulepić porządną, stabilną formację obronną. No bo tak – potencjalny lider naszej defensywy, Jakub Kiwior, znajduje się na bocznicy w Arsenalu. W sezonie 2024/25 nie rozegrał jak dotąd ani minuty. Lepiej to wygląda u Jana Bednarka, podstawowego gracza Southampton, tylko że jego zespół w Premier League raz za razem przegrywa. Słabo stoją też akcje Mateusza Wieteski w Cagliari. Wprawdzie lepiej mają się sprawy, jeśli spojrzymy na początek sezonu w wykonaniu Kamila Piątkowskiego, Sebastiana Walukiewicza czy Pawła Dawidowicza, ale dwaj pierwsi z wymienionych jak dotąd ani razu nie wystąpili za kadencji Michała Probierza w meczu o punkty. Krótko mówiąc – w obronie wciąż plac budowy.

Dawidowicz: Mogliśmy wywalczyć coś więcej

Reklama

Choć oczywiście nie można wykluczyć, że Probierz będzie się trzymał tercetu Dawidowicz – Bednarek – Kiwior, który na EURO rozpoczął mecze z Austrią oraz Francją. I okej, może taka demonstracja zaufania dla tej trójki przyniesie pozytywne efekty. My jednak nie czujemy się zbyt pewnie na myśl o tym tercecie.

3. Poukładanie środka pola

Od dłuższego czasu problemem „biało-czerwonych” jest również obsada strefy środkowej.

Pewniakiem niezależnie od swoich klubowych perturbacji jest oczywiście od lat Piotr Zieliński. Trudno też nie wiązać ogromnych nadziei z Sebastianem Szymańskim, mimo że zawodnik Fenerbahce w narodowych barwach na ogół nie staje na wysokości zadania i słynie z bezbarwnych występów. Ale kto obok nich? Naturalnym kandydatem byłby oczywiście Jakub Moder, gdyby nie jego nieustanne problemy zdrowotne i słabiutka pozycja w ekipie Brighton. Jakub Piotrowski został dość brutalnie zweryfikowany na EURO 2024, podobnie zresztą jak Bartosz Slisz. To oczywiście nie oznacza, że nie powinni oni dostać kolejnych szans w Lidze Narodów, ale nieudane mistrzostwa Starego Kontynentu niewątpliwie stawiają ogromne znaki zapytania przy obu tych zawodnikach.

Urbański: Można marzyć o Złotej Piłce i wygraniu Euro

To co, może znowu wariant ofensywny z Kacprem Urbańskim? Duża szansa dla powołanego nieoczekiwanie Mateusza Kowalczyka? Albo kredyt zaufania dla Mateusza Bogusza? Ten ostatni na pewno zapracował na solidną szansę, dzięki swoim znakomitym występom w MLS. Podczas konferencji prasowej Probierz potwierdził zresztą, że widzi Bogusza właśnie w drugiej linii swojego zespołu, co może oznaczać, że zobaczymy go u boku Zielińskiego oraz Szymańskiego. Ale równie dobrze trener „biało-czerwonych” może przecież traktować gwiazdora Los Angeles FC jako alternatywę, a nie partnera dla – dajmy na to – Szymańskiego.

4. Utrzymanie obranego kursu

Zestawienie drugiej linii na mecze Ligi Narodów wiele nam zresztą powie o tym, jak Michał Probierz widzi tak naprawdę przyszłość reprezentacji Polski. Deklaracje selekcjonera od wielu miesięcy są jasne – kadra ma grać odważnie i ambitnie. Ma przejmować inicjatywę nawet w starciach z wyżej notowanymi oponentami i podchodzić z otwartą przyłbicą do każdego spotkania. Koniec z tchórzliwą taktyką i męczeniem buły w nadziei na wyszarpanie skromnego zwycięstwa. Tylko że podobne zapowiedzi najłatwiej przychodzą wtedy, kiedy drużynie narodowej towarzyszą niewielkie oczekiwania odnośnie osiąganych wyników. Przed EURO 2024 w narodzie nie było właściwie żadnej pompki. Kibice dość zgodnie uznali, że nasze szanse na wyjście z grupy – biorąc pod uwagę okoliczności i klasę rywali – są mizerne.

Probierz mógł więc pójść na wymianę ciosów z Holandią, słusznie kalkulując, że grając w ten sposób, kadra może tylko zyskać. Ale tak się składa, że przed drugim meczem fazy grupowej selekcjoner nie był już taki odważny i bezkompromisowy. W spotkaniu z Austrią znów widzieliśmy reprezentację wystraszoną i ostrożną. Z Bartoszem Sliszem i Jakubem Piotrowskim w środkowej strefie boiska. A jeszcze wcześniej, w finale baraży, Polacy zagrali przecież bardzo zachowawczo w konfrontacji z Walią. Można więc odnieść wrażenie, że im większa presja, tym bardziej Probierz wycofuje się z zapewnień o ofensywnym charakterze kadry.

W Lidze Narodów selekcjoner ponownie ma chwilę spokoju, ostatecznie tutaj naszym celem jest po prostu utrzymanie się w Dywizji A. Zobaczymy więc, na jak wiele trener pozwoli swoim graczom w meczach ze Szkocją, Chorwacją i Portugalią. Trudno o lepszy poligon doświadczalny dla testowania ofensywnych wariantów w starciach z przeciwnikami z najwyższej półki. No chyba, że „biało-czerwoni” ponownie podkulą ogon, gdy w grupowej tabeli zrobi się gorąco.

5. Wkroczenie na zwycięską ścieżkę

Nie mamy zresztą zamiaru budować narracji, w ramach której wyniki w Lidze Narodów zupełnie się nie liczą. Oczywiście nie jesteśmy faworytami do zajęcia pierwszego miejsca w grupie, ale umówmy się – nasi rywale także mają swoje problemy. Szkoci i Chorwaci, podobnie jak my, zaliczyli bardzo kiepskie EURO 2024. Portugalczycy również liczyli na więcej. Nie jest więc tak, że reprezentacja Polski może sobie przegrać wszystkie mecze z kretesem, a my powiemy: e tam, nic się nie stało.

Jak dotąd kadra pod wodzą Michała Probierza w meczach o stawkę wypadała tak:

  • 2:0 z Wyspami Owczymi (el. ME)
  • 1:1 z Mołdawią (el. ME)
  • 1:1 z Czechami (el. ME)
  • 5:1 z Estonią (baraże)
  • 0:0 k. 5:4 z Walią (baraże)
  • 1:2 z Holandią (ME 2024)
  • 1:3 z Austrią (ME 2024)
  • 1:1 z Francją (ME 2024)

Umówmy się, szału nie ma.

Trudno się przecież zachwycać triumfami nad Wyspami Owczymi czy Estonią. Oczywiście trzeba też wspomnieć o wygranej z Walią w rzutach karnych, no i o remisie z Francją, ale znów – potyczka z „Trójkolorowymi” po naszej stronie nie miała żadnej stawki. Byliśmy już poza turniejem. Tymczasem w Lidze Narodów, jakkolwiek spojrzeć na te rozgrywki, gra się o coś. To wciąż półka niżej od starć w turniejowych eliminacjach, ale jednocześnie wyżej od klasycznych sparingów.

Michał Probierz szuka stabilizacji, ale paru niespodzianek sobie nie odmówił

Czy priorytetem dla Probierza na najbliższe miesiące powinny być wyniki? No nie. Ale szumną narrację o budowie kadry na przyszłość trzeba będzie kiedyś zakończyć. I pokazać efekty tej budowy. Rok pracy selekcjonera to dobry moment, by zacząć go mocniej rozliczać również z wyników.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

56 komentarzy

Loading...