Gdy jako 15-latek zagrał pierwszy raz w seniorach, był najlepszy na boisku. Jest pewny siebie i ma mentalność 30-latka. Po przyjeździe do Włoch zaszokował działaczy Bologni. Rok temu był bez klubu, teraz błyszczy w Serie A, a w jego ślady może pójść równie zdolny młodszy brat. Na Weszło opisujemy historię Kacpra Urbańskiego – największego odkrycia ostatnich dni w reprezentacji Polski. Czy 19-latek powinien rozpocząć mecz z Holandią od pierwszej minuty? – Jemu nie będzie robiło żadnej różnicy, że ma na plecach wielkiego Virgila van Dijka. Kacper pomyśli sobie, że to wycinek dziecięcej gry. Zabawy, w której każdy jest równy – mówi nam jego ojciec, Przemysław Urbański.
Ledwo zaczął się mecz towarzyski Polaków z Ukrainą, a na murawę upadł Arkadiusz Milik i zaczął się zwijać z bólu. W naszym sztabie szybka konsultacja i do gry desygnowany jest Kacper Urbański. Debiutant, który znalazł się w szerokim składzie na wielki turniej. Kiedy wchodził na boisko w piątej minucie, wielu kibiców niespecjalnie go kojarzyło. Sporo osób zobaczyło jego nazwisko na liście Probierza i pewnie pomyślało: „A, to jakiś młody. Dostał powołanie na zachętę, ale zostanie pewnie skreślony przy wyborze ostatecznego składu na EURO”. A tu taka niespodzianka.
„W jego grze nie ma przypadku”
To zadziwiające, jak nieszczęście innych i dwa bardzo dobre mecze drugiego mogą przewrócić hierarchię. Z Ukrainą Urbański imponował odwagą, ciągłym pokazywaniem się na pozycji i braniem gry na siebie. Dużo dawał drużynie, w której grał pierwszy raz. Kiedy selekcjoner Michał Probierz zdjął go w 62. minucie, by wprowadzić Jakuba Kałuzińskiego, Urbański nie miał pretensji. Tylko się lekko uśmiechnął. Kilka dni później Polska grała z Turcją i Kacper znów pojawił się na boisku w pierwszej połowie, tym razem, gdy z urazem zszedł Robert Lewandowski. I znów zagrał dobrze – w drugiej połowie był bliski strzelenia gola, ale trafił w bramkarza. Niedługo później najpierw, po otrzymaniu podania, kapitalnie uwolnił się od krycia, by później, mimo niełatwej sytuacji, idealnie dograć do Krzysztofa Piątka. Wszystko zrobił w ułamkach sekund, z wielką łatwością. Urbański miałby genialną asystę, jednak napastnik tureckiego Basaksehiru nie trafił do siatki.
– Śledzę mecze Kacpra, a szczególnie uważnie oglądałem go w ostatnich sparingach w reprezentacji. Niesamowicie operuje piłką, przypomina mi trochę Stanisława Terleckiego z dawnych lat. A gdy zobaczyłem tę akcję w meczu z Turcją, pomyślałem sobie: „Ma ten chłopak coś z wielkiego Johana Cruyffa”. W tym, co na boisku robi Urbański, nie ma żadnego przypadku. On podobną akcję przeprowadził w Serie A, w spotkaniu Bolonii z Milanem – mówi w rozmowie z Weszło Bogusław Kaczmarek, który dobrze zna się z całą rodziną Urbańskich. Kacprem natomiast zajmował się, gdy ten był dzieckiem, a w Gdańsku działał program Top Talent.
Kacper Urbański w meczu z Turcją
Zszokowany dyrektor sportowy
Po spotkaniu z Ukrainą Urbański udzielał wywiadu TVP. – Z każdym rywalem chcemy prowadzić grę i zwyciężać, niezależnie od tego, czy to jest Francja, czy Ukraina. Musimy jak najlepiej przygotować się do turnieju, a na EURO zagrać o to, by wygrać grupę – mówił zdecydowanym głosem. Co z tego, że ciągle ma 19 lat? Że dopiero zadebiutował w kadrze? Że wylosowaliśmy grupowych rywali w zasadzie najgorzej, jak mogliśmy, i, obiektywnie patrząc, ciężko będzie o każdy punkt? Urbańskiemu to nie przeszkadza.
Pewność siebie Kacpra, ale taka pozytywna, nie przeradzająca się w butę czy arogancję, to jedna z cech, którą wymieniają niemal wszyscy nasi rozmówcy. Ale jest też druga. Bologna, obecny klub Urbańskiego, chciała pozyskać go z Lechii Gdańsk już latem 2020 roku, ale przeciągnęły się formalności. Otoczenie Kacpra było jednak przekonane, że Włosi wrócą zimą z kolejną ofertą. I tak właśnie się stało.
– Stwierdziliśmy, że pojedziemy do Bolonii całą rodziną. Ja, żona, Kacper, jego młodszy brat Dominik, teraz jeszcze mają małą siostrę. Zawsze wpajałem synom, że nauka języka kraju, w którym się gra, to bardzo ważny element piłki nożnej, bo jeśli ktoś trzyma się na uboczu grupy, to jest inaczej odbierany. Dlatego kilka miesięcy przed wyjazdem zapisaliśmy się całą czwórką na zajęcia z włoskiego. Chodziliśmy na nie parami: ja z małżonką, a Kacper z Dominikiem – opowiada nam Przemysław Urbański, ojciec Kacpra, a w przeszłości zawodnik Lechii.
Kacper Urbański w Ekstraklasie, w barwach Lechii Gdańsk
Luty 2021 roku, Bolonia. Kacper i jego otoczenie są w siedzibie klubu. Właśnie podpisują kontrakt. Urbański mówi do przedstawicieli klubu po włosku, dość płynnie, nie popełniając błędów. Ci są bardzo zaskoczeni. Prowadzą młodego piłkarza do gabinetu Waltera Sabatiniego, dyrektora sportowego klubu, który rekomendował ten transfer. Tam podobna scena – Urbański mówi dość swobodnie po włosku. Sabatini był zszokowany, również tym, co słyszał od młodego Polaka. Niedługo później będzie przechadzał się po klubie i mówił: „Pozyskaliśmy 15-latka, z którym rozmawia się, jakby miał 30 lat. Nie wiem, czy spotkałem się dotąd z kimś takim”.
W maju ubiegłego roku Sabatini udzielił wywiadu Alberto Bertolotto – włoskiemu dziennikarzowi, który mówi też świetnie po polsku i publikuje w “Przeglądzie Sportowym”. Wypowiedź Włocha z tamtej rozmowy: „Urbański to wyjątkowy talent. Trudno znaleźć chłopaka, który byłby tak zdyscyplinowany. Bardzo podoba mi się też jego rodzina. Jeśli udało jej się tak wychować Kacpra, to znaczy, że ma wielkie wartości”.
„Jaskinia zła”
Pewny siebie, dojrzały, ale też rodzinny. W zasadzie te trzy cechy Kacpra łączą się ze sobą. Jedna mocno wynika z drugiej. W rozmowie z Mateuszem Święcickim, która jest częścią filmu „Polacy piszą historię. Bologna FC – kulisy historycznego awansu do Ligi Mistrzów” (można go obejrzeć w serwisie Youtube), Urbański opowiada, że w Gdańsku mieszkali we czwórkę w mieszkaniu, mającym ledwie 27 metrów kwadratowych, i to miało wpływ na to, że są sobie tak bliscy.
Przemysław Urbański: – Teraz w Bolonii mamy sporo większe mieszkanie i kochamy się tak samo. Kacper i Dominik uwielbiają zajmować się malutką siostrą. Ale wiem, o co chodziło synowi, gdy mówił tamte słowa. My zawsze byliśmy otwarci, lubiliśmy życie. Kiedy szliśmy ze znajomymi na jakąś imprezę, często biforek był w naszym mieszkanku. Kacper i Dominik siedzieli obok, w swoim małym pokoiku, który ze śmiechem nazywaliśmy „jaskinią zła”. Oni dorastali w środowisku, gdzie zawsze była pełna chata. Nie bali się ludzi. Byli przyzwyczajeni do szybkiego łapania kontaktu z innymi. A kiedy dochodziło do jakiejś rodzinnej sprzeczki, prawie zawsze ktoś był tuż obok i łatwiej było sobie wszystko wyjaśnić.
„To chłopiec do podawania piłek”?
Był 21 stycznia 2020 roku. W tureckim Belek Lechia Gdańsk rozgrywała sparing z rosyjskim Rubinem Kazań. Oglądałem to spotkanie z trybun, jeszcze jako wysłannik „Przeglądu Sportowego”. Kilka miejsc obok siedział Czesław Michniewicz, wówczas trenujący młodzieżówkę. Z pierwszej połowy tamtego meczu do dziś pamiętam młodziutkiego piłkarza Rubina, szalejącego na skrzydle, który co chwilę ośmieszał reprezentanta Polski do lat 21, Karola Filę. Gdy spytałem jednego z przedstawicieli Rubina, kto to jest (chłopak jako jeden z nielicznych nie miał nazwiska na koszulce), usłyszałem: „To Chwicza Kwaracchelia, 18-letni Gruzin. Ma wielki talent i myślę, że zarobimy na nim duże pieniądze”.
Minęło cztery i pół roku. Dziś Kwaracchelia to gwiazda Napoli i całej Serie A, jest wyceniany na niemal 100 milionów euro. Ale w tamtym spotkaniu, w drugiej połowie, na boisku pojawił się też Urbański, młodszy od Gruzina o ponad trzy lata. Gdy na kwadrans przed końcem stanął w strefie zmian (tym razem to on zastąpił Kałuzińskiego), ktoś z obozu Rubina zapytał z uśmiechem: „To chłopiec do podawania piłek?”. Urbański miał 15 lat, był chudy. Rzeczywiście, mogło się wydawać, że jest np. synem jednego z zawodników. Wystarczyło jednak, że wszedł, prosił o piłkę przy każdej akcji i zawsze wiedział, co chce z nią zrobić, by ten sam człowiek z obozu rosyjskiego klubu przyznał: „Mogłem się z niego nie śmiać, bo ten chłopak ma bardzo duże możliwości”.
Lechię prowadził wtedy Piotr Stokowiec, a jego asystentem był Łukasz Smolarow, dziś szkoleniowiec i ekspert telewizyjny.
– Wiedzieliśmy, że mamy w drużynie chłopca o ponadprzeciętnych umiejętnościach. Zapraszaliśmy go na treningi pierwszego zespołu, a gdy pojawił się pomysł, by włączyć go do kadry meczowej, spowalnialiśmy to trochę. Chcieliśmy, by najpierw wystąpił w rezerwach, na poziomie IV ligi. Miał w końcu ledwie 15 lat. Pamiętam, jak pojechałem na mecz rezerw. Jakaś 70. minuta, na boisko wchodzi Kacper. Był najlepszy na boisku. Zrozumiałem wtedy, że to typ chłopaka, który w meczu wygląda lepiej, niż na treningu, podczas gdy, zwłaszcza z zawodnikami w tym wieku, częściej jest w drugą stronę. Dlatego nie miałem później żadnych obaw, żeby zarekomendować danie mu szansy w pierwszym zespole i powiedzieć: „Spokojnie, Urbański da sobie radę” – mówi Smolarow w rozmowie z Weszło.
Listopad 2019 roku, Kacper Urbański w IV lidze
„Śmieszą mnie takie głosy”
Kacper zadebiutował w Ekstraklasie jeszcze w grudniu 2019 roku, wchodząc w końcówce spotkania z Rakowem Częstochowa (0:3). Później, 14 lutego 2020 roku, dostał szansę gry od pierwszej minuty w meczu z Piastem Gliwice (1:0). W Ekstraklasie zdążył rozegrać cztery mecze, w sumie 138 minut, zanim odszedł do Włoch. Mimo że miał oferty z wielkich klubów, ze swoim agentem oraz ojcem wybrali Bolognę. Niektórych to dziwiło. Inni sugerowali, że Urbański jest zbyt młody na taki transfer i najpewniej wróci z podkulonym ogonem do Ekstraklasy.
– Szczerze? Śmieszą mnie takie głosy. Nie rozumiem, jak jakiś ekspert może wygłaszać tego typu sąd, w ogóle nie znając chłopaka. Uważam, że w takich sytuacjach to rodzic powinien ocenić, czy taki wyjazd za granicę ma sens. A żeby to zrobić, trzeba było odpowiedzieć sobie na kilka pytać. Czy Kacper i Dominik mają talent? To podstawa. Ale odpowiedź jest prosta – oczywiście, że tak. Jakimi są ludźmi? Otwartymi, łatwo nawiązującymi kontakty. Nie są skryci. Wynieśli to z domu. Wie pan, dlaczego tak wielu młodych polskich piłkarzy przepada za granicą? Bo wyniszcza ich tęsknota za domem i to wpływa na ich grę. My wyjechaliśmy wspólnie. Poza tym, nawet gdyby nie wyszło, to co by się stało? Chłopcy wróciliby do Polski, ale zdążyliby poznać nową kulturę. Skorzystaliby na tym wszystkim jako ludzie. A dlaczego Bologna? To proste: na niektórych rodziców działa nazwa wielkiego klubu. My patrzyliśmy na perspektywy szybkiego rozwoju, a właśnie w tym klubie usłyszeliśmy, że syn będzie trenował z pierwszą drużyną. Gdyby perspektywą była jedynie gra z juniorami, wyjazd z Ekstraklasy byłby bezsensem – tłumaczy Przemysław Urbański.
Kacper wyjeżdżał do Włoch jako chłopak wszechstronnie uzdolniony sportowo. Gdy w szkole podstawowej organizowano jakiekolwiek zawody sportowe, on i Dominik zawsze brali w nich udział. Pływali, grali w piłkę ręczną, koszykówkę. Podobno byli mistrzami gry w zbijaka. A gdy pan Przemysław szedł na plażę, by pograć ze znajomymi w siatkówkę, Kacper prosił go ze łzami w oczach, by też mógł iść. Siedział przy boisku i jego mina wyrażała jedno: „Czy mogę wejść, chociaż na jedną akcję?”.
Dziś Kacper to mocny punkt pierwszego zespołu, a Dominik występuje w młodzieżowych drużynach tego klubu. – Młodszy z synów też ma bardzo duży talent, choć jest późno dojrzewającym chłopcem. Kacpra i Dominika łączy bardzo dobra technika użytkowa, skanowanie przestrzeni, przyjęcie kierunkowe i odwaga w grze. Obaj też bardzo mocno pracują nad sobą. W ich życiu wszystko jest ustawione pod piłkę – mówi nam Urbański senior.
Na początku był Leo Beenhakker
Obaj, podobnie jak wspominany już tutaj Kałuziński, mocno skorzystali też na wprowadzeniu programu Top Talent. Był 2008 rok, wiadomo już było, że Polska zorganizuje z Ukrainą EURO 2012. W Gdańsku i okolicach postanowiono wybudować 16 nowych boisk szkolnych. Przyjechało kilku gości, w tym Leo Beenhakker. Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska, spytał Holendra, czego brakuje w Polsce, jeśli chodzi o futbol. Usłyszał, że przydałoby się m.in. poprawić indywidualne wyszkolenie młodych adeptów. Tamte słowa były jednym z impulsów do powołania projektu. Ważnym inicjatorem był dr Bartosz Dolański, nauczyciel z AWFiS Gdańsk, a Kaczmarek, zasłużony dla polskiej piłki trener, miał nadzorować pracę grupy szkoleniowców.
– To był indywidualny program, będący wspomaganiem tego, co młodzi zawodnicy robili w klubie. Przez prawie siedem lat wybieraliśmy z około 1500 chłopców. Co roku decydowaliśmy się na 24-30 piłkarzy, w kilku kategoriach wiekowych, i zaczynaliśmy z nimi pracę. Zapewnialiśmy im ubezpieczenie, zwrot kosztów leczenia, refundację kosztów obiadów, do tego zwrot kosztów przejazdów komunikacją. Mieliśmy dwóch specjalistów, którzy na wideo analizowali grę chłopaków i przekazywali uwagi do trenerów w klubie. Do tego opieka psychologa, lekarza, dietetyka. I elementy innych dyscyplin: sportów walki uczył były trener Waldemara Legienia, a gimnastyki – ludzie, którzy sprowadzili kiedyś do Trójmiasta Leszka Blanika. Byli też trenerzy od lekkiej atletyki. Do tego: monitoring, testy sprawnościowe, badania laboratoryjne. Każdy miał dzienniczek Top Talent, w którym zwracano też uwagę na wypoczynek, sen. PZPN, w dużej mierze na bazie Top Talent, stworzył później program Talent Pro – tak Kaczmarek opisuje nam szczegóły tamtego projektu.
– Top Talent był świetnym pomysłem. Tam zadbano o wszystko, nawet takie rzeczy, jak niedobory witamin u młodych chłopców. Byłoby dobrze dla polskiej piłki, gdyby tego typu programy działały również w innych ośrodkach – ocenia ojciec Kacpra.
Łukasz Gikiewicz: Wydaje mi się, że Kacper Urbański podskoczył w hierarchii z zawodnika numer 16-20 na miejsca 11-13.
Myślę, że to będzie nasza pierwsza lub druga zmiana jeśli nie wyjdzie w pierwszym składzie 👀🇵🇱 #EUROGrill pic.twitter.com/rOIAP3074e
— Weszło! (@WeszloCom) June 14, 2024
Motta pyta: „Gdzie jest Urbański?”
Urbański dość szybko zadebiutował we włoskim klubie: w maju 2021 roku ówczesny trener, Sinisa Mihajlović, wpuścił go na boisko w końcówce spotkania z Genoą. Ale kolejne dwa sezony Polak spędził głównie w Primaverze, rozgrywkach młodzieżowych, co nie zaspokajało jego ambicji, choć niektóre jego zagrania robiły furorę, jak gol strzelony przewrotką w meczu z młodzieżowym Juventusem. – Gdy zobaczyłem tego gola, przypomniały mi się czasy Top Talent: piasek plaży w Cetniewie i zajęcia na Gedanii, gdzie wprowadzaliśmy chłopcom elementy beach soccera. Kacper bardzo szybko się tego uczył – wspomina Kaczmarek.
Latem ubiegłego roku Kacprowi wygasła umowa z Bologną i był przez jakiś czas bez klubu. Jego agent rozmawiał z drużynami z różnych lig. Realnym kierunkiem była Holandia. – Zadzwonił do mnie Przemek i powiedział o tej Holandii. Zastanawiał się, co robić, pytał o radę. Stwierdziłem: „Dajcie sobie trochę czasu, nie podpisujcie jeszcze umowy z innym klubem”. Zbliżały się mistrzostwa Europy do lat 19. Wiadomo było, że Kacper powinien na nich wystąpić. I zagrał, pokazał się z dobrej strony. Myślę, że mogło to trochę wpłynąć na pewną zmianę nastawienia ludzi z włoskiego klubu – opisuje Kaczmarek. W końcu Urbański i osoby z jego otoczenia dogadali się z Bologną. Podpisali nowy kontrakt. Wszyscy odetchnęli z ulgą.
Urbański w barwach Bologni
W tamtym czasie polskie media zdominowała narracja, że Bologna nie za bardzo wiązała przyszłość z Urbańskim. Pan Przemysław przekonuje nas, że było trochę inaczej. – To, co ukazywało się w mediach, nieco odbiegało od prawdy. Oni bardzo chcieli zatrzymać Kacpra, parę razy rozmawialiśmy o przedłużeniu umowy, ale zwracaliśmy uwagę na to, że chcemy, by trenował regularnie z pierwszym zespołem. To był dla nas priorytet. Powtarzaliśmy, że jeżeli taka ścieżka nie zostanie zagwarantowana, to poszukamy innej. Z końcem czerwca wygasła umowa Kacpra. Jakiś czas później Thiago Motta nagle pyta: „A gdzie tak w ogóle jest Kacper Urbański?”. Łukasz Skorupski, polski bramkarz klubu, odpowiada mu: „Szuka sobie klubu, bo nie przedłużył umowy”. Wtedy trener Motta zadziałał błyskawicznie. Udał się do kierownictwa, jakiś czas później dostałem telefon i usłyszałem, że Kacper będzie w pierwszym zespole – mówi nam Przemysław Urbański.
Bardzo podobnie przebieg wydarzeń opisał Skorupski, w niedawnym wywiadzie dla serwisu WP Sportowe Fakty.
Kluczowy jest dyrektor
Sprawa rozwiązała się z korzyścią dla wszystkich, bo w ubiegłym sezonie Kacper zaczął regularnie grać u Motty, a Bologna była rewelacją rozgrywek i zakwalifikowała się do Ligi Mistrzów.
– Żeby zrozumieć, dlaczego Bologna jest tak dobrym miejscem dla Urbańskiego, oraz jak to się stało, że zajęli piąte miejsce w Serie A, trzeba powiedzieć o Giovannim Sartorim. To od dwóch lat dyrektor sportowy klubu i prawdziwy szef jeśli chodzi o odkrywanie piłkarzy. Potrafi znaleźć ciekawych, młodych zawodników i zbudować zespół, w którym jest świetna atmosfera. Pokazał to wcześniej podczas pracy w Chievo i Atalancie Bergamo. To on postawił mocno na trenera Thiago Mottę. Sartori jest idealnym człowiekiem do działania w klubie, który jest średniakiem silnej ligi, ale ma duże ambicje, by rosnąć. Pamiętam, jak pojechałem do ośrodka treningowego Bologni na wywiad z Urbańskim. Patrzyłem na trening i widziałem, jak w tym zespole wszyscy świetnie się dogadują. Kacper trafił do dobrego i zdrowego środowiska, co bardzo mu pomogło – opisuje dziennikarz Alberto Bertolotto.
Gdy Kacper wyjeżdżał na zgrupowanie kadry Probierza, powiedział ojcu, że nie czuje jakiegoś wielkiego stresu, czy olbrzymiej ekscytacji. Był spokojny, stonowany, choć zadowolony. Miał w głowie, że w końcu trafił na poziom, na który zasługuje. Cały on.
Bertolotto: – Gdy rozmawiałem z Kacprem, zobaczyłem przed sobą bardzo mądrego i ambitnego chłopaka, który skupia się wyłącznie na piłce. Widać też było, jak bardzo kocha to, co robi.
Kaczmarek: – W „Alchemiku” Paulo Coelho jest taki cytat, że każdy człowiek na swojej drodze potrzebuje ściśle określonych ludzi oraz znaków, które sprawią, że każdy cel będzie w zasięgu ręki. Kacper ma ojca, który wiele nauczył go sam, oraz wielki talent. Przemysław Urbański i mądry agent to według mnie główni architekci jego sukcesów.
Pan Przemysław jako zawodnik najpierw był skrzydłowym. – Ale to było jakieś 10 kg temu – śmieje się dziś. – Później zrobił mi się trochę brzuszek i grałem w środku, na „szóstce”, gdzie mniej trzeba było biegać. Myślę, że Kacper i Dominik wzięli ode mnie wydolność, bo to była zawsze moja najmocniejsza strona. Ale chyba tylko to nas łączy, bo oni są zdecydowanie bardziej utalentowani, niż ja – dodaje.
***
Po tym, jak Lewandowski w meczu z Turcją doznał kontuzji i dowiedzieliśmy się, że zabraknie go w pierwszym meczu grupowym z Holandią, ruszyły spekulacje, jak Polska powinna zagrać w ataku. Według wielu ekspertów, optymalnym wyjściem byłby ktoś z dwójki Adam Buksa – Karol Świderski z przodu, a blisko niego właśnie Urbański, jako podwieszony napastnik. Kacper wystąpiłby wtedy na pozycji, która jest jego ulubioną.
Smolarow: – Nie byłbym zaskoczony, gdyby Kacper rozpoczął mecz na EURO od pierwszej minuty. Wiem, że wiele osób dziwiło się, jak nowy, nieznany w kadrze chłopak był w stanie tak swobodnie, bez stresu grać przeciwko Ukrainie i Turcji. Cóż, mnie to nie zaskoczyło. W tej fantastycznej akcji w drugim ze sparingów, gdy uwolnił się od krycia, a chwilę później idealnie podał do Piątka, pokazał swoje umiejętności. Potrzebujemy zawodników, którzy potrafią tak się zachować.
Przemysław Urbański: – Decyzję co do składu podejmuje trener Probierz, ale ja wiem, że jeżeli da szansę Kacprowi, to on ją wykorzysta. Załóżmy, że syn wychodzi na Holandię. Jeżeli po otrzymaniu piłki będzie miał od razu na plecach dwóch gości, nie będzie mu robiło żadnej różnicy, czy to jest Virgil van Dijk, Nathan Ake czy Matthijs De Ligt. Kacper pomyśli sobie, że to wycinek dziecięcej gry. Zabawy, w której każdy jest równy.
Fot. Newspix.pl / FotoPyk
WIĘCEJ O EURO 2024 I REPREZENTACJI POLSKI:
- Borussia Dortmund zainteresowana Jakubem Kałuzińskim. Kluczowa jest postać trenera
- Wojciech Kowalczyk: W jakiej formie wróci Lewandowski?
- Dzieci z dworca EURO 2024