Reklama

Błyszczy Zrelak. Nie popisały się nowe nabytki Legii [KOZACY I BADZIEWIACY]

Radosław Laudański

Autor:Radosław Laudański

13 sierpnia 2024, 20:22 • 5 min czytania 9 komentarzy

Za nami czwarta kolejka Ekstraklasy. Co z niej zapamiętamy? Na pewno Adama Zrelaka, który w pojedynkę zezłomował defensywę Piasta, a tę uznaje się przecież za jedną z najlepszych w lidze, i dał remis GieKSie. Fatalnie w meczu z Puszczą wyglądała Legia. Dlatego też w badziewiakach królują “Wojskowi”, których ostatnio za mocno chwalono za grę w defensywie. W spotkaniu z “Żubrami” dały o sobie znać demony, przez które stracił pracę Kosta Runjaić, ponadto fatalnie wyglądały nowe nabytki. Nsame i Goncalves mieli stanowić o sile zespołu, a prezentują się tak, jakby przyszli z dołu tabeli drugiej ligi norweskiej. 

Błyszczy Zrelak. Nie popisały się nowe nabytki Legii [KOZACY I BADZIEWIACY]

Jedenastka kozaków

Last minute do naszego zestawienia wskoczył Adam Zrelak. Już w poprzednich kolejkach wysyłał trenerowi Górakowi pozytywne sygnały, a Piast Gliwice przekonał się o jego sile. Były napastnik Warty Poznań w zeszłym sezonie długo leczył kontuzję i było widać, że potrzebuje czasu, żeby dojść do siebie, kiedy jednak to zrobił, udowodnił, że jest niezwykle jakościowym zawodnikiem. Słowak w starciu z Piastem ustrzelił dublet. Po tym spotkaniu ludzie z Poznania mogą zadać sobie pytanie: czy byłby gorszy od Filipa Szymczaka i Bryana Fiabemy? Raczej nie!

Przejdźmy do największych zwycięzców, czyli graczy Górnika. Lukas Ambros postanowił nam nieco popsuć zabawę, bo gdyby nie on, to śmiało wrzucilibyśmy do tego zestawienia Jana Urbana, który ewidentnie ma nosa do przeprowadzania zmian. Doświadczony szkoleniowiec po raz kolejny udowodnił, że potrafi dobrze reagować na wydarzenia boiskowe. Warto przypomnieć, że jego drużyna w Radomiu w najmniejszym stopniu nie przypominała siebie sprzed tygodnia, a także rundy wiosennej zeszłego sezonu. Gracze z Roosevelta 81 byli bezproduktywni, bezzębni i logiczne argumenty przemawiały za ich porażką. To Radomiak wychodził z groźnymi kontratakami i tworzył zagrożenie.

Wydawało się, że podopieczni Bruno Baltazara dopełnili dzieła zniszczenia za pomocą trafienia legendarnego Leandro. Szybko okazało się jednak, że niewykorzystane okazje lubią się mścić, o czym brutalnie przekonali się gospodarze. Wcześniej wspomniany Leandro nie bez powodu trafił do kozaków. On jest nie do zdarcia. Kiedy zdawało się, że za chwilę pożegna się z Radomiem i zakończy karierę, ten postanowił zmartwychwstać i kolejny raz doprowadzić do tego, że fani z pełną pasją skandują jego nazwisko. Słowo tak mocno kojarzone z Wielkanocą pasuje też do Luki Zahovicia, który w Górniku przypomina siebie z najlepszych lat. Czekamy na wirtualny pojedynek strzelecki z Koulourisem, kto wie, czy komuś w Pogoni nie zrzednie mina.

Reklama

Dawno nie widzieliśmy w tym zestawieniu Kacpra Tobiasza. Co za zrządzenie losu, że trafia do kozaków akurat w momencie, kiedy Dominik Hładun został ogłoszony badziewiakiem. W zeszłym sezonie przegrał on rywalizację ze swoim starszym kolegą, a po wznowieniu obecnych rozgrywek nie możemy powiedzieć, że wygląda od niego gorzej. Widać, że Goncalo Feio w niego uwierzył i od meczu z Lechem rozgrywanym w końcówce zeszłego sezonu widać pewną poprawę.

Wybierając największe zaskoczenie zestawienia kozaków można mieć dylemat, czy wskazać na Artura Craciuna z Puszczy, który fatalnie rozpoczął nowy sezon, czy obrońcę Cracovii Virgila Ghitę, który znalazł się tutaj dzięki zasługom w ofensywie. Rzadko się zdarza, aby stoper trafiał do kozaków dzięki bramce i asyście. Ekstraklasa zaskakuje i za to ją kochamy. Zdziwi się ktoś, jeśli podobny numer wywinie kiedyś któryś z bramkarzy? Wątpimy.

JEDENASTKA KOZAKÓW: 

Tobiasz (Legia) (1) – Żyro (Widzew) (1), Ghita (Cracovia) (1), Craciun (Puszcza) (1) – Wojtuszek (Górnik) (1), Ambros (Górnik) (1), Morishita (Legia) (1), Gorgon (Pogoń) (1)  – Leandro (Radomiak) (1), Zahović (Górnik) (1),  Zrelak (GKS) (1)

Jedenastka badziewiaków

Kiedy trafia do naszej jedenastki badziewiaków trzech piłkarzy Legii Warszawa, to wiedz, że trzeba zadzwonić do Wojtka Hadaja. Pewnie jest “zachwycony” postawą nowych nabytków, szczególnie podczas ostatniego meczu z Puszczą. Zarówno Jean-Pierre Nsame, jak i Claude Goncalves spisują się poniżej oczekiwań, a kibice warszawscy powiedzieliby, że poniżej wszelkiej krytyki. Kameruńczyk wygląda jakby przyleciał do Polski z rocznych wakacji na Copacabanie i to w imprezowym towarzystwie. Może zbyt daleko idące porównanie, ale nad Como również jest co robić, a wiemy, że akurat w piłkę to za dużo tam nie pograł.

Reklama

Claude Goncalves miał wypełnić lukę po Bartoszu Sliszu… czy aby nie po Quendrimie Zybie? Poza jedną bramką w eliminacjach Portugalczyk pokazuje, że wie co to znaczy ekstraklasowy pocałunek śmierci. W Legii lont jest krótki, co uwidacznia się w komentarzach w mediach społecznościowych. Trafił do zestawienia również Rafał Augustyniak, który czasem po prostu zawodzi. Widząc jego błąd, mógł przypomnieć się mecz ze Śląskiem w zeszłym sezonie.

Starczy tego pastwienia się nad Legią, przejdźmy do Lecha. “Kolejorz” sprawił nam spory ból głowy, czy mamy postawić na Szymczaka czy Fiabemę. Po wielogodzinnej debacie przy okrągłym stole zdecydowaliśmy się postawić na Norwega, którego wykończenie wrzutki Aliego Gholizadeha śmiało mogłoby trafić na kanał “Fail Army”. Kibicom “Kolejorza” do śmiechu trochę mniej, biorąc pod uwagę fakt, jakich zmienników ma Mikael Ishak. Znaleźć się drugi raz w jedenastce badziewiaków po czterech kolejkach, to spory wyczyn. Tydzień temu Tomasz Neugebauer pokazał, że można i w trzech, teraz nie pozostał mu dłużny Adriel Ba Loua. Co ciekawe za poprzednią kolejkę prawie znalazł się w kozakach. Zawsze uśmiechnięty po swoich błędach Iworyjczyk po raz kolejny grał swój mecz i pokazał, że dla niego słowa takie jak stabilność i regularność nie istnieją. Przynajmniej nie na boisku.

Kibice “Miedziowych” mają naprawdę twardy orzech do zgryzienia, aby stwierdzić czy bardziej irytuje ich Jasmin Burić czy Dominik Hładun. Inaczej wyobrażano sobie powrót tego drugiego do Lubina. Z kolei 18-letni Igor Orlikowski jeszcze niedawno poznawał w szkole znaczenie słowa sinusoida, a Ekstraklasa sprawiła, że zaznajomił się z nim również w praktyce. Tydzień temu trafił do kozaków po świetnym meczu z Puszczą, w którym zaliczył premierowe trafienie. Nasza liga nie bierze jednak pod uwagę nadmiernego głaskania i musiał nastąpić chrzest. Problem w tym, że nie doprowadził do niego rywal, a on sam z Dominikiem Hładunem.

JEDENASTKA BADZIEWIAKÓW: 

Hładun (Zagłębie) (1) – Orlikowski (Zagłębie) (1), Augustyniak (Legia) (1), Kozlovsky (Widzew) (1) – Ba Loua (Lech) (2), Gebrowski (Stal) (1), Goncalves (Legia) (1), Fornalczyk (Korona) (1) – Nsame (Legia) (1), Fiabema (Lech) (1), Makuch (Raków) (1)

WIĘCEJ NA WESZŁO

Urodzony w tym samym roku co Theo Hernandez i Lautaro Martinez. Miłośnik wszystkiego co włoskie i nacechowane emocjonalną otoczką. Takowej nie brakuje również w rodzinnym Poznaniu, gdzie od ponad dwudziestu lat obserwuje huśtawkę nastrojów lokalnego społeczeństwa. Zwolennik analitycznego spojrzenia na futbol, wyznający zasadę, że liczby nie kłamią. Podobno uważam, że najistotniejszą cnotą w dziennikarstwie i w życiu jest poznawanie drugiego człowieka, bo sporo można się od niego nauczyć. W wolnych chwilach sporo jeździ na rowerze. Ani minutę nie grał w Football Managera, bo coś musi zostawić sobie na emeryturę.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

9 komentarzy

Loading...