Trenerzy ekstraklasowych drużyn przyzwyczaili nas do zaskakujących teorii czy wyznań, ale Bruno Baltazar z Radomiaka Radom postanowił zawiesić poprzeczkę jeszcze wyżej. Przed spotkaniem z Widzewem Łódź szkoleniowiec wyznał, że… zakochał się w swoim piłkarzu.
Bruno Baltazar od kilku tygodni powtarzał, że oczekuje dwóch zawodników. Lewego obrońcy oraz napastnika. Gdy więc Radomiak najpierw ogłosił transfer środkowego pomocnika, mogło zapanować lekkie zdziwienie. Szkoleniowiec zdradził, jak zapatruje się na powrót Michała Kaputa.
– Zakochałem się w tym zawodniku. W jego sposobie pracy, funkcjonowania w zespole, w tym, jak gra. Tak, mówiłem o potrzebie wzmocnienia innych pozycji, ale gdy działacze przekazali mi, że Michał jest dostępny i możemy go ściągnąć z powrotem do Radomia, bez zastanowienia powiedziałem: zróbmy to. Bardzo się cieszę, że znów jest z nami, to osoba, która mocno identyfikuje się z całym klubem – powiedział Baltazar.
Na szczęście w tym przypadku ewentualne dalsze transfery nie będą rozpatrywane jako „skok w bok”, dlatego z Portugalczykiem porozmawialiśmy także o tym, kogo jeszcze widzi w swoim zespole.
Transfery. Radomiak szuka lewego obrońcy, na celowniku Paulo Henrique
Pięćdziesiątka lewych obrońców, których oferowano Radomiakowi, to nie koniec wyliczanki. Zieloni w dalszym ciągu szukają idealnego piłkarza na tę pozycję, penetrując rynek portugalski. Ostatnio informowaliśmy o reprezentującym Gil Vicente Brazylijczyku z japońskimi korzeniami — Kazu. W grze są jeszcze chociażby Anderson Lucoqui z grającego w 2. Bundeslidze Eintrachtu Brunszwik czy Paulo Henrique, kapitan CD Santa Clara. Trener Baltazar zdobył się na porównanie dwóch piłkarzy z ligi portugalskiej.
– Jesteśmy blisko porozumienia z lewym obrońcą. Obie opcje są na stole, każdy z nich jest zawodnikiem o nieco innej charakterystyce. Kazu jest bardziej ofensywny, Henrique to bardziej defensywny profil. Musimy wszystko zbalansować, zwrócić uwagę na jakość, charakter. Obaj pasują do Radomiaka, więc pozostała kwestia detali, na które nie mam wpływu.
Przed spotkaniem z Widzewem Łódź Zieloni mają problem z urazami. Mięśniówki przeszkadzają Janowi Grzesikowi, Vagnerowi Diasowi i Joao Peglowowi, z kolei Luizao pauzuje po starciu z rywalem. Informowaliśmy, że wysyp kontuzji to efekt błędów popełnionych w okresie przygotowawczym przez nowego trenera przygotowania fizycznego:
– Nie uważam, żebyśmy mieli dużo urazów w zespole – zaczął Bruno Baltazar. – Nie uważam też, żebyśmy popełnili błąd. Wszystko rozbija się o proces adaptacji do naszego sposobu pracy. Zespół pracował inaczej w poprzednim sezonie, inaczej pracuje teraz. W trakcie okresu przygotowawczego zawodnicy wyglądali dobrze. Musimy trenować na wysokiej intensywności, żeby w ten sposób prezentować się także w meczach. Urazy mięśniowe to normalna sprawa w każdej drużynie świata. Piłkarze pracują teraz na intensywności, jakiej tu jeszcze nie było.
Bruno Baltazar dodał, że Jan Grzesik pali się do gry, ale ostrożność podpowiada, żeby na jego powrót poczekać jeszcze tydzień. W Łodzi powinniśmy za to spodziewać się gry Capity od pierwszej minuty. Reprezentant Angoli „jest już w pełni zaadaptowany do drużyny i wykonuje dobrą pracę, która sprawia, że jest blisko wyjściowej jedenastki”. Ze słów szkoleniowca wynika również, że powinniśmy spodziewać się powrotu Leandro Rossiego na „dziesiątkę”. Kapitan drużyny ostatnio zagrał na skrzydle.
SZYMON JANCZYK
fot. Newspix