Reklama

Inter spróbuje stać się hegemonem. Zapowiadamy nowy sezon Serie A

Radosław Laudański

Autor:Radosław Laudański

17 sierpnia 2024, 12:08 • 12 min czytania 2 komentarze

Nie jest żadnym odkryciem fakt, że głównym faworytem do zdobycia mistrzostwa Włoch jest Inter. „Nerazzurri” wygrali dwa mistrzostwa w ostatnich czterech sezonach i mają apetyt na więcej. Podopieczni Simone Inzaghiego zostali znacząco wzmocnieni, a także uniknęli sprzedaży kluczowych zawodników.

Inter spróbuje stać się hegemonem. Zapowiadamy nowy sezon Serie A

Przed rozpoczęciem rozgrywek można mieć wrażenie, że obecni mistrzowie przed sezonem są postrzegani tak samo, jak przez długie lata Juventus. Zobaczymy, czy Piotr Zieliński i spółka wytrzymają presję i wykorzystają szansę, aby zostać włoskim hegemonem. Wydaje się, że ich głównym rywalem zostanie Milan. Deptać po piętach może również Roma, która do tej pory przeprowadziła najbardziej efektowne transfery. Przed rozpoczęciem rozgrywek nurtować może wiele kwestii. Przekonamy się, czy któryś z zespołów sprawi niespodziankę w stylu Bolonii, a także jak poradzi sobie Napoli, które ostatnio zawiodło po całości. Teraz trafił tam Antonio Conte, czyli „Mr. Scudetto”. Pojawia się wiele polskich wątków, a jednym z najciekawszych jest dyspozycja dobrze nam wszystkim znanego Kosty Runjaicia w Udinese.

Inter spróbuje zostać Juventusem

Giuseppe Marotta uchodzi za jednego z najlepszych specjalistów w swoim fachu we Włoszech. Kiedy pełnił funkcję dyrektora generalnego w Juventusie, to klub wrócił na szczyt i podczas jego kadencji sięgnął po siedem tytułów mistrzowskich z rzędu. W 2018 przeszedł do Interu, gdzie krok po kroku zaczął odbudowywać „Nerazzurrich”.

Jego praca przyniosła skutki. Zespół sięgnął po dwa mistrzowskie tytuły, a mniej więcej od czterech lat uważa się ich za drużynę z największym potencjałem kadrowym we Włoszech. Dziś w końcu zbudowali sobie tak silną pozycję, że nie muszą sprzedawać swoich gwiazd, ponadto są dla piłkarzy na tyle atrakcyjną opcją, że mogą pozyskiwać ich za darmo. Taka sytuacja miała miejsce tego lata z Piotrem Zielińskim oraz Mehdim Taremim.

Warto wspomnieć, że mówimy o pomocniku, który przez ostatnie lata cieszył się opinią jednego z najlepszych w lidze, a także napastniku, który w 182 meczach w FC Porto zdobył 91 bramek i zaliczył 56 asyst. Zachowując wszelkie proporcje, postawa Interu zarówno na boisku, jak i w gabinetach, przypomina nieco tę Realu Madryt. Poza pozyskiwaniem piłkarzy za darmo widać tam bardzo dużą dojrzałość taktyczną i radzenia sobie zarówno w momentach, kiedy trzeba mieć inicjatywę, jak i w bardziej głębokiej defensywie i kontratakach.

Reklama

Po wywalczeniu drugiej gwiazdki (20. Scudetto) Inter spróbuje znaleźć się na pozycji, którą przez lata zajmował Juventus. W Turynie w ostatnich latach mistrzostwo uznawano za łatwy obowiązek, zaś wymagania dotyczyły wyłącznie postawy w Lidze Mistrzów. Największym wyzwaniem podopiecznych Simone Inzaghiego będzie walka z samym sobą. Zobaczymy, czy w nadchodzących rozgrywkach zdołają utrzymać tak wysoki poziom koncentracji oraz motywacji, co przed rokiem. Jeśli po raz kolejny staną się najlepszą wersją samych siebie, to bez problemu powinni sięgnąć po tytuł.

Królowie mercato

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że najlepsze transfery przeprowadziła Roma. „Giallorossi” pozyskali króla strzelców Artema Dowbyka, jednego z najlepszych piłkarzy U-21 Matiasa Soule (w zeszłym sezonie zdobył więcej bramek niż Jamal Musiala), ponadto kupili za 23 miliony euro z Rennes pomocnika Enzo Fe Lee. Niepokoić mogą jednak ostatnie doniesienia medialne, że klub może opuścić Paulo Dybala.

Roma ma szukać oszczędności, w efekcie pojawiły się informacje, że może wysłać swoją największą gwiazdę do Arabii Saudyjskiej. „La Joya” mimo wielu kontuzji dawał kibicom mnóstwo radości, w zeszłym sezonie zdobył 16 bramek oraz zaliczył dziesięć asyst. Czy dojdzie do transferu? Nie wiadomo, ale ostatnio kibicom została przekazana dobra wiadomość – że Argentyńczyk pragnie pozostać w Rzymie. Pytanie: czy ta informacja uszczęśliwi też szukających funduszy szefów klubu?

Przed sezonem oczekiwania w stolicy są ogromne, co pokazuje entuzjastyczne przywitanie Soule oraz Dowbyka. Sporo mówi się na temat tego, że do „Giallorossich” wkrótce dołączą kolejni jakościowi zawodnicy, tacy jak Federico Chiesa i Raoul Bellanova. Roma od pięciu lat nie gra w Lidze Mistrzów i czas to zmienić. Brak awansu do tych rozgrywek będzie sporym rozczarowaniem. „Wieczne Miasto” będzie ukontentowane, jeśli uda się zdobyć jakieś trofeum lub chociaż stanąć na podium pierwszy raz od 2018 roku.

Reklama

Znaki zapytania wokół gigantów

Dyspozycja Milanu, Juventusu oraz Napoli jest niewiadomą. Cała trójka klubów latem zmieniła trenerów. Milan przejął Paulo Fonseca, Juventus Thiago Motta, a Napoli Antonio Conte.

Na papierze najbardziej poukładanym zespołem są „Rossoneri”. Zespół objął Paulo Fonseca, który pracując w Romie pokazał, że potrafi rozwijać piłkarzy i stworzyć efektownie grającą drużynę. Teraz Portugalczyk otrzymał znacznie lepszy ludzki materiał.

Milan latem się nie osłabił, a udało się pozyskać Alvaro Moratę, Strahinję Pavlovicia, Emersona Royala (to akurat wątpliwe wzmocnienie), lada moment dołączy także Yousouff Fofana. W sparingach zespół z San Siro pokazał się z obiecującej strony pokonując Manchester City, FC Barcelonę oraz Real Madryt. Bardziej niż wyniki nastraja pozytywnie forma piłkarzy. Zupełnie inaczej niż pod wodzą Stefano Pioliego wyglądał Samuel Chukwueze. Jest duża szansa, że pod batutą Fonseki będzie błyszczał jak Villarrealu.

Milan rozpocznie nowy rozdział po trwającej niemalże pięć lat kadencji „Padre Pioliego”. Celem numer jeden będzie to, aby za kilka miesięcy fani nostalgicznie za nim nie wzdychali, ponieważ pojawiały się wątpliwości co do słuszności jego zwolnienia. Wydaje się, że spośród wszystkich konkurentów Interu, to właśnie rywal zza miedzy wygląda najlepiej.

Juventus udowadnia, że powiedzenie „z dużej chmury mały deszcz” nie jest mu obce. Kiedy zwalniano Massimiliano Allegriego, obiecywano złote gruszki na wierzbie. Skończyło się na zgniłych lub co najwyżej dojrzewających jabłkach. Do zespołu miał trafić Riccardo Calafiori, „Bianconeri” chcieli budować najlepszą linię obrony w Serie A. Skończyło się na… nieskutecznej namowie na transfer dużo słabszego Pierre’a Kalulu. Szefowie Starej Damy zagięli też parol na Teuna Koopmeinersa oraz Jeana Claire’a Todibo – bez efektu.

Do klubu dołączył za to Juan Cabal z Hellasu Verona. Wiele to mówi na temat dyspozycji dyrektora sportowego Cristiano Giuntoliego. Złośliwi powiedzą, że były twórca mistrzowskiego Napoli jest tam koniem trojańskim.

Do drużyny przyszedł co prawda dobrze radzący sobie w Premier League Douglas Luiz, a także zdolny Khephren Thuram, ale to za mało. Postanowiono także zrezygnować z jakościowych zawodników, takich jak Federico Chiesa oraz Wojciech Szczęsny. Zaskakująca wydawała się również decyzja klubu w sprawie przyszłości Arkadiusza Milika. Początkowo wydawało się, że zabraknie dla niego miejsca w „Starej Damie”. Chciano przeprowadzić gruntowną przebudowę składu, szybko okazał się, że nie jest to łatwe zadanie. „Bianconeri” mieliby problem ze znalezieniem następcy Polaka i zdecydowali, że zostanie w klubie. To tylko pokazuje ich kiepską pozycję na rynku transferowym. Po przyjściu Thiago Motty wydawało się, że Juventus może być poważnym konkurentem w walce o mistrzowski tytuł, teraz wszystko wskazuje na to, że celem będzie awans do Ligi Mistrzów.

Cudów nie należy spodziewać się też po Napoli. Co prawda przyszedł Antonio Conte, który w swoich pięciu ostatnich sezonach we Włoszech zdobył cztery tytuły mistrzowskie oraz wicemistrzostwo, trener nie dostał jednak odpowiednich narzędzi. Latem pojawiło się sporo głosów, że „Azzurri” po koszmarnym sezonie zakończonym na 10. miejscu dokonają rewolucji i wyraźnie się wzmocnią. Rzeczywiście Alessandro Buongiorno i Leonardo Spinazzola to obiecujące ruchy, ale jednak za małe, by mówić o spektakularnej remontadzie. Nadal nie udało się sprzedać Victora Osimhena, a na Stadio Diego Armando Maradona nie trafił Romelu Lukaku.

Nie ma też jakościowych transferów w środku pola, który w ubiegłych rozgrywkach cierpiał najmocniej. Kadra klubu z Neapolu jest kompletnie nieprzygotowana do walki o najwyższe cele i dziś mimo kunsztu trenerskiego Antonio Conte trudno mi uwierzyć w ich dobry sezon. Jeśli miałbym typować ich pozycję w tabeli, to raczej są to miejsca 5-6, a nie podium.

Kto będzie nową Bologną?

W zeszłym sezonie nikt się nie spodziewał tego, że Bologna skończy na piątym miejscu i zapewni sobie awans do Ligi Mistrzów. Liga włoska dawno nie widziała tak zaskakującego czarnego konia, który odważnie postawił się gigantom. „Rossoblu” stracili jednak dwie największe gwiazdy: Joshuę Zirkzee oraz Riccardo Calafioriego (wylądował w Arsenalu). Odszedł także niezły skrzydłowy Alexis Saelemaekers. Zobaczymy, jak rewelacja zeszłego sezonu poradzi sobie bez Thiago Motty, zastąpił go… gnębiciel Polaków Vincenzo Italiano. Wydaje się, że zespół ze Stadio Renato Dall’Ara nie ma argumentów, aby skutecznie łączyć ligę z pucharami. Trudno będzie powtórzyć zeszły sezon i najbardziej prawdopodobnym scenariusz to walka o miejsca 8-9.

Z perspektywy Polaków nie powinniśmy mieć obaw co do przyjścia Italiano. Z całym szacunkiem dla współpracującego z nim w przeszłości Szymona Żurkowskiego, nie był on piłkarzem pasującym do stylu gry tego trenera, który w dużej mierze opiera się na posiadaniu piłki. W takiej grze dobrze czuje się natomiast Kacper Urbański i możemy mieć nadzieję, że będzie to jeszcze lepszy sezon dla najbardziej utalentowanego polskiego piłkarza. Rundę wiosenną miał świetną, co potwierdził później w reprezentacji Polski. Przełom jego formy nastąpił na początku lutego podczas spotkania z Sassuolo. Po kilku odejściach i grze co trzy dni wydaje się, że w nadchodzącym sezonie powinien rozegrać znacznie więcej minut niż przed rokiem. U Thiago Motty otrzymał ich 950, teraz musi być ich znacznie więcej. Ważne, aby trener wystawiał go w środku pola, ponieważ jego przemiana w zeszłym sezonie wiązała się również ze zmianą pozycji. Więcej na temat jego występów pisaliśmy TUTAJ.

W nadchodzącym sezonie trudno będzie o zespół, który postawi się gigantom. Takowym może być jedynie wcześniej wspomniana Roma lub Atalanta Bergamo. Jeśli chodzi o walkę o miejsca 5-6, kto wie czy z drugiego szeregu nie zaatakuje Fiorentina? Klub ze stolicy Toskanii latem dokonał niezłych transferów, o czym świadczy przyjście jednego z najlepszych strzelców w zeszłym sezonie Alberta Gudmundssona.

Oficjalnie: Fiorentina z hitowym transferem wewnątrz Serie A

Nowym trenerem został Raffaele Palladino, który bardzo dobrze radził sobie w Monzy. 40-letni szkoleniowiec jest uznawany za jeden z największych talentów trenerskich na Półwyspie Apenińskim i niewykluczone, że zacznie kroczyć drogą Roberto De Zerbiego. Ponadto otrzymał swojego żołnierza Andreę Colpaniego – 25-latek w zeszłym sezonie był najlepszym piłkarzem Monzy i zakończył sezon z ośmioma bramkami i czterema asystami na koncie. W tym sezonie warto więc oglądać mecze „Violi”, fajerwerków nie powinno w nich zabraknąć.

Sporo polskich akcentów

W sezonie 2023/2024 wystąpi 13 Polaków. Zobaczymy, jak poradzi sobie Piotr Zieliński w Interze. Walka o pierwszy skład wcale nie musi być lekka i przyjemna. W zeszłym sezonie miał z tym problem reprezentant Włoch Davide Frattesi. Henrikh Mkhitaryan, Nicolo Barella oraz Hakan Calhanoglu to świetni zawodnicy i nie będzie łatwo ich wygryźć ze składu. Najpierw trzeba jednak wyleczyć uraz, z którym Polak zmaga się od niedawna.

 

 

Wszyscy zastanawiamy się też mocno nad przyszłością Nicoli Zalewskiego. Mimo świetnych występów w reprezentacji Polski, w Romie radzi sobie słabo i potrzebuje zmiany otoczenia. Skąd ten wniosek? Klub ze Stadio Olimpico mocno rozwinął się pod wodzą Daniele De Rossiego i niewykluczone, że w „Giallorossich” czekają go ławka i epizodyczne występy.

W reprezentacji Polski widzimy, że Zalewski najlepiej czuje się na lewym wahadle. Jego przemiana była zaskakująca, ponieważ w młodości występował głównie na pozycji ofensywnego pomocnika. Lata spędzone pod wodzą Mourinho jednak zrobiły swoje. Polak co prawda grał sporo w przedsezonowych sparingach, jednakże nie spisywał się zbyt dobrze. De Rossi próbuje wystawiać go na lewym skrzydle, gdzie brakuje mu eksplozywności oraz dynamiki. Wydaje się, że trudno będzie mu wygrać rywalizacje ze Stephanem El Shaarawym. O występach na pozycji ofensywnego pomocnika również nie ma mowy, kolejka jest tam spora. Przed Zalewskim miejsce w hierarchii zajmują Paulo Dybala, Lorenzo Pellegrini, Matias Soule oraz Tommaso Baldanzi.

Rozgrywki powinna ubarwić dwójka debiutantów. Wszyscy jesteśmy ciekawi, jak poradzą sobie Adrian Benedyczak oraz Filip Marchwiński. Pierwszy z nich gra w Parmie od trzech sezonów. Wraz z każdym rokiem wydaje się lepszy, w minionych rozgrywkach Serie B strzelił dziesięć goli i często zbierał laurki od lokalnych dziennikarzy, z którymi miałem okazję rozmawiać.

Parma posiada wielu utalentowanych zawodników, wydaje się, że w nowym sezonie warto zwrócić uwagę na kwartet Benedyczak-Mihaila-Man-Bernabe. Jeśli Polak poradzi sobie w Serie A, Michał Probierz pewnie postanowi go sprawdzić w kadrze.

Postawa Filipa Marchwińskiego jest większą niewiadomą. Polak zdobył dwie bramki w sparingu z Niceą, a następnie nie grał w Pucharze Włoch. Proces adaptacji do Serie A w wielu przypadkach trwa kilka miesięcy i niewykluczone, że obejrzymy dyskretne wejście do tej ligi byłego zawodnika Lecha Poznań. We Włoszech trudno od samego początku zrozumieć taktykę i często potrzeba czasu. Oceniając Filipa na Półwyspie Apenińskim, trzeba być cierpliwym. Wydaje się, że podobnie jak Urbański może przebudzić się wiosną.

Na sam koniec zaskakujący polski akcent. Co prawda nie mówimy o naszym rodaku, ale skoro pracował prawie siedem sezonów w Ekstraklasie, to jest już „nasz”. I to nawet jeśli nie zna języka polskiego. Kosta Runjaić zupełnie nieoczekiwanie został trenerem Udinese. „Zebrette” wzięli go, aby zerwać z łatką klubu stawiającego na toporną piłkę. Niemiecki szkoleniowiec ma tchnąć nieco życia w Stadio Friuli.

Zaczął od efektownej wygranej 4:0 w Pucharze Włoch. Kilka miesięcy temu nawet w najwspanialszych snach nie mógł spodziewać się tego, że będzie trenował Alexisa Sancheza. 35-letni Chilijczyk wrócił do klubu, w którym rozpoczynał swoją europejską przygodę. Pamiętamy chociażby jego mecze przeciwko Lechowi Poznań w barwach Udinese. Wybrał ten klub z pasji, sentymentalne powroty są często widziane u zawodników z Ameryki Południowej. Niedawno Sanchez pokazał w Marsylii, że nie zapomniał jak się gra w piłkę.

Wpływy Runjaicia w nowym klubie sięgają daleko, o czym świadczy sprowadzenie Jespera Karlstroema z „Kolejorza”. Miejsca 12-13 powinny być satysfakcjonujące dla klubu z Udine.

Przewidywane miejsca w tabeli na koniec sezonu:

1. Inter 2. Milan 3. Roma 4. Juventus 5. Napoli 6. Atalanta 7. Fiorentina 8. Lazio 9. Bologna 10. Torino 11. Udinese 12. Monza 13. Parma 14. Como 15. Genoa 16. Lecce 17. Cagliari 18. Verona 19. Venezia 20. Empoli

Sezon 2024/25 zostanie zainaugurowany meczami Genoa-Inter oraz Parma-Fiorentina który rozpoczną się o godzinie 18:30

WIĘCEJ O SERIE A NA WESZŁO: 

Urodzony w tym samym roku co Theo Hernandez i Lautaro Martinez. Miłośnik wszystkiego co włoskie i nacechowane emocjonalną otoczką. Takowej nie brakuje również w rodzinnym Poznaniu, gdzie od ponad dwudziestu lat obserwuje huśtawkę nastrojów lokalnego społeczeństwa. Zwolennik analitycznego spojrzenia na futbol, wyznający zasadę, że liczby nie kłamią. Podobno uważam, że najistotniejszą cnotą w dziennikarstwie i w życiu jest poznawanie drugiego człowieka, bo sporo można się od niego nauczyć. W wolnych chwilach sporo jeździ na rowerze. Ani minutę nie grał w Football Managera, bo coś musi zostawić sobie na emeryturę.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

2 komentarze

Loading...