Dziś na Enea Stadionie odbyła się powitalna konferencja prasowa nowego trenera Lecha Poznań, Nielsa Frederiksena. Duński szkoleniowiec przez półtorej godziny odpowiadał na pytania dziennikarzy. W jego wypowiedziach można było usłyszeć duże przygotowanie merytoryczne. Zabrakło jednak tego, co kibiców interesuje najmocniej, czyli konkretów. Nie padły nazwiska piłkarzy, którzy pożegnają się z „Kolejorzem”, nadal nie wiemy też kto zostanie asystentem Frederiksena. Nowy opiekun klubu zdążył jednak… skrytykować sytuację na poznańskich drogach.
Słuchając wypowiedzi Nielsa Frederiksena można odnieść wrażenie, że jest to szkoleniowiec, który w porównaniu do Johna Van den Broma w zdecydowanie bardziej analityczny i drobnostkowy sposób opowiada o futbolu. Podczas konferencji prasowej Duńczyk starał się w obszerny sposób wyjaśnić wiele nurtujących kwestii. Narracja szkoleniowca w wyraźny sposób potwierdza to, czego można było się dowiedzieć podczas spotkania Jacka Rutkowskiego z dziennikarzami, o którym pisaliśmy tutaj.
Rutkowski podsumował klęskę Lecha. „Dział skautingu wie, że limit błędów się wyczerpał”
Lech Poznań i trener idealny. Jak go znaleźć?https://t.co/eY8QyXLf4s
Szukanie trenera to poważna sprawa. Lech zaangażował do tego firmę zewnętrzną, ale wykorzystał też własne zasoby. Z maszyny wyskoczył Niels Frederiksen, ale co to oznacza?
Duńczyk spełnia kilka punktów…
— Szymon Janczyk (@sz_janczyk) May 12, 2024
Liczy się szybkość
W wielu swoich wypowiedziach Niels Frederiksen podkreślał, że Lech musi zwiększyć intensywność gry. Nowy szkoleniowiec „Kolejorza” zwrócił uwagę na ten aspekt już podczas swojego krótkiego expose na początku konferencji prasowej.
– Dziękuję za miłe powitanie, cieszę się, że tu jestem. Miło widzieć tak wielu dziennikarzy na konferencji prasowej, to pokazuje jak dużym klubem jest Lech i jak dużym cieszy się zainteresowaniem. To jeden z największych klubów w Polsce i odgrywa tutaj wielką rolę. Dla mnie to idealne środowisko, lubię takie miejsca z dużą presją i oczekiwaniami. W moim poprzednim miejscu pracy było podobnie. Liczę na owocną współpracę w najbliższych latach, jak wiele tych lat będzie – nie wiem. Sami wiecie. jak to wygląda w piłkarskim świecie. Mój kontrakt jest podpisany na dwa lata. Możemy się zgadzać i nie zgadzać, liczę jednak na pewien poziom współpracy. Lech to wielki klub, w którym oczekiwania w zeszłym sezonie nie zostały zrealizowane, klub nie osiągnął tego, co chciał. Naszym zadaniem jest to, aby to zmienić. Przyszedłem tutaj po to, aby wygrywać trofea i grać w europejskich pucharach. Widzę, że Lech to klub, który ma wyraźnie postawioną strategię, w jakim kierunku chce podążać. Jest odpowiednio zarządzany, ma wielkie zaplecze kibicowskie, najprawdopodobniej największe w Polsce. Dopingują oni w wyjątkowo entuzjastyczny sposób swój zespół. Lubię pracować w takim środowisku. Bardzo ważną gałęzią jest akademia, rozwinęło się tutaj wielu zawodników i musimy się zająć tym, aby się rozwijać także w tym kierunku – wyjaśnił Frederiksen.
Trener otrzymał też pytanie o to, czy zdaje sobie sprawę z tego, że przychodzi do klubu z kłopotami, w którym grają syte koty.
– Ja aż tak poważnych problemów nie widzę. Widziałem wyniki od przygotowania fizycznego i byłem z nich zadowolony. Musimy zwiększyć intensywność gry, robić więcej sprintów. Widzę jednak, że piłkarze tego zespołu mają ogromny potencjał i musimy go wykorzystać. Wszyscy chcemy, aby Lech Poznań wyglądał lepiej. Problemy w zeszłym sezonie mogły wynikać z mentalności. Według mojej obserwacji to była główna przyczyna kłopotów Lecha i będziemy się skupiać na tym, aby poprawić zespół również w tym aspekcie – odpowiedział szkoleniowiec.
Duńczyk zwracał też uwagę na to, jak ogromne problemy miał Lech Poznań w zeszłym sezonie ze stwarzaniem sobie sytuacji bramkowych.
– Lech miał posiadanie o średniej 58% i zdobywał średnio 1,4 gola na mecz. Ta konwersja była słaba i pokazuje, że musimy skupić się na bardziej bezpośredniej piłce. Dużo lepiej pod tym względem wyglądały Jagiellonia Białystok i Śląsk Wrocław. Musimy przede wszystkim stwarzać sytuacje i to najważniejsza rzecz do poprawy – ocenił Frederiksen.
Kwestie kadrowe
Niels Frederiksen potwierdził słowa prezesa Piotra Rutkowskiego, który stwierdził, że z klubem najpewniej pożegnają się Filip Marchwiński i Kristoffer Velde. Jeśli chodzi o kwestię transferów przychodzących, dużo będzie zależało od tego, ilu graczy uda się sprzedać. Nie poznaliśmy jednak większej liczby konkretów.
– Kilku zawodników miałem okazję spotkać osobiście. Widziałem się z Bartkiem Salamonem przed wyjazdem na EURO 2024 i rehabilitującym się Kornelem Lismanem. Nie jest tajemnicą, że szukamy skrzydłowych, napastnika oraz lewego obrońcy. Dużo zależy od sprzedaży. Ważne jest też wprowadzenie wypożyczonych zawodników, takich jak Maksymilian Pingot, Jakub Antczak, Filip Wilak i Antoni Kozubal. Niewątpliwie musimy jednak przeprowadzić transfery. Nie wiemy, co się wydarzy z zawodnikami odchodzącymi. Mogą odejść Marchwiński i Velde. Strzelili 18 bramek w sezonie, co daje nam 38%. Osobiście chciałbym ich zostawić, ale wiem, jak sytuacja wygląda. Musimy odpowiednio ich zastąpić. Ważna jest rywalizacja na pozycjach, aby poziom gry zawodników się podniósł – diagnozował szkoleniowiec.
I dodał: – Moja rola w procesie transferowym będzie duża. Od kilku tygodni rozmawiamy z prezesem Rutkowskim, dyrektorem Rząsą oraz Jackiem Terpiłowskim na temat wzmocnień. Moja rola jest duża, ale nie decyduję o tym sam. Pozyskanie nowego zawodnika musi być poprzedzone wcześniej przeprowadzonym raportem skautingowym i jego akceptacją. Oczywiście dla trenera wymarzone jest to, aby mieć gotową kadrę na pierwszym treningu, ale nie jesteśmy w tych tematach w pełni zależni od siebie. To są nasze decyzje, decyzje innych klubów, czy chcą kogoś sprzedać, i zawodnika, czy chce do nas przyjść. Wolę, aby przyszedł piłkarz jakościowy później niż ktoś słabszy w krótkim czasie – ocenił Frederiksen.
A jeśli chodzi o sztab szkoleniowy, to nie dowiedzieliśmy się podczas konferencji niczego nowego.
– Jeszcze dziś nie poznamy nowych nazwisk w sztabie szkoleniowym. Nie wszystko zostało jeszcze dopięte i pracujemy nad tym razem z Piotrem Rutkowskim i Tomaszem Rząsą. Chodzi o to, aby znaleźć osobę kompetentną. Spędziłem kilka dni z obecnym sztabem, wszyscy zrobili na mnie bardzo dobre wrażenie. Dotyczy to zarówno sztabu szkoleniowego, jak i medycznego, a także trenerów od przygotowania fizycznego – poinformował Duńczyk.
Ostatnią kwestią kadrową poruszoną podczas konferencji prasowej była sytuacja zdrowotna. Frederiksen powiedział, że od początku okresu przygotowawczego z pełnymi obciążeniami będą trenowali Dino Hotić i Ali Gholizadeh. Kornel Lisman ma być gotowy 2-3 tygodnie później, a sprawa urazu Filipa Dagersala jest skomplikowana. Od listopada Szwed w każdym meczu znajdował się poza kadrą meczową. Jego kontrakt jest ważny do 2025 roku.
Niels Frederiksen chyba rzeczywiście oglądał i śledził, normalnie z imienia nazwiska wiedział, kogo spotkał, jacy piłkarze wrócili z wypożyczeń i z jakich klubów. pic.twitter.com/seoBU7zooY
— Emil (@emil_duda) June 10, 2024
Lechowe akcenty
Niels Frederiksen nie ukrywał, że znał „Kolejorza” zanim zaczął rozmawiać z przedstawicielami klubu. Dziś oznajmił, że poważne rozmowy pomiędzy stronami rozpoczęły się dopiero w połowie kwietnia i nie otrzymał propozycji rozpoczęcia pracy w trakcie trwania minionego sezonu. Przyznał też, że musiał odpowiednio przygotować się do pracy i w ostatnich tygodniach spróbować poznać miasto, klub, kibiców oraz odpowiednio zdiagnozować problemy zespołu.
– Wiedziałem co nie co o tym klubie. Wcześniej słyszałem o nim w trakcie występów w Lidze Konferencji Europy. Oglądałem mecz z Fiorentiną. Prowadziłem kiedyś młodego Christiana Gytkjaera, pracowałem z lubianym tutaj Nicki Bille Nielsenem. Lech to klub, który ma wyraźnie postawioną strategię, to klub z największym zapleczem kibicowskim w Polsce. Tutaj wsparcie i oczekiwania są ogromne. Lech ma bardzo ważną gałąź, jaką jest akademia, i musimy dalej działać w tym kierunku. Musimy też osiągać dobre wyniki. Możemy realizować to poprzez ofensywny styl gry. To futbol z odpowiednią prędkością na boisku. To nasze zadanie, aby kibice przychodząc na stadion byli podekscytowani naszą grą i entuzjastycznie reagowali na to, co się dzieje na boisku – powiedział Frederiksen.
Frederiksen wypunktował Jaśkowiaka za ścieżki rowerowe. Już go lubię 😃
— Bartosz Kijeski (@B_Kijeski) June 10, 2024
Skoro o kibicach mowa, to nowy szkoleniowiec „Kolejorza” poruszył także kwestię ich frustracji w ostatnim meczu, a także tego, co osobiście go wkurzyło po przylocie do stolicy Wielkopolski.
– Fani mają prawo wyrażać swoją złość i emocje. Jest to całkowicie zrozumiałe. Mają prawo być niezadowoleni. Naszym zadaniem jest zasłużyć sobie na ich doping. Nie możemy pozwalać sobie na porażki z małymi zespołami, z tymi dużymi też. Jak będziemy wygrywać, to atmosfera się poprawi – zapewnił Frederiksen.
– Podoba mi się w Poznaniu atmosfera na stadionie. Miałem okazję być na meczu z Wartą, było około 25 tysięcy ludzi i atmosfera była niesamowita. To, co się tutaj dzieje, bardzo mi się podoba, tak samo infrastruktura klubu, a także akademia we Wronkach. To światowy poziom. Nie lubię jednak tego, że ścieżki rowerowe tutaj przecinają drogi, a rowery nadjeżdżają z obu stron. Trzeba dłużej czekać na światłach, a także mieć oczy dookoła głowy. W Danii tego nie ma – dodał.
Brentford i Zanzibar, czyli hyde park
Nie zabrakło również luźniejszych tematów, takich jak opowieść o podróży dookoła świata, czy wyjaśnienie różnic kulturowych pomiędzy Polską a Danią. Wówczas sala konferencyjna zamieniła się w wesoły pokój towarzyski i było widać, że Frederiksen jako trener nie ma problemu z tym, aby również poruszać tego typu kwestie.
– Większość z was wie, że przez ostatnie 1,5 roku nie pracowałem jako trener i miałem trochę związane ręce. Przez 8 miesięcy byłem związany kontraktem, wtedy podróżowałem i szukałem inspiracji. Byłem w RPA u mojego kolegi związanego z wielkim klubem piłkarskim. Byłem w jednym z parków narodowych zobaczyć piękną naturę. Byłem zaskoczony Zanzibarem i byłem zaskoczony tym, jakie piękne rzeczy ma nasza planeta. W ostatnich miesiącach podróżowałem służbowo. Byłem w Brentford u Thomasa Franka. Pracowaliśmy kiedyś razem, zatrudniałem go i jestem dumny z tego, że zaszedł tak daleko. Teraz po 1,5 rocznym odpoczynku jestem gotowy do rozpoczęcia pracy – opowiedział Frederiksen.
– Pytacie mnie o różnice kulturowe, ale nie jest to żaden problem. Nie pracowałem poza Danią, ale pracowałem z zawodnikami z wielu krajów i zakątków świata. Moim zadaniem jest dostrzeganie tych różnic. Prawdopodobnie będę próbował uczyć się języka polskiego. Nie jest to jednak mój priorytet. W dalszej kolejności będę się go uczył, ale najpierw chciałbym sprawić, aby drużyna wyglądała dobrze. Dziękuję! – podsumował na sam koniec polskim słowem nowy trener Lecha Poznań swoje niezwykle obszerne wywody.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- „Jestem najlepszy na świecie”. Wszystkie wybryki Hakana Calhanoglu
- Ostatni sprawdzian przed Euro 2024. W co będzie chciał grać Michał Probierz?
- Matki, które rządzą francuskim futbolem