Czy może być coś piękniejszego niż niedziela z Ekstraklasą? Dzisiaj po obiedzie o 14:45 zapraszamy was na starcie Zagłębia Lubin i Pogoni Szczecin. Potem na murawę o 17:30 wybiegną piłkarze Piasta Gliwice i Śląska Wrocław. A wisienką na torcie będzie mecz pomiędzy Koroną Kielce a Legią Warszawa o 20:15. Sobotnie mecze Ekstraklasy, z wyjątkiem pojedynku Stali Mielec i GKS Katowice, mogły się podobać. Dzisiaj liczymy na podobne emocje!
–
To tyle na dziś! Wpadajcie na Ligę Minus!
Koniec. Korona Kielce - Legia Warszawa 0:1
Korona nicy próbowała w końcówce coś zrobić, żeby doprowadzić do wyrównania. Ale żadnej sytuacji klarownej nie stworzyła. Legia nie grając niczego ciekawego, wygrywa 1:0. Jeden błysk geniuszu Luquinhasa wystarczył. Wymęczone zwycięstwo.
Sześć minut doliczył sędzia Arys do podstawowego czasu gry.
Jedyny moment tego meczu warty odnotowania:
Kolejna zmiana w Koronie. Daniel Bąk wchodzi na boisko za Marcela Pięczka.
Chodyna oddał groźny strzał. Piłka po jego uderzeniu czmychnęła minimalnie obok słupka.
Gramy dalej. Jeszcze kilka minut do końca podstawowego czasu gry.
Kibice odpalili race. Mgła wywołana dymem z pirotechniki uniemożliwia kontynuowanie gry. Sędzia Arys zarządził przerwę.
W międzyczasie Strzałek zmienił Luquinhasa.
14 289 widzów ogląda to spotkanie w Kielcach z trybun.
A jednak nie będzie karnego dla Korony! Nagamatsu był na spalonym w tej akcji.
Sędzia Arys wskazuje na wapno! Celhaka zagrał ręką w polu karnym.
Korona Kielce - Legia Warszawa 0:1
I cyk, gol z zaskoczenia! Pierwsza dobra akcja z lewej strony boiska Rubena Vinagre. Były zawodnik Evertonu czy Wolverhampton wrzucił w punkt do Luquinhasa, a ten popisał się niekonwencjonalnym, trudnym technicznie, uderzeniem z powietrza i Legia prowadzi 1:0.
Obie ekipy grają "na stojąco". Wolne tempo. Niska intensywność. Gra przerywana. Niewiele się dzieje. Żadnej klarownej sytuacji w drugiej odsłonie meczu jeszcze nie zobaczyliśmy...
Co więcej po zmianie stron oglądaliśmy tylko jeden strzał. I to niecelny.
Dwie korekty w składzie Korony. Nagamatsu i Błanik zameldowali się na murawie, zmieniając Fornalczyka i Długosza.
Ziółkowski ukarany żółtą kartką. Dla młodego polskiego obrońcy to drugie napomnienie w tym sezonie, a mamy dopiero 2. kolejkę.
Trzy zmiany w Legii.
IN:
Chodyna
Pekhart
Celhaka
OUT:
Wszołek
Kramer
Claude Goncalves
Kramer w pierwszej połowie zmarnował "setkę". A po zmianie stron Wszołek wrzucił mu piłkę wprost na głowę. Ale Słoweniec oddał mocno niecelne uderzenie.
Kibice Legii ze wsparciem dla Przemysława Babiarza.
Ruszamy!
Jedziemy z drugą połową!
Oby druga połowa była lepsza...
Dziekoński: - Trochę szczęścia było mi potrzebne, ale też przydała się taka intuicja bramkarska. Myślę jednak, że Kramera zgubiła pewność siebie - był przekonany, że ten gol już padł i to mi pomogło skutecznie interweniować.
Kapustka: - Musimy stwarzać sobie więcej sytuacji i nie dopuszczać Korony pod naszą bramkę. I faktycznie, gol mógł paść w tej pierwszej połowie w obie strony.
Co wolicie?
1 celny strzał
czy
19 fauli?
PRZERWA!
Dwie tak dobre akcje to widać za mało, byśmy obejrzeli w pierwszej połowie choć jednego gola. Jeśli szukacie natomiast dobrej definicji pojęcia "mecz walki", to mamy dla was dobrą wiadomość - znaleźliście.
AFERA!
Gorąco w bocznej strefie boiska, ale tak musiało się stać w meczu, w którym co drugą akcję przerywa gwizdek sędziego dyktującego faul. Spięli się Paweł Wszołek i Mariusz Fornalczyk popisując się taką maleńką walką kogutów.
A wszystko przez to, że ten pierwszy ostro potraktował Adriana Dalmau (zdaniem sędziego tam akurat faulu nie było).
Tak się rozwodzimy o Brazylijczyku, a to wszystko dlatego, że dzieje się naprawdę niewi... No teraz akurat fajny pomysł Guala, który wcinką zagrał za plecy obrońców i gdyby Wszołek był jeszcze troszkę szybszy, moglibyśmy być świadkami pięknej akcji.
Chociaż przyznać trzeba, że strasznie tego akurat piłkarza Legii obijają dziś kielczanie. Luquinhas co chwilę leży na murawie - a to ktoś go popchnie, a to kopnie. Nie ma łatwego dnia pomocnik drużyny z Warszawy.
Luquinhasowi nic raczej nie będzie, to podobno tylko stłuczenie. I on, i koledzy grają dalej, ale nie mogą jakoś przejąć kontroli nad spotkaniem.
Właśnie - to całkiem wyrównany mecz. Opie drużyny prezentują dziś podobny poziom.
Zaprosił do siebie trzech piłkarzy Goncalo Feio, który korzysta z przerwy w grze i próbuje im coś wytłumaczyć.
A przerwa w grze dlatego, że leży opatrywany Luquinhas, którego skosił Długosz.
DALMAUUUUUU!
RANY, JAK DOBRA BYŁA TA OKAZJA! Przed doskonałą szansą stanął Dalmau, ale z jedenastego metra uderzył mocno w poprzeczkę bramki Legii.
Pluje sobie w brodę Korona, bo to było wielka, naprawdę wielka szansa na 1:0. A tak nadal bez goli i czekamy na trafienia. Te chyba w końcu przyjdą, co nie?
Puścił akcję sędzia Arys z przywilejem korzyści dla Legii, ale nie zapomniał o kartce dla Trojaka za faul na Luquinhasie.
Notuje coś skrupulatnie Goncalo Feio, ciekawe co zauważył. Bo my poza popisem Dziekońskiego kompletnie nic godnego uwagi.
AJEZUSMARIA DZIEKOŃSKI!
WOW! TO POWAŻNA KANDYDATKA DO TYTUŁU INTERWENCJI SEZONU! W roli głównej Xavier Dziekoński, który obronił strzał Blaza Kramera.
Napastnik Legii strzelał, nie wiem, z drugiego metra od bramki? I naprawdę strzelał, a nie że mu się piłka odbiła od sęka. Fenomenalna interwencja bramkarza Korony.
Znów nieśmiało zajrzała Korona w pole karne Legii. Zajrzała i momentalnie zrezygnowała z wchodzenia głębiej. Odwagi!
Na spalonym dał się złapać Fornalczyk. Aż trudno uwierzyć, że za nami już 12 minut tego meczu...
Zwija się z bólu Wiktor Długosz, któremu na głowę wskoczył Steve Kapuadi. Rzut wolny dla Korony spod linii środkowej boiska, ale nawet się coś zakotłowało w polu karnym Legii.
Pierwsze śliwki robaczywki.
Pewnie Dziekoński po nie najlepszym dośrodkowaniu w pole karne Korony. Obie drużyny rozkręcają się powoli, ale niech to będą nudne ciekawego początki.
Początek meczu!
Zaczynamy! Korona zmobilizowana, Legia faworyzowana. Niech się dzieje!
Stadion w Kielcach wypełniony kibicami po brzegi. Uwielbiamy takie obrazki!
Zanim zaczną w Kielcach prawdziwe widowisko, ciekawe doniesienia z Legnicy:
-
Takie rzeczy w polskiej piłce to rzadkość. Według naszych informacji Wiktor Bogacz, 20-letni napastnik pierwszoligowej Miedzi Legnica, stał się celem transferowym Juventusu Turyn. I nie chodzi tylko o zwykłe zainteresowanie, bo od dwóch tygodni włoski gigant robi wiele, żeby przekonać polski klub i młodego piłkarza do przenosin do Włoch - pisze Kamil Warzocha.
Szokujące informacje. Juventus chce polskiego napastnika z 1. ligi! [KLIKNIJ]
Feio: - Wynik spotkania nie ma znaczenia dla analizy spotkania i rozwoju drużyny. Chciałbym jednak, żeby temu progresowi towarzyszyły zwycięstwa i na tym naprawdę bardzo mi zależy.
Kuzera: - Wiem, jak pracuję z zespołem, jesteśmy wobec siebie uczciwi. Łatwo wskazywać plusy, ale ja wskazuje też deficyty, moi piłkarze dobrze wiedzą, co muszą poprawić. Korony nie stać na to, żeby zatrudniać topowych piłkarzy i musimy pracować nad tym, co mamy. A to jest grupa chłopaków, z której może urodzić się coś naprawdę dobrego.
Vinagre w pierwszym składzie, w ataku rozstrzelani po meczu eliminacyjnym Kramer i Gual. Tak wybrał dziś Goncalo Feio.
Powoli przeskakujemy do ostatniego dziś spotkania. Za chwilę składy.
Rosołek: - Za mną pierwsze treningi i fajny debiut, dobrze, że udało się wygrać. Jedziemy z podniesioną głową do Warszawy, po trzy punkty.
Żukowski: - Moje wejście miało nas zmusić do bardziej ofensywnej gry. Potrzebne były pojedynki, dośrodkowania. Znów też wchodzimy źle w pierwszą połowę meczu i musimy o tym poważnie porozmawiać w drużynie.
O, a już niedługo Korona podejmie w Kielcach Legię! Przed nami trzeci dzisiaj mecz, w którym liczymy na jakąkolwiek ochotę do gry z obu stron, a nie tylko jednej...
Wreszcie koniec!
Stało się to, co miało się stać. Śląsk nic nie grał i nic dziwnego, że też nic nie ugrał. Zasłużona wygrana Piasta i ból głowy Jacka Magiery. Co zrobić, gdy nie działa nic? I gdzie został popełniony największy błąd?
Diagnoza potrzebna na wczoraj.
Dobra, bo już męczą bułę. Od 50. minuty wiadomo na pewno, że Śląsk nic sensownego dziś nie ulepi, nie ma co tego ciągnąć. W Rydze zacierają ręce.
Chyba że to tylko zasłona dymna...
Plach opanował do perfekcji wolne podchodzenie do piłki. Nie jest na tyle wolne, by czepiał się go arbiter, ale i nie jest na tyle szybkie, by nie urwać kilku sekund. Idealny balans;.
A I WAŻNE! DEBIUT ROSOŁKA!
Schodzi wreszcie Ameyaw, ale mamy spore wątpliwości, czy powinien grać tak długo. Niech chłop odpocznie, bo dla Piasta jest nieoceniony i przyda się za tydzień.
Aleksandar Vuković chyba zalecił swoim piłkarzom maksymalną wstrzemięźliwość. Coś typu:
- Panowie, jak dla mnie możecie pół meczu klepać między stoperami, byle nie było znowu remisu.
Chyba w końcu podziała.
Walka o podtrzymanie serii trwa...
Tudor Baluta debiutuje w ekipie z Wrocławia, a razem z nim na placu melduje się Piotr Samiec-Talar. Świeża krew na końcówkę meczu.
Niepewna interwencja Placha i powoli Śląsk wbija się pod bramkę gospodarzy. Akcję zakończył beznadziejny strzał Rejczyka, ale wreszcie coś się dzieje, a piłkarze Magiery nadal mają przecież ze dwadzieścia minut do końca meczu.
Warto jeszcze powalczyć.
Kung-fu Piasecki w ostatniej chwili cofnął nogę, ale i tak grał bardzo nieodpowiedzialnie i mógł zrobić Petkowowi krzywdę. Dobrze, że ostatecznie nic złego się nie stało, bo napastnik Piasta wyskoczył po piłkę gdzieś na wysokość głowy rywala.
Mogła być i druga, ale Rejczyk skiksował i zaczyna od bramki Plach.
DEJA VU!
Podobnie jak w pierwszej połowie z dystansu uderzał Nahuel, ale kolejny razy wyciągnął się Plach, który odbił strzał. Pierwsza szansa Śląska w drugiej połowie meczu, po dwudziestu minutach.
Jeśli Śląsk dalej tak będzie wyglądał i w takim stylu przebrnie przez dzisiejsze spotkanie, to będą mieli we Wrocławiu niemałe powody do wstydu. Nie przystoi tak grać wicemistrzowi Polski. W sumie to nikomu w Ekstraklasie nie przystoi.
Jest ruch! Petkow powinien chociaż oddać strzał, bo nie był atakowany i dostał naprawdę niezłe dośrodkowanie. Wszystko wyglądało nieźle, ale obrońca Śląska jakby nie chciał tej piłki sięgnąć.
Jak ktoś czegoś nie chce, to tego nie dostanie, proste. Nadal 2:0 dla Piasta.
Pięć minut nas tu nie było, ale mamy ważny powód. W Gliwicach nie zadziało się nic, dosłownie nic. Piast już powoli zaczyna grę na czas, piłkarze Śląska mają dosyć choćby stania na nogach i najchętniej udaliby się już do szatni.
Tak to wygląda kochani, ale może coś się zaraz zmieni.
Na razie niewiele objawów zmiany gry Śląska. Konkrety? Zero. Mocne strony? Nadal brak.
DRUGA POŁOWA!
Zaczynamy i czekamy na przebudzenie wrocławian.
O ale proszę, czyta chyba przemkowego Twittera trener Jacek Magiera, bo zrezygnował na drugą połowę i z Bartolewskiego, i z Gerstensteina. Za nich Rejczyk i Żukowski.
Ameyaw nadal w grze, ale też nadal stara się nie ruszać prawą ręką. Uparty jest jak osioł zawodnik Piasta.
Przemek chyba nie czerpie przyjemności z oglądania Śląska...
A i jak coś to... SREBRO! SREBRO KLAUDII ZWOLIŃSKIEJ W K1!
Teraz już piłka i nasza wspaniała Ekstraklasa, ale cieszy nas niezmiernie sukces Polki w Paryżu.
Wróćmy jednak do Gliwic...
Musiolik: - Piast miał zdecydowanie więcej sytuacji i był zdecydowanie bardziej skuteczny. To właśnie decyduje o rezultacie w piłce nożnej, bez okazji tego nie przeskoczymy.
I MAMY PIERWSZY MEDAL NA IGRZYSKACH W PARYŻU! KLAUDIA ZWOLIŃSKA CO NAJMNIEJ Z BRĄZEM W KAJAKARSTWIE GÓRSKIM!!!
GOOOOOOOOOOOL! I przerwa!
DO SZATNI PYRKA! Piast zapewnia sobie przyjemne piętnaście minut w szatni i daje do myślenia piłkarzom Śląska! Niefrasobliwość obrońców ekipy gości i gol z dobitki.
Obolały jest ten Ameyaw, dajcie mu odpocząć, bo on przy każdym ruchu raczy nas grymasem i chwyta się za to kontuzjowane ramię. Teraz złożył się do woleja, machnął naturalnie ręką i kolejny raz poczuł jakiś dyskomfort.
A jak biegnie, to tą prawą ręką prawie w ogóle nie rusza, tak się nie da grać.
Ostatecznie Kądzior za Felixa, a Ameyaw jeszcze czeka. Był zresztą na tyle niecierpliwy, że zarobił od sędziego żółtą kartkę.
A teraz położył się na murawie także Jorge Felix! No, nie jest to najlepszy moment dla Aleksandara Vukovicia, który straci najprawdopodobniej dwóch piłkarzy i to już w pierwszej połowie.
A wszystko przez ostre wejścia graczy Śląska.
Rzut wolny dla Śląska po faulu Dziczka i trzeba przyznać, że goście wreszcie złapali rytm i zaczęli cokolwiek grać. Piast schował się trochę na własnej połowie i inicjatywę powoli przejmują podopieczni Jacka Magiery.
Na domiar złego Ameyaw znów siada na murawie i chyba jednak nie będzie w stanie kontynuować gry, bo boli go ten bark. Zaraz za niego Damian Kądzior.
Teraz Ince fauluje Felixa i ogląda żółty kartonik. Też wyglądało to wszystko bardzo nieelegancko, Śląsk przoduje na ten moment tylko w karach indywidualnych i liczbie ostrych wejść...
Wreszcie! Sprawdził Nahuel Frantiska Placha, który wyciągnął się jak struna parując uderzenie na rzut rożny. Może teraz Śląsk się obudzi? Najwyższa pora.
Poturbowany po wejściu Petrowa Ameyaw, stało się chyba coś z barkiem strzelca bramki. Najważniejsze jednak, że fizjoterapeuci Piasta mają worek z lodem - ten to potrafi zdziałać prawdziwe cuda!
Mars na twarzy Jacka Magiery, ale trudno mu się dziwić. Jego piłkarze, nie bawmy się w eufemizmy, wyglądają dziś źle.
Tomasiewicz!
Pozazdrościł gola koledze Grzegorz Tomasiewicz, ale musi poczekać na kolejną szansę. Niepilnowany pomocnik Piasta powinien taką okazję zamienić na gola, bo nie był atakowany i z piłką mógł zrobić wszystko. Uderzył ostatecznie obok słupka, ale było blisko, a Śląsk nadal bez mapy.
Ucieszeni piłkarze Piasta, ale trudno się im dziwić...
Po cichu minął nam już kwadrans tej rywalizacji. Śląsk nadal bez pazura, Piast stara się kontrolować wydarzenia na boisku i ustawił się w ataku pozycyjnym.
O proszę, a jednak jest jakiś atak. Ładnie wyrwał się z prawej strony Gerstenstein i szukał jakiegoś kolegi ustawionego na wapnie. Grał w ciemno, bo nie widział, że na linii podania stoi Huk.
Leszczyński chyba cały, a na pewno gra dalej. Grać dalej powinni też jego koledzy z pola, ale na razie nie mogą przejąć inicjatywy.
Ojoj, to chyba jakiś uraz Rafała Leszczyńskiego, potrzebuje pomocy medycznej bramkarz ekipy gości. Czekamy na rozwój wydarzeń.
1:0!
AMEYAW!!! DOSKONAŁE DOGRANIE OD GRZEGORZA TOMASIEWICZA I SZCZĘŚLIWE WYKOŃCZENIE! Wspaniała akcja Piasta, choć też bardzo prosta.
Nie ma mowy o spalonym, doskonały timing Ameyawa i mamy 1:0. Chyba ostatecznie lewym kolanem piłkarz Piasta wpakował piłkę do siatki Leszczyńskiego.
Pierwszy strzał w tym spotkaniu, jego autorem Jorge Felix, który zdecydował się na coś pomiędzy przewrotką, a wywrotką. Uderzył nad poprzeczką.
Start meczu jak to start meczu. Kilka strat, trochę nerwowości i faul... ale też pierwsza żółta kartka dla Bartolewskiego.
Początek meczu!
Realizator Canal+ przypomina - Piast nie traci ostatnio goli na własnym stadionie. Jak będzie dzisiaj?
Piłkarze obu drużyn już zbijają ze sobą piątki, a to znak, ze zaraz ruszamy z pierwszą połową.
Magiera: - Nie ma co gdybać na temat naszej gry w Europie. Będziemy rozliczeni dopiero za ostateczny wynik dwumeczu z Rygą.
Przez cały poprzedni sezon to właśnie w drużynie z Gliwic występował największy rozdźwięk między grą a wynikami. Pierwsza kolejka nowych rozgrywek przebiegła według tego samego schematu. Skoro szczęście i pech w dłuższym terminie równają do średniej, w przypadku Piasta czas już chyba skończyć o nich mówić. Jeśli pech zbyt często się powtarza, to już nie jest pech.
Tak pisze Michał Trela o ekipie z Gliwic, ale koniecznie sprawdźcie cały tekst.
Trela: Najpierw nie mieli szczęścia, potem doszedł pech. Dlaczego Piast notorycznie zawodzi?
Dla odmiany pokombinował trochę Jacek Magiera, któremu najbardziej musi doskwierać brak Erika Exposito. Lukę po utraconym liderze znów spróbuje wypełnić Musiolik, ale od pierwszej minuty zobaczymy też Gerstensteina, Ince, Guercio i Bartolewskiego.
Same dobrze znane twarze. Jest Piasecki na szpicy, Dziczek w środku, Plach na bramce. Nie zmieniaj się Piaście.
Dobrze mieć w życiu coś stałego, nawet jeśli jest to wyjściowa jedenastka ekipy z Gliwic.
To jak, Piast czy Śląsk? Podobno jedni i drudzy bardzo chcą wygrać, ale nie pytajcie, skąd wiemy...
Hładun: - Planowaliśmy się wycofać i zaatakować z kontry, ale... to my dostaliśmy gola z kontry. Nie mieliśmy w ogóle zbyt wielu sytuacji w tej drugiej połowie.
Malec: - Weźmiemy ten remis i będziemy z niego zadowoleni, ale szkoda, że nie ustrzegliśmy się błędów w pierwszej połowie. Przyjechaliśmy tu po zwycięstwo, ale skoro się nie udało, to dobrze, że potrafiliśmy strzelić tego gola na 2:2.
Malec: - Mam jakiś drobny uraz, z którym gram od obozu. Udaje się go wraz ze sztabem medycznym nieźle zwalczać, ale w końcówce poczułem to trochę mocniej i dlatego zszedłem z boiska.
A już za niedługo starcie Piasta Gliwice ze Śląskiem Wrocław, chwilę potrzymamy was w niepewności, a potem wrzucimy składy obu drużyn.
KONIEC MECZU!
Zagłębie chyba jednak przesadziło z ostrożnością w drugiej połowie tego meczu. Albo inaczej - nie pozostało konsekwentne w filozofii trzymania się na swojej połowie. Pogoń goniła w tempie żółwia, ale ma Grosickiego i ma wyrwany w Lubinie punkt.
Za nami fajny mecz z historią, ale druga jego odsłona wyraźnie odstawała od pierwszej.
ALEŻ WRÓCIŁ MATA!
ZNOWU GROSICKI I ZNOWU SZUKAŁ PARYZKA! No to jest lider Pogoni w tym meczu, znów pociągnął lewą stroną i zgrywał na wapno gdzie czekał na swoją szansę Paryzek.
Nie doczekał się, bo futbolówkę wyłuskał sprawnie Luis Mata.
Co tam kombinował Orlikowski, to chyba nawet on sam nie wie. Dobrze, że goście nie ogarniali się zbyt sprawnie i nie skorzystali z rozgardiaszu w obronie Zagłębia.
Uznali! 2:2, Pogoń ma wyrównanie, a Zagłębie gapa.
GOOOOOOOOOOOOOOOOOL!
WPADŁO! Zagłębie zupełnie niepotrzebnie zrobiło coś, czego nie robiło przez całą drugą połowę - wyszło do ataku. Niepotrzebnie kompletnie, bo dzięki temu z kontrą ruszył Grosicki, który doskonale złamał do prawej nogi i dograł na głowę finalizującego akcję Paryzka.
Piękny gol, choć sprawdza to jeszcze VAR.
Biczachczian najpierw uderzył z powietrza po pomysłowo rozegranym rzucie rożnym, a po chwili udowodnił, że całkiem nieźle ma opanowany język polski.
Powiedział to, co myślicie. Strzelił kilka metrów nad poprzeczką.
Teraz Koulouris!
Daliśmy nagłówek i wykrzyknik, ale trochę na wyrost. Strzał Greka lekki i prosto w ręce Hładuna.
Dziesięć minut do końca.
Gorąco, gorąco w polu karnym lubinian!
Był Biczachczian w tym wielkim zamieszaniu i niewiele brakło, a z niczego padłby gol wyrównujący! Szybko pozbierali się jednak piłkarze Zagłębia i Pogoni kończy się czas...
Dośrodkował zewniakiem Grosicki i od razu serduszko nam podskoczyło w okolice gardła, ale to już nie ten Grosik i nie ten zewniak. Nadal 2:1 dla Zagłębia, nadal nudy w tej drugiej połowie.
Rożny dla Portowców i kolejny raz goście muszą obejść się smakiem. Waldemar Fornalik zrobił to, co Waldemar Fornalik potrafi - zabił mecz przy korzystnym wyniku i rywale nijak nie mogą sobie z tym poradzić.
Widowisko zrobiło się kiepskie, ale dla lubinian wynik doskonały.
Ręka Makowskiego i rzut wolny dla Pogoni. To chyba najlepsze, co się szczecinianom w drugiej połowie przydarzyło - dobra okazja do dośrodkowania.
Przy piłce stanął Grosicki, ale zamiast dośrodkować, strzelił z ostrego kąta wysoko nad bramką Hładuna.
Miedziowi ruszyli z dwoma atakami i od razu tak jakoś spokojnie w Lubinie. Pogoń nie wygląda na drużynę, która wie w jaki sposób dobrać się do Zagłębia.
Zabierają się za atak jak pies do jeża.
Dobra okazja dla Zagłębia! We dwóch na czterech to już można coś ulepić - Kurminowski ładnie oddał piłkę Pieńce, a ten nastraszył trochę obrońców i ostatecznie wywalczył rzut rożny.
Najważniejsze dla trenera Fornalika, że gra toczy się w polu karnym Pogoni, a nie Zagłębia.
W ogóle gospodarze ograniczyli się w ostatnich minutach do trzymania ustawienia, co może się wkrótce zemścić. Jasne, da się oprzeć grę na kontratakach, ale nie takich jeden na pięciu...
Przed chwilą ucierpiał Wdowiak w starciu z Biczachczianem, choć faulu nie było.
Wydawało się, że Pogoń wyjdzie na drugą połowę z zamiarem szybkiego wyrównania i... tak chyba właśnie jest. Problem w tym, ze piłkarze Waldemara Fornalika są bardzo skoncentrowani i robią wszystko, żeby nie popełnić żadnego błędu.
Druga połowa już ruszyła!
Gramy dalej, czekamy na więcej!
PRZERWA!
Ciekawe pierwsze 30 minut w Lubinie. Potem mecz delikatnie zwolnił, ale nadal było co oglądać. Co cieszy, w ekipie Zagłębia na boisku dziesięciu Polaków i dają radę.
Oby druga połowa była jeszcze lepsza!
Całe Zagłębie broni się na własnej połowie. Pogoń rozgrywa cierpliwie piłkę. Faul lubinian blisko szesnastki na prawym skrzydle. Poprzeczka po strzale Biczachcziana!
Dobry, intensywny mecz w Lubinie. Ekstraklasa pozytywnie zaskakuje w ten weekend.
2:1 DLA ZAGŁĘBIA!
Kurminowski pewnie strzelił w środek bramki. Zagłębie na prowadzeniu!
Mamy rzut karny dla Zagłębia!
VAR
Ławniczak ponad bramką! Zawodnik Zagłębia najlepiej odnalazł się w polu karnym po rzucie rożnym, ale nieczysto trafił w piłkę. VAR sprawdza potencjalne zagranie ręką piłkarza Pogoni.
1:1!
Pieńko zagrał klepkę z Wdowiakiem, a potem oddał strzał po ziemi po długim słupku bramki Pogoni!
GOL! 1:0 DLA POGONI!
Grosicki dostał piłkę po lewej stronie pola karnego, dośrodkował piłkę do Koulourisa, który najpierw przyjął futbolówkę, a potem z woleja pokonał Hładuna.
Mateusz Wdowiak zatrzymany w polu karnym. Pogoń jest częściej przy piłce, ale to Zagłębie wypracowało sobie na razie lepsze sytuacje.
Wygląda na to, że padną dzisiaj jakieś bramki
Słońce i lekko prześwietlony obraz. Żółte i białe stroje. Trochę jak niedzielny meczyk między Sevillą a Villarrealem/Las Palmas w Primera Division. Na razie to jednak Ekstraklasa.
Teraz dwie sytuacje Zagłębia! Przy drugiej z nich gospodarze sygnalizowali zagranie ręką jednego z zawodników Pogoni.
Goście od początku przejęli inicjatywę. Lubinianie tylko biegają i próbują odebrać piłkę.
Pogoń gra dzisiaj w nowych strojach wyjazdowych. Możecie je zobaczyć tutaj na grafice:
Już za moment sędzia Paweł Malec rozpocznie spotkanie.
Dzisiaj w bramce Dominik Hładun. To powrót zawodnika do Zagłębia.
21 stopni, wilgotność 60%, 1% szans na deszcz - w Lubinie idealne warunki do gry w piłkę. Piłkarze już w tunelu. Za moment zaczynamy pierwsze niedzielne spotkanie!
Trener Jens Gustafsson (Pogoń) przed meczem dla Canal+:
- Chodzi o to, że wprowadzanie młodych zawodników musi być procesem, więc to zajmuje trochę czasu. Kilku zawodników nam się podobało w zeszłym sezonie. Oni są mniej lub bardziej gotowi do gry. Pracujemy już z nimi 2 lata. Teraz już pora by powoli zobaczyć na co ich stać.
- Mamy szanse jak każdy w tej lidze. Jedna rzecz musi zostać spełniona - chodzi o podniesienie konkurencyjności graczy z akademii, by byli gotowi do rywalizacji z zawodnikami z pierwszego składu.
Wiedzieliście, że Zagłębie ma francuskich fanów?
Witamy serdecznie w tę piękną niedzielę! Igrzyska igrzyskami, ale pora rozpocząć rywalizację naszych piłkarskich gladiatorów. Na dobry początek Zagłębie Lubin zmierzy się z Pogonią Szczecin. Lubinianie powalczą o pierwsze punkty w tym sezonie, zaś szczecinianie będą chcieli zdobyć kolejne trzy oczka.
Niedziela z Ekstraklasą - CZAS START!
fot. Newspix/400mm