Jagiellonia Białystok już jutro zmierzy się przed własną publicznością z mistrzem Litwy, FK Panevezys w ramach II rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Jaga awans ma raczej w kieszeni, gdyż w pierwszym spotkaniu na wyjeździe wygrała aż 4:0. Jednak mimo takiej zaliczki Adrian Siemieniec zaznacza, że w ich przypadku nie ma mowy o rozluźnieniu i podejdą na poważnie do rewanżu, bo dla nich to wielkie piłkarskie święto – zagrać u siebie w el. do LM.
– Mamy inny sposób myślenia z drużyną, niż państwa pytania. To są eliminacje do Ligi Mistrzów. Cały klub pracował ciężko przez poprzedni rok, by nasz klub się w tym miejscu znalazł. Jutrzejszy mecz jest wielkim świętem, wielką nagrodą dla całego klubu, piłkarzy, trenerów, kibiców. Z szacunku do rozgrywek i naszego przeciwnika musimy poprzez nastawienie i swoje decyzje oddać temu szacunek – mówił na konferencji prasowej Adrian Siemieniec szkoleniowiec Jagiellonii Białystok, cytowany przez portal sport.tvp.pl
– Mimo wysokiej wygranej, nie uważam, że będę musiał specjalnie piłkarzy zmotywować, bo dla nich, jak i dla mnie mecz w eliminacjach Ligi Mistrzów przy pełnym stadionie jest wyjątkowym wydarzeniem […] Może to nie jest tak wielki mecz, jak w wyobrażeniach moich piłkarzy z dzieciństwa, gdy wieszali sobie plakaty na ścianach, ale to nadal Liga Mistrzów. Ich marzenia się dziś urzeczywistniają. Świadoma drużyna musi mieć maksymalne skupienie, a za taką uważam nasz zespół. Nie ma w nas myślenia kunktatorskiego. Niezależnie od tego, co wydarzyło się w Poniewieżu, to zrobimy wszystko, żeby zagrać bardzo dobry mecz – zaznaczał.
Rewanżowy mecz mistrzów Polski z FK Panevezys odbędzie się 31 lipca o godz. 20:30 na stadionie przy ulicy Słonecznej w Białymstoku. Jeśli nie dojdzie jutro do wielkiej katastrofy, to w III rundzie el. do Ligi Mistrzów Jaga zmierzy się najprawdopodobniej z norweskim Bodo/Glimt, które wygrało 4:0 w pierwszym spotkaniu z łotewskim RFS Ryga.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- „Marchwiński ma wszystko, aby zadomowić się we włoskiej piłce”
- Nowe rozdanie Lecha z dwójką i siódemką, czyli klub minimalistów w szczycie formy
- Trochę Klopp, trochę Alonso. Nuri Sahin, Łukasz Piszczek i dortmundzki plac budowy
Fot. Newspix