Prezes Jagiellonii Białystok Wojciech Pertkiewicz w rozmowie z portalem Sport.tvp.pl wypowiedział się szeroko o podejściu klubu do transferów i rozporządzaniu budżetem. Zaznaczał, że mistrzowie Polski są w dobrej kondycji finansowej, stać ich na transfery gotówkowe, a pieniądze zarobione z europejskich pucharów przeznaczą na inwestycje w boiska treningowe.
Wpisywanie w budżet klubu sukcesu sportowego, którego jeszcze nie ma, to niestety, w polskich warunkach norma, choć z całą pewnością nie możemy uznać tego za rozsądne podejście w zarządzaniu klubem. Wojciech Pertkiewicz, prezes Jagiellonii zaznaczył, że mimo tego że fazę ligową Ligi Konferencji uznawali za cel minimum, to nie zakładali, że na pewno go zrealizują. Dlatego też zarobione pieniądze z awansu to dla nich nieoczekiwana nadwyżka w budżecie, którą chcą przeznaczyć na inwestycję w infrastrukturę boiskową. – Nie mamy zamiaru przejeść tych pieniędzy, chcemy je zainwestować – podkreślił.
Jagiellonia w tym okienku transferowym przeprowadziła kilka transferów, ale żaden z nich nie był gotówkowy. Mistrz Polski raczej celował w wypożyczenia i wolnych zawodników. Czy mistrzowie Polski mogą pozwolić sobie na wydanie większych pieniędzy na wzmocnienia?
– Stać nas już teraz, ale musimy do nich podchodzić rozsądnie. Dwa lata temu otwarcie mówiliśmy, że nie jesteśmy w stanie wydawać pieniędzy na zawodników. Pytanie, o jakich kwotach mówimy, bo już w tym sezonie wydaliśmy 600 tysięcy, jeżeli chodzi o ekwiwalenty i transfery zawodników do drużyn młodzieżowych. Gdy znajdziemy młodego Polaka, którego jakość będzie pozytywnie oceniona przez dyrektora sportowego i trenera, to jesteśmy w stanie zainwestować pieniądze. Siądziemy do stołu i będziemy rozmawiać – podkreślił.
Latem z klubu odeszło dwóch kluczowych zawodników Dominik Marczuk do Real Salt Lake i Bartłomiej Wdowik do Bragi. Na tych ruchach Jaga zarobi 3 miliony euro. Czy ktoś jeszcze zostanie sprzedany? – My dziś nic nie musimy. To zupełnie inna sytuacja nawet do tego, co mieliśmy jeszcze rok temu. Jagiellonia nie musi nikogo sprzedawać, aby móc normalnie funkcjonować. W poprzednim sezonie pewnie rozważylibyśmy każde zapytanie, przeszlibyśmy do negocjacji. Dzisiaj nie musimy tego robić. W piłce wszystko jest dynamiczne i nie mogę wykluczyć, że pojawi się zapytanie, nad którym zaczniemy się zastanawiać. Myślę, że nasza kadra jest dość szeroka, ale nie wystarczająco na grę na trzech frontach.
WIĘCEJ O POLSKIEJ PIŁCE:
- Poznańska sielanka trwa
- Raków Częstochowa jest nudniejszy niż Nad Niemnem czytane przez Beatę Szydło
- Rywale Legii. Kumple Kowala, Żelazne Piece i węgierscy Serbowie
Fot. Newspix