Dla niektórych kibiców rozgrywki ligowe są sednem futbolu, którym mogą pasjonować się przez cały rok. Dla części jednak, w tym dla mnie, ligi są ciekawym, ale jedynie preludium do reprezentacyjnych turniejów mistrzowskich, które ogląda się z zapartym tchem. Jednych i drugich może połączyć lektura analizy powołań na Euro 2024 według klubów i lig, w których w kończącym się sezonie występowali wybrani przez selekcjonerów reprezentanci, a także ich porównaniem do wszystkich powołań w dotychczasowych finałach mistrzostw Europy.
Powołanie Joshuy Kimmicha było chronologicznie setnym powołaniem gracza Bayernu na finały mistrzostw Europy w całej ich historii. Żaden inny klub nie wysyłał na ten turniej częściej swych graczy. Bawarczycy zostali też pierwszym klubem, który wysłał swoich graczy na czternaście kolejnych edycji Euro. Ostatni raz gracza Bayernu zabrakło w 1968 roku. Co ciekawe – turniej w 1972 roku był pierwszym w historii, na którym w ogóle pojawił się jakiś gracz klubu z Monachium. Wcześniej reprezentacja Niemiec Zachodnich nie grała bowiem w finałach Euro. Poza Kimmichem Bayern deleguje na Euro 2024 jeszcze dziesięciu zawodników: Neuera, Musialę, Mullera, Sane i Pavlovicia w kadrze Niemiec oraz Anglika Kane’a, Holendra de Ligta, Austriaka Laimera oraz Francuzów Upamecano i Comana.
Graczy FC Koeln zabrakło tylko w 2008 roku
Jedynym innym klubem, który był o włos od wysłania graczy na czternaście turniejów Euro z rzędu było dość niespodziewanie FC Koeln. Kolończycy aż siedem razy delegowali na finały mistrzostw Europy dokładnie jednego gracza. W 1972 był nim napastnik Johannes Loehr, w 1996 – Rumun Dorinel Munteanu (derbowi rywale – Fortuna Kolonia miała w składzie obecnego na Euro duńskiego napastnika Mikkela Becka), w 2000 – słoweński obrońca Spasoje Bulajić, w 2004 i 2012 – Lukas Podolski, w 2021 – znany z gry w Legii Słowak Ondrej Duda, zaś na Euro 2024 pojedzie z FC Koeln jedynie Austriak Florian Kainz. Po 1968 roku tylko raz zabrakło na Euro gracza tego klubu. W 2008 roku Patrick Helmes w ostatniej chwili nie załapał się do 23-osobowego składu (takie wówczas obowiązywały), choć był w szerokiej grupie dwudziestu sześciu wstępnie powołanych.
Żaden inny klub nie wysłał dotąd siedmiokrotnie dokładnie jednego zawodnika na finały Euro. Sześć razy dokonały tego Eintracht Frankfurt (w tym roku wysyła jedynaka Robina Kocha) oraz FC Nantes, które tylko raz w 2016 roku wysłało więcej niż jednego gracza – byli to wówczas Albańczycy Lenjani i Cana oraz Islandczyk Kolbeinn Sigborsson. Ciekawym przypadkiem jest szwedzki Helsingborg, który wysyłał graczy (a właściwie gracza) na Euro pięć razy, ale za każdym razem był to dokładnie jeden zawodnik, w dodatku za każdym razem inny: Roland Nilsson w 2000, Erik Wahlstedt w 2004, Henrik Larsson w 2008, Par Hansson w 2012 i Andreas Granqvist w 2021.
Ajax, Barcelona i sensacyjny brak Realu
O jeden turniej krócej od Bayernu – od 1976 roku, wysyłają swoich graczy na Euro nieprzerwanie jedynie Barcelona i Ajax. Gdy brakowało reprezentacji Holandii, honoru amsterdamczyków bronił w 2016… Arek Milik, a w 1984 Duńczycy Jan Molby i Jesper Olsen.
Z Barcelony w 1976 zagrali na Euro Neeskens i Cruyff. Później do finałów zaczęła się regularnie kwalifikować Hiszpania, poza 1992 rokiem kiedy to honoru Barcy znów musiał bronić Holender – Ronald Koeman. Z dzisiejszego punktu widzenia wprost niewiarygodne jest to, co wówczas zaszło – Real Madryt nie miał na Euro 1992 ani jednego zawodnika! Hiszpania fatalnie wypadła wtedy w grupie eliminacyjnej wyprzedzona przez Francję i Czechosłowację, a przegrała swój mecz nawet z Islandią. Nie były to czasy, gdy kluby ligi hiszpańskiej nabite były międzynarodowymi gwiazdami. Z Europy grali wtedy w Madrycie jedynie Gheorge Hagi i Robert Prosinecki, ale Rumunom zabrakło jednego gola do awansu na szwedzkie mistrzostwa, a Jugosławia została z nich wykluczona ze względu na wybuch wojny. W jej miejsce awansowała Dania, która sensacyjnie turniej wygrała. Nawet gdyby tak się nie stało, Prosinecki jako Chorwat w turnieju i tak by nie zagrał.
Blaugrana wysyła zatem trzynasty raz z rzędu swoich graczy do walki o europejskie trofeum i pobija swój rekord pod względem ich liczby. Dotąd nigdy nie miała ich więcej, niż dziesięciu. Teraz jedzie ich dwunastu: Gundogan, ter Stegen, Ferran Torres, Yamal, Pedri, Fermin Lopez, Christensen, de Jong, Kounde, Joao Felix, Joao Cancelo i nasz Robert Lewandowski. Tyle samo graczy wysyła PSG i Real, a o jednego więcej Manchester City i Inter. Paryżan reprezentować będą Hiszpan Ruiz, Włoch Donnarumma, Francuzi Mbappe, Dembele, Kolo Muani, Zaïre-Emery i Barcola, Słowak Skriniar, oraz Portugalczycy: Gonçalo Ramos, Danilo Pereira, Vitinha i Nuno Mendes. Z Realu zagrają Niemcy Rudiger i Kroos, Hiszpanie Carvajal, Nacho, Joselu, Chorwat Modrić, Anglik Bellingham, Ukrainiec Łunin, Turek Guler oraz Francuzi: Mendy, Camavinga i Tchouaméni.
Najliczniejsza reprezentacja Manchesteru City nie może dziwić, bo także na poprzedni turniej klub ten wysłał ich najwięcej. Tym razem będą to Szwajcar Akanji, Hiszpan Rodri, Chorwaci Kovacić i Gvardiol, Anglicy Walker, Stones i Foden, Holender Ake, Belgowie De Bruyne i Doku oraz Portugalczycy: Ruben Dias, Bernardo Silva i Matheus Nunes.
Fakt, że najwięcej graczy spośród europejskich klubów po raz pierwszy w historii wyśle akurat Inter jest jednak dość niespodziewany. Będą to: Szwajcar Sommer, Włosi Dimarco, Frattesi, Darmian, Barella i Bastoni, Albańczyk Asslani, Holendrzy de Vrij i Dumfries, Austriak Arnautović, Francuzi Pavard i Thuram i Turek Calhanoglu.
Na wcześniejszych turniejach dwunastu graczy w finałach miał w 2016 i 2020 Juventus, w 2016 Liverpool, w 2012 Bayern, czternastu na poprzedni turniej wysłały Bayern i City, a rekordowych piętnastu – Chelsea. The Blues delegują w tym roku aż o dziesięciu graczy mniej niż poprzednio – pojadą tylko Hiszpan Cucurella, Serb Petrović, Anglicy Gallagher i Palmer oraz Ukrainiec Mudryk! Dotąd spadek liczby graczy o co najmniej dziesięciu na kolejnym turnieju zaliczyły tylko Anderlecht (jedenastu w 1984, tylko jeden Holender van Tiggelen w 1988), Dynamo Kijów (jedenastu Ukraińców w 1988, tylko jeden Achrik Cwejba we Wspólnocie Niepodległych Państw w 1992) oraz Galatasaray (w 2000 dziewięciu Turków oraz Hagi i Popescu, nikt w 2004). W pozostałych przypadkach tak gwałtowne spadki powodowane były zmianami politycznymi (Dynamo Kijów) oraz brakiem awansu krajowych reprezentacji (Anderlecht i Galatasaray). Żaden z tych czynników nie dotyczy przechodzącej wielki kryzys Chelsea. Duży spadek liczby piłkarzy dotknął także Borussię Moenchengladbach, z której pojadą tylko Szwajcar Elvedi i Austriak Woeber, a przecież trzy lata temu samych Szwajcarów wysłała czterech, do tego dwóch Austriaków, trzech Niemców i Francuza Thurama.
Lipsk, Hoffenheim, Brighton, Brentford, czyli potęga skautingu
Interesujące jest grono klubów na przeciwległym biegunie – takich, które na żaden turniej nie wysłały mniej zawodników, niż na poprzedni. Oczywiście pomijam chwilowo zespoły, które po prostu nigdy nikogo nie wysłały, a w tym roku zrobiły to pierwszy raz. Pięknie widać rosnącą potęgę Lipska, który do 2012 oczywiście nie miał piłkarzy na Euro, w 2016 miał ich czterech, w 2021 już dziewięciu, a teraz aż jedenastu (Niemcy Raum i Henrichs, Węgrzy Gulacsi i Orban, Hiszpan Dani Olmo, Słoweniec Sesko, Duńczyk Poulsen, Holender Simons, Austriacy Seiwald i Baumgartner oraz Belg Openda). Podobnie od trzech turniejów nie ubywa graczy Hoffenheim (na Euro 2024 jadą Niemcy Baumann i Beier, Chorwat Kramarić, Holender Weghorst, Austriak Grillitsch i Czech Jurasek) i Brighton (Niemiec Gross, Szkot Gilmour, Anglik Dunk, Holender Verbruggen i nasz Kuba Moder).
Lipsk będzie miał zatem w składzie piłkarzy ośmiu narodowości – tyle samo, co Arsenal (Niemec Havertz, Hiszpan Raya, Włoch Jorginho, Anglicy Rice, Saka i Ramsdale, Francuz Saliba, Belg Trossard, Ukrainiec Zinczenko oraz nasz Kuba Kiwior), a także Chelsea, Liverpool i Atalanta trzy lata temu. Więcej miał tylko Juventus, który na Euro 2020 wysłał piłkarzy do kadry dziewięciu różnych krajów.
Brentford nie wysłał nikogo na Euro aż do 2016, na poprzednim turnieju miał czterech graczy, a na tegorocznym już siedmiu: Albańczyka Strakoshę, Duńczyków Jensena, Joergensena, Damsgaarda i Norgaarda, Anglika Toneya i Holendra Flekkena.
Widać wyraźnie, że małe, słynące ze skautingu kluby są w stanie uzbierać ekipy naszpikowane zawodnikami jeżdżącymi na finały wielkich turniejów.
Niesamowicie i dość niespodziewanie wyglądają natomiast statystyki powołań z Wolfsburga. Pierwszym powołanym z tego klubu był Rumun Dorinel Munteanu na Euro 2000, cztery lata później na Euro pojechał Bułgar Martin Petrow, w 2008 i 2012 było już po dwóch: Szwajcar Benaglio i Jacek Krzynówek oraz Czech Jiracek i Chorwat Mandzukić. Euro 2016 to już czwórka z Wolfsburga: Szwajcar Rodriguez, Niemcy Schurrle i Draxler oraz Portugalczyk Vieirinha. Euro 2020 sześciu: Szwajcarzy Mbabu i Mehmedi, Austriacy Pervan i Schlager, Holender Weghorst i Chorwat Brekalo. Na Euro 2024 klub wysyła już ósemkę: Szwajcara Zesigera, Chorwata Majera, Duńczyków Maehle i Winda, Austriaka Wimmera, Belgów Casteelsa i Vranckxa i Czecha Cernego.
Wśród niemieckich klubów koniecznie trzeba wspomnieć o Bayerze Leverkusen. Dotąd największą liczbą graczy, jakich wysłał na jeden turniej było pięć. W tym roku przebija tę liczbę dwukrotnie, co jest potwierdzeniem klasy zawodników klubu, który z wszystkich meczów sezonu przegrał jedynie finał Ligi Europy z Atalantą. Bayer deleguje na turniej Niemców Taha, Wirtza i Anricha, Szwajcara Xhakę, Hiszpana Grimaldo, Chorwata Stanisicia, Holendra Frimponga oraz Czechów Hlozka, Schicka i Kovara.
Warto zaznaczyć, że na dziesiątym miejscu pod względem liczby zawodników na Euro 2024 będzie Slavia Praga, z której mogą zagrać Słowak Schranz i aż dziewięciu Czechów.
Kto zagra u siebie?
Wśród zawodników, którzy mają szansę zagrać podczas fazy grupowej Euro 2024 na stadionie, na którym grają na co dzień swoje mecze ligowe są:
14 czerwca w Monachium Niemcy: Neuer, Kimmich, Musiala, Muller, Sane, Pavlović z Bayernu
18 czerwca w Dortmundzie Turek Salih Oezcan z Borussii
19 czerwca w Stuttgarcie Niemcy: Fuhrich, Anton, Mittelstadt, Undav z VfB
21 czerwca w Lipsku Holender Xavi Simons z RB
23 czerwca we Frankfurcie Niemiec Robin Koch z Eintrachtu
W fazie pucharowej opcji takich jest oczywiście znacznie więcej.
Dominacja Serie A
Wśród klubów, których graczy przybyło w największym stopniu w stosunku do poprzedniego turnieju kluby włoskie dominują tak bardzo, jakby na poprzednim turnieju Italii zabrakło, a przecież zdobyła tam złoty medal. O pięciu graczy więcej niż poprzednio wysyłają Inter, Empoli i Bolonia, a aż o siedmiu – Roma. Poprzednio pojechali z Giallorossi tylko Spinazzola i Cristante, teraz jadą Włosi Pellegrini, Cristante, Mancini i El Shaarawy, Duńczyk Kristensen, Belg Lukaku, Turek Celik, Portugalczyk Rui Patricio i nasz Nicola Zalewski. Cieszyć może fakt, że we wszystkich tych zespołach Polacy odgrywali swoją rolę w zeszłym sezonie, albo będą odgrywać w przyszłym (Zieliński w Interze).
Swoją reprezentację na Euro 2024 o pięciu graczy w stosunku do poprzedniego turnieju powiększy też Panathinaikos (głównie dzięki trzem Słoweńcom) i Sturm Graz, a o sześciu: Arsenal, PSG, Real, Bayer Leverkusen i Anderlecht.
Łącznie liga włoska wyśle na turniej aż o 29 graczy więcej, niż poprzednio. Jest to trzeci największy przyrost liczby graczy z jednej ligi w historii po 59 (!) z ligi angielskiej w 2016 i 34 z hiszpańskiej w 1996. W tamtych przypadkach wzrost wynikał jednak w znacznej mierze z powiększenia Euro o kolejne reprezentacje. O 15 graczy więcej niż na Euro 2020 wyśle do Niemiec La Liga, o 14 liga austriacka i saudyjska, a o 10 – rumuńska.
Olbrzymi spadek notuje za to liga angielska, która wyśle aż o 39 graczy mniej, niż na Euro 2020. O 28 graczy mniej wysyła liga rosyjska. Są to dwa zdecydowanie największe w całej historii Euro spadki liczby graczy z jednej ligi w stosunku do poprzedniego turnieju! Dotąd negatywnym rekordem był spadek liczby zawodników z dwudziestu dwóch do zero w przypadku ligi angielskiej oraz włoskiej w 1972 i greckiej w 1984. Wówczas jednak były one spowodowane brakiem awansu rodzimej reprezentacji do finałów. W 2004 liczba graczy z La Ligi spadła o osiemnastu, mimo że w finałach grała Hiszpania.
Niesamowita seria Stuttgartu i Monaco
Od Euro 1980 nieprzerwanie zawodników na turniej finałowy wysyłają Juventus i Inter, który w tym roku pobija zdecydowanie swój historyczny rekord – dotąd jego szczytem było ośmiu graczy, teraz jedzie trzynastu Nerazzurrich. Taką samą serię, jak dwie włoskie potęgi ma dość zaskakujący klub – VfB Stuttgart, który nie tylko wysyła graczy na każdy turniej od 1980 roku, ale zawsze piłkarzy tych jest co najmniej dwóch. Podobnym osiągnięciem nie może poszczycić się nikt, oprócz Bayernu. Nawet Barcelona, jak już pisałem, wysłała tylko jednego gracza na Euro 1992, a Real żadnego. Juventus na Euro 1984 wysłał tylko Platiniego, a Manchester United, Liverpool, Arsenal, Roma i Milan – nikogo. Stuttgart na Euro 2024 reprezentować będzie czterech Niemców – Fuhrich, Anton, Mittelstadt i Undav oraz Szwajcar Stergiou.
Na kolejnym miejscu listy stałych bywalców Euro jest kolejny niespodziewany gość – AS Monaco, które wysyła graczy na każdy turniej od Euro 1984 i tak jak Stuttgart – zawsze co najmniej dwóch!
Co ciekawe: Stuttgart przed 1980 i Monaco przed 1984 nie wysłały nigdy żadnego swojego zawodnika.
Lista klubów, które delegują graczy na Euro od 1988 roku obejmuje już znacznie większe marki. W 1984 zabrakło w finałach Anglii, Włoch i Holandii. Później już zawsze grali w nich zawodnicy Manchester United, Milanu, Liverpoolu, Romy, Borussii Dortmund, Arsenalu, Celticu i Bayeru Leverkusen. Do poprzedniego Euro na liście tej było też Schalke, które wysłało tam Duńczyka Ronnowa i Austriaka Schoepfa. Najsmutniejsze w upadku górniczego klubu jest to, że właściwie nikt z ich składu nie był blisko wyjazdu na Euro 2024. Idrizi z Kosowem i Churlinow z Macedonią nie zbliżyli się nawet to baraży, Czech Kalas i Turek Karaman nie grali w kadrach od trzech lat, a co dopiero wspominać o Marcinie Kamińskim… Trudno było wyobrazić sobie taki scenariusz, gdy wybierano Gelsenkirchen na miejsce rozgrywania meczów podczas turnieju.
Najwięksi nieobecni: Schalke, kluby rosyjskie i… Olympiakos
Schalke jest drugim w historii klubem po FC Koeln (wspomniany brak Patricka Helmesa w 2008), które po wysłaniu piłkarzy na dziewięć kolejnych turniejów o mistrzostwo Europy nie wysyła żadnego na dziesiąty. Po siedmiu turniejach z udziałem graczy PSV w 2016 zabrakło piłkarzy klubu z Eindhoven, a w 2004 – Feyenoordu, zaś po sześciu – HSV, Bragi i Olympiakosu w 2020, Parmy w 2016, Espanyolu w 2004 i Gijon w 2000. Po pięciu turniejach zabrakło graczy Panathinaikosu w 2020, Nantes w 2012, Tottenhamu, Evertonu Rangers, Servette i Brondby w 2008 i Anderlechtu w 1992 oraz na szczęście Zenitu, CSKA i Dynama Moskwa w bieżącym roku. Serię pięciu turniejów z rzędu przerywają także Young Boys, co ciekawe – akurat w ich mistrzowskim sezonie. Joel Monteiro i Filip Ugrinic wypadli z kadry w ostatniej chwili, a Fabian Rieder na początku kończącego się sezonu przeszedł do Rennes.
Wśród klubów, które wysyłały najczęściej piłkarzy na poprzednie turnieje, a nie zrobią tego na Euro 2024 dominują wymienione już przed chwilą zespoły rosyjskie. Szkoda jednak, że bojkot futbolu kraju-agresora nie jest całkowity i w Niemczech zobaczymy Albańczyków Mitaja z Lokomotiwu Moskwa i Daku z Rubina Kazań (strzelił gola przeciwko Polsce), Słoweńca Drkusicia z Soczi i Serba Babicia ze Spartaka.
Największymi nieobecnymi, poza Schalke, będą gracze Olympiakosu. Dotychczas w latach 1980-2016 powoływani byli aż 21 razy. Teraz zabraknie ich już drugi raz z rzędu! Zwycięzcy Ligi Konferencji, Daniel Podence czy Gelson Martins nie są od jakiegoś czasu w orbicie zainteresowania selekcjonera reprezentacji Portugalii, a Grecy i Norweg Solbakken po prostu się na Euro nie zakwalifikowali.
Jest to pierwszy przypadek od 1992 by w finałach mistrzostw Europy zabrakło gracza jednego z klubów, które zaledwie kilka tygodni przed turniejem zdobyły europejski puchar. Wtedy to Werder Brema wzniósł Puchar Zdobywców Pucharów, ale żaden z jego graczy nie pojechał na turniej do Szwecji. Uli Borowka, Dieter Eilits, Thomas Wolter, Marco Bode czy Klaus Allofs nie znaleźli wówczas uznania Bertiego Vogtsa, a Norweg Rune Bratseth nie zdołał awansować do finałów.
Ostatni raz w finałach Euro nie było żadnego gracza klubu, który świeżo przez turniejem wygrał Puchar Mistrzów w 1984 roku, gdy trofeum wzniósł Liverpool, po czym żadna reprezentacja z Wysp Brytyjskich nie zagrała na Euro. Co ciekawe nie zagrał wówczas w finałach także żaden gracz zdobywcy Pucharu UEFA, którym był Tottenham.
Wielki Lech i wpadka Legii
Legia jest w niechlubnym gronie ośmiu klubów, których graczy zabraknie na Euro 2024, a grali na wszystkich turniejach od 2008 do 2021 roku. Poza warszawiakami są to: Schalke, Zenit, CSKA, Dynamo Moskwa, Blackburn, Young Boys i IFK Goeteborg.
W Niemczech nie znajdziemy też żadnego gracza takich klubów, jak Partizan czy Alkmaar.
Szczególny jest przypadek Standardu Liege, którego żaden zawodnik nie zagrał na żadnym Euro w XXI wieku.
Na przeciwnym biegunie jest za to Lech Poznań, który wysyła graczy na wszystkie turnieje od Euro w Austrii i Szwajcarii. W 2008 i 2012 był to Rafał Murawski, w 2012 także Grzegorz Wojtkowiak i Marcin Kamiński, w 2016 Karol Linetty oraz Węgrzy Kadar i Lovrencsics, w 2021 Tymoteusz Puchacz oraz Słowak Lubomir Satka, a w 2024 Bartosz Salamon, Słoweniec Miha Blazić i Gruzin Nika Kwekweskiri.
Warto zaznaczyć, w jak elitarnym gronie znalazł się Kolejorz. Spośród klubów spoza pięciu najlepszych lig Europy na więcej turniejów z rzędu niż Lech wysyłają swych graczy jedynie Ajax, Porto, Benfica, Szachtar, Celtic, Sporting, Lokomotiw Moskwa i FC Kopenhaga! Tak samo, jak Lech: nieprzerwanie od 2008 roku na Euro swych graczy wysyłają natomiast Dinamo Zagrzeb, Galatasaray, Spartak Moskwa, Napoli, Besiktas, West Ham, Eintracht, Sevilla i Trabzonspor.
Od 2008 choć raz żadnego gracza na Euro zdarzyło się nie wysłać takim potęgom, jak Dynamo Kijów, PSV, Tottenham, PSG, Sparta Praga, HSV, Brugia, Hajduk, Bilbao, Anderlecht, Feyenoord, Torino czy Olympiakos. Tym bardziej podkreśla to piękną serię Lecha, która, miejmy nadzieję, wynika z coraz lepszego skautingu nie tylko krajowego, ale i zagranicznego.
Kluby-debiutanci na Euro 2024
Wśród klubów, które pierwszy raz wyślą swojego zawodnika na Euro dominują zespoły znad Zatoki Perskiej: arabskie Al Nassr (Ronaldo, Laporte, Brozović), Al-Ettifaq (Wijnaldum i Szkot Hendry), Al-Okhdood (Rumun Burca, i Gruzin Kwirkwelia), Al-Ahli (Turek Demiral), Al-Shabab (Belg Carrasco) i Damac (Rumun Stanciu), katarski Muaither (Rumun Alibec) oraz Baniyas (Albańczyk Seferi) i Hatta (Słowak de Marco) z Emiratów. Poza nielicznymi wyjątkami nie są to jednak zawodnicy, dla których miliony widzów będą oglądać relacje z turnieju.
Pierwszy raz na Euro graczy wyślą APOEL i Girona i to od razu aż trzech
Poza tym debiutantami będą Panetolikos z ligi greckiej, Atlanta, NE Revolution, NY Red Bulls, Orlando z MLS, Hartberg i Wolfsberger z Austrii, Union SG i Westerlo z Belgii, Dinamo Batumi z Gruzji, Kecskemet z Węgier, Famalicao z Portugalii, Voluntarii z Rumunii, Backa Topola z Serbii, Celje ze Słowenii, Alanyaspor i Konyaspor z Turcji i Żytomierz z Ukrainy.
Pierwszy raz swych graczy wyśle także aż pięć klubów Serie B: Ascoli, Cittadella, Cremonese, Spezia, Sudtirol oraz Salernitana, która grała w Serie A.
Po raz pierwszy w historii będziemy na Euro obserwować zawodników grających w lidze koreańskiej: Albańczyka Asaniego i Węgra Adama oraz irańskiej: Gruzina Gwelesianiego, który gra w Persepolis. Zespół ten stanie się zatem już 565. klubem w historii, który wysłał swojego gracza na finały mistrzostw Europy, a liczba lig, które delegowały graczy na Euro przekroczyła pięćdziesiąt.
Statystyki według lig
Najwięcej – prawie osiemset razy powoływani byli gracze z ligi angielskiej. Prawie sześćset razy wysyłano powołania do graczy Bundesligi. Od 1972 są oni delegowani na każdy turniej, a graczy ligi angielskiej zabrakło w 1984 roku. Dość zaskakująca jest inna liga, która także jest na każdym turnieju od 1972 roku. Jest to liga belgijska i to mimo aż siedmiokrotnego braku rodzimej reprezentacji w finałach w tym okresie. W 1976 tę serię pomogli podtrzymać Holendrzy Rensenbrink i Ruiter z Anderlechtu oraz Jugosłowianin Hadziabdić z Charleroi, w 1988 Holendrzy van Tigelen z Anderlechtu i Erwin Koeman z Mechelen, w 1992 Viscaal z Gent oraz Szwedzi Klas Ingesson i Kennet Andersson z Mechelen, w 1996 Chorwat Stanić i Rumun Selymes z dwóch klubów z Brugii, w 2004 między innymi Duńczyk Brian Prieske z Genku, a w 2008 i 2012 między innymi Marcin Wasilewski z Anderlechtu.
Ponad 500 razy powoływani byli gracze Serie A, ponad 400 razy – La Ligi, a ponad 250 – Ligue 1, ale wszystkich ich zabrakło na turnieju finałowym w 1972 roku. Liga włoska jest też pierwszą ligą poza Premier League, która na którykolwiek turniej wysłała ponad setkę zawodników. Do Niemiec pojedzie ich aż stu czterech, biorąc pod uwagę, że jeszcze do 2021 rekordem Serie A było siedemdziesięciu pięciu, a do 2016 tylko pięćdziesięciu piłkarzy z włoskiej ligi. Warto zauważyć, że graczy Serie A będzie prawie dwa razy więcej, niż graczy La Liga (57). Najwięcej w swojej historii graczy wyśle także liga francuska (31), czeska (21), saudyjska (14) i MLS (7). Katastrofalny okres szwedzkiego futbolu podkreśla fakt, że po raz pierwszy od 1996 roku zabraknie na Euro jakiegokolwiek gracza Allsvenskan.
Imponujące liczby Ekstraklasy
Pod względem liczby powołań od 2008 roku, bardzo dobrze wypada Ekstraklasa, do której graczy wysłano w tym czasie 48 powołań. Tej liczby mogą nam zazdrościć liga austriacka z 38 powołaniami w tym okresie, szkocka z 36, belgijska (!) z 34, a szczególnie serbska, z której w tym czasie wysłano zaledwie czterech graczy (Stojicia, Mijailovicia i Spajicia w tym roku oraz Węgra Filipa Holendra trzy lata temu). Niewiele więcej razy w tym okresie powoływani byli gracze z ligi holenderskiej, czeskiej, portugalskiej i greckiej.
Willy Sagnol do reprezentacji Gruzji powołał dwóch graczy z rodzimej ligi: Citaiszwilego z Dinama Batumi, znanego także z występów w Wiśle i Lechu oraz Lorię z Dinama Tbilisi. Oznacza to, że po trzydziestu sześciu latach zobaczymy na Euro gracza Dinama Tbilisi. Tengiz Sulakwelidze wystąpił bowiem na Euro 1988 w reprezentacji Związku Radzieckiego, która dotarła tam aż do finału. Nie jest to jednak najdłuższa przerwa, po jakiej klub wysyła zawodnika na Euro w 2024 roku. W 1984 roku na Euro pojechał gracz włoskiej Pisy – Duńczyk Klaus Berggreen, który dostał czerwoną kartkę w półfinale z Hiszpanią. Od 1991 klub ten nie potrafi powrócić do Serie A, a w 1994 zbankrutował. W tym roku po czterdziestu latach przerwy na Euro znów pojedzie gracz tego zespołu, a nawet dwóch: Słoweniec Jan Mlakar i Rumun Marius Marin. Nie jest to jednak rekord wszech czasów. Gracz Stoke City został powołany w 2012 po 44 latach przerwy, podobnie Charleroi i Nicei w 2020. Lens wróciło na salony w 2008 po 48 latach. Najdłużej czekały jednak kluby węgierskie: Videoton, Ferencvaros i Ujpest, z których rekordzistą jest jednak MTK Budapeszt. W 1964 na mistrzostwa Europy rozgrywane jeszcze pod nazwą Pucharu Narodów Europejskich pojechał István Nagy i Ferenc Sipos z MTK. Ponownie gracza na Euro klub ten wysłał po… 52 latach. Był nim w 2016 Barnabás Bese.
Poza Pisą i Dinamem Tbilisi, klubami, których graczy będziemy mogli na Euro 2024 obserwować po razy pierwszy w XXI wieku są Karlsruhe(Gruzin Ziwziwadze), Bari (Rumun Puscas), Universitatea Craiova (Rumun Bancu i Gruzin Mekwabiszwili), Crvena Zvezda (Serbowie Spajić i Mijailović), Maribor (Słoweniec Ilicić) i Alaves (Rumun Ianis Hagi).
Na Euro 2024 pojadą piłkarze dwustu dziewiętnastu klubów. To rekord. Nigdy na żaden turniej finałowy o mistrzostwo Europy nie pojechali gracze z tak wielu zespołów. Wszyscy przyzwyczailiśmy się już do mistrzostw z udziałem 24 krajów. Po najkrótszym w historii, zaledwie trzyletnim oczekiwaniu poznamy kolejnego mistrza Europy. To w rozgrywkach ligowych najlepsi piłkarze świata poprawiają swoje umiejętności na co dzień i spędzają zdecydowaną większość czasu na boiskach. Niemiecki turniej będzie zatem weryfikacją ciężkiej pracy klubowej ostatnich miesięcy. Tu także pojawią się nowe gwiazdy, po które sięgać będą najpotężniejsze kluby już w letnim okienku transferowym.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Strata Lewandowskiego mocno rani, ale nie zabija
- Nie ma spalonej ziemi po Lewandowskim
- Trela: Całkiem nowa bajka. Jak zestawić atak na Holandię bez Lewandowskiego?
- Ortopeda o kontuzji Lewandowskiego: Jestem dobrej myśli. To nie powinno być poważne
Fot. Newspix