Jeśli męczenie buły chciano by opisać jednym występem w meczu, trzeba by pokazać Zagłębie Lubin z GKS-em Katowice. Miedziowi byli tacy, jacy są przeważnie – nudni, bezpłciowi i przeciętni, ale tym razem, jakimś cudem, dało to zwycięstwo.
Beniaminek był przecież po prostu lepszy – częściej miał piłkę, grał na połowie Zagłębia, stwarzał sytuacje. Tyle że brakowało skuteczności – na przykład próbę Klemenza zgrabnie wybronił Hładun, a Zrelak mając naprzeciwko siebie tylko bramkarza, postanowił – zamiast strzelać – poturlać do niego piłkę.
Taaak, naciskał go Orlikowski, ale gdyby Słowak zabrałby się lepiej z tym podaniem, pokazał trochę więcej zdecydowania, zastawki – mógł zrobić z tego bramkę.
Naprawdę: wypadało, żeby ktoś z GKS-u w końcu strzelił. Zagłębie było marnym rywalem i aż żal z tego nie korzystać, prosząc się o kłopoty. Katowiczanie jednak prosili, prosili, no i wyprosili.
Końcówka meczu, wrzutka z autu na bałagan, Arak daje się przepchnąć Ławniczakowi, w efekcie tego piłka trafia do Adamczyka i ten elegancko pasóweczką ładuje na 1:0. Czy był faul na Araku? Sędziowie po krótkiej weryfikacji ocenili, że nie, zapewne uznając, że napastnik (hihi) GKS-u dołożył za dużo od siebie. I chyba słusznie, że ta bramka została zaliczona.
Potem mogło być jeszcze 2:0, bo GKS się odkrył, ale strzał Sejka został wybity z linii.
Oczywiście za pół roku mało kto będzie pamiętał, w jakim stylu Zagłębie wygrało z GKS-em i dziś – przy trzech punktach – trudniej krytykować Miedziowych, ale bez emocji spójrzmy prawdzie w oczy: ta drużyna wygrała dwa mecze, oba po 1:0, oba po męczarniach. Nie ma się wrażenia, że Zagłębie pod wodzą Fornalika się rozwija.
Coś tam wygra, coś tam przegra, ale większej wizji w tym po prostu nie ma. Można fetować takie wygrane, a można logicznie przewidywać, że styl prędzej czy później dogoni wyniki. Zresztą już dogania.
Zagłębie jest trochę jak Marek Mróz (dziś zjazd do bazy w 54. minucie). Ponad rok w Ekstraklasie, a ilu z was rozpoznałoby go na ulicy? Anonimowy człowiek. Ani dobry, ani słaby, jest, bo jest, na kierownicy w tym sezonie nie ma gola, nie ma asysty. W zeszłym – jedna bramka, dwa ostatnie podania. Ale gra i tak to się kręci.
Niemniej, okej – dzisiaj Zagłębie wygrało, więc niech się pocieszy. Tym bardziej że przy utrzymaniu tego poziomu na kolejne zwycięstwa będzie trzeba poczekać.
Zmiany:
Legenda
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Polska piłka to czeski film, czeska to sukces w Europie. Jak to robią sąsiedzi? [REPORTAŻ]
- Rywale Jagiellonii. Sąsiedzi Skody, pogromcy Szeryfa i słoweński duet
- Oficjalnie: Kamil Kiereś zwolniony ze Stali Mielec
Fot. Newspix