Reklama

Kogo tym razem wypromuje Górnik Zabrze?

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

18 lipca 2024, 11:28 • 14 min czytania 37 komentarzy

To już tradycja, że przed każdym sezonem wiele się dzieje w Górniku Zabrze. Koniec końców z tych zawirowań powstawało coś ciekawego, tyle że przeważnie dość szybko traciło swoje podstawy i trzeba było zaczynać od nowa. I tak w kółko. Nie inaczej jest tego lata, ale przynajmniej wszystko toczy się w nieco spokojniejszej atmosferze, więc znów można się zastanawiać, kto tym razem wybije się grając przy Roosevelta. 

Kogo tym razem wypromuje Górnik Zabrze?

A wydaje się to więcej niż prawdopodobne, ponieważ Górnik w ostatnich latach wyspecjalizował się w promowaniu piłkarzy ofensywnych – zwłaszcza skrzydłowych.

Nie przez przypadek zbiegło się to z przyjściem do Zabrza Lukasa Podolskiego. Jego nazwisko często uwiarygadnia klub w rozmowach transferowych, co jest trudne do przecenienia, bo na wielu innych polach Górnik nie dojeżdżał. W pewnym kwestiach niewiele się zresztą zmieniło. Problemy finansowe nadal są poważne, co niedawno wprost zakomunikował członek zarządu Bartłomiej Gabryś. W lutym, jeszcze przed zmianą władzy w mieście, zawodnicy w ramach strajku nie wyszli na jeden z treningów. Takie rzeczy idą w świat i rzutują na wizerunek klubu.

Ten wizerunek po wyborach i tak jest nieco lepszy niż wcześniej. Co prawda nadal nie ma prezesa, ale po kilku miesiącach na stanowisko dyrektora sportowego wrócił Łukasz Milik, a nowa pani prezydent nie wykazuje ambicji do ręcznego sterowania klubem. Nie trzeba już konsultować transferów z ludźmi, którzy nie mają zielonego pojęcia o piłce, co zdecydowanie ułatwia pracę Milikowi. Jego ponowny angaż jest najlepszym miernikiem korzystnych zmian, bo przecież w grudniu odchodził właśnie dlatego, że miał dość firmowania swoją twarzą licznych absurdów.

Jako dyrektor sportowy byłem łącznikiem między zarządem a ludźmi zaangażowanymi w transfery, na przykład agentami piłkarzy. Górnik, o czym wszyscy wiedzieli, był im winny pieniądze. To ja odbierałem od nich telefony, więc dopytywałem w klubie kiedy problem zostanie rozwiązany. Prowadziłem tę sprawę od września, wreszcie usłyszałem, żebym przekazał informację, że zostaną spłaceni na początku listopada. Na podstawie tej deklaracji przekonałem ich, żeby poczekali te kilka miesięcy i zamkniemy temat. Listopad przyszedł, a przelewu nadal nie było. Kilka razy dopytywałem o ostateczny termin i nie udało mi się dowiedzieć nic konkretnego. Moja wiarygodność w środowisku została nadszarpnięta, a bez niej ciężko funkcjonować. Uznałem, że nie mogę sobie pozwolić na to, bym w oczach ludzi wyszedł na oszusta i kłamcę – opowiedział w „Dzienniku Zachodnich” jedną z symptomatycznych historii.

Reklama

Nowy-stary dyrektor sportowy nie narzeka na brak roboty. W Górniku ponownie doszło do licznych rotacji w kadrze. Odeszło już dziesięciu zawodników, z czego kilku naprawdę istotnych (Daniel Bielica, Dani Pacheco, Adrian Kapralik, Boris Sekulić, Sebastian Musiolik, Szymon Czyż), a zaraz sprzedany zostanie Lawrence Ennali. Ośmiu piłkarzy przyszło. Na tym najpewniej się nie skończy, ale sytuacja wygląda lepiej niż rok temu, gdy wiele ruchów wykonano pod koniec okienka, teraz natomiast większość zawodników pozyskano stosunkowo wcześnie.

Będziemy zdziwieni, jeżeli Jan Urban nie oszlifuje kolejnej gwiazdki. To już tradycja, że co sezon Górnik kogoś promuje. W sezonie 2022/23 wybili się Kanji Okunuki i Szymon Włodarczyk. Pierwszy przychodził po sezonie z golem i asystą w drugiej lidze japońskiej. Był w ojczyźnie szarakiem, nigdy nie grał w młodzieżowych reprezentacjach i nie zadebiutował na najwyższym szczeblu. W Ekstraklasie też nie zawsze grał w pierwszym składzie, ale kilka razy pokazał nieprzeciętne umiejętności, zdobył cztery bramki i wystarczyło to, żeby po zakończeniu wypożyczenia w Polsce sprzedano go do FC Nuernberg. W 2. Bundeslidze zebrał nawet więcej minut niż w Polsce, strzelił trzy gole i zaliczył dwie asysty, a w styczniu zadebiutował w dorosłej reprezentacji. Duży skok rozwojowy, bez dwóch zdań.

Włodarczyka ściągnięto, gdy miał na koncie około dwustu ekstraklasowych minut w barwach Legii i brak jakiegokolwiek przetarcia na wypożyczeniu w I lub II lidze. Pewne niedostatki piłkarskie widać było u niego od początku, ale przy wsparciu Podolskiego (oddawał mu rzuty karne) wykręcił niezłe liczby (dziewięć goli), mimo że wiosną mocno obniżył loty. Nie zniechęciło to Sturmu Graz, który wyłożył za niego ponad 2 mln euro. Super interes.

Zimą 2023 z Łotwy wyłowiono Daisukę Yokotę, który eksplodował z formą jesienią ubiegłego sezonu i Górnik ponownie dobrze zarobił. Belgowie z KAA Gent wyłożyli dwie bańki w europejskiej walucie. Japończyk od razu wskoczył tam wyjściowej jedenastki, szybko zaliczył pierwszą asystę, lecz wszystko przerwała dość poważna kontuzja. Yokota już do końca sezonu nie odzyskał placu i jeszcze tylko dwa razy wszedł z ławki. Nadal jednak zakładamy, że najlepsze dopiero przed nim.

Po odejściu Yokoty skrzydła rozwinął Ennali. Wiosną chwilami był najbardziej ekscytującym zawodnikiem ligi i lada dzień dopięta zostanie jego sprzedaż do USA za 2,75 mln euro, jak podawał Piotr Koźmiński ze Sportowych Faktów. Biorąc pod uwagę fakt, iż Górnik na starcie zapłacił 40 tys. euro odstępnego, mowa o transferowym majstersztyku.

Reklama

Adrian Kapralik ligową gwiazdą może nie został, ale pobytem w Górniku również zwiększył notowania na piłkarskim rynku i można zakładać, że wkrótce ktoś się po niego zgłosi. Siedem goli i trzy asysty w Ekstraklasie raczej znaczą więcej niż podobne liczby wykręcone w lidze słowackiej.

Pora na następną perełkę. Kto to będzie? Widzimy kilku kandydatów. Taofeek Ismaheel na pierwszy rzut oka wygląda jak stereotypowy zabrzański kandydat do dużej sprzedaży. Lukas Ambros ma dopiero 20 lat, zdążył zadebiutować w Bundeslidze w barwach Wolfsburga, jest młodzieżowym reprezentantem Czech. A może odżyje Aleksander Buksa, który uporał się ze wszystkimi problemami zdrowotnymi i nieco odkopał się na wypożyczeniu z Genoi do austriackiego WSG Tirol?

Mówimy o moim pierwszym sezonie na najwyższym poziomie w seniorskiej piłce bez żadnych kontuzji, w stu procentach normalnie przepracowanym, z graniem od deski do deski – w sensie liczby meczów. Często wchodziłem z ławki, ale na boisku pojawiałem się praktycznie co tydzień. Bazując na tym, teraz będę chciał ustabilizować również formę piłkarską i między innymi popracować nad swoimi statystykami – stwierdził u nas kilka tygodni temu.

Niedługo potem trafił do Górnika, zachęcony ofensywnym stylem gry preferowanym przez Jana Urbana, przy którym naprawdę można się pokazać. – Zawsze powtarzam, że moim celem są regularne występy w klubie z ligi top5, który będzie grał w Lidze Mistrzów i bycie reprezentantem Polski już na tym dorosłym etapie. Interesują mnie najwyższe cele, po to gram w piłkę – deklarował Buksa we wspomnianej rozmowie. Skoro tak, musi rozegrać świetny sezon w Zabrzu i nie jawi się to jako mission impossible.

Wydaje mi się, że przyszli zawodnicy o niezłym potencjale technicznym. To też świadczy o tym, w którą stronę chcemy iść. Chcemy grać piłkę, która będzie satysfakcjonowała naszych kibiców. Jeśli słyszy się z boku, że Górnik gra fajnie, że na Górniku zawsze są emocje, jest dużo sytuacji i bramek – to jest to, o co w tym wszystkim chodzi. Jeżeli wykonamy kolejny krok do przodu i poprawimy nasze miejsce z ostatniego sezonu, będzie to świadczyło o tym, że idziemy w dobrym kierunku – ocenił Jan Urban po prezentacji zespołu w rozmowie z „Czwartą Trybuną”.

Jednego zatem możemy być pewni: drużyna Urbana nadal będzie chciała grać futbol na „tak”, tworzyć widowiska, zapewniać emocje i łączyć to z niezłymi wynikami. I nie będziemy zaskoczeni, gdyby mimo tylu zmian Górnik znów zakręcił się nawet w okolicach pierwszej szóstki.

DOTYCHCZASOWE TRANSFERY

Przybyli:

Patrik Hellebrand (Czeskie Budziejowice)

Josema (Ruch Chorzów)

Luka Zahović (Pogoń Szczecin)

Filip Majchrowicz (Radomiak Radom)

Manu Sanchez (Castellon)

Aleksander Buksa (Genoa)

Lukas Ambros (Wolfsburg)

Taofeek Ismaheel (Beveren)

Odeszli:

Daniel Bielica (NAC Breda)

Sebastian Musiolik (Śląsk Wrocław)

Boris Sekulić (Karmiotissa)

Michal Siplak (Puszcza Niepołomice)

Dani Pacheco (Wisła Płock)

Konstantinos Triantafyllopoulos (Asteras)

Adrian Kapralik (MSK Żylina, koniec wypożyczenia)

Szymon Czyż (Raków Częstochowa, koniec wypożyczenia)

Mateusz Chmarek (Ruch Chorzów)

Krzysztof Kolanko (Zagłębie Lubin II)

POTENCJAŁ NA ULUBIEŃCA KIBICÓW

Taofeek Ismaheel

Jak wspomnieliśmy, Górnik w ostatnich latach wyspecjalizował się w promowaniu zagranicznych skrzydłowych. Ogłoszony w środę 24-letni Nigeryjczyk zdaje się mieć wszelkie dane ku temu, żeby iść w ślady Okunukiego, Yokoty, Ennaliego czy przynajmniej Kapralika. Jest szybki, przebojowy, z dobrą kiwką i niezłą efektywnością.

Gdzie się do tej pory nie pojawiał, wszyscy chwalili jego talent.

Dyrektor sportowy Fredrikstad, Joakim Feier po transferze w 2021 roku: – Śledziliśmy Taofeeka przez cały sezon w Skeid Oslo i za każdym razem byliśmy pod wrażeniem. Jego potencjał jest ogromny i wierzymy, że u nas będzie grał jeszcze lepiej. 

Specjalizujący się w skandynawskim futbolu francuski dziennikarz Antonin Bardin po przejściu Ismaheela do Lorient za 500 tys. euro: – Jest szybki i energiczny. Ma dobre wykończenie, więc mógłby być wystawiany jako napastnik, ale byłoby to trochę ograniczające dla jego umiejętności, bo przeważnie posyła bardzo precyzyjne dośrodkowania. 

Jorgen Ingebrigtsen, dyrektor sportowy Valerengi, po wypożyczeniu Nigeryjczyka z Lorient: – W ubiegłym roku Ismaheel miał znakomity sezon we Fredrikstad i naturalnie był pożądanym zawodnikiem.

Dyrektor generalny Beveren, Antoine Gobin po sfinalizowaniu wypożyczenia z Lorient: – Szukaliśmy ofensywnego zawodnika, który wniesie do naszego ataku szybkość i nieprzewidywalność. Taofeek idealnie pasuje do tego opisu. Jesteśmy podekscytowani możliwością zobaczenia, jak będzie rósł wraz z nami i nada impet naszemu atakowi.

Te pochwały nie brały się znikąd. Ismaheel w sezonie 2021 na drugim froncie w Norwegii strzelił dla Fredrikstad 13 goli i zaliczył 7 asyst. Wybrano go najlepszym piłkarzem całych rozgrywek. Lorient coś w nim widziało, skoro wydało pół miliona euro na kogoś z tak mało rozchwytywanego poziomu. Natychmiastowe, krótkie wypożyczenie do rywalizującej w norweskiej ekstraklasie Valerengi przebiegło bez większej historii (9 meczów, 1 asysta), ale tam od początku nie ukrywano, że Nigeryjczyk został sprowadzony w celu poszerzenia kadry i dania sobie trochę czasu na znalezienie długoterminowych wariantów transferowych.

Ostatnie dwa lata Ismaheel spędził na wypożyczeniach w belgijskim drugoligowcu z Beveren i potwierdził wszystkie atuty.

Pierwszy sezon: 21 meczów, 1 gol, 7 asyst. Liczby pewnie byłyby lepsze, ale w styczniu tamtego roku doznał kontuzji kolana, przez którą opuścił siedem spotkań.

Drugi sezon: 30 meczów, 6 goli, 3 asysty.

Jeśli zdrowie mu dopisze, u takiego trenera jak Jan Urban spokojnie może zbliżyć się do tych osiągnięć.

KRYĆ NA PLASTER

Luka Zahović 

Jego ostatni sezon w Pogoni Szczecin to równia pochyła. Nie licząc kilku pierwszych kolejek, Słoweniec odgrywał już rolę drugo-, a chwilami nawet trzecioplanową. Po raz ostatni w wyjściowym składzie „Portowców” zagościł 30 sierpnia. O ile jesienią przynajmniej regularnie pojawiał się na boisku jako zmiennik, o tyle wiosną był już niemalże poza orbitami zespołu. W tym roku zaliczył jedynie cztery epizody z ławki.

O tym, że jego czas w Szczecinie się kończy, świadczyły już słowa dyrektora sportowego Dariusza Adamczuka z grudniowego wywiadu na Weszło.

(…) Luka Zahović. No słabo z nim jest, co tu dużo gadać.

Słabo. Luka sam wie, że trochę innych rzeczy nałożyło się na jego słabszą formę, o których nie chciałbym mówić. Niemniej promyk nadziei dało nam dobre wejście w meczu z Wartą, kiedy to 45 minut miał najlepsze w rundzie, bo wcześniejsze zmiany miał, delikatnie mówiąc, słabe. Pamiętajmy, że Luka ma dużo do ugrania, bo Słowenia awansowała na Euro i żeby jechać z nimi, musi walczyć o miejsce w składzie u nas.

Po tak epizodycznej rundzie Zahović ostatecznie na mistrzostwa Europy nie pojechał. W szerokiej kadrze jeszcze się znalazł, ale w ścisłej – już nie.

Od pewnego momentu widać było, że syn legendy słoweńskiego futbolu popadł w marazm, co rzucało się w oczy nawet podczas video kulis po wygranych meczach, gdzie często znajdował się na uboczu, obok cieszących się kolegów.

W Górniku chce odzyskać radość z piłki i coś udowodnić. Zawodnikowi o jego charakterystyce trudno było trafić pod lepszy adres. Zahović nie do końca pasował do taktyki Jensa Gustafssona, ale gałę kopać potrafi. W Ekstraklasie w stu sześciu meczach strzelił 20 goli i zaliczył 16 asyst, to nie są złe liczby. Jeśli znajdzie się w środowisku, w którym poczuje zaufanie, może jeszcze wiele pokazać. Jan Urban słynie z tego, że potrafi nawiązywać bardzo dobre relacje z zawodnikami i podbudowywać ich mentalnie, więc ta współpraca dobrze rokuje, zwłaszcza że w stylu gry Górnika 28-latek powinien się odnaleźć. Na początku 28-latek pewnie będzie rezerwowym, ale docelowo jest przewidywany do podstawowego składu.

INNI EKSTRAKLASOWICZE ZAZDROSZCZĄ IM…

…Lukasa Podolskiego

„Poldi” w social mediach czasami przesadzał i niepotrzebnie dymił, ale to bardziej był problem z punktu widzenia działaczy Górnika niż kibiców, którym na przykład twitty kąsające Legię mogły się podobać. Można też mieć zastrzeżenia do niektórych boiskowych zachowań Podolskiego. Gadki o kupieniu czyjejś rodziny i tym podobne były po prostu słabe. Cała reszta jego działalności w Górniku zasługuje jednak na wielkie brawa.

Niejeden na jego miejscu, z tak dużą marką w piłkarskim świecie, szybko trzasnąłby drzwiami, widząc bałagan panujący w zabrzańskim klubie. On jednak nigdzie nie uciekł i zaczyna już czwarty sezon przy Roosevelta, a pierwszy bez użerania się z Małgorzatą Mańką-Szulik i jej świtą. Była pani prezydent z dzisiejszej perspektywy pewnie pluje sobie w brodę, że trzy lata temu doszło do pozyskania ex-reprezentanta Niemiec. On nie zamierzał się jej kłaniać i przymykać oczu na wiele patologii, bo za dużo w życiu widział i przyzwyczaił się do zupełnie innych standardów. Głośno sygnalizował kolejne rzeczy, do których ma zastrzeżenia, co musiało powodować wrzenie w ratuszu. Krok po kroku kruszał i tak już nadszarpnięty wizerunek klubu i miejskich władz.

Na koniec również Podolski przyczynił się do wyrzucenia „carycy” z prezydenckiego siodła, popierając w wyborach Agnieszkę Rupniewską, która zdetronizowała rywalkę.

Dla mnie liczy się dobro Górnika Zabrze i Akademii. Jeśli ktoś nie spełnia obietnic, to moja cierpliwość się kończy. Były niespełnione obietnice względem mnie, względem kibiców. A ja jestem wychowany w Niemczech, gdzie to właśnie kibice są tak naprawdę właścicielami klubów. To oni wybierają władze itd. Tak się nauczyłem, że warto być blisko nich, rozumieć ich potrzeby, szanować ich zaangażowanie. No więc jeśli ktoś tego nie rozumie, nie spełnia tych obietnic, to… Ile można chodzić, prosić się, apelować? Ja mogę się prosić raz, drugi, trzeci. Ale na tym koniec! Wiem, kim jestem, co w życiu osiągnąłem i jeśli widzę, że coś nie gra, to reaguję. Mówię o tym i działam. Tak też zrobiłem w tym przypadku – mówił Podolski w WP Sportowe Fakty.

Im dalej w las, tym coraz bardziej angażował się w pozaboiskowe sprawy. Można powiedzieć, że zajmował się dosłownie wszystkim, wykorzystując swoje kontakty i otaczającą go aurę.

Po pierwsze sam dotrzymałem słowa i przyszedłem tu grać. Po drugie, ściągnąłem sponsorów, którzy przynieśli do klubu 500 tysięcy euro. Po trzecie, o Górniku znów zaczęły pisać międzynarodowe media. Po czwarte, również w pewnym stopniu dzięki mnie do klubu trafili Włodarczyk, Yokota, Ennali, Kapralik. Dzięki mnie Górnik ma tańsze obozy, pomogłem Akademii, sponsorowałem odwadnianie boiska, załatwiłem sprzęt do naszej kuchni czy siłowni. Znajdź mi drugiego takiego piłkarza na świecie. I myślisz, że ktoś mi podziękował? Ani razu. Zero. Ale do tego trzeba mieć honor i charakter. Tu ludzie nie znają słowa dziękuję – wyżalił się jeszcze przed wyborami, również w rozmowie z WP Sportowe Fakty.

Co najważniejsze, Podolski ciągle potrafi pokazywać klasę na boisku. Na początku musiał się rozkręcić, trochę to potrwało, ale później – o ile był zdrowy – w wielu meczach ciągnął zespół. Przez trzy sezony w Ekstraklasie zdobył 18 bramek i zaliczył 18 asyst. Kilka trafień było wyjątkowo efektownych, a gol strzelony z połowy boiska Pogoni Szczecin obiegł piłkarskie media na całym świecie.

Wszystko ma swój koniec i coraz bliżej jest też koniec kariery „Poldiego”. Dopiero co powiedział dziennikarzowi niemieckiego Sky, że na tę chwilę zakłada, iż zaczyna ostatni sezon w zawodowym futbolu. W przyszłym roku będzie miał już czwórkę z przodu, więc taka decyzja to naturalna kolej rzeczy. Ale… zostawił sobie furtkę do ewentualnej zmiany decyzji, jeśli wszystko będzie się zgadzało fizycznie i zdrowotnie.

Chyba każdy klub chciałby mieć tak zaangażowanego zawodnika z taką siłą przebicia. Lukasa Podolskiego wszyscy w Ekstraklasie mogą Górnikowi zazdrościć.

WYJŚCIOWA JEDENASTKA

W oparciu o sparingi wnioskujemy, że Piotr Krawczyk dostanie n-tą szansę w Górniku. W sparingach zdobył dwie bramki. Jego obecność oznacza, iż prawdopodobnie minuty młodzieżowca zbierać będzie przede wszystkim Nikodem Zielonka, który ostatnio ogrywał się w Zagłębiu Sosnowiec. Nie wierzymy jednak, żeby Krawczyk na dłużej pozostał w pierwszym składzie. Prawdopodobnie prędzej niż później zdetronizuje go Aleksander Buksa (to wciąż młodzieżowiec!), który przyszedł niedawno i pewnie jeszcze musi trochę potrenować. A wtedy za plecami „dziewiątki” zrobi się miejsce dla Luki Zahovicia. No, chyba że Zielonka do tego czasu olśni i nie da argumentów do zmiany.

Na razie zakładamy też, że Erik Janża chwilę będzie wprowadzany po Euro 2024 i krótkim urlopie (dopiero we wtorek wrócił do klubu), co może być okazją dla Lukoszka.

CZYTAJ WIĘCEJ ZAPOWIEDZI:

Fot. Newspix

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

37 komentarzy

Loading...