Reklama

Niewidzialny Harry Kane i cień wielkiej Anglii. Faworyt wygrał, ale drżał do końca

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

16 czerwca 2024, 22:54 • 5 min czytania 23 komentarzy

Harry Kane, jeden z najlepszych napastników świata, w pierwszej połowie miał trzy kontakty z piłką. Tak, to prawda. Anglicy w zasadzie grali w dziesiątkę, ale schodzili do przerwy, prowadząc 1:0 z Serbami. W drugiej połowie stało się coś zadziwiającego – jeden z głównych kandydatów do złota w zasadzie przestał grać w piłkę, a na tle wartych miliony Anglików wyróżniał się znany z Ekstraklasy Filip Mladenović. Gdyby Synowie Albionu grali z kimś silniejszym, mieliby wielki problem, a tak udało się im jakoś wybronić i wymęczyć minimalną wygraną. 

Niewidzialny Harry Kane i cień wielkiej Anglii. Faworyt wygrał, ale drżał do końca

Anglicy wyszli na Serbów czwórką w ofensywie, która musi robić olbrzymie wrażenie. Spójrzmy na liczby w klubie w lidze w minionym sezonie tych gości:

Harry Kane dla Bayernu – 32 mecze/36 goli/8 asyst.

Bukayo Saka dla Arsenalu – 35 /16/9.

Phil Foden dla Manchesteru City – 35/19/8.

Reklama

Jude Bellingham dla Realu Madryt – 28/19/6.

Kane prawie nie dotykał piłki

Czterej wspomniani Anglicy byli liderami największych drużyn świata i w sumie strzelili w sezonie 2023/24 aż 90 goli. Tyle że w meczu z Serbami mogło się zdawać, że na boisko wyszło tylko trzech z nich. Kane, od kilku lat czołowy napastnik świata, w pierwszych 45 minutach miał… trzy kontakty z piłką. Tak, trzy. To nie żart. Piłkarze Garetha Southgate’a w zasadzie grali w dziesiątkę. Tutaj macie dowód:

Pozostali Anglicy od pierwszego gwizdka starali się szybko operować piłką, a rywale głównie za nią biegali. W 13. minucie geniusz pokazał Bellingham – zawodnik Realu najpierw rozegrał piłkę w środku, ta trafiła na prawe skrzydło do Saki, który dośrodkował, a Bellingham w wielkim stylu idealnie wykończył akcję. Kilka minut później na stadionie w Gelsenkirchen dało się wyczuć, kto jest idolem trybun. “Hey Jude!” – niosło się z tysięcy angielskich gardeł. Faworyt mógł podwyższyć na 2:0, ale dobrej okazji po szybkim ataku prawą stroną nie wykorzystał Kyle Walker. Później jednak stało się coś zadziwiającego.

Reklama

Pod koniec pierwszej połowy Anglicy nieco zwolnili tempo. Drugą część gry mocno rozpoczęli Serbowie, w których szeregach na murawie pojawił się Filip Mladenović. Znany z gry w Legii Warszawa i Lechii Gdańsk lewy obrońca lub wahadłowy był bardzo aktywny i po jednej z jego akcji wydawało się, że Serbom mógł należeć się rzut karny, ale sędzia go nie podyktował.

Anglicy stanęli, to drużyna z Bałkanów była lepsza i groźniejsza. Na boisku pojawił się Dusan Tadić i dobrym podaniem obsłużył innego rezerwowego, Lukę Jovicia, ale ten nie oddał strzału. Serbowie próbowali, groźnie uderzał jeszcze Dusan Vlahović, ale nie zdołali trafić do siatki, a Synowie Albionu w drugiej połowie byli cieniem wielkiej drużyny. Zgasł Bellingham, podobnie Saka, Foden był nierówny i chaotyczny, a Kane? No właśnie. Niby był, ale jakby go nie było. Do 76. minuty, kiedy to właśnie napastnik Bayernu po akcji prawą stroną uderzył głową, ale skutecznie interweniował Predrag Rajković, zbijając piłkę na poprzeczkę.

Wrócili po … 24 latach

Przed meczem można było spotkać się z opinią, że obie drużyny są do siebie podobne, bo Serbowie też są zdecydowanie lepsi w grze do przodu (choć nie imponują w ofensywie tak, jak Anglicy) i również mają problemy w obronie, tyle że ich defensorzy kompromitują się częściej i bardziej, niż piłkarze Southgate’a. Selekcjoner Serbii, legenda tamtejszego futbolu – Dragan Stojković – nawet po ostatnich sparingach nie ukrywał, że nie za bardzo wie, na kogo postawić w tyłach i jaką zagrać formacją. Nie rokowało to najlepiej i dzisiaj Serbowie popełnili kilka poważnych błędów w obronie.

Przez pierwsze 30 minut w zasadzie ciężko było mówić w ich przypadku o graniu w piłkę, bo głównie próbowali ją odzyskać i mieli z tym problem. Jeżeli czymś się wyróżniali, to faulami. Niezłą szansę miał Aleksandar Mitrović, ale wynikała ona z błędu Trenta Alexandra-Arnolda, a nie pomysłowego rozegrania akcji. Później Serbowie się rozegrali, wykorzystując zadziwiającą słabość Anglików, i to oni do końca meczu mieli inicjatywę, ale zabrakło im chłodnych głów oraz umiejętności, by doprowadzić do wyrównania.

Serbia wróciła na mistrzostwa Europy po … 24 latach. Długo kazała na siebie czekać, biorąc pod uwagę, jakich ma piłkarzy, w jakich klubach ci zawodnicy grają i patrząc na to, że od pewnego czasu w turnieju występuje pół Europy. Wtedy, na EURO 2000, grała jako Jugosławia i nawet awansowała do ćwierćfinału, gdzie dostała lanie 1:6 od Holendrów. Nie każdy pamięta, że jej napastnik, Savo Milosević, został wtedy nawet królem strzelców. Mistrzostwa świata? W XXI wieku Serbowie grali na nich czterokrotnie i ani razu nie udało im się wyjść z grupy. Po porażce z Anglią wydaje się, że również teraz nie będzie im łatwo dostać się do fazy pucharowej turnieju.

Kandydatów do złota jest wielu

Piłkarska Anglia marzy o mistrzostwie Europy. To byłby pierwszy triumf ich piłkarzy w dużej seniorskiej imprezie od 1966 roku (mistrzostwo świata na własnej ziemi) i dopiero drugi w historii. Nie zapominajmy jednak, że w meczu otwarcia Niemcy wbili pięć goli Szkotom, Hiszpanie do przerwy ogrywali 3:0 Chorwatów, a Włosi, choć z problemami pokonali Albanię, to mieli fragmenty gry na najwyższym poziomie. Do tego dopiero jutro do akcji wkraczają Francuzi, a we wtorek Portugalczycy. A Anglicy mieli dzisiaj sporo problemów z Serbią. Kandydatów do złota widzimy sześciu, może nawet siedmiu, i dlatego ten turniej zapowiada się do końca tak fantastycznie.

Serbia – Anglia 0:1 (0:1)

Bellingham 13′

Serbia: Rajković 5 – Veljković 4, Milenković 4, Pavlović 5 – Zivković 5 (74′ Birmancević), Lukić 5 (61′ Jović 5), S. Milinković-Savić 5, Gudelj 4 (46′ Ilić 5), Kostić 4 (43′ Mladenović 5) – Vlahović 5, Mitrović 5 (61′ Tadić 5)

Anglia: Pickford 5 – Walker 5, Stones 5, Guehi 5, Trippier 5 – Rice 5, Alexander-Arnold 4 (69′ Gallagher 5) – Saka 5 (76′ Bowen), Bellingham 6 (86′ Mainoo), Foden 4- Kane 3

Fot. Newspix.pl 

RELACJE Z INNYCH MECZÓW EURO 2024 NA WESZŁO: 

 

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Komentarze

23 komentarzy

Loading...