Reklama

Artur Skowronek zaprezentowany w Tychach. „Cele się nie zmieniają, zmienia się proces”

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

28 sierpnia 2024, 19:08 • 10 min czytania 7 komentarzy

Dariusz Banasik jeszcze niedawno był „szefem” w GKS-ie Tychy, co klub chętnie wykorzystywał w mediach społecznościowych, a dziś już na Śląsku nie pracuje. Jego następcą został Artur Skowronek, który podpisał dwuletni kontrakt. W środę o 13:00 doszło do prezentacji. Wątków do poruszenia było mnóstwo, więc nic dziwnego, że konferencja trwała aż 45 minut.

Artur Skowronek zaprezentowany w Tychach. „Cele się nie zmieniają, zmienia się proces”

Reprezentujący klubowy zarząd Max Kothny na początek poruszył temat Banasika, o którego zwolnieniu przesądziło domowe 0:2 z Termaliką. Z jednej strony, była to dopiero pierwsza porażka w tym sezonie. Z drugiej, GKS po siedmiu kolejkach ma na koncie tylko jedno zwycięstwo.

Zwolnienie trenera jest ostatnim krokiem w procesie rozwoju i budowania drużyny. Uważam, że podjęliśmy tę decyzję w odpowiednim momencie, gdy jest jeszcze czas na powrót na właściwą drogę – zaczął Kothny.

Szybko przeszedł do konkretniejszych kwestii. – Jeśli spojrzymy całościowo od początku roku, w dwudziestu trzech meczach odnieśliśmy tylko sześć zwycięstw i siedem razy zremisowaliśmy. To zdecydowanie nie odpowiada potencjałowi, który ma nasz zespół i który pokazał w ubiegłym roku. Wyniki idą razem z rozwojem drużyny, a od lutego widać było regres – nie tylko zespołowy, ale także indywidualny u wielu zawodników – stwierdził.

Czujemy się rozczarowani początkiem sezonu. Poza Miedzią i Odrą Opole mierzyliśmy się z drużynami, które raczej bardziej będą się martwić o utrzymanie niż walczyć o baraże. Nawet wygrany mecz z Pogonią Siedlce nie był dobry jeśli chodzi o styl, nie taką drogą powinniśmy podążać. Mamy głębokie przekonanie, że trener Skowronek jest właściwą osobą, żeby przekazać, jak grać prostą i skuteczną piłkę. W futbolu nigdy nie masz stuprocentowej gwarancji wyników, ale czujemy, że z nowym trenerem nasze szanse na dobrą grę i lepsze punktowanie rosną – dodał.

Reklama

Wspólnie oglądaliśmy dziś pierwsze zajęcia nowego trenera i jesteśmy bardzo podekscytowani ich przebiegiem. Nigdy nie widziałem większej energii na boisku podczas treningu – szukał pozytywów Kothny.

Nazwisko Skowronka miał u siebie od dłuższego czasu. – W piłce w każdej chwili mogą wydarzyć się rzeczy nieoczekiwane. Moją rolą jest między innymi to, by zawsze mieć listę 3-5 trenerów, z którymi rozmawiamy i utrzymujemy kontakt, nie tylko przy okazji meczów. Z trenerem Skowronkiem widzieliśmy się regularnie na różnych stadionach, był też komentatorem Polsatu Sport i nieraz gościł w Tychach. Już wiele tygodni temu rozmawialiśmy o futbolu. Postrzegamy go w bardzo podobny sposób, mamy podobną filozofię i takie same cele, dlatego gdy pomyśleliśmy w klubie o jego zatrudnieniu, porozumienie nie było trudne. Dobrze się dla nas stało, że trener odrzucił ostatnio kilka ofert i będzie mógł pracować w GKS-ie – nie ukrywa swojego zadowolenia.

Jego zdaniem Dariusz Banasik nie powinien być zaskoczony zwolnieniem. – Myślę, że Darek wiedział, że ma nasze zaufanie, mimo rozczarowań w ostatnim sezonie i czterech porażek na koniec. Sądzę jednak, że po rozczarowaniach na początku sezonu mógł się spodziewać takiego obrotu spraw, choć pewności nie mam, nie jestem w jego głowie. Wcześniej nie było żadnego ultimatum – skomentował.

Niemiec deklaruje, że cele klubu określone w czerwcu się nie zmieniają i nadal dotyczą przynajmniej pierwszej szóstki. – Mówiłem, że chcemy mieć więcej punktów niż w ostatnim sezonie, czyli powyżej 51, a taki dorobek przeważnie daje miejsce w barażach. Nadal jestem przekonany, że zespół ma wystarczający potencjał, by to osiągnąć. Cele się nie zmieniają, zmienia się tylko proces – skwitował.

Wierzę, że będziemy w TOP 2 i wywalczymy awans, ale jeżeli zrobimy to poprzez baraże, też będzie super, bo najważniejszy jest cel i jego osiągnięcie – dużych ambicji nie ukrywa także Artur Skowronek. – Musimy jednak koncentrować się z tygodnia na tydzień, a nie wybiegać do przodu. W piłce planowanie na zapas nie ma większego sensu. Oczywiście mamy plan, zagospodarowany czas na przerwę na kadrę, sparing i bodźcowanie drużyny, ale trzeba zacząć od odbicia się z Wisłą Płock.

Reklama

Skowronek pozostawał bez zatrudnienia od listopada 2022 roku, zatem raczej nikogo nie zaskoczyło, że miał w sobie dużo energii i wyglądał na gotowego do działania. – Czuję bardzo duże podekscytowanie. Chcę bardzo, bardzo podziękować prezesowi i bardzo dobrym ludziom wokół niego, że dostaję szansę pracy w klubie z takim potencjałem. Uważam, że bardzo dużo rzeczy tutaj po prostu się zgadza. Mam tu także na myśli formę naszych rozmów, relacje międzyludzkie, sposób przekazania swoich oczekiwań. Zrobię wszystko, żeby ten początkowy entuzjazm nie wygasł – zaczął przemowę.

Odniósł się także do długiego okresu bezrobocia. – Trudny czas za mną. Trudny w kontekście tego, że trochę na ten moment czekałem. Cieszę się, że wytrzymałem i trafiłem na takich ludzi. Zrobię wszystko, żeby była pasja i zaangażowanie, to kolokwialne zasuwanie na boisku. W futbolu różne rzeczy się dzieją, nie mogę zagwarantować dobrych wyników, ale gwarantuję, że dam z siebie maksa i tego samego będę oczekiwał od wszystkich wokół – powiedział 42-latek.

Nie chcę dużo mówić o mojej strategii gry czy pomyśle na przerwę reprezentacyjną i kolejne etapy naszej współpracy. Szczegółowo znają go ludzie z klubu. Mamy konkretny plan na Wisłę Płock, ale bardzo mocno myśląc o sobie. Cieszę się, w jaki sposób drużyna zareagowała na dzisiejsze bodźce, a było ich sporo. Tego oczekiwałbym na co dzień. Jestem przekonany, że wtedy będzie dobrze. Nawet gdybyśmy mieli tu jeszcze większą jakość piłkarską, to bez złapania intensywności, dyscypliny, pasji i zaangażowania, nic by z tego nie było. Wiem, że ładnie brzmię, ale przede wszystkim chciałbym już w sobotę zobaczyć, że dobrze funkcjonujemy jeśli chodzi o fazy główne, globalne – w taki sposób, jak na dzisiejszym treningu – podkreślił Skowronek.

Trener Banasik na pewno zrobił dużo fajnych rzeczy i zostawił fundamenty, natomiast mam inny pomysł na grę. Zamierzamy charakteryzować się odwagą w grze i wierzę, że to się obroni. Chciałbym z tymi zawodnikami naprawdę grać w piłkę – zaznaczył.

Zapytałem go, czy ma poczucie, iż praca w GKS-ie Tychy może być jego ostatnią szansą na większe zaistnienie w polskiej piłce klubowej. Fakty są bowiem takie, że o ile w momencie zatrudnienia Dariusza Banasika reakcja kibiców była entuzjastyczna i dominowało przeświadczenie, że to trener o marce aktualnie przerastającej klub, o tyle w jego przypadku wrażenie jest odwrotne. Wystarczy poczytać komentarze na socialowych profilach GKS-u.

Pytanie niezbyt przyjemne, ale trener nie uciekał od odpowiedzi. – Nie odbieram pracy w Tychach jako ostatniej szansy, ale prawdą jest, że trzeba odbudować swoją pozycję na rynku, jestem tego bardzo głodny. Mam za sobą sporo przemyśleń. Naprawdę mocno skorzystałem na tym czasie, dużo z niego wycisnąłem i się rozwinąłem. Wiele rzeczy w życiu jest po coś i ta przerwa też była po coś. W przeszłości popełniłem dużo błędów, ale były też bardzo dobre momenty. W Wigrach Suwałki graliśmy naprawdę dobrze i prawie do końca walczyliśmy o Ekstraklasę. Stamtąd z Dawidem Szulczkiem zostaliśmy wykupieni do Stali Mielec, z którą zdobyliśmy 64 punkty w sezonie, ale nie dało nam to awansu, bo pierwsze dwa miejsca zajęły Raków i ŁKS, a baraży jeszcze nie było. W drugim sezonie mieliśmy ten sam cel. Zwolniono mnie po zwycięstwie i przy jednym punkcie straty do lidera, bo chciałem skorzystać z oferty z Ekstraklasy. Wcześniej dwie takie propozycje odrzuciłem. Czas w Wiśle trzeba podzielić na dwa etapy. W pierwszym było lepiej, w drugim gorzej, gdy ja też źle pewnymi rzeczami zarządzałem i jestem tego świadomy. Tak samo w Zagłębiu Sosnowiec, kiedy wyciągnęliśmy drużynę z ostatniego miejsca, a w następnym sezonie mieliśmy pewne plany, ale wiele rzeczy się zmieniło… – wyliczał Skowronek.

Chciałbym to już zostawić, bo wnioski już wyciągnąłem. Jestem przekonany, że maksymalnie skorzystam z tych doświadczeń podczas pracy w Tychach i może nie udowodnię, bo nie lubię tego słowa, ale pokażę, że zasługiwałem na tę szansę. Nie mam wpływu na to, jak ludzie odbierają moje zatrudnienie. Mogę się tylko postarać, żeby na koniec ocenili, że klub wykonał dobry ruch i jestem bardzo dobrym trenerem – dodał.

Nie było też tak, że nikt go nie chciał i nie rozważał. W ostatnich miesiącach nazwisko Skowronka pojawiało się m.in. w kontekście Termaliki i Górnika Łęczna. – Miałem inne oferty, o wielu państwo nie wiecie. To było paliwo dla mojej głowy, nie ma co ukrywać. Ostatnio chciała mnie Warta Poznań i odmówiłem. Ryzykowałem, bo nie wiedziałem, że zostanę trenerem w Tychach – uchylił rąbka tajemnicy.

Co do wyciągnięcia wniosków, już w 2019 roku, gdy Artur Skowronek przejmował stery w Wiśle Kraków, podkreślano, że znacznie się zmienił jeśli chodzi o relacje międzyludzkie. Zaczął doceniać ich wartość. Teraz do swojego warsztatu dołożył kolejny postęp. – Kompetencje miękkie są dziś najważniejsze, żeby być liderem w szatni. Sądzę, że już wcześniej zaszły u mnie pewne zmiany, ale największe zaszły podczas pracy w Zagłębiu i późniejszej przerwy. Uważam, że ten czas pomógł mi w kontrolowaniu emocji i dziś potrafię lepiej wspierać drużynę w priorytetach. Drugi człowiek jest dla mnie bardzo ważny. Zawsze tak było, ale czasami nie byłem sobą w innych miejscach, po prostu byłem sztuczny. Być może dlatego, że bardzo szybko wszedłem na wyższy poziom, w Pogoni Szczecin debiutowałem jako 30-latek. Tak naprawdę nie wiedziałem, w co wchodzę. Musiałem się sparzyć na swoich błędach, żeby dojść do takiej szansy, jaką dostaję teraz w Tychach. Dziś jestem prawdziwy – zapewnił.

Dariusz Banasik pod koniec swojej pracy regularnie wyliczał, ile jego zespół stwarza sytuacji, których nie wykorzystuje i właśnie w braku skuteczności widział główną bolączkę. Artur Skowronek nie podziela tego poglądu. – Moim zdaniem brak skuteczności nie był największym problemem, bo wcześniej nie wykreowano dla linii ataku wystarczająco dużo sytuacji, więc nie można jej rozliczać, że była nieskuteczna. Musimy zwiększyć kulturę naszej gry ofensywnej, żebyśmy wcześniej wbiegali w pole karne w określone strefy i dać piłkarzom zasady, by podejmowali lepsze i trafniejsze decyzje. To da nam szansę, podkreślam: szansę, na kontrolę meczu – skomentował.

W GKS-ie Tychy może się jeszcze coś wydarzyć z transferami, choć pewnie nie byłoby takiej potrzeby, gdyby napastnik Yannick Woudstra nie zerwał więzadła w kolanie trzy dni po przyjściu na Śląsk. Pytanie, czy klub nie ma tu sobie nic do zarzucenia. – Każdy zawodnik, którego pozyskujemy, przechodzi te same testy medyczne. Yannick nigdy wcześniej nie miał problemów zdrowotnych. Takie kontuzje jak zerwany ACL po prostu się zdarzają, to czysty przypadek. Yannick normalnie wszedł w trening i po nieszczęśliwym starciu doznał kontuzji – odpiera zarzuty Max Kothny.

O sprowadzeniu nowego atakującego mówi: – Obserwujemy sytuację na rynku, ale musimy działać rozważnie. Doliczając wypożyczonego Maksa Stangreta, w razie sprowadzenia kogoś nowego, wiosną mielibyśmy w kadrze pięciu napastników.

Poruszono jeszcze kwestię błędnych ruchów kadrowych za kadencji Dariusza Banasika. Wielu zawodników rozczarowało. – Na koniec to my podpisywaliśmy wszystkie kontrakty. Trener Banasik miał swoich kandydatów i my mieliśmy swoich, był w tym wszystkim balans. Nie przyszedł tu nikt, kogo trener by nie chciał i nikt, kogo nie akceptowałby klub. Jesteśmy przekonani, że transfery, których dokonaliśmy latem, jeszcze okażą się trafione. Szczególnie dotyczy to Rafała Makowskiego – nie traci nadziei Kothny.

Nie ma jej już w przypadku Przemysława Mystkowskiego. – Mystkowski to mój duży błąd. Z takimi zawodnikami jak on nigdy nie wygra się meczu. Nigdy nie nawiązał do tego, co pokazywał w Jagiellonii. Darek go chciał, ja zgodziłem się na jego kontrakt i pomyliłem się. Potrzebujemy piłkarzy z charakterem, którzy na boisko pokazują jaja i chcą za wszelką cenę wygrać. Tylko takich ludzi tu chcemy. Chcieliśmy w tym okienku rozstać się z Kacprem Skibickim i on już jest w Kaliszu, a w przypadku Mystkowskiego nadal czekamy na to, co się wydarzy – krytykuje byłego pomocnika „Jagi” niemiecki działacz.

Artur Skowronek zaczyna bez dużego zaufania ze strony trybun, co… niekoniecznie musi być problemem, bo na zapas raczej nikt nie spodziewa się po nim wielkich rzeczy. Skoro jednak również z jego ust padają słowa o Ekstraklasie, prędzej czy później to do niego wróci. Patrząc na historię tego trenera, jeśli za rok nadal jego miejscem pracy będą Tychy, to już będzie dobrze.

Nie powiem, że potrzebuję czasu. Chciałbym w oczach zawodników widzieć nową energię już w sobotę. Hasła klucze: odwaga, pasja, jedność, wspólny cel – to musimy złapać i już złapaliśmy. Do tego globalna taktyka. Na to mam wpływ. Uważam, że piłkarze dobrze przyjęli nasz pomysł na zespół. Przed meczem jest dobrze – podsumował ze śmiechem.

Terminarz go nie rozpieszcza. Zapunktowanie w Płocku jawi się jako duże wyzwanie, a po przerwie reprezentacyjnej na stadion przy ulicy Edukacji przyjedzie Ruch Chorzów, w którym dziś zaprezentowany został… Dawid Szulczek, będący asystentem Skowronka w Wigrach, Stali i Wiśle. Nudno chyba nie będzie, ale czy będą punkty?

CZYTAJ WIĘCEJ:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Co zazwyczaj mówi piłkarz po transferze do Rakowa? Ja tylko przejazdem

Paweł Paczul
13
Co zazwyczaj mówi piłkarz po transferze do Rakowa? Ja tylko przejazdem

1 liga

Ekstraklasa

Co zazwyczaj mówi piłkarz po transferze do Rakowa? Ja tylko przejazdem

Paweł Paczul
13
Co zazwyczaj mówi piłkarz po transferze do Rakowa? Ja tylko przejazdem

Komentarze

7 komentarzy

Loading...