Reklama

Polski bramkarz mógł trafić do Włoch. Chciały go dwie znane marki

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

30 sierpnia 2024, 19:52 • 3 min czytania 14 komentarzy

Transfery, które nie doszły do skutku, to już bardziej ciekawostki niż grzejące do czerwoności newsy, ale czasami warto zajrzeć za kulisy i zdradzić, kto się kim interesował. Zwłaszcza gdy mowa o naprawdę mocnych nazwach, jak w przypadku Mateusza Kochalskiego.

Polski bramkarz mógł trafić do Włoch. Chciały go dwie znane marki

Mateusz Kochalski przed chwilą awansował do Ligi Europy z Qarabag FK, co będzie dla niego ciekawym oknem wystawowym dla mocnych rozgrywek na Starym Kontynencie. Wiele osób zawiodło się tym, że najlepszy bramkarz minionego sezonu Ekstraklasy trafił do Azerbejdżanu, a nie jednej z topowych lig Europy, ale od dłuższego czasu na polskich piłkarzy nie ma już takiego popytu, jak kiedyś.

W porównaniu do paru lat wstecz sytuacja zmieniła się tak, że — poza Lechem Poznań, Legią Warszawa i Rakowem Częstochowa — coraz rzadziej oglądamy transfery z rodzimej klasy średniej do lig TOP5, które kiedyś pozwalały Cracovii, Wiśle Płock, Zagłębiu Lubin czy Górnikowi Zabrze zarobić spore pieniądze na polskich piłkarzach (Piątek, Reca, Białek, Żurkowski).

Niewiele jednak brakowało, żeby ten trend przełamała Stal Mielec za sprawą Mateusza Kochalskiego, który był mocno rozpatrywany przez dwa włoskie kluby.

Transfery. Mateusz Kochalski mógł trafić do AS Romy

Mateusz Kochalski latem był blisko przenosin do Serie A. Może dla niektórych zabrzmi to surrealistycznie, ale bramkarzem Stali Mielec bardzo interesowała się… AS Roma. To nie plotka, Giallorossi przed nowym sezonem szukali golkipera numer dwa, który stanowiłby zaplecze dla Mile Svilara.

Reklama

Jak to w takich przypadkach bywa, w klubie ścierały się różne strategie i pomysły. Jedni woleliby sięgnąć po budżetową, mniej znaną opcję, która mogłaby okazać się nieoczywistą inwestycją w przyszłość. Na liście takich prospektów najwyżej był właśnie Kochalski, na co wpływ ma dobra marka polskich bramkarzy w Rzymie.

Wiadomo, że nie mówimy o golkiperze formatu Łukasza Skorupskiego czy Wojciecha Szczęsnego, ale zawodnik Stali o reprezentację Polski się otarł, zaznaczając swoją obecność na rynku i przykuł uwagę Włochów na tyle, że w kwestii „dwójki” wybierali między nim a reprezentantem Australii Mathew Ryanem.

Ostatecznie wygrał pomysł ściągnięcia bardziej doświadczonego bramkarza i Ryan spakował walizki do Rzymu, co zamknęło Mateuszowi Kochalskiemu drogę do ciekawego transferu. O ile jednak w przypadku Romy mówimy o roli zmiennika, tak już w przypadku drugiego klubu z południa Europy 24-latek mógłby już liczyć na istotniejszą pozycję w szatni.

Transfery. Mateusz Kochalski był na celowniku FC Parmy

Młodego bramkarza z potencjałem latem szukała bowiem włoska Parma. W przeciwieństwie do Romy była ona w stanie wydać większe pieniądze na golkipera i budować na nim przyszłość. Mateusz Kochalski był bardzo wysoko na liście osób rozważanych przez dwukrotnego zdobywcę Pucharu UEFA, ale żeby doszło do transferu, Parmie musiałoby odpaść jedno bardzo mocne nazwisko — Zion Suzuki.

Włosi ostatecznie sięgnęli właśnie po reprezentanta Japonii, płacąc St. Truiden aż 7,5 miliona euro. 22-latek bardzo szybko udowodnił, że był wart takich pieniędzy, zaliczając dobre wejście w sezon.

***

Reklama

Na rynku transferowym czasami tak już bywa, że gdy jakieś klocki się ułożą, jednym to służy, a innym komplikuje to interes. Zwłaszcza w przypadku bramkarzy, wśród których ruch jest znacznie mniejszy, co sprawia, że transferowe domino z udziałem golkiperów pozostaje bardziej skomplikowane.

Czasami kończy się to tak, że mając szansę na Serie A, musisz jednak udać się do poczekalni w postaci Qarabag FK.

WIĘCEJ O TRANSFERACH:

SZYMON JANCZYK

fot. FotoPyK

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

14 komentarzy

Loading...