Gdybyśmy mieli na ten moment wskazać najbardziej interesujących obcokrajowców, którzy tego lata trafili do Ekstraklasy, to obok Jeana-Pierre’a Nsame i Rubena Vinagre na podium wylądowałby Lazaros Lamprou. Jeśli spełni oczekiwania, Raków Częstochowa będzie się cieszył nową gwiazdą, która zniweluje skutki przedłużającej się nieobecności Iviego Lopeza. Istnieją jednak ważne znaki zapytania. Na odpowiedzi na te wątpliwości będziemy musieli poczekać.
Lamprou znajduje się w gronie zawodników bardziej docenianych za granicą niż w swojej ojczyźnie. W PAOK-u Saloniki na dłuższą metę się nie przebił (27 meczów, 3 gole, 2 asysty), a wypożyczenia do Panioniosu i OFI Kreta były niezłe, ale nie olśniewające. Najlepsze rzeczy 26-latek pokazywał w Holandii. W sezonie 2018/19 strzelił siedem goli i zaliczył osiem asyst w Eredivisie dla Fortuny Sittard. Dzielił wtedy szatnię m.in. z Lisandro Semedo (były zawodnik Radomiaka, a obecnie Wieczystej Kraków).
Chwilami Grek potrafił czarować, że wspomnimy dwie efektowne bramki z Excelsiorem Rotterdam.
W lutym 2019 został talentem miesiąca w Eredivisie. Piłkarzem miesiąca wybrano wówczas Frenkiego de Jonga. Zacne towarzystwo.
Z kolei w ostatnich dwóch latach Lamprou zdobył 14 bramek i 13 wypracował jako piłkarz… Excelsioru Rotterdam. Osiem goli i dziesięć asyst dotyczy minionego sezonu. Nie poszło mu jedynie w międzyczasie jako zawodnikowi Twente Enschede (jesień 2020). Miano tam względem niego wielkie oczekiwania po dokonaniach w Fortunie, dostał nawet koszulkę z numerem 10. W tym przypadku akurat nie zaiskrzyło i po jednej rundzie wypożyczenie zostało skrócone. Klub nie był zadowolony z jego postawy, on sam oczekiwał natomiast znacznie większej liczby minut, której Twente nie mogło mu zagwarantować, więc przedwczesne rozstanie pasowało wszystkim stronom.
Wracając do ostatniego sezonu, Lamprou potrafił błysnąć z najlepszymi. W pierwszym meczu z Ajaksem miał asystę, w drugim gola. W obu przypadkach dawało to punkty, Excelsior remisował 2:2. Derby z Feyenoordem (2:4) skończył z bramką i asystą.
Na koniec on i koledzy musieli walczyć w barażach o utrzymanie. Tam Grek liczbowo dał popis. W czterech spotkaniach uzyskał gola i pięć asyst, lecz Excelsior po rozbiciu w dwumeczu Den Haag (2:1, 7:1), w dramatycznych okolicznościach odpadł z NAC Breda. Wydawało się, że po wyjazdowym 2:6 jest pozamiatane. W rewanżu jednak w pewnym momencie gospodarze prowadzili 4:0 i wyrównali stan rywalizacji. Breda zdołała odpowiedzieć jednym trafieniem, które okazało się decydujące i dzięki któremu teraz przed szansą gry w holenderskiej ekstraklasie stają Daniel Bielica z Kacprem Kostorzem.
Spadek oznaczał, że Lamprou siłą rzeczy musiał zmienić otoczenie, bo było oczywiste, iż nie przedłuży kontraktu. Padło na Raków, gdzie w założeniu ma pełnić rolę jednej z dwóch “dziesiątek”.
– To typowy skrzydłowy, bazuje na szybkości i akcjach 1 na 1. To jego największe atuty, umiejętności piłkarskie ma bardzo wysokie. Potrafi robić wrażenie – mówi nam Mirosław Sznaucner, który zna tego zawodnika. Polak w okresie jego pobytu w Salonikach najpierw prowadził drużynę U-20, a później pełnił rolę asystenta Pablo Garcii w pierwszym zespole. Ta współpraca zresztą trwa do dziś. Sznaucner jako pomocnik Garcii był potem w rezerwach PAOK-u oraz w ekstraklasowych Panserraikosie i od niedawna Atromitosie.
– W PAOK-u nie zaistniał. W tych mniejszych klubach miał swobodę i znacznie mniejszą presję. Różnica w tym zakresie między PAOK-iem a resztą jego drużyn na pewno jest znacząca. Wydaje mi się, że nie do końca wytrzymywał to psychicznie i nie pokazywał pełni swoich możliwości. Gdy odchodził na wypożyczenia, znów wychodziły mu pojedynki i wracał do tego, co ma najlepsze. Miał też u nas dużą konkurencję, a to piłkarz potrzebujący wsparcia od trenera, musi czuć, że się w niego wierzy. No i nie ma co ukrywać, dyscyplinę taktyczną czy obowiązki defensywne traktował drugorzędnie. Również z tego powodu nie grał regularnie – przyznaje dwukrotny reprezentant “Biało-Czerwonych”.
Lamprou w wywiadach nieraz podkreślał, jak bardzo odpowiada mu “piłkarskość” ligi holenderskiej. – Eredivisie to wspaniałe rozgrywki, w których drużyny chcą grać w piłkę nożną i to mi odpowiada – mówił po transferze do Excelsioru.
– Liga grecka jest trudniejsza, ponieważ drużyny bardziej starają się bronić, podczas gdy tutaj eksponuje się talent piłkarza. Grecja ma dobrych napastników, dzięki czemu łatwiej jest nam zaprezentować nasze możliwości – to z kolei słowa w rozmowie ze sport24.gr.
– Z pewnością, gdy jesteś z dala od swojego kraju, presja jest mniejsza – dodał w kontekście psychologicznym.
Siłą rzeczy nasuwają się tu pewne wątpliwości, czy Lamprou profilowo i charakterologicznie pasuje akurat do Rakowa. Mówimy o zawodniku, który zdecydowaną większość meczów w karierze rozegrał na ofensywnym boku, a w ustawieniu “Medalików” miejsca dla typowych skrzydłowych nie ma. Rola jednej z dwóch “dziesiątek” może być dla niego nowością. Z drugiej strony, to nigdy nie był gość biegający głównie przy linii i szukający dośrodkowania. Lamprou jako zawodnik prawonożny najczęściej był wystawiany na lewej stronie, żeby schodzić do środka i próbować kombinacyjnego grania. Zatem, jakaś nadzieja jest.
Pytanie jednak, czy ktoś, kto ewidentnie po stronie wad miał wpisywane niedostatki w bronieniu i dyscyplinie taktycznej znajdzie wspólny język z Markiem Papszunem, u którego “dziesiątki” muszą wyjątkowo dużo biegać bez piłki i pressować. Z powodu niemożności odnalezienia się w takich założeniach furory w Rakowie pod dowództwem Dawida Szwargi nie zrobił Sonny Kittel. No i jeśli Lamprou potrzebuje poczucia, że ma duży kredyt zaufania w sztabie szkoleniowym, to znów można się zastanawiać. Papszun raczej dość szybko weryfikuje zawodników i stosuje wiele rotacji, z których wyłączeni są nieliczni.
– Uważam, że to mimo wszystko dobry ruch Rakowa. Lamprou ma 26 lat, jest w idealnym wieku dla piłkarza, powinien dojrzeć i okrzepnąć. Myślę, że najlepsze wciąż przed nim – uderza w optymistyczne tony Mirosław Sznaucner.
I dodaje: – Jakieś obawy istnieją. Wszyscy znamy Marka Papszuna z twardej ręki i pewnie Lamprou też się o niej czasem przekona. Ale jeśli faktycznie dojrzał, powinien się dostosować i dać radę nawet w takim reżimie. Budujący jest przykład Giannisa Konstanteliasa. Również uchodził za wielki talent, oczekiwania były duże, ale dość długo nie mógł zaistnieć. Poszedł na wypożyczenie do belgijskiego Eupen i… też grał mało. W końcu jednak zmienił się mentalnie, zacząć pracować w obronie i dziś jest gwiazdą PAOK-u, która pewnie wkrótce odejdzie gdzieś wyżej za wielkie pieniądze.
Budujący jest fakt, że do Częstochowy przychodzi zawodnik nie do odgruzowania, tylko po sezonie, w którym wykręcił najlepsze liczby i rozegrał najwięcej minut. Jeszcze 2 czerwca zaliczył niemal pełny występ w rewanżu z NAC Breda.
Kibicom pozostaje mieć nadzieję, że dyrektor sportowy Samuel Cardenas właściwie ocenił ryzyko i plusy przeważą minusy. Jeśli Raków ma znów walczyć o mistrzostwo, potrzebuje z przodu nowego pierwiastka spektakularności. Przy dobrych wiatrach, Lazaros Lamprou jest w stanie go zapewnić.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Kroos głosem ludu. Migracja przeciąża Niemcy [REPORTAŻ]
- Marciniak nie dostał finału i szkoda. Ale tylko tyle: „szkoda”. Zostawcie rozpacz, idźcie na spacer
- Kraków jest głodny dużej piłki
- Wesoły powrót Wisły. Europa niestraszna polskim pierwszoligowcom
Fot. Newspix