Można nie mieć wielkich nazwisk w składzie, nie wzbudzać dużego respektu, nie mieć bogatej historii na międzynarodowych turniejach, ale swoją zawziętością, determinacją i cudownymi trafieniami skraść serca kibiców. Rumunia, proszę państwa. Czyżbyśmy poznali czarnego konia turnieju? Bo najpiękniejsze trafienie fazy grupowej już chyba znamy.
Od pierwszych minut na arenie stadionu w Monachium słychać było wyraźną przewagę w dopingu rumuńskich kibiców. Gdy reprezentacji Rumunii rozgrywali, rozbrzmiewał doping, gdy do piłki dochodzili Ukraińcy, gwizdy niosące się z trybun były nie do wytrzymania.
Piłkarze reprezentacji Rumunii jednak nie rozpoczęli z przytupem. To Ukraińcy dominowali, jednak z ich akcji niewiele było konkretów. Raz zagrał nieźle w tempo Juchym Konopla, oskrzydlił, dograł na pole karne, ale Rumunii wybili. Coś próbował zrobić Mychajło Mudryk, ale próby zawodnika Chelsea były nieudane, czytelne, często na przekór wszystkim chciał grać sam i bez koncepcji.
Rumunia leje Ukrainę. Kadra Iordanescu czarnym koniem Euro?
Pierwsze pół godziny Rumunii przeczekali. I dopiero uderzyli po dwóch kwadransach. Mówi się, że sytuacje bramkowe można podzielić na takie, które sam sobie wypracujesz, albo które wypracuje ci przeciwnik. I podopieczni Edwarda Iordanescu otworzyli wynik właśnie po tym drugim wariancie. Rywale dali im prezent, oni z tego skrzętnie skorzystali.
Obrońca reprezentacji Ukrainy, Mykoła Matwijenko, z dużą nerwowością zagrał do swojego bramkarza, a Andrij Łunin, który przecież sięgnął z Realem Madryt po Ligę Mistrzów, dopuścił się juniorskiego błędu. Zagrał wprost pod nogi Dennisa Mana, ten wyłożył piłkę Nicolae’i Stanciu i kapitan Rumunów trafił nie do obrony.
Pięknie. Bezbłędnie. Zjawiskowo.
𝐍𝐚𝐣𝐩𝐢𝐞̨𝐤𝐧𝐢𝐞𝐣𝐬𝐳𝐚 𝐛𝐫𝐚𝐦𝐤𝐚 𝐄𝐮𝐫𝐨 𝟐𝟎𝟐𝟒❗
𝐍𝐢𝐜𝐨𝐥𝐚𝐞 𝐒𝐭𝐚𝐧𝐜𝐢𝐮 w cudowny sposób wykorzystał błąd bramkarza Realu Madryt!
Rumunia prowadzi z Ukrainą 1:0 ⚽
🔴📲 Oglądaj #ROUUKR 1:0 ▶️ https://t.co/xYn3OpsjiU pic.twitter.com/f2mTQI0YON
— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 17, 2024
Dwa kolejne gole były (niemalże) równie piękne. Trzeba docenić wszystkie akcje bramkowe, każde wypracowane trafienie. Gol w 53. minucie Razvana Marina to był przykład kontry idealnej i świetnej decyzji co do strzału.
Atomowe uderzenie posłał Marin, i znów udział przy bramce miał Man, który zabrał się z piłką, ta została mu odebrana, ale ostatecznie trafiła pod nogi gracza Empoli. I Marin huknął zza linii pola karnego. Zaryzykował, bo szansa, że strzeli gola z tej pozycji wynosiła ledwie 1% (dane za hawk-eye z transmisji TVP Sport).
127 kilometrów na godzinę!
24,65 metra odległości od bramki!
1 % szans na gola!𝐖𝐢𝐞𝐦𝐲 𝐭𝐨 𝐰𝐬𝐳𝐲𝐬𝐭𝐤𝐨 𝐳 𝐭𝐫𝐚𝐧𝐬𝐦𝐢𝐬𝐣𝐢 𝐡𝐚𝐰𝐤-𝐞𝐲𝐞❗
Tak też możecie oglądać Euro 2024 👌
A plan transmisji jest tutaj 👉 https://t.co/foCoIRKAl6 pic.twitter.com/M0MzXuQFKV
— TVP SPORT (@sport_tvppl) June 17, 2024
Podopieczni Edwarda Iordanescu nie biegali po murawie w drugiej odsłonie. Oni unosili się nad trawą. Byli głodni, napędzeni. Każde udane podanie, każdy udany przechwyt ich napędzał. Ukraińcy nie potrafili zareagować. Gol na 3:0 jest najlepszym świadectwem zaangażowania Rumunów, wdarli się ławą w pole karne Ukraińców po szybkim rozegraniu rzutu rożnego. Wbili gola z najbliższych metrów, rywale mogli tylko sygnalizować spalonego. Ale po gwizdku arbitra i wskazaniu na środek boiska, spuścili tylko głowy.
Oby znaleźli motywację do kolejnego meczu, bo przeciwko Słowacji także mogą dostać po głowie, nie mówiąc o konfrontacji z Belgią.
A Rumunia? Była wielka, energiczna, piekielnie niebezpieczna. Starszym kibicom natychmiast na myśl wraca ta kadra z 1994 roku, kiedy na mundialu w Stanach Zjednoczonych “nowa Brazylia” awansowała do ćwierćfinału, po drodze eliminując Argentynę. I ten zespół, ta dzisiejsza Rumunia ma namiastkę tamtej ekipy. Przecież obecny selekcjoner – Edward, to syn Anghela Iordanescu, który na amerykańskich boiskach prowadził tę rumuńską bestię, która rozkochała w sobie kibiców futbolu w połowie lat 90.
Czy dzisiejsza Rumunia nawiąże do tych czasów? Pożyjemy, zobaczymy. Pewne jest jedno – trudno sobie wyobrazić lepszy start. I to z bardzo wymagającym rywalem.
Nie ma gwiazd w składzie? Nie ma problemu!
Przed turniejem były obawy, czy Rumunia sobie poradzi, czy się nie skompromituje. I choć ekipa trenera Iordanescu bez szwanku przeszła przez eliminacje (sześć zwycięstw, cztery remisy, zero porażek i tylko pięć straconych goli), to jest drużyną bez gwiazd, ma jedną z najniżej wycenianych kadr na turnieju (dane za: transfermarkt). Nie mają przecież Rumunii w swoich szeregach bramkarza, który święcił triumf w Lidze Mistrzów, króla strzelców LaLigi czy gwiazd Chelsea i Arsenalu, ale dziś to oni byli wielcy.
Ukraińcy rozczarowali, wywrócili się na starcie Euro 2024. Rumunia jest wielka. Po tym meczu aż wypada nam wszystkim wyguglować jak będzie “demolka” w ich języku. Bo to właśnie najlepsze słowo, które oddaje wydarzenia z dzisiejszego południa w Monachium.
Rumunia – Ukraina 3:0 (1:0)
Bramki: Stanciu 29′, Marin 53′, Dragus 57′
Rumunia: Nita (6) – Ratiu (6), Dragusin (7), Burca (7), Bancu (6) – M. Marin (7), Man (8), R. Marin (7), Stanciu (8), Coman (6) – Dragus (7).
rezerwowi: Hagi (6), Mihaila (6), Rus (6), Puscas (5)
Ukraina: Łunin (1) – Konoplia (2), Zabarnyj (2), Matwienko (2), Zinczenko (2) – Stepanenko (3), Szaparenko (3), Tsygankow (1), Sudakow (3), Mudryk (3) – Dowbyk (2)
rezerwowi: Brażko (3), Jaremczuk (4), Jarmolenko (3), Tymczyk (3)
WIĘCEJ O EURO 2024:
- Niewidzialny Harry Kane i cień wielkiej Anglii
- Dlaczego Zieliński powinien być kapitanem reprezentacji
- Haraslin, Mladenović, Dwali… Starzy znajomi z Ekstraklasy na EURO 2024
Fot. Newspix