Każdy, kto spodziewa się po Śląsku Wrocław podobnego sukcesu jak w poprzednim sezonie, jest prawdopodobnie niespełna rozumu. Patrząc na kadrę, która wywalczyła wicemistrzostwo Polski, trzeba było czasami przecierać oczy ze zdumienia, żeby upewnić się, że to wydarzyło się naprawdę. Kapitalna sprawa, bez grama wątpliwości. Ale powtórzenie tego z wcale nie lepszym zespołem i już bez wkładu Erika Exposito nie graniczy nawet z cudem. Możecie zapytać: na co w takim razie stać Śląsk? Co da się osiągnąć z Musiolikiem w ataku i… dlaczego musi być gorzej?
Nie ukrywajmy: Śląsk wykorzystał słabość najlepszych. Już mu za to gratulowaliśmy, wręcz zachwycając się, co Jacek Magiera potrafił osiągnąć przy drugim podejściu do tego klubu. Ale zdobycie srebrnego medalu wcale nie ustawiło WKS-u w pozycji, z której na większość stawki mógłby patrzeć z góry. Oczekiwania, co naturalne, wzrosną, ale punktem wyjścia nie będzie wbicie się na podium, tylko miejsce trochę lepsze względem tego, w którym wrocławianie byli rok temu.
Sprawiedliwie będzie powiedzieć, że Śląska stać na top 8, ale nic więcej
Sezon 2023/2024 udowodnił, że to nie jest ekipa, która musi walczyć o utrzymanie. Z drugiej strony – daleko nam do popadania w skrajności, więc nie jest to też drużyna, od której powinno oczekiwać się walki o europejskie puchary. Takie sezony jak miniony nie zdarzają się co roku i nie chodzi tylko o fakt, że konkurencja nie śpi. Patrząc na jakość tego zespołu, Śląsk po prostu nie budzi ekscytacji.
I nie zrozumcie nas źle. Spokój w określaniu celów nie jest niczym złym. Gdyby, nie daj Boże, ktoś w gronie właścicielskim Śląska wpadł na pomysł, że warto pompować nadchodzący sezon, byłby to zwyczajnie duży błąd. WKS nie ma lepszej kadry niż rok temu, a wciąż pewną niewiadomą jest przyszłość Łukasza Bejgera, który czeka na dobrą ofertę. Nie przebiera nogami, nie będzie niczego wymuszał, ale w jego przypadku kolejny sezon w Ekstraklasie mógłby kojarzyć się syndromem zasiedzenia.
Powiedzmy sobie wprost: wrocławianie na papierze nie powalają. Nie udało im się ściągnąć godnego następcy Erika Exposito, co było przecież najważniejszym zadaniem na letnie okienko transferowe. Nie wykluczamy oczywiście, że to się wydarzy, bo dyrektor Balda ma jeszcze trochę czasu na działanie, ale w nowy sezon Śląsk wchodzi ze zdecydowanie mniejszą siłą ognia. I to na dwóch frontach, co słusznie niepokoi trenera Magierę. Trener WKS-u ostatnio wylał kubeł zimnej wody na drużynę, ale też kibiców, którzy zaczęli zagadywać go o kolejny atak na strefę medalową:
– Na pewno będzie to trudniejszy sezon niż poprzedni, bo oczekiwania będą ogromne. Ja już chodząc tutaj po mieście, spotykając kibiców, rozmawiając z nimi, słyszę, że chcą mistrzostwa Polski. Ja się tylko uśmiecham, bo wiem, że to będzie bardzo trudny sezon pod każdym względem. Nawet pod takim, że to jest zupełnie inny zespół. Odeszło kilku zawodników, którzy trzymali szatnię. Opuścił nas najlepszy strzelec rozgrywek. Inaczej drużyny będą podchodzić też do meczów z wicemistrzowskim Śląskiem. Wiem też, że sukces usypia niestety często zawodników, którzy żyją poprzednim sezonem i czasami wydaje im się, że pewne rzeczy będą łatwiejsze. Dlatego od razu chcę wylać kubeł zimnej wody na drużynę, aby była świadoma tego, że przed nami bardzo trudny sezon. Od nas zależy, od naszego nastawienia, energii, głodu, jak to wszystko będzie wyglądać. Chcę być w top 6-8, ale potrzebujemy jeszcze wzmocnień – przyznał Magiera tydzień temu na łamach TVP Sport.
Brak strzelca wyborowego może Śląskowi doskwierać
Wydaje się, że to całkiem rozsądna ocena. Od Śląska nie powinniśmy oczekiwać kolejnego podium, ale miejsca w topowej ósemce już tak. Do Wrocławia przyszła duża grupa nowych piłkarzy i trzeba to będzie jakoś poukładać. Fajnie jest mieć duży wybór w konkretnych formacjach, tak jak teraz Śląsk choćby w linii pomocy, ale nikt indywidualnie nie robi efektu “wow”. To przede wszystkim znani ligowcy z klasy średniej, którzy albo nie mieli miejsca w składzie lepszej drużyny, albo byli jednymi z lepszych w słabszych klubach.
Można wręcz powiedzieć, że Śląsk przede wszystkim wymienił sobie ławkę rezerwowych, dodając potencjalne jedno, dwa nazwiska do pierwszego składu. Zakładając rzecz jasna, że trener Magiera nie pokusi się o rewolucję, a wiemy, że potrafi podejmować niespodziewane decyzje. Tak jak przy Patryku Klimali, którego bardzo chciał w końcówce zeszłego roku, dawał mu szanse w rundzie wiosennej, a miesiąc temu totalnie go odpalił, mimo że dyrektor Balda pompował go jako przyszłą gwiazdę Ekstraklasy.
Klimali nie będzie, ale będzie Musiolik. Tak, nie brzmi to ekskluzywnie, ale może w tym szaleństwie jest jakaś metoda. Może nagle okaże się, że taki napastnik jest w stanie strzelić dwucyfrową liczbę goli. Jeśli nie, Śląsk będzie miał większy problem z nawiązaniem walki z czołówką. To nie Raków. “Napastnik bez bramek”, teraz nawet dwóch, może zafunkcjonować chyba tylko u Marka Papszuna. Wiadome było, że Exposito nie da się zastąpić 1 do 1, ale fani WKS-u mają zasadne obawy o tę pozycję, bo na razie jest najsłabszą w drużynie. Ale z kolei (póki co) nie oddano nigdzie najważniejszych piłkarzy z pozostałych formacji, a to też niezwykle ważne.
DOTYCHCZASOWE TRANSFERY
PRZYSZLI:
- Arnau Ortiz (z Girony)
- Filip Rejczyk (z Legii Warszawa)
- Serafin Szota (z Widzewa Łódź)
- Sebastian Musiolik (z Górnika Zabrze)
- Marcin Cebula (z Rakowa Częstochowa)
- Tomasz Loska (z Termaliki Bruk-Bet Nieciecza)
- Mateusz Bartolewski (z Ruchu Chorzów)
- Junior Eyamba (z młodzieżówki Young Boys)
- Simon Schierack (z młodzieżówki RB Lipsk)
- Oleksandr Gavrylenko (z młodzieżówki RB Lipsk)
ODESZLI:
- Erik Exposito (obecnie Al-Ahli SC)
- Patryk Janasik (obecnie Cracovia)
- Martin Konczkowski (obecnie Ruch Chorzów)
- Michał Rzuchowski (obecnie Arka Gdynia)
- Szymon Lewkot (obecnie Chrobry Głogów)
- Patryk Szwedzik (wypożyczenie do Chrobrego Głogów)
- Daniel Łukasik (teraz członek sztabu szkoleniowego)
- Kacper Trelowski (koniec wypożyczenia z Rakowa)
- Alen Mustafić (koniec wypożyczenia z Odense)
POTENCJAŁ NA ULUBIEŃCA KIBICÓW
Arnau Ortiz
To najświeższy transfer Śląska Wrocław, bez wspólnych przygotowań z drużyną, ale z dużym potencjałem, żeby sprawić radość kibicom. Hiszpański skrzydłowy ma całkiem dobre opinie z rodzimych boisk, aczkolwiek nie jest graczem bez wad. – To ciekawy zawodnik. Przyszedł tej zimy, kiedy nie mieliśmy szybkich skrzydłowych i wniósł powiew świeżości. Jest super szybki, dobry w podaniach, potrafi wykończyć akcję strzałem z dystansu. On jest jednak indywidualistą! Czasami wychodziło z tego coś dobrego, ale innym razem nie mogłeś się doczekać, żeby zobaczyć, jak zostanie zmieniony. Ma tendencje do bycia strasznie nieregularnym, a jakość jego występów spada, gdy nie ma ciągłości w grze – powiedział nam Jose Pastor, dziennikarz zajmujący się na co dzień Cartageną, w której Ortiz ostatnio występował.
Jego styl gry polegający na szybkości i dryblingu może się Śląskowi bardzo przydać. Więcej o tym zawodniku napisaliśmy w tekście: Arnau Ortiz w Śląsku Wrocław. „Jeśli nauczy się grać bardziej zespołowo, będzie dobrze”.
KRYĆ NA PLASTER
Matias Nahuel
Po odejściu Exposito pałeczkę lidera w ofensywie powinien na dobre przejąć Matias Nahuel. Nie dość, że w poprzednim sezonie strzelił 9 goli, to jeszcze przedłużył swój kontrakt. Jeśli na kogoś liczyć, to właśnie na niego. Kiedy przychodził do Ekstraklasy, słyszeliśmy, że to potencjalna gwiazda Ekstraklasy. Wtedy jeszcze trudno było w to uwierzyć, bo w pierwszym roku grał niemrawo i pojawiały się wątpliwości, czy zasłużył na wysoki kontrakt rzędu 20 tys. euro miesięcznie. Ale już wicemistrzowski sezon udowodnił, że Hiszpan potrzebował czasu, żeby rozkręcić się po ciężkiej kontuzji kolana w 2022 roku.
A teraz? Nie ma już żadnej taryfy ulgowej. Są oczekiwania, którym skrzydłowy WKS-u musi sprostać. Jako że doszli mu piłkarze do rywalizacji, spodziewamy się, że gorszy nie będzie. Czekamy z jego strony na piękne bramki, ważne trafienia i może trochę więcej asyst, bo one do tej pory były najsłabszym punktem w repertuarze Nahuela.
INNI EKSTRAKLASOWICZE ZAZDROSZCZĄ IM…
… miejsca do życia
Nieprzypadkowo każdy, kto pożył trochę w dolnośląskim mieście, a później przeniósł się do innej aglomeracji, świetnie wspomina właśnie Wrocław. Nie powiemy, że można tam skupić się wyłącznie na grze w piłkę, bo to oczywiście nieprawda, ale przecież w wielu przypadkach to właśnie warunki do życia przyciągały nowych zawodników. A jeśli nawet mniej ich samych, to partnerki czy rodzinę, co jak wiemy też potrafi odegrać kluczową rolę przy transferach.
Kiedy grasz w piłkę w Częstochowie (jak Marcin Cebula) czy Zabrzu (Sebastian Musiolik), z całym szacunkiem do tych miast, to transfer do Wrocławia może budzić ekscytację. Nie mówimy stricte o warunkach treningowych, bo te w Śląsku nadal pozostawiają wiele do życzenia, jednak wszystko inne poza samym klubem robi wrażenie. Gdyby jeszcze tylko Wrocław leżał nad morzem… ach, liczba hiszpańskich piłkarzy co sezon byłaby dwa razy większa.
WYJŚCIOWA JEDENASTKA
Budując wyjściową jedenastkę Śląska, założyliśmy sytuację na dalsze kolejki, w której Bejger, Samiec-Talar i Matsenko po powrocie do zdrowia zostają w klubie.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:
- Kogo tym razem wypromują? | GÓRNIK ZABRZE
- Mają najbardziej minorowe nastroje od lat | LECH POZNAŃ
- Od najdroższej kadry do cięcia kosztów. Co wyjdzie lepiej? | RADOMIAK RADOM
- Muszą się utrzymać w dobie kryzysu | STAL MIELEC
- Prowadzą grę pozorów. Czy uda im się wrócić do ligowej czołówki? | PIAST GLIWICE
- Nie ma już Josue, ale są najlepsi piłkarze w Polsce. Mistrzostwo to obowiązek LEGIA WARSZAWA
Fot. Newspix