Gorąco w Bayernie Monachium. Niemieccy dziennikarze donoszą, że włodarze klubu są źli na Joshuę Kimmicha. Chodzi o dokument stworzony przez stację ZDF, w którym Kimmich wrócił wspomnieniami do 2021 roku, gdy publicznie odmówił wzięcia szczepionki na koronawirusa: – Zostałem z tym pozostawiony samemu sobie stanowczo za długo. Jestem w klubie 7 lat i nie było wokół mnie wielu skandali. To był pierwszy kryzys i widząc reakcję klubu, poczułem się zawiedziony i zraniony. Przedłużyłem umowę z myślą o wygraniu Ligi Mistrzów dwa razy w następnych czterech latach. Ciągle chcę tego dokonać. Tak czy inaczej, uczucie zaufania, jakie miałem do klubu, zostało oczywiście zniszczone.
Kimmich powiedział też, że w czasie kwarantanny klub nie wysyłał mu pensji. Szczepionkę w końcu przyjął, ale zawiódł się na Bayernie. Dziś Christian Falk, dziennikarz związany z Bayernem, przyznał, że takie wypowiedzi zawodnika mogą być punktem zwrotnym, jeśli chodzi o jego przyszłość. Niemiecki pomocnik ma ważny kontrakt tylko do końca czerwca 2025 roku. Za jakąś kwotę mógłby odejść już teraz, szczególnie że na zainteresowanie największych klubów nie może narzekać.
Mimo to, Kimmichowi bardziej pasowałoby wypełnienie kontraktu i może nawet dalsza gra w Bayernie, choć nie wiadomo, czy obecne szefostwo klubu nie będzie na niego za bardzo wkurzone. Niemieckie media donoszą, że dalsza współpraca, czyli przedłużenie kontraktu, może być nie do zrealizowania. Nawet mimo faktu, że piłkarz wypowiedział się o przeszłości i zachowaniu ludzi już nie pracujących w Bayernie. Kluczowy pod tym względem będzie okres po EURO 2024.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- EURO 2024 W KRAJU PEŁNYM PROBLEMÓW [VLOG]
- Amerykanie ich wyzwolili, a potem najechali. Trudna historia „Los Canaleros”
- Awans po angielsku. Nic więcej niż minimum
Fot. Newspix