Rasizm. Apartheid. Ludobójstwo. Nie są to synonimy, nawet nie wyrazy bliskoznaczne, ale mają ze sobą coś wspólnego. To kolejne stopnie zepsucia. Trzy kręgi piekła. Wchodzisz do jednego, masz bliżej do drugiego. Jak już tam jesteś, w najlepszym wypadku budzisz obrzydzenie. Jako pojedynczy człowiek, grupa albo naród. Nieważne, bo reguły dla wszystkich są takie same. Eliminując innych, eliminujesz sam siebie ze świata może nie idealnego, ale w większości piętnującego krwawe i bezpodstawne zbrodnie w biały dzień. A przynajmniej tak powinno być – tak jak z Rosją, tak też dzisiaj z Izraelem, o czym w Łodzi ewidentnie zapomnieli.
Wczoraj padła oficjalna informacja, że Maccabi Hajfa zagra domowe mecze el. Ligi Konferencji właśnie tam, na stadionie ŁKS-u, Widzew udostępni swój obiekt Hapoelowi Beer Szewie, a Raków Częstochowa zagra z Maccabi Tel Awiw. Spadkowicz z Ekstraklasy odciął się od takich wieści, podkreślając, że nie ma z tym nic wspólnego. “Decyzję podjęły władze miasta, nie my”. Gdyby wszystko było w porządku, gdyby wielu ludzi nie miało wątpliwości, że to właściwe moralnie, taki komunikat w ogóle by nie powstał. Ale musiał. Nie mogło być inaczej.
Ktoś w miejskich gabinetach ochoczo stwierdził, że dobrym pomysłem będzie ugoszczenie organizacji sportowej z kraju, który chciał posmakować zagłady ludności cywilnej z drugiej strony karabinu. Na tym przykładzie to niewyobrażalne, jak grzechy Izraela zamiata się ostatnio pod dywan. Okej, sprawa od samego początku nie jest czarno-biała. Obie strony przelały krew niewinnych, ale przecież nie może być tak, że jakiś ważny urzędnik nie aktualizuje informacji ze świata od października 2023 roku. Tak, inicjatorem konfliktu był Hamas, ale minęło osiem miesięcy, w ciągu których to Izrael pokazał brzydszą twarz. Nie zakrywajmy jej, bo akurat tak wypada.
Polityka wryła się w futbol, czy ktoś tego chce, czy nie, ale wciąż istnieje margines na podejmowanie decyzji zgodnych z sumieniem, a może przede wszystkim ze zdrowym rozsądkiem. Teraz widzimy, że ktoś się zreflektował, bo – jak pisze portal “Interia sport” – zarządca stadionu dosłownie w ostatnich chwilach wycofał się z wyżej określonego pomysłu. Tylko czy naprawdę trzeba było wzburzenia Polaków, żeby zrobić, co należało? Jak na łódzkie stadiony będą chciały wpaść Dynamo Moskwa albo Rubin Kazań, wycofacie ich dopiero w bramkach na lotnisku, kiedy przy kontroli paszportowej okażą się Rosjanami? Oczywiście Izrael to nie ten sam kaliber co Rosja, jednak ONZ raczej nie pomylił adresu Moskwy z Jerozolimą, wysyłając oskarżenie o łamanie konwencji dotyczącej choćby ludobójstwa.
To się dzieje na naszych oczach, z dala, pod zasłoną usprawiedliwień, ale Izrael też zaczął dawać solidne podstawy, żeby antagonizować go na arenie sportowej. Antysemityzm nie ma tu nic do rzeczy, antysemityzm, który stał się zresztą wygodnym i cynicznym argumentem Żydów na widok ich nieakceptacji w innych krajach. Ale jak mawiają: jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz. To nie nasza wina, że Izrael postanowił z roli ofiary przyjąć inną, pod względem etycznym budzącą spore kontrowersje pozycję. Najprościej mówiąc, sporą naiwnością byłoby dzisiaj traktowanie przedstawicieli tego kraju, w tym przypadku klubów, bez odpowiedniego, chłodnego dystansu.
I nie chodzi o to, żeby wywrócić relacje z Izraelczykami do góry nogami. Nie, po prostu oczekujemy, że przedstawiciele polskich klubów i zarządcy stadionów będą bardziej rozważni w swoich działaniach. Nie mówimy bowiem o Ukraińcach, których sytuacja jest dla wszystkich klarowna i pozwala na chociaż minimum gościnności. Ale o grząskim gruncie, który w dodatku powinien ulec przewartościowaniu na całej arenie międzynarodowej. Bo to nie tylko sprawa polska, nie tylko łódzki zaścianek w skali Europy. To też ważny temat do debaty, jak traktować izraelskich sportowców pukających do drzwi obiektów także za granicami Polski w czasie wciąż trwającej wojny na Bliskim Wschodzie.
Rzecz jasna, nie bądźmy przy tym rasistami. Czy – co gorsza – wyznawcami apartheidu, ideologii opartej na segregacji rasowej, która w XX wieku odcisnęła ogromne piętno w RPA, by w pewnym momencie zostać uznaną przez ONZ za zbrodnię przeciwko ludzkości. Walczył z nią Nelson Mandela, ale bez skutku. Mimo głębokich zmian w kulturze, jej ślady w Afryce są nadal widoczne i można by pomyśleć, że tylko tam. Dopóki Amnesty International nie zauważyło, że… Izrael podobnie postępuje z Palestyńczykami.
Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie? Żydzi to bardzo religijni ludzie, ale prawdopodobnie za bardzo wzięli sobie do serca pewne powiedzenie z przypowieści biblijnej, co naturalnie podsuwa nam argument, żeby w konkretnym stopniu ich wykluczać. Jeśli politycy się tego boją z uwagi na relacje z USA, niech chociaż ludzie futbolu pojedynczymi gestami i odmowami wydadzą niedosłowny manifest, że w swoich progach nie zaakceptują państwa ze świeżymi zbrodniami na koncie. Od czegoś trzeba zacząć. Patrząc na to, co wydarzyło się z Rosją, tolerancja Izraela nie może przecież trwać w nieskończoność.
WIĘCEJ O KONFLIKCIE IZRAELA Z PALESTYNĄ:
- Obudziły mnie rakiety. To nie western, na wojnie wszyscy są źli
- Tak wiele różnych słońc. Przypadek braci Jaber
- Dzień, w którym ziściły się nasze najgorsze lęki. Historia masakry w Monachium
- Największe więzienie świata. Piłkarskie sceny z konfliktu Izraela i Palestyny
Fot. Newspix