Reklama

Polska fobia. Gdzie zniknął Musiałowski po odejściu z Liverpoolu?

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

24 lipca 2024, 12:52 • 6 min czytania 61 komentarzy

Na treningach symulował grę Viniciusa Juniora, żeby Trent Alexander-Arnold mógł przygotować się na starcie z brazylijskim skrzydłowym Realu Madryt w Lidze Mistrzów. Dośrodkowywał do Andrew Robertsona i Virgila van Dijka w filmiku na Youtube. Założył siatkę Fabinho. Dziennikarze The Athletic pisali o nim: „polski Messi”. Mateusz Musiałowski nie przebił się do pierwszej drużyny Liverpoolu. I powstaje pytanie: co dalej?

Polska fobia. Gdzie zniknął Musiałowski po odejściu z Liverpoolu?

14 marca, 1/8 fazy pucharowej Ligi Europy, Liverpool rozbija Spartę Praga. W pierwszym spotkaniu 5:1, w drugim 6:1. Rewanż na Anfield, 74. minuta, na boisko wchodzi Mateusz Musiałowski. W Polsce ludzie ciekawi debiutu młodego piłkarza odpalają Viaplay. Ten w kilkanaście minut notuje dziewiętnaście kontaktów z piłką, dwanaście celnych podań, jedno kluczowe podanie, jeden wygrany pojedynek i cztery straty.

Jurgen Klopp mówi: –  To wyjątkowy talent, ale w tym klubie futbol postrzegamy w bardzo specyficzny sposób i zawodnicy rozwijają się różnie. Musiałowski jest jednak gotowy do gry, dlatego dostał szansę na boisku. Ze Spartą mieliśmy kilku rezerwowych do wyboru, ale pomyślałem: „Dajmy mu ten kwadrans. Wystarczająco długo czekał na ten moment”.

W czerwcu klub ogłosił, że żegna się z Musiałowskim. Jego przygoda w „The Reds” miała więc miłą puentę, ale nawet w Anglii zwracano uwagę, że spodziewano się po nim znacznie więcej i ta historia potoczyła się mniej spektakularnie niż powinna. Lokalne media pisały, że w 2020 roku pojawił się „out of nowhere” (z Łodzi). W juniorskich drużynach Liverpoolu strzelił relatywnie dużo goli i wszedł w mnóstwo dryblingów, które rozpalały do czerwoności media społecznościowe. Klopp chętnie zapraszał go na treningi pierwszej drużyny. W rozmowie ze Sport.pl komplementował go Pepijn Lijnders, asystent Niemca. Prawdziwe są te opowieści o imitowaniu Viniciusa Juniora przeciwko Trentowi Alexandrowi-Arnoldowi, o dziurze założonej Fabinho, o treningach i filmikach z Robertsonem, Van Dijkiem czy innym Salahem.

Jednocześnie Lewis Bower, pasjonat, który zajmuje się juniorskimi drużynami Liverpoolu, opowiadał nam w maju 2022 roku, że Musiałowski jest nieco przereklamowany i zdecydowanie zbyt mocno pompowany przez media. Podkreślał, że przy świetnym dryblingu podejmuje na murawie zaskakująco dużo niezrozumiałych decyzji, które prowadzą do strat, kontr, a przy tym tworzą obraz piłkarza o skłonnościach do piłkarskiego egoizmu. – Będąc na meczach z jego udziałem na własne uszy słyszałem, jak trener krzyczał na niego, że nie pracuje na boisku wystarczająco ciężko. Między innymi to sprawiło, że Musiałowski został ponownie przesunięty z drużyny U-23 do U-18 – mówił nam Bower.

Reklama

Talentu i naturalnej przebojowości nikt mu oczywiście nie odmawiał, po drodze zdarzało się, że Polak był bliski debiutu w dorosłym zespole Liverpoolu, chociażby w meczu z Preston w Pucharze Ligi, kiedy Klopp wystawił kilku młodziaków, ale Musiałowskiego z występu wykluczył koronawirus. Prawda jest jednak taka, że choć Niemiec doskonale wiedział o jego istnieniu, to nigdy nie pomyślał nawet, żeby przetestować go w meczu Premier League. I skończyło się na epizodzie w dawno wygranym dwumeczu ze Spartą Praga.

I też nie jest tak, że z akademii do pierwszej drużyny w Liverpoolu nikt inny się nie przebił. Z samego rocznika 2003 są Harvey Elliott, Jarell Quansah i Conor Bradley. Nie tak dawno podobną drogę przechodził dwa lata starszy Curtis Jones. Coraz częściej okazję do posłuchania „You’ll Never Walk Alone” z perspektywy boiska mają i będą mieli też Stefan Bajcetić, Bobby Clark czy Ben Doak. W „The Reds” zdiagnozowano, że Musiałowski do grona najbardziej perspektywicznych młodych talentów po prostu nie należy.

W październiku będzie miał 21 lat. Od niemal dwóch miesięcy wiadomo, że nie będzie kontynuował kariery w Liverpoolu. Wciąż pozostaje bez klubu, a na koncie ma siedemnaście minut w Lidze Europy i artykuł w The Athletic, w którym nazwano go pieszczotliwie „polskim Messim”. To żaden przytyk, żadna ironia, bo Polak w młodzieżowej piłce faktycznie miał opinię kozaka, tylko że… jest już dorosły.

Niedawno CIES Football Observatory przygotowało listę najbardziej doświadczonych piłkarzy poniżej 20. roku życia. W pierwszej setce znaleźli się piłkarze z trzydziestu dwóch lig, nie tylko z Premier League czy La Ligi. Kwadrans z hakiem Musiałowskiego wypada tragicznie na tle kilku tysięcy minut Joao Nevesa z Benfiki, Warrena Zaïre-Emery’ego z PSG, Alejandro Garnacho z Manchesteru United, Lamine Yamala czy Gaviego z Barcelony, Leny’ego Yoro z Lille (kupiły go Czerwone Diabły) czy Rico Lewisa z Manchesteru City. I dalej: Jorrela Hato z Ajaksu, Hugo Larssona z Eintrachtu Frankfurt, Jorne Spileersa z Club Brugge, Michaela Kayode z Fiorentiny, Evana Fergusona z Brightonu, Cristhiana Mosquery z Valencii, Malicka Fofany z Lyonu…

Lista jest długa.

Bardzo długa.

Reklama

To piłkarze z roczników 2004-2007. Młodsi więc od Musiałowskiego. W Polsce mamy podobne przykłady. Nicola Zalewski, rocznik 2002: ponad sto dwadzieścia meczów w seniorskiej piłce. Kacper Kozłowski, rocznik 2003, niby krytykowany za błędne decyzje w planowaniu kariery, ale mimo wszystko: prawie sześćdziesiąt spotkań w Eredvisie, czterdzieści w Ekstraklasie, dziewięć w Jupiler Pro League, krótki błysk na Euro 2020. Kacper Urbański, rocznik 2004: dwadzieścia siedem występów w Bolonii, pięć w reprezentacji Polski.

Musiałowski szuka nowego klubu. Przemienia się to już trochę w niezbyt porywającą sagę. Zaczęło się od wywiadu Cezarego Kucharskiego, wtedy reprezentującego młodego piłkarza, w podcaście u Tomasza Ćwiąkały. Padły słowa o „umowie warunkowej”: agent dostał zakaz namawiania chłopaka na powrót do Polski. Potem pojawiały się informacje o zainteresowaniu Birmingham i Leeds. Piotr Potępa na Twitterze niedawno pisał o propozycjach z Cambuur Leeuwarden i Botewa Płowdiw. Słyszeliśmy, że od kilkunastu miesięcy bezskutecznie zapytania wysyłało kilka dużych klubów z Ekstraklasy. Przy wszystkich tych tematach przewijał się ten sam wątek: otoczenie Musiałowskiego mierzy wyżej.

Odezwaliśmy się do Cezarego Kucharskiego. Otrzymaliśmy odpowiedź, że w sprawie 20-letniego piłkarza kontaktować trzeba się z jego matką. – Oni mają lub mieli fobię na punkcie Polski. Uważali, że w Polsce chcą ich zniszczyć. Nie wiem, co mają teraz w głowach. Niestety, nie mam na to wpływu. Gdybym miał wpływ, to rok temu grałby już w Jagiellonii. I być może byłby mistrzem Polski – przekazał Kucharski.

Lęk przed powrotem do Polski może być nawet uzasadniony. Ekstraklasa kosi i zabija dryblerów. Wystarczy spojrzeć, jakie polowanie było i jest dalej urządzane na nogi Luquinhasa. Łatwo też przepaść, zagrzebać się w przeciętności, po powrocie z juniorskich drużyn Chelsea doświadczył tego na przykład Hubert Adamczyk. Wyobraźnię rozbudzać mogą za to przykłady Kamila Grabary, Marcina Bułki albo Mateusza Bogusza. Każdy z nich po dużym klubie (Liverpoolu, Chelsea/PSG, Leeds) musiał zrobić krok w tył (Aarhus, Logrones/Ibiza, Cartagena/Châteauroux), żeby następnie ruszyć do przodu (FC Kopenhaga/Wolfsburg, Nicea, MLS). Musiałowski pewnie chciałby tak samo. Zostać i grać na Zachodzie. Pytanie, czy nie przeszacuje…

Czytaj więcej o piłce nożnej:

Fot. Newspix

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

61 komentarzy

Loading...