Arka Gdynia znów nie wygrała. Po trzech remisach z rzędu, jeden z głównych faworytów do awansu przegrał z wciąż niepokonanym Górnikiem Łęczna. W tym sezonie w Gdyni dominują chaos i bylejakość. Teraz pomału pojawia się również panika. Czołówka ucieka, a gra drużyny Wojciecha Łobodzińskiego wygląda coraz gorzej. Kolejne trenerskie krzesło zacznie parzyć?
Dla Arki dzisiejszy mecz był trzecim w ciągu siedmiu dni.
Poniedziałek: wyjazd do Krakowa, 2:2 z Wisłą.
Czwartek: wizyta Ruchu Chorzów, 1:1.
No i niedziela: wizyta Górnika Łęczna.
Podopieczni Pavola Stano mieli za sobą mniej intensywny tydzień. Ich zaplanowane na czwartek spotkanie z Wisłą Kraków zostało przełożone.
Czy tę świeżość w drużynie Górnika było widać? Na początku absolutnie nie. Widoczne było za to zmęczenie długą podróżą. Z Łęcznej do Gdyni jest ponad 600 kilometrów.
25 sekund. Dokładnie tyle potrzebowali gospodarze, żeby objąć prowadzenie. Piłkę do siatki skierował głową Karol Czubak. W tym czasie obrońcy Górnika prawdopodobnie siedzieli jeszcze w autokarze. W każdym razie na pewno nie było ich przy napastniku Arki.
Mocne rozpoczęcie @ArkaGdyniaSA 😳🔥 #ARKGKŁ 1:0
👉 Oglądaj wszystkie mecze na https://t.co/h0mGO3VKx1, w aplikacji mobilnej lub Smart TV 📺 pic.twitter.com/AKfeWMC3Ve
— Betclic 1 Liga (@_1liga_) August 25, 2024
Asystował Michał Marcjanik. Stoper Arki to drugi najskuteczniejszy zawodnik żółto-niebieskich w tym sezonie. Poza asystą, ma na koncie już dwa gole. Marcjanik to również jedyny pewny punkt, jeśli chodzi o środek obrony gdynian.
Tu chyba trzeba na moment zatrzymać się przy kształcie kadry Arki i decyzjach z tym związanych.
Przeprowadzka nad morze
Co łączy Arkę i Górnika? Niby Adam Deja, Damian Zbozień albo Hubert Turski, czyli byli zawodnicy żółto-niebieskich obecnie występujący w zielono-czarnych barwach. Tak jest, jednak najgorętszy punkt styczny to Veljko Nikitović.
Serb trafił do Łęcznej w 2001 roku. W Górniku pełnił wszystkie funkcje. Był piłkarzem, asystentem trenera, prezesem i dyrektorem sportowym. Po ponad dwudziestu latach spędzonych na wdzięcznej Lubelszczyźnie, przeniósł się nad morze. Od czerwca tego roku jest dyrektorem sportowym w Arce.
Czy po niespełna trzech miesiącach można ocenić jego pracę?
Pewnie jeszcze nie, za wcześnie, jednak na pewno można uważniej przyjrzeć się jego wynalazkom. W pierwszym składzie Arki wyszło dziś czterech zawodników sprowadzonych przez Nikitovicia: Kike Hermoso, Kamil Jakubczyk, Michał Rzuchowski i Joao Oliveira.
No i co pokazali? Albo niewiele, albo wiele bylejakości.
Trener gdynian Wojciech Łobodziński od pierwszego meczu mota się przy wyborze składu. Co gorsza, totalny brak konsekwencji dotyczy kluczowych pozycji. Na przykład „dziesiątki”. Dziś popularny „Łobo” postawił na Jakubczyka, czyli 20-latka sprowadzonego z rezerw Pogoni Szczecin, który wcześniej spędził na boisku łącznie 25 minut. I był to wybór fatalny. Jakubczyk chował się za rywalami, a kiedy piłka już trafiła pod jego nogi, w mig ją tracił.
Dziś nie popisali się również Oliveira (chyba najlepszy zawodnik Arki w poprzednich meczach) i bezbarwny Rzuchowski, jednak najpoważniejszy problem leży gdzie indziej.
Akcja „rotacja”
Kibice Arki od początku sezonu narzekają na linię defensywną, a Łobodziński również tu nie potrafi zdecydować, na kogo postawić. W środku obrony pewniakiem jest Marcjanik, a obok niego odbywa się jedna wielka rotacja. Sezon zaczynał Przemysław Stolc, potem przyszła kolej na 19-letniego Kamila Góreckiego, a w ostatnich meczach wyszedł 39-letni Martin Dobrotka, który dziś – w stu procentach zdrowy – wylądował na trybunach. Opcja numer cztery to Kike Hermoso.
Przed meczem z Górnikiem, 24-letni Hiszpan uzbierał w dwóch spotkaniach 19 minut i dwie żółte kartki. Do Arki trafił z trzeciej ligi hiszpańskiej, ale póki co zaprezentował umiejętności raczej czwartoligowe. I nie mamy tu na myśli – dajmy na to – UD Aretxabaleta, tylko bardziej Wikęd Luzino czy Anioły Garczegorze.
To właśnie Hermoso był jednym z dwóch winnych utraty pierwszego gola przez Arkę. Hiszpan od samego początku spotkania ustawiał się fatalnie, czego idealnym zobrazowaniem była akcja Górnika z 20. minuty. Przemysław Banaszak otrzymał długie podanie, na co zareagował jedynie Paweł Lenarcik. Zareagował fatalnie, dodajmy. Bramkarz Arki powalił mijającego go napastnika i sędzia Łukasz Szczech z Warszawy bez wahania wskazał na jedenasty metr. Rzut karny wykorzystał sam poszkodowany.
Na 2:1 goście podwyższyli w 67. minucie. Kopiuj, wklej z 25. sekundy meczu. Dośrodkowanie z prawej strony i strzał głową absolutnie niepilnowanego zawodnika, Pawła Żyry. W tym czasie Hermoso spacerował po zielonej trawce i cieszył się ostatnimi promieniami sierpniowego słońca. Marcjanik również się nie popisał.
Na prowadzeniu @zielono_czarni 🫡 #ARKGKŁ 1:2
👉 Oglądaj wszystkie mecze na https://t.co/h0mGO3VKx1, w aplikacji mobilnej lub Smart TV 📺 pic.twitter.com/BrlyZQQzER
— Betclic 1 Liga (@_1liga_) August 25, 2024
W ostatniej fazie spotkania to Arka była bliżej wyrównania (w poprzeczkę trafił wprowadzony na boisko Kacper Skóra), ale więcej goli nie oglądaliśmy. Gdynianie przegrali drugi mecz w tym sezonie. Po siedmiu kolejkach na koncie mają zaledwie dziewięć “oczek”. Dla porównania: Górnik Łęczna uzbierał 16 punktów w sześciu spotkaniach.
Zdaje się, że krzesło pod Wojciechem Łobodzińskim pomału robi się równie gorące, jak to pod Dariuszem Banasikiem. Który z trenerów jako pierwszy dołączy do Janusza Niedźwiedzia, Piotra Jacka, Rafała Smalca? Zaczynamy przyjmowanie zakładów.
Arka Gdynia – Górnik Łęczna 1:2 (1:1)
Czubak 1’ – Banaszak 23’ (k.), Żyra 67′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Nowy basior. Czy Kamil Grabara z marszu przejmie dowodzenie watahą Wilków?
- Kądzior też potrafi być kozakiem. Szkoda, że ostatnio tak rzadko
- Ukraina w pucharach mało kogo obchodzi. Europa przyjeżdża do Polski na puste stadiony
- Dziki Kołobrzeg S05E01. Czasem słońce, czasem deszcz
Fot. Newspix