Reklama

Żyjemy, ale nie świętujemy. Oceny Polaków za Euro 2024

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

26 czerwca 2024, 17:24 • 11 min czytania 49 komentarzy

Polacy na Euro 2024 awansowali jako ostatni. I z tego Euro 2024 odpadli jako pierwsi. Szczególnie pozytywnie zaprezentowali się bramkarze – Wojciech Szczęsny i Łukasz Skorupski, pomocnicy – Piotr Zieliński i Kacper Urbański. Większość Biało-Czerwonych nie przyniosła sobie wstydu, ale część z nich zawiodła. Oceniamy Polaków za mistrzostwa Europy. Skala od 1 do 10. 

Żyjemy, ale nie świętujemy. Oceny Polaków za Euro 2024

Oceny dla Polaków za EURO 2024

Wojciech Szczęsny – 6

Grzechy i nieszczęścia z Euro 2012 i 2016, a także z MŚ 2018 zostały ostatecznie przedawnione. Wojciech Szczęsny niemal na pewno zakończy karierę reprezentacyjną przed kolejną wielką imprezą, czyli mundialem w 2026 roku. Historia zapamięta go jako bramkarza, który w Katarze dokonywał cudów, a w Niemczech długo utrzymywał Polaków przy życiu. Z Holandią znakomicie wyciągał strzały Cody’ego Gakpo, Virgila van Dijka czy Denzela Dumfriesa, w końcówce meczu uprzedził też szybkiego jak wiatr Jeremiego Frimponga. Z Austrią zaliczył serię kapitalnych interwencji, ale tym razem nie był bezbłędny: najpierw faulował w polu karnym Marcela Sabitzera (do sytuacji bez wyjścia doprowadzili koledzy z pola), a następnie zbyt ryzykownie wyszedł z bramki, co powinno skończyć się golem dla rywali na 1:4. Niezmiennie jednak: w takiej formie broniłby w większości drużyn Euro 2024.

Łukasz Skorupski – 9

Kozak. Latami siedział na ławce rezerwowych, bo nie miał żadnych szans na wygryzienie Wojciecha Szczęsnego i Łukasza Fabiańskiego. Występ z Francją dostał w nagrodę za cierpliwość, ale niczego mu to nie ujmuje: bardzo dobry sezon w Bolonii nie był przypadkiem. Skorupski bronił jak natchniony. Kapitulowali przed nim Theo Hernandez, Ousmane Dembele, Bradley Barcola i Antoine Griezmann. Mimo usilnych prób długo rady nie dawał też Kylian Mbappe, aż w końcu pokonał Polaka z rzutu karnego. Po wszystkim 33-letni golkiper otrzymał zasłużoną nagrodę dla MVP spotkania.

Jan Bednarek – 4

Po turnieju zalecany aviomarin, bo na rollercoaster zabierali go Gakpo, Depay, Barcola, Mbappe i Hernandez. Głupiał i nie nadążał, gdy Francuzi, Holendrzy i Austriacy przyspieszali, a takich fragmentów w każdym z trzech spotkań nie brakowało. Duży błąd przydarzył mu się jeden: dał się wyprzedzić Sabitzerowi, czym przypomniał o koszmarach z meczu z Senegalem. Nie był to jednak całkowicie nieudany turniej w wykonaniu Bednarka. Z Francją ofiarnie zablokował strzał Oliviera Giroud. Z Holandią kilka razy rywali uprzedził czy zablokował, wyczyścił groźną sytuację, zażegnał niebezpieczeństwo. Z Austrią zaś do momentu wpadki prezentował się nieźle. W kadrze ma już prawie sześćdziesiąt występów. I wydaje się, że wiemy o nim… wszystko. Od lat oglądamy właściwie te same jego kiksy i te same momenty solidności. Żadnego zaskoczenia.

Reklama

Bartosz Salamon – 4

Po Holandii brał winę na siebie. Sprzed nosa gola na 1:2 wbił mu ten cholerny Wout Weghorst. Wcześniej wygrał cztery pojedynki na pięć, zaliczył sporo ważnych interwencji, o trafienie Gakpo go nie winimy, bo choć piłka po strzale piłkarza Oranje odbiła się właśnie od jego nóg, to zdarza się, próbował blokować. Nie była to na pewno brutalna weryfikacja przydatności stopera Lecha Poznań na międzynarodowym polu, nawet jeśli mecze z Austrią i Francją przesiedział na ławce.

Paweł Dawidowicz – 2

Euro zaczynał z kontuzją. Z Austrią był najgorszy na boisku. Gernota Traunera krył na radar – 0:1. Dał się zmylić przepuszczeniem piłki, opuścił strefę i stworzył pole dla Christopha Baumgartnera – 1:2. Niby to wygrał główkę, ale tak naprawdę zagrał w niekorzystny sposób za plecy, gdzie Bednarek obciął się w pojedynku z Sabitzerem – 1:3. Defensywa Polaków z nim na czele zaliczyła dyskwalifikujący występ. Spadła na niego duża krytyka. Widać było, że jest nią przejęty podczas konferencji prasowej. Zapowiadał, że zmaże plamę. Z Francją dał się już ograć tylko raz, do tego zablokował trzy strzały, zanotował dwa wybicia i odbiór, grał na stuprocentowej celności podań. Na razie to za mało, żeby przekonać się do Dawidowicza w środku obrony reprezentacji.

Jakub Kiwior – 5

Długo pozytywnie wyróżniał się na tle przeciekającej defensywy. Z Holandią wygrał cztery na sześć pojedynków podjętych na ziemi i trzy na cztery w powietrzu, odważnie pchał piłkę do przodu, dzięki czemu Polacy momentami naprawdę nieźle wyglądali w wyprowadzaniu piłki spod własnej bramki. Szkoda tylko, że nie pokonał Barta Verbruggena, choć miał ku temu dwie bardzo dobre okazje. Z Austrią jako jedyny z trójki stoperów nie maczał palców przy trafieniach rywali. Dużo gorzej było za to z Francją. Zabawiał się z nim Dembele, Kiwior sfaulował go w polu karnym, Mbappe strzelił gola, w innych sytuacjach piłkarza Arsenalu ratował Skorupski. Całościowo Euro w jego wykonaniu porządne, na plus.

Bartosz Bereszyński – bez oceny

Epizod z Holandią. Grał zbyt krótko, żeby powiedzieć o nim cokolwiek sensownego.

Przemysław Frankowski – 4

Wróciła dyskusja, czy aby na pewno Michał Probierz nie popełnił błędu, nie wysyłając powołania dla Matty’ego Casha. A to oznacza, że Frankowski nie oczarował. Ustawił go sobie Nathan Ake, krwi napsuł mu Gakpo. Objeżdżał go Phillipp Mwene, Hernandez zrobił sobie na jego stronie autostradę. Nie miał też sposobu na Barcolę i Mbappe. W ofensywie zdziałał niewiele. To nie był wahadłowy, który bierze na siebie odpowiedzialność za grę, jak miało to miejsce w barażach o Euro z Estonią i Walią.

Reklama

Michał Skóraś – 4

Probierz rzucił go Francuzom na pożarcie. Skóraś wyszedł z tego starcia cało, ale więcej było w tym niefrasobliwości drapieżnika niż sprytu potencjalnej ofiary. Zaliczył trzynaście kontaktów z piłką, wygrał jeden pojedynek na dwa podjęte, gra go omijała. Dostał od nas notę wyjściową, ale za całe Euro ta „piątka” mu się nie należy, bo nic dla siebie na tym turnieju nie urwał. Czy z nim, czy bez niego, Polska zagrałaby tak samo.

Jakub Moder – 5

Można już oficjalnie ogłosić jego powrót do reprezentacji Polski. Dał dobrą zmianę z Holandią, słabą z Austrią, ale już z Francją wybiegł w podstawowym składzie i nie spękał, choć ustawiony był nie na swojej nominalnej pozycji. Cały czas pod grą. Pokazywał „jestem”, jak to mówi Dariusz Szpakowski. Pchał piłkę do przodu. Szkoda, że Lewandowski nie wygrał pojedynku powietrznego w polu karnym z Dayotem Upamecano, bo Moder kończyłby całkiem udany turniej z asystą. Tak czy inaczej, wysłał sygnał Probierzowi, że może być ważnym komponentem nowego środka pola kadry.

Jakub Piotrowski – 3

Z Holandią dał krótką, ale odważną zmianę. Z Austrią wyszedł w pierwszej jedenastce i nie dojechał. Nic dziwnego, że Probierz zmienił go w przerwie. Gra była dla niego zbyt szybka, nie radził sobie z wysokim pressingiem rywali, zaliczył dwie głupie straty, które mogły i powinny skończyć się dużo gorzej niż się skończyły. Czar po marcowym zgrupowaniu prysnął.

Taras Romanczuk – 5

Jak na 32-letniego defensywnego pomocnika w starym stylu, grającego dopiero czwarty raz w reprezentacji, bez prawie żadnego doświadczenia na międzynarodowym poziomie, z Holandią wypadł bardzo porządnie i nie ma powodów do wstydu, choć jako piłkarz z Ekstraklasy teoretycznie mógłby czuć kompleksy wobec holenderskich gwiazd. Czasami wydarzenia na boisku toczyły się dla niego zbyt dynamicznie, spóźniony zostawał w tyle, rywale tak tworzyli sobie przewagę w naszym polu karnym, ale generalnie Romanczuk ciężar meczu udźwignął. Chyba doszedł na swój piłkarski szczyt: gol marzeń w meczu towarzyskim z Ukrainą, debiut na Euro. Piękna historia, ale przyszłością reprezentacji naturalnie nie jest. Niewykluczone, że jesienią nie dostanie powołania na mecze Ligi Narodów.

Bartosz Slisz – 3

Niedopasowany do poziomu grupy śmierci na Euro. Zagubiony z Holandią i Austrią. Najlepsze fragmenty meczów Polaków odbywały się bez jego udziału. Starcie z Francją, które przesiedział na ławce, pokazuje, że istnieje rzeczywistość, w której gramy bez klasycznej szóstki, walczaka, przecinaka, odkurzacza, jak zwał, tak zwał.

Sebastian Szymański – 3

Piłkarz momentów. Zbyt często znikający. Z Holandią zjechał do bazy po czterdziestu pięciu minutach. Z Francją kilka razy świetnie dośrodkowywał, mógł mieć asystę z rzutu rożnego, w innej akcji nawet gola, ale został zablokowany. Balansuje między ławką a pierwszym składem. I wciąż nie mamy przekonania, gdzie tak naprawdę powinno być jego miejsce.

Piotr Zieliński – 6

Dobry turniej. Służyła mu opaska kapitana. Nie znikał. Kreował grę. Brał na siebie ciężar odpowiedzialności za kolejne akcje. Zaliczył ładną asystę z rzutu rożnego przy golu Adama Buksy, do tego z Holandią harował w defensywie, wślizg przy podaniu Reijndersa uratował nas przed stratą gola. Z Austrią nikt w polskim zespole nie zagrał lepiej, to on dał sygnał do ataku po fatalnym początku meczu: strzelał, podawał, rozgrywał. Z Francją też należał do najlepszych. Sprawił, że Polska z Les Bleus mogła w ogóle podjął rękawicę na niwie czysto piłkarskiej. Nie ma najmniejszych wątpliwości, że w kolejnych miesiącach i latach kadra powinna być budowa wokół niego.

Kacper Urbański – 6

Objawienie lata 2024 w polskim sporcie. Z dobrej strony pokazał się z Ukrainą, Turcją, Holandią i Francją, czyli czterema silnymi albo nawet bardzo silnymi reprezentacjami. Wychodził jak po swoje, wytrzymywał pod presją, po drobnych błędach technicznych wciąż zachowywał spokój, to cechy kandydata do piłkarza dużego formatu: prawie żaden z Polaków tego nie ma. Piłek nie tracił, czy atakowali go ze wszystkich stron Kante, Tchouameni i Rabiot, czy Veerman, Schouten i Reijnders. Przyjemnie się na niego patrzyło, serce rosło, przyszłość kadry.

Nicola Zalewski – 5

Najpewniej na lata zamknie dyskusję o obsadzie lewej flanki reprezentacji Polski. Już nie trzeba po raz tysięczny powtarzać tego tekstu Jakuba Wawrzyniaka: „jestem zmiennikiem piłkarza, który nie istnieje”. Albo płakać, że po Kamilu Grosickim już nigdy nikt nie włączy trybu „turbo”. Zalewski jest najlepszym zawodnikiem kadencji Probierza. Na Euro naprawdę dobrze wyglądał w defensywie, z przodu też rywale nie mieli z nim łatwo. Na minus niemądra decyzja o wpakowaniu piłki z lewej flanki do środka pola, co skończyło się golem na 1:1 dla Holendrów i mocno przeciętny występ z Austrią.

Kamil Grosicki – bez oceny

Dostał kwadrans. Ogłosił koniec reprezentacyjnej kariery. Na pełnoprawne pożegnanie przyjdzie jeszcze czas.

Adam Buksa – 6

Rzadko miał piłkę przy nodze. Bardzo rzadko. Bardzo, bardzo rzadko. Rozbijał się o stoperów, walczył, szarpał, absorbował ich uwagę, ale za wiele zdziałać nie mógł. Przekonał się, że Van Dijk jest w stanie nakryć czapką każdego napastnika świata. Przegrał z Holendrem horrendalną liczbę pojedynków, ale dokonał czegoś wielkiego: w tej jednej sytuacji wygrał z nim główkę i strzelił na 1:0. Z Austrią ta sztuka mu nie wyszła, więc zanotował bezbarwny występ.

Krzysztof Piątek – 5

Znalazł się w tłoku, strzelił gola, mógł zaprezentować swoją słynną cieszynkę z pistoletami. I to już coś. Mało tego, to więcej niż się po nim spodziewaliśmy. Dostał godzinę gry, kończy z trafieniem na koncie, do kraju wrócił zadowolony. Inna sprawa, że poza trafieniem z Austrią nie zdziałał prawie nic. Przyczyna tego jest prosta: nie miał kto mu dogrywać, a to napastnik, który wyjątkowo żyje z podań.

Karol Świderski – 5

W dwóch pierwszych meczach brakowało mu efektywności. Wchodzi z ławki, robił małe zamieszanie, dochodził do sytuacji, ale podejmował przy nich błędne lub po prostu nie najlepsze decyzje. Dopiero z Francją zobaczyliśmy klasycznego Świderskiego. Rywale nie mogli spuścić go z oka, cały czas ich niepokoił, w końcu to on wywalczył rzut karny, którego na gola zamienił Lewandowski.

Robert Lewandowski – 5

Plan pożegnania z Euro pokrzyżowała mu kontuzja mięśnia dwugłowego, która wykluczyła go z meczu z Holandią. Na Austrię ponoć był już gotowy, ale zaczął na ławce. Po jego wejściu Polska straciła dwa gole i przegrała 1:3. Kapitan faulował na żółtą kartkę i na żółtą kartkę był też faulowany, wyprowadził jedną szarżę, ale generalnie był niewidoczny, zagubiony i ewidentnie daleki od formy ze złotych lat. Z Francją wyszedł w pierwszym składzie i wyglądał o niebo lepiej. To było jego najlepsze spotkanie za kadencji Probierza. Momentami był nieco chaotyczny, oddawał strzały z nieprzygotowanych pozycji, ale dla reszty zespołu był to sygnał: atakujemy. No i przy tym naprawdę dobrze wyglądała jego współpraca ze środkiem pola. Turniej skończył z golem.

Karnego wykorzystał, podobnie jak w Katarze, na raty, po powtórce. Mike Maignan ironizował potem, że Lewy robił 87 zwodów przy rozbiegu. Brzydko to wygląda, jest to perfidne wykorzystanie przepisów, ale póki legalne, to legalne. Ten sposób wykonywania jedenastek jest zresztą prawie nie do obrony dla bramkarzy. Nawet, jak wyczują strzelca, rzucą się we właściwą stronę i obronią uderzenie (rzadkie), to istnieje duże prawdopodobieństwo, że mimowolnie zrobią ten jeden nieprzepisowy krok do przodu.

Lewandowski wciąż jest ważną postacią tej kadry. I to się nie zmieni, dopóki będzie w niej grać. Euro 2024 pokazało jednak, że to już właściwy moment, żeby budować reprezentację nie pod Lewego, a z Lewym.

Michał Probierz – 4

Na „4” oceniliśmy również mocno krytykowanego przez nas Czesława Michniewicza po mundialu w Katarze. Na jego korzyść przemawiało wyjście z grupy, na niekorzyść zaś antyfutbol zaprezentowany z Meksykiem i Argentyną. Braliśmy pod uwagę, że po MŚ 2022 została spalona ziemia, toksyczna atmosfera i frustracja liderów kadry.

Probierz dostaje „4” z zupełnie innych powodów. Wszyscy wiedzieli, że wyjście z tej grupy na Euro będzie graniczyło z cudem. Gdyby ktoś 13 czerwca powiedział nam, że po meczach z Francją, Holandią i Austrią będziemy czwarci z jednym zdobytym punktem i bilansem bramkowym 3:6, zareagowaliśmy jakoś tak: „Czyli bez tragedii, nie?”. No tak, bez tragedii. Z Holandią fragmentami graliśmy przekonująco, choć wiele razy ratował nas Wojciech Szczęsny. Z Francją było bardzo dobrze, bo wyszliśmy ofensywie, graliśmy piłką i to się opłaciło.

Notę obniża porażka 1:3 z Austrią. To był właściwie jedyny mecz, gdzie Probierz grał o coś. I się przestraszył. Wybiegliśmy w ustawieniu ze Sliszem i Piotrowskim w środku pola, z Urbańskim i Moderem na ławce rezerwowych. Do tego przestraszeni, zlęknieni, zastrachani i nastawieni na bronienie 0:0, czego najlepszym dowodem pierwsze piętnaście minut. Selekcjoner mówił potem, że nie zmieniłby żadnej podjętej przez siebie decyzji. Dziwne, bo z Francją, jak już wspomnieliśmy, wyszliśmy na murawę w zupełnie innym ustawieniu, z innymi zawodnikami w pomocy i przyjemnie się na to patrzyło.

Probierz zapracował sobie na kredyt zaufania. Cezary Kulesza ogłosił, że po Euro na ławce trenerskiej nie dojdzie do żadnych zmian. Publicznie chwalili go Lewandowski, Zieliński, Szczęsny czy Zalewski, za szansę dziękował mu Urbański. Jest nadzieja na lepsze jutro dla reprezentacji Polski. Czas na prawdziwą ocenę Probierza przyjdzie dopiero po Lidze Narodów i el. MŚ 2026.

Czytaj więcej o reprezentacji Polski:

Fot. Fotopyk

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Manchester United odzyska wychowanka? Niedawno zadebiutował w reprezentacji Anglii

Michał Kołkowski
0
Manchester United odzyska wychowanka? Niedawno zadebiutował w reprezentacji Anglii

EURO 2024

Anglia

Manchester United odzyska wychowanka? Niedawno zadebiutował w reprezentacji Anglii

Michał Kołkowski
0
Manchester United odzyska wychowanka? Niedawno zadebiutował w reprezentacji Anglii

Komentarze

49 komentarzy

Loading...