Reklama

Wisła zrobiła swoje. Zasłużony awans “Białej Gwiazdy” w eliminacjach Ligi Europy

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

18 lipca 2024, 18:54 • 4 min czytania 94 komentarzy

Wczesna godzina, puste trybuny kameralnego stadionu, skwar lejący się z nieba i kibice rozlokowani na balkonach okolicznych bloków. Trzeba przyznać, że dzisiejsze starcie KF Llapi z Wisłą Kraków na pierwszy rzut oka przypominało sparing, a nie starcie w eliminacjach Ligi Europy. Mniejsza jednak o atmosferę, bo dla podopiecznych Kazimierza Moskala najważniejszy jest przecież rezultat tego starcia. “Biała Gwiazda” po raz drugi pokonała oponentów z Kosowa i melduje się w kolejnej rundzie pucharowej rywalizacji. 

Wisła zrobiła swoje. Zasłużony awans “Białej Gwiazdy” w eliminacjach Ligi Europy

Drobne kłopoty przed przerwą

Początkowa faza meczu przebiegała raczej po myśli “Białej Gwiazdy”. Głównie dlatego, że gospodarze obrali zdumiewającą strategię na dzisiejsze spotkanie. Mieli oni bowiem ewidentnie zamiar odrobić straty z pierwszego meczu poprzez trafienia z rzutów karnych. Koncentrowali się więc niemal wyłącznie na próbach wyłudzenia jedenastki. Serio, nie przesadzamy – po dwunastu minutach ekipa z Kosowa miała już na koncie trzy aktorskie próby naciągnięcia arbitra na gwizdek. Na szczęście sędzia zachował przytomność umysłu. Nie dał się nabrać na teatralne upadki gospodarzy, a trzecią próbę wymuszenia jedenastki po prostu ukarał żółtą kartką.

To spowodowało, że KF Llapi zaczęło wreszcie szukać innych sposobów na zaskoczenie defensywy Wisły.

I trzeba uczciwie przyznać, że krakowianie nie najlepiej sobie z tym naporem radzili. Dali się zepchnąć do dość głębokiej defensywy, a w paru sytuacjach z opresji musiał ich ratować bramkarz. Co gorsza, wiślakom brakowało także skuteczności pod bramką gospodarzy. Jeden tylko Olivier Sukiennicki mógł już przed przerwą rozstrzygnąć dwumecz, ale najpierw zmarnował dogodną sytuację, a później minimalnie spalił akcję. Na dodatek po wiślakach było widać, że morderczy upał mocno daje im się we znaki. Dlatego druga połowa nie zapowiadała się wcale na spacerek i spokojne pilnowanie dwubramkowej zaliczki.

Oczywiście nie było powodów do paniki, ale jednak miało się poczucie, że jeśli to ekipa z Kosowa otworzy dziś wynik, to Wisła znajdzie się w naprawdę dużych  tarapatach.

Reklama

Kluczowe trafienie Rodado

Dlatego dobrze się stało, że to goście zaczęli drugą połowę od trafienia na 1:0. Kolejnego ważnego gola zapisał na swoim koncie Angel Rodado – przed przerwą niemal zupełnie niewidoczny, odcięty od podań, ale to jak widać nie podcięło mu skrzydeł. W 58. minucie gry Hiszpan wykorzystał dogranie Bartosza Jarocha, wpakował futbolówkę do sieci i w tym momencie dwumecz można już było traktować jako rozstrzygnięty. Choć gospodarze tak całkiem nie odpuścili i udało im się nawet strzelić bramkę na 1:1 – w 74. minucie Ardit Tahiri wykorzystał niedopuszczalną bierność defensorów z Krakowa i pokonał Antona Czyczkana.

Na szczęście na nic więcej nie było już dziś gospodarzy stać.

O końcowej fazie meczu do powiedzenia mamy niewiele – głównie dlatego, że na ładnych parę chwil padła transmisja i do widzów docierał wyłącznie komentarz Bożydara Iwanowa i Macieja Żurawskiego. A kiedy obraz wrócił, na boisku rządziła Wisła, umiejętnie odpychająca gospodarzy spod własnej szesnastki. Przełożyło się to zresztą na szereg dogodnych sytuacji bramkowych, z których jedną udało się wykorzystać – tuż przed końcem spotkania wynik ustalił Giannis Kiakos.

***

Reklama

Wisła ma zatem to, czego chciała – dwa zasłużone zwycięstwa i pewny awans do kolejnej rundy.

A z naszej strony pochwały dla “Białej Gwiazdy” przede wszystkim za zebranie kompletu punktów do rankingu współczynników UEFA. W kolejnej rundzie na podopiecznych Kazimierza Moskala (wciąż niepokonanego w Europie!) czeka już Rapid Wiedeń – rywal ze znacznie wyższej półki, który będzie rzecz jasna murowanym faworytem w starciu z krakowianami. Pewne jest już jednak przynajmniej to, że Wisła – choć do rywalizacji w pucharach przystąpiła jako pierwszoligowiec – nie zaliczy klasycznego eurowpierdolu. I to już coś. Każdy sukces po pokonaniu KF Llapi będzie wynikiem ponad stan.

KF LLAPI 1:2 (0:0) WISŁA KRAKÓW

A. Tahiri 74′ – A. Rodado 58′, G. Kiakos 90′

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
0
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
13
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Liga Europy

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
0
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
13
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

94 komentarzy

Loading...