Fajne spotkanie na szczycie pierwszej ligi i to akurat wtedy, gdy nic lepszego się na polskich boiskach nie dzieje. O nic więcej nie śmielibyśmy nawet prosić, bo los okazał się dla spragnionych wrażeń wyjątkowo łaskawy i zapewnił nam dziś miłe popołudnie z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza i Wisłą Płock. Sympatyczny mecz pod podwieczorek. Sześć goli, hat-trick, czerwona kartka. Pełen serwis.
Doskonale nastroiliśmy się do tego spotkania samym początkiem rywalizacji. Wielowymiarowa akcja Nafciarzy z trzeciej minuty zakończyła się nawet golem Piotra Krawczyka, ale po drodze działo się bardzo dużo. Najpierw David Niepsuj przypadkowo faulował jednego z przeciwników gdy akurat jego drużyna wychodziła z kontrą. Potem nastąpiło niezbyt celne podanie z środka pola, które miało otworzyć Niepsujowi skrzydło. Piłkę przejął jednak Taras Zawijskij i wydawało się, że już po wszys… jednak nie! Piłkarz Bruk-Betu pomylił się i jego podanie do bramkarza padło łupem walczącego do końca Niepsuja, który szybko wystawił do pustej Piotrowi Krawczykowi. Wydawało się, że Wisła wyszła w tamtym momencie na prowadzenie, ale tu sędzia Daniel Stefański wrócił do samego początku akcji – przypadkowego faulu Niepsuja.
Po kwadransie gry znowu radość i znowu interwencja sędziów, tym razem już nieco szybsza. W sporym zamieszaniu piłka znalazła się pod nogami Dawida Kocyły, ale zamiast 0:2 nadal mieliśmy bezbramkowy remis, bo piłkarz Wisły był na spalonym.
Bruk-Bet – Wisła 4:2. Wysokie tempo i niecieczanie w fotelu lidera
Żeby jednak nie było – choć to Wisła kreowała sobie lepsze okazje, to podopieczni Marcina Brosza też momentami fajnie się prezentowali. Obie drużyny od pierwszej minuty weszły na naprawdę wysokie obroty i tempo meczu sprawiało, że zawody w Niecieczy oglądało się bardzo przyjemnie. Choć jedna z ekip nie była chyba do końca gotowa na narzuconą intensywność gry.
Tak jest, o tobie mówię Bruk-Becie Termaliko! Te dwa nieuznane gole to z jednej strony odrobinę szczęścia, ale z drugiej sygnał, że coś się nie klei. Trafienie Jorge Jimeneza to już w ogóle wyraźny dowód na to, że z każdą minutą pierwszej połowy Wisła po prostu zyskiwała przewagę. Do przerwy piłkarze Mariusza Misiury nieźle cisnęli i równie dobrze mogli schodzić do szatni z dwiema czy trzema bramkami przewagi. Ale schodzili z jedną i w dodatku zdobytą przy drobnym wsparciu Adriana Chovana…
.@WislaPlockSA prowadzi 1:0! #BBTWPŁ 👏
📷 Oglądaj wszystkie mecze na https://t.co/h0mGO3VcHt, w aplikacji mobilnej lub Smart TV 📺 pic.twitter.com/cqWO0KIsEZ
— Betclic 1 Liga (@_1liga_) August 21, 2024
Błąd błędem zwyciężaj
Bruk-Bet na drugą połowę wyszedł pełny wiary, ale początkowo to Wisła znów wyglądała trochę lepiej. Straciła jednak głupią bramkę – komiczny błąd popełnił Andrias Edmundsson, który w prostej sytuacji dał się zaskoczyć Kacprowi Karaskowi. Piłkarz Słoni po prostu zabrał piłkę przeciwnikowi i załadował pod ladę zaskoczonemu Maciejowi Gostomskiemu. Płocczanie na własnej skórze przekonali się, że przewagę trzeba skonsumować, bo inaczej jest ona kompletnie nic niewarta.
Słonie wyrównują! #BBTWPŁ 1:1 🔛
📷 Oglądaj wszystkie mecze na https://t.co/h0mGO3VKx1,
w aplikacji mobilnej lub Smart TV 📺 pic.twitter.com/b9a3ZibXvE— Betclic 1 Liga (@_1liga_) August 21, 2024
Na domiar złego, kilka chwil później drugą żółtą kartkę zobaczył Niepsuj i już wszystko do reszty się posypało. Wściekły trener Misiura też wyłapał żółtko, Wisła przestała grać swoją fajną piłkę, a Bruk-Bet nabrał wiatru w żagle. Dwie minuty całkowicie wstrząsnęły ekipą gości, która z dobrego położenia nagle znalazła się w naprawdę kiepskim.
Ale kurde, to naprawdę był świetny mecz!
Co z tego, skoro goście umieli się podnieść. Z zaskoczenia drugiego gola dla Wisły zdobył Dominik Kun, który wykorzystał opieszałość obrońców Bruk-Betu i na chwilę wlał w serca kolegów odrobinę wiary w zwycięstwo.
Chwila trwała trzy minuty.
Niedługo później faul w polu karnym płocczan, rzut karny i 2:2. Jedenastkę wykonywał wcześniej solidnie poturbowany Andrzej Trubeha, co mogło w sumie budzić spore wątpliwości. Jeszcze chwilę wcześniej ledwo stał na nogach, a nagle miał być tym, który da gospodarzom chociaż punkt. I ostatecznie dał nawet trochę więcej.
Kacper Karasek Show
Cały mecz dał nam w ogóle multum dobrych wrażeń, niezłej w skali pierwszoligowej piłki i naprawdę solidną dawkę dramaturgii. Ostatecznie to Bruk-Bet cieszył się jednak ze zwycięstwa, bo w dramatycznych okolicznościach udało się jeszcze wyrwać trzy oczka. Słaniającą się na nogach i nieroztropną Wisłę dobił swoim drugim i trzecim golem Karasek i… już nie było co zbierać.
Pomocnik dziś miał zdecydowanie dzień konia i na długo zapamięta ten 21 sierpnia 2024 roku. Hat-tricka nie zdobywa się przecież codziennie. Niecodziennie trafia się też taki mecz. Zjawiskowy, porywający. Po prostu fenomenalny! Brawa dla zwycięzców, ale chwała też pokonanym.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Wisła Płock 4:2
Kacper Karasek 56′, 89′, 90’+2, Andrzej Trubeha 75′ – Jorge Jimenez 37′, Dominik Kun 72′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Naukowiec bije na alarm: „Stan kondycji fizycznej dzieci jest dramatyczny”
- Lechii wakacje od kasy – klub nie zapłacił ani za czerwiec, ani za lipiec
- Rewolucja już tu jest. System półautomaycznych spalonych powoli podbija Europę
- Quiz dla dyrektora Baldy. Ile kasy (nie) trzeba na porządnego napastnika?
- To prezes Korony kłamie i manipuluje, a nie Weszło
Fot. Newspix