Reklama

Gra pozorów w Gliwicach. Czy Piast zdoła wrócić do ligowej czołówki?

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

16 lipca 2024, 17:43 • 10 min czytania 14 komentarzy

Piast Gliwice to na dziś jedna z najbardziej zagadkowych ekip w Ekstraklasie, choć wydaje się, że wiemy o niej praktycznie wszystko. Nie zmienił się przecież trener, kadra również pozostała praktycznie nienaruszona. Jeśli jednak przyjrzeć się drużynie z Górnego Śląska nieco dokładniej, to szybko wychodzi na jaw, że nie jest tam wcale tak spokojnie, jak mogłoby to wyglądać na pierwszy rzut oka. W mieście zmieniły się bowiem władze, w klubie zaś prezes zarządu, dyrektor sportowy i rada nadzorcza, a kwestią czasu wydaje się również pożegnanie dwóch gwiazd – Ariela Mosóra i Arkadiusza Pyrki. Piast musi sprzedawać, jeśli chce uniknąć finansowej katastrofy.

Gra pozorów w Gliwicach. Czy Piast zdoła wrócić do ligowej czołówki?

Pozorna stabilizacja

Piast Gliwice znalazł się w dość nietypowym położeniu.

No bo z jednej strony możemy mówić przy Okrzei o niespotykanej w polskich warunkach stabilizacji. Spójrzmy tu choćby na osobę trenera. Działacze niejednego ekstraklasowego klubu, będąc na miejscu szefów Piasta, już dawno straciliby cierpliwość do Aleksandara Vukovicia i pożegnaliby go w trakcie poprzednich rozgrywek. Piast całymi miesiącami punktował bowiem grubo poniżej oczekiwań. A jednak „Vuko” przetrwał na stanowisku trenera. Mało tego, wszystko wskazuje na to, że Serb cieszy się stuprocentowym zaufaniem swoich podopiecznych. – Ten cały sezon jest szalony, nieoczywisty. Nie chcę jednak, by to zabrzmiało jak wymówka, bo możemy mieć pretensje wyłącznie do siebie. Naszym olbrzymim mankamentem był brak skuteczności. Punktów powinno być więcej. […] Uważam, że Aleksandar Vuković to obecnie najlepszy trener w lidze. Mam nadzieję, że zostanie w Piaście i będziemy współpracować dalej. To zresztą nie tylko moja opinia – mówił w maju Jakub Czerwiński w rozmowie z TVP Sport. Trudno o wyraźniejszy sygnał ze strony lidera zespołu, że piłkarze stoją murem za szkoleniowcem.

W kadrze Piasta również nie ma mowy o gwałtownych przetasowaniach. Ważnymi ogniwami zespołu pozostają Czerwiński, Mosór, Plach, Pyrka, Dziczek, Ameyaw, Tomasiewicz, Felix, Kądzior czy Chrapek – wielu z nich występuje w gliwickiej ekipie od lat, zna ją od podszewki. Oczywiście niektórych łączy się z innymi klubami – najlepszym przykładem Ariel Mosór, który lada dzień może podpisać kontrakt z Rakowem Częstochowa – ale i tak nie ma mowy o transferowej karuzeli. Z pozoru – zachodzą w Gliwicach wręcz idealne okoliczności, by Piast powrócił do ekstraklasowej czołówki po nieudanym sezonie 2023/24.

Ale, no właśnie, tylko z pozoru.

Reklama

Nieco ponad miesiąc temu prezydent Gliwic, Katarzyna Kuczyńska-Budka, doprowadziła bowiem w klubie do potężnego trzęsienia ziemi. Zwyciężczyni niedawnych wyborów stwierdziła właściwie wprost, że rada nadzorcza Piasta zatajała informacje o realnym zadłużeniu klubu.

– Nie mamy dokładnych danych, co nas zresztą martwi, ale wiemy, że zadłużenie znacznie przekracza kwoty, o jakich mówiono publicznie. Rada nadzorcza nie dostarczała miastu wystarczająco precyzyjnych informacji. Myślę, że poznamy skalę problemu, gdy nowi członkowie rady przejrzą twarde dokumenty – oświadczyła Kuczyńska-Budka. – Jako większościowi akcjonariusze jesteśmy przekonani, że bez zmian w radzie nadzorczej nie ma szans, żeby sytuacja finansowa klubu została ustabilizowana, a na dziś na pewno taka nie jest. […] Zaczynając od zmian w radzie nadzorczej chcemy, by docelowo klub wyszedł na prostą.

Powołano więc nową radę nadzorczą Piasta. Przez moment pojawił się w niej nawet generał Jarosław Szymczyk, znany szerszej publiczności jako „komendant od granatnika”, wysunięty do rady przez mniejszościowego udziałowca Zbigniewa Kałużę. Reakcja prezydent miasta była natychmiastowa. – Zadłużenie Piasta, o skali którego miasto, jako większościowy udziałowiec, nie ma pełnej wiedzy, to zdumiewająca sytuacja, za którą odpowiada i była rada nadzorcza, i byłe władze miasta. By wyjść z tego impasu, miasto wskazało do rady trzy osoby, których kompetencje pomogą ocenić sytuację w Piaście. Mniejszościowy udziałowiec – Zbigniew Kałuża – skorzystał ze swych uprawnień, jakie gwarantuje mu kodeks spółek handlowych, i wskazał do rady nadzorczej Jarosława Szymczyka. Dlatego dzisiaj, w trosce o wizerunek klubu, zwróciłam się do Zbigniewa Kałuży by zmienił przedstawiciela w radzie nadzorczej – napisała Kuczyńska-Budka na Facebooku.

Wraz z początkiem lipca w klubie pojawił się także nowy prezes zarządu – Łukasz Lewiński. Zapowiedział przeprowadzenie w klubie drobiazgowego audytu, który pozwoli zapoznać się z rzeczywistą sytuacją finansową i skalą rzekomej niegospodarności. W styczniu tego roku mówiono o przeszło 13 milionach złotych na minusie.

Czas sprzedawać?

To zresztą wcale nie koniec zmian w Piaście.

Reklama

Parę dni temu z gliwicką ekipą pożegnał się również wieloletni dyrektor sportowy Bogdan Wilk, uważany – zresztą słusznie – za jednego z architektów największych sukcesów w dziejach klubu, z mistrzostwem Polski na czele, ale i za jedną z osób, które przyczyniły się do obecnych problemów natury finansowej. Wilkowi można było bowiem wypominać szereg nietrafionych, choć kosztownych transferów, no i sprowadzanie do klubu zawodników, jak to się mówi, „z nazwiskami”, których oczekiwania co do wynagrodzeń przekraczały realne możliwości Piasta. Krótko mówiąc – prowadzenie polityki na zasadzie: zastaw się, a postaw się. Można było odnieść wrażenie, że dla Wilka ważniejsze jest niekiedy jedno czy drugie mocne nazwisko, niż szeroka kadra z paroma wartościowymi opcjami na każdej pozycji.

Dopóki gwarantowało to miejsca premiowane udziałem w europejskich pucharach, wszystko było okej. Ale gdy Piast wypadł ze ścisłej czołówki Ekstraklasy, to nagle okazało się, że w klubie właściwie nie ma już pola manewru z uwagi na ogromne kontraktowe obciążenia, generowane przez graczy bez potencjału sprzedażowego.

Widać zatem wyraźnie, że w miarę ustabilizowany skład i trener cieszący się zaufaniem podopiecznych to tylko złudzenie. W rzeczywistości mamy zaś nową gospodarz miejskiego ratusza (z innej opcji politycznej), nowych ludzi na kluczowych stanowiskach w klubie, tarcia z mniejszościowym udziałowcem i niepewność co do tego, jak wielka jest właściwie dziura w klubowym budżecie. W takich okolicznościach nie może dziwić, że Piast pozostaje bierny na rynku. Łukasz Piworowicz, który zastąpił Wilka na dyrektorskim stołku, sytuację klubu zna wprawdzie doskonale, ale i tak niełatwo jest chwycić za ster w trakcie okienka transferowego.

Sezon za pasem, a jak na razie Piast ogłosił tylko jedno wzmocnienie. Do Gliwic trafił obrońca Igor Drapiński. Kibice domagają się kolejnych transferów, przede wszystkim do linii ataku, ale na razie działacze ekipy z Górnego Śląska skupiają się raczej na tym, by wreszcie kogoś… sprzedać.

Mowa przede wszystkim o wspomnianym już Arielu Mosórze. Nie jest żadną tajemnicą, że w Gliwicach od dłuższego czasu liczą na porządny zastrzyk gotówki pochodzący z transferu utalentowanego stopera, tylko że do wyczekiwanej transakcji wciąż nie dochodzi, a czas nieubłaganie ucieka. Kontrakt Mosóra z Piastem wygasa za rok, więc to już dosłownie ostatni dzwonek, by zarobić na 21-latku w miarę duże pieniądze. Ale już z pewnością nie takie, na jakie do niedawna liczono w Gliwicach. Kilka miesięcy temu przebąkiwano o kwocie odstępnego przekraczającej dwa miliony euro. Teraz plotkuje się raczej o milionie od Rakowa.

Częstochowianie nie mają zamiaru przepłacać, bo przecież świetnie zdają sobie sprawę z trudnej sytuacji Piasta. Zresztą Raków – według informacji przekazanych niedawno przez dziennikarza Sebastiana Staszewskiego – polował także na Arkadiusza Pyrkę, kolejnego piłkarza, którego gliwiczanie pragną szybko wytransferować. Umowa młodzieżowego reprezentanta Polski z Piastem również wygasa za rok, więc także i w tym przypadku czas gra na niekorzyść gliwickiego zespołu.

A jeśli Mosóra i Pyrki nie uda się sprzedać za dużą kasę, to i dziury w budżecie nie będzie z czego zasypać. A wtedy nad Gliwicami zgromadzą się kolejne czarne chmury.

***

O ile zatem w tym momencie Piast dysponuje mocną wyjściową jedenastką, z paroma graczami o gwiazdorskim statusie, a problemem Aleksandara Vukovicia jest przede wszystkim niewielka konkurencja na kilku newralgicznych pozycjach, głównie na szpicy, tak już za moment może się okazać, że w klubie nie ma Mosóra oraz Pyrki, co wysadzi w powietrze całą taktyczną układankę serbskiego szkoleniowca, mozolnie tworzoną w trakcie okresu przygotowawczego.

Wygląda na to, że przed gliwiczanami – tradycyjnie – trudna runda jesienna. Sporo w tym klubie może się jeszcze przed końcem wakacji pozmieniać.

DOTYCHCZASOWE TRANSFERY

PRZYSZLI

  • Igor Drapiński (z Wisły Płock)

ODESZLI

  • Jakub Holoubek (do AS Trenczyn)
  • Kamil Wilczek (wolny transfer)
  • Walerian Gwilia (wolny transfer)
  • Tom Hateley (koniec kariery)

POTENCJAŁ NA ULUBIEŃCA KIBICÓW

Michael Ameyaw

Lubię, kiedy mówi się o mnie i mojej drużynie, oczywiście w sportowym kontekście. Ogólnie żyję piłką, nie tylko w klubie, nie tylko od 10 do 15 czy przy okazji meczu. Potrafię jeden swój występ obejrzeć kilka razy, żeby dokładnie go przeanalizować z różnych stron, zobaczyć, gdzie mogłem się lepiej ustawić i zachować. Piłka fascynuje mnie też sama w sobie. Nie znaczy to, że oglądam wszystko z Premier League czy La Liga, ale jeśli jest okazja, zawsze chętnie coś obejrzę, zwłaszcza pod kątem zawodników na mojej pozycji. […] Gdy miałem 14-15 lat, marzyłem o wyjeździe za granicę i rozwijaniu się w dużej akademii. Moja droga ułożyła się jednak inaczej i mam nadzieję, że w przyszłości uda mi się wyjechać, ale już jako ukształtowany senior – mówił nam przed rokiem Michael Ameyaw.

No i trzeba 23-latkowi przyznać, że wyjazd do mocniejszej ligi wydaje się być w jego przypadku coraz bliżej. W poprzednim sezonie Ameyaw umocnił swoją pozycję w wyjściowej jedenastce Piasta, notując w sumie sześć goli (i cztery asysty) w Ekstraklasie. Połowę swego dorobku strzeleckiego zdobył zresztą na przestrzeni czterech ostatnich ligowych kolejek, kiedy złapał niesamowicie mocny wiatr w żagle. Jeśli utrzyma to tempo, może wyrosnąć na lidera zespołu pełną gębą.

O ile oczywiście nie opuści wkrótce Gliwic, bo i takie pogłoski można usłyszeć.

KRYĆ NA PLASTER

Jorge Felix

Kiedy w sezonie 2019/20 Jorge Felix zapracował na tytuł Piłkarza Sezonu w Ekstraklasie, udało mu się strzelić aż szesnaście goli i dorzucić do tego cztery asysty. Po powrocie do Gliwic hiszpański zawodnik aż tak imponujących statystyk już nie wykręca i kolejna nagroda dla najlepszego piłkarza rozgrywek raczej mu nie grozi, ale i tak należy mu się wyróżnienie w tej kategorii. Gdyby nie Felix, Piast miałby w poprzednim sezonie naprawdę poważne kłopoty z utrzymaniem się w najwyżej klasie rozgrywkowej. Hiszpan zakończył ligowe zmagania z szesnastoma punktami na koncie w klasyfikacji kanadyjskiej, a w Piaście wykręcenie takich liczb to naprawdę nie lada sztuka, bo drużyna Aleksandara Vukovicia często piekielnie się męczyła w ofensywie, a jej napastnikom straszliwie brakowało skuteczności.

Parafrazując klasyka – Jorge’a Felixa winilibyśmy najmniej za rozczarowującą postawę gliwiczan w ataku. 32-latek wciąż daje na boisku jakość.

INNI EKSTRAKLASOWICZE ZAZDROSZCZĄ IM…

… formy zademonstrowanej w okresie przygotowawczym.

Pewnie największą zazdrość wśród ekstraklasowej konkurencji wzbudza duet Czerwiński – Mosór w środku obrony, ale skoro ten drugi może wkrótce opuścić Gliwice, to i powód do zazdrości zniknie wraz z nim. Zwracamy więc uwagę na formę zademonstrowaną przez Piasta w meczach towarzyskich. Wiadomo, nie ma co wyciągać na ich podstawie zbyt daleko idących wniosków, ale mimo wszystko robi wrażenie, że gliwiczanie odnieśli zwycięstwo we wszystkich sześciu sparingowych starciach.

Piast pokonał kolejno Polonię Bytom, Pogoń Szczecin, Lecha Poznań, Kotwicę Kołobrzeg, MFK Karvina i Koronę Kielce.

Myślę, że sztab jest zadowolony z tych przygotowań. To, co sobie zaplanowaliśmy, udało nam się przekładać na sparingi. Wyniki cieszą, wiadomo, ale to zawsze jest sprawa drugorzędna w okresie przygotowawczym. Teraz najważniejsze jest to, żeby przełożyć to na starcia ligowe, żeby nas liga nie zweryfikowała. Czasem tak bywa, że się wygrywa wszystkie sparingi, a później nie wszystko idzie zgodnie z planem, ale oby tak nie było – przestrzegł Fabian Piasecki, cytowany przez oficjalny portal Piasta. W podobne tony uderza Michael Ameyaw. – Podsumowując ostatni czas, uważam, że to był bardzo dobrze przepracowany okres. Jesteśmy gotowi i teraz musimy przełożyć te rezultaty ze sparingów na mecze ligowe. Jeśli nam się to uda, to będziemy zadowoleni. Komplet zwycięstw w meczach sparingowych to jest satysfakcjonujący wyczyn i teraz jakby nam się to udało powtórzyć w lidze to będzie niesamowicie.

WYJŚCIOWA JEDENASTKA

Na razie umieszczamy w podstawowej jedenastce Ariela Mosóra, który przepracował z Piastem okres przygotowawczy do sezonu, ale – jak już wspominaliśmy – wydaje się mało prawdopodobne, by 21-letni stoper miał długo pozostać w Gliwicach. Jeśli Mosór odejdzie, w jego miejsce do składu wskoczy zapewne Constantin Reiner. W razie ewentualnego transferu Arkadiusza Pyrki, w jedenastce może się zaś pojawić niezatapialny Tomasz Mokwa.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. FotoPyk / NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

14 komentarzy

Loading...