Zaczęło się nietypowo, bo od tego, że na parkiet w Atlas Arenie padał grad. Później Japończycy pewnie ograli Kanadę, a Polacy stoczyli zacięty bój z Brazylią, zakończony zwycięstwem 3:1. Zespół Nikoli Grbicia jest w półfinale Ligi Narodów, ale i tak w Łodzi więcej mówi się o nadchodzących igrzyskach olimpijskich. Gdy w drugim secie na kilka akcji na boisku pojawił się Bartłomiej Bołądź i poradził sobie świetnie, zebrał wielkie owacje. Wydaje się, że właśnie poznaliśmy zawodnika, który pojedzie do Paryża kosztem Łukasza Kaczmarka. Pozostaje pytanie – kto będzie tym trzynastym siatkarzem, który w stolicy Francji wskoczy do składu tylko w przypadku kontuzji jednego z kolegów? Również w tym temacie nikt z kadry nie chce niczego komentować publicznie, ale możliwości są dwie.
Nie oszukujmy się – mecz Polski z Brazylią był ważny, Liga Narodów to w końcu dość prestiżowe rozgrywki, ale w Łodzi mówi się już głównie o igrzyskach olimpijskich. Wczoraj poznaliśmy rywali w grupie B paryskiego turnieju. Przyjdzie nam się w niej mierzyć z Włochami, Brazylią i Egiptem, co uznaliśmy za świetne losowanie, a dokładnie przeanalizowaliśmy w tym tekście na Weszło. Ale Nikola Grbić musi teraz przede wszystkim wybrać dwunastkę na igrzyska, co jest decyzją bardzo ważną i niełatwą do podjęcia.
Bołądź albo Kaczmarek
Jak słyszymy, wątpliwości są dwie. Niektórzy zastanawiają się, kto będzie drugim rozgrywającym, ale bardzo byśmy się zdziwili, gdyby zamiast Grzegorza Łomacza Serb zabrał do stolicy Francji Marcina Komendę. Ale już pozycja drugiego atakującego? Łukasz Kaczmarek to w pewnym sensie człowiek Grbicia. Rok temu był w świetnej formie, gdy Polacy zwyciężali w Lidze Narodów, ale w ubiegłym sezonie miał problemy osobiste i, choć widać było pewien postęp, jego forma jednak odbiega od optymalnej. Z drugiej strony jest Bartłomiej Bołądź – świetny w końcówce sezonu PlusLigi, bardzo dobry w turnieju Ligi Narodów w tureckiej Antalyi i jeszcze lepszy podczas turnieju w Lublanie (cztery asy z rzędu i znakomita gra w meczu z Serbami). Już przed weekendem w Łodzi z otoczenia kadry płynęły informacje, że Grbić w meczach o dużą stawkę będzie chciał sprawdzić Bołądzia, dlatego decyzja o pozostawieniu poza składem na Brazylię Kaczmarka nie mogła specjalnie dziwić.
Mecz zaczął jednak w pierwszej szóstce Bartosz Kurek, ale grał nierówno, przeciętnie. Na początku trzeciego seta miał sześć skończonych ataków na 18 prób. – Był moment, gdy rozważałem zdjęcie Bartka, ale później zaczął grać lepiej – przyznał po meczu Grbić. – To był mecz, w którym przełamaliśmy Brazylijczyków siatkarsko, ale też mentalnie – powiedział po spotkaniu Kurek. W drugim secie (pierwszego wygrała Brazylia), przy stanie 18:20, Grbić wpuścił w ramach podwójnej zmiany Bołądzia. Efekt? Atakujący Projektu Warszawa skończył dwie kolejne akcje, dołożył do tego świetny serwis. Czyżbyśmy więc znali już drugiego atakującego na Paryż?
Chwilę później Bołądź wrócił do kwadratu dla rezerwowych, ale Polska odrobiła straty i doprowadziła do remisu 1:1, po asie Mateusza Bieńka. W trzecim secie Kurek skończył dwa bardzo ważne ataki z prawego skrzydła, a Polacy niedługo później wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do końca tej partii. Zaczęli grać swobodnie, z dużą pewnością siebie i, mimo pewnych gorszych chwil, dociągnęli ten styl do końca spotkania. Bołądź pojawił się na boisku jeszcze w końcówce meczu i po raz kolejny nie zawiódł. Wiedział, co chce zrobić na boisku.
– Bartek dostał szansę i zaprezentował się bardzo dobrze. Był skuteczny w ataku. Jestem zadowolony z tego, co pokazał – powiedział ogólnie Grbić. Serb jednocześnie unikał jednoznacznej deklaracji, czy już wie, którzy atakujący polecą na igrzyska.
Bołądź, zapytany o to, czy ma poczucie, że przybliżył się do igrzysk, podkreślał, że nie czuje czegoś takiego, nie myśli o tym za wiele, i jest w zespole pełnym świetnych zawodników. – Gram dobrze, ale myślę, że mogę grać jeszcze lepiej – dodawał.
Po meczu, gdy jego bohaterowie udzielali wywiadów, przez strefę dla dziennikarzy przemknął Kaczmarek, a za nim szli Karol Kłos i Marcin Komenda, którzy również oglądali spotkanie z trybun. Zaczepiony przez chłopców podających piłki, Kaczmarek zaczął się szeroko uśmiechać, ale na ile był to szczery uśmiech, pewnie najlepiej wie on sam. Musi mieć świadomość, że jest dalej od Paryża, niż był kilka godzin wcześniej.
Polscy siatkarze w meczu z Brazylią
Kto będzie tym trzynastym?
Drugie, ważne pytanie brzmi: kto będzie trzynastym zawodnikiem, który pojedzie na igrzyska, żeby ewentualnie zastąpić kontuzjowanego kolegę? Piąty przyjmujący, najpewniej Bartosz Bednorz? A może Grbić zabierze czterech zawodników na tej pozycji i trzynastym będzie libero Jakub Popiwczak, na wypadek, gdyby problemy ze zdrowiem miał Paweł Zatorski? Bo wątpliwe, by Serb w ogóle z Zatorskiego zrezygnował, tym bardziej, że ten, jak słyszeliśmy, na początku w Spale wyglądał średnio, ale obronił się sportowo turniejem w Słowenii. Przeciwko Brazylii też zagrał stabilnie, nie popełniając wyraźnych błędów.
Choć opinia publiczna żyje już głównie igrzyskami, osoby ze sztabu w środę przekonywały nas, że skupiają się na kolejnych meczach łódzkiego turnieju. – Brazylia jest naprawdę silna, różnie może z nią być – słyszeliśmy. Nic w tym dziwnego, bo Polacy przegrali z nią mecz w fazie zasadniczej Ligi Narodów 1:3 i było to spotkanie, w którym to bardziej rywal grał świetnie, niż nasi zawodnicy zdecydowanie poniżej tego, co powinni. Dlatego ludzie wokół Grbicia i sam selekcjoner byli też przygotowani na rozwój wypadków, w którym odpadamy z turnieju, a skład na Paryż zostanie ogłoszony wcześniej. Najpewniej w piątek. Ale tak się nie stanie.
ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl
Brazylia zaczęła mecz efektownie. Była skuteczniejsza od nas w ataku, dorobek punktowy rozkładał się na trzech ofensywnych zawodników: Yoandy Leala, Ricardo Lucarelliego i widowiskowo grającego młodego atakującego, Darlana Souzę (rocznik 2002). W drugim secie rywale trochę nam pomogli, często psując zagrywkę. W trzecim nie mogli już sobie poradzić z ofensywą Polaków. W jednej z akcji trzy razy genialnie podbijali piłkę i przebijali ją na drugą stronę, ale Biało-Czerwoni byli bezlitośni. Chwilę później Canarinhos zaczęli gubić się w prostych sytuacjach. Do tego ciągle psuli zagrywki. Czwarta, ostatnia partia meczu, wyglądała podobnie. – Siatkówka to sport, w którym czasami kilka akcji robi wielką różnicę. Tu było parę takich wymian – przyznał po spotkaniu słynny Bruno Rezende, syn selekcjonera, który teraz jest w reprezentacji Brazylii rezerwowym rozgrywającym.
Japonia ma grać mocnym składem
W półfinale Ligi Narodów Polacy zagrają ze zwycięzcą jutrzejszego spotkania Francja – Włochy. Pierwszy ćwierćfinał turnieju wygrała już Japonia, która pokonała 3:0 Kanadę. Błysnął Yuki Ishikawa – zawodnik, który w nowym sezonie zastąpi w Perugii Wilfredo Leona. Przyjmujący zdobył aż 26 punktów. W rundzie zasadniczej Japończycy wystawili na nas rezerwową szóstkę, co wyglądało jak cwany zabieg taktyczny, w którym chodzi o to, żeby przed igrzyskami nie odkrywać wszystkich kart. Polacy tę Japonię B pewnie ograli 3:0. Jak drużyna z Azji zachowa się tym razem, gdyby trafiła na nas w wielkim finale? – Wtedy mogłem eksperymentować w ten sposób, ale jeżeli grasz turniej finałowy, to raczej należy wystawić w nim najsilniejszy skład – mówi w rozmowie z Weszło trener Japończyków Philippe Blain – Francuz, który był asystentem Stephane’a Antigi, gdy Polska w 2014 roku sięgała po mistrzostwo świata.
Kibice zgromadzeni na hali (przyszło ich sporo, mimo że jeszcze nie grali Polacy) trochę się zdziwili, gdy przed meczem Japończyków na parkiet dostał się… grad. Był to efekt potężnej nawałnicy, która przeszła przez Łódź po godzinie 16:00. W okolicznym parku łamały się drzewa, musiały interweniować służby. Było trochę niebezpiecznie. Gdy jednak zaczęły się mecze, w Atlas Arenie dominowały “siatkarskie grzmoty” choć wciąż na boisko z góry dostawała się woda. – To rzadka sytuacja, ale z naturą czasami nie da się wygrać. Dobrze, że coś z tym robiono, że zajęto się tą kapiącą wodą, bo mogło dojść do kilku kontuzji – powiedział po meczu Mateusz Bieniek. W podobnym tonie wypowiadał się Kurek.
Mecz Japonia – Kanada z uwagą oglądał Laurent Tillie – trener, który w 2021 roku na igrzyskach w Tokio doprowadził Francuzów do złota igrzysk, a od kilku lat pracuje właśnie w Japonii. – Wydaje mi się, że w tej chwili najmocniejsi na świecie są Polacy, a w drugiej kolejności wymieniłbym Francję, Włochów, Brazylijczyków i Japończyków, którzy są już gotowi na sięgnięcie po olimpijski medal. Są jeszcze Amerykanie, ale nie sądzę, by mogli włączyć się w Paryżu do walki o najwyższe cele – stwierdza Tillie, którego syn, Kevin, to mistrz olimpijski z Tokio.
Jutro, oprócz Francuzów i Włochów, w ostatnim meczu dnia Słoweńcy zagrają z Argentyńczykami.
Polska – Brazylia 3:1 (18:25, 25:23, 25:22, 25:16)
Fot. Newspix.pl
WIĘCEJ O SIATKÓWCE NA WESZŁO: