Reklama

Mecz o to, by sceptycyzm nie przerodził się w niechęć

Przemysław Michalak

Autor:Przemysław Michalak

07 czerwca 2024, 10:20 • 3 min czytania 24 komentarzy

W czwartek wrzuciliśmy ostatni ranking najlepszych piłkarzy na danej pozycji w Ekstraklasie i powoli kończymy proces przestawiania się z trybu ligowego na reprezentacyjny. Nie ukrywamy jednak, że jeszcze tak średnio czujemy gorączkę Euro 2024 i zresztą chyba nie tylko my, bo nawet w mediach głównego nurtu, które raz na dwa lata przypominają sobie o futbolu przed ME lub MŚ, dzieje się w tym temacie znacznie mniej niż w poprzednich latach. 

Mecz o to, by sceptycyzm nie przerodził się w niechęć

Nie było w XXI wieku wielkiego turnieju, przed którym na naszej kadrze ciążyłaby tak mała presja. Nie ma mowy o żadnym pompowaniu balonika oczekiwań, w zasadzie trzeba byłoby się zastanowić, czy jest on nadmuchany na tyle, by w ogóle mieć swój podstawowy kształt. Nawet umiarkowanego optymizmu w narodzie nie ma i trudno się dziwić.

Skompromitowaliśmy się w arcyłatwej na papierze grupie eliminacyjnej. Do finałów weszliśmy psim swędem po rzutach karnych z Walią. Na samym turnieju mamy wyjątkowo trudną grupę z Holandią, Francją i będącą  na fali wznoszącej Austrią. O niewielu z naszych reprezentantów można aktualnie powiedzieć, że są w optymalnej formie i w ostatnim czasie imponowali w swoich klubach. A jeśli się tacy znajdą, nieraz dotyczy to postaci z drugiego szeregu, że podamy przykład Tymoteusza Puchacza i jego Kaiserslautern. Gdzie nie spojrzeć, nie ma powodu, żeby rozpalać kibicowską wyobraźnię.

Inna sprawa, że to nie musi być zła sytuacja. Od dawien dawna wiadomo, że polskie ekipy najlepiej czują się wtedy, gdy niewiele muszą, a dużo mogą. Jeśli kadrowicze czekali na taki moment, właśnie doczekali się go w najpełniejszym wydaniu.

Letniej temperatury wokół swojej drużyny zdaje się nie wyczuwać Michał Probierz. Na ostatniej konferencji prasowej wypalił on, że „Biało-Czerwoni” nie zdążyli teraz rozegrać żadnego meczu, a już wielu zawodników jest krytykowanych i hejtowanych. Nie wiemy, w jakie zakątki internetu zagląda nasz selekcjoner, ale nie potrafimy zidentyfikować, o jakiej krytyce i hejcie mowa.

Reklama

Jedynym szerzej komentowanym wątkiem dotyczącym reprezentacji były niedawne absurdalne wypowiedzi Tomasza Kłosa, żałującego, że powołania na EURO nie otrzymał Kamil Glik. Cała fala uderzeniowa poszła jednak w byłego kadrowicza, obecnie często udzielającego się jako ekspert. Nikt rykoszetem nie oberwał. Jeśli jakieś uczucie dominuje wokół zespołu Probierza, to prędzej brak entuzjazmu i ogólne zniechęcenie.

Dobra postawa w meczu z Ukrainą może choć trochę ten trend odwrócić, choć cudów nie należy się spodziewać. Sprawdzian z naszymi wschodnimi sąsiadami ma być przede wszystkim przeglądem wojsk i ostatecznym rozwianiem pewnych wątpliwości w kontekście tego, komu ostatecznie podziękować przy ogłaszaniu finałowej dwudziestki szóstki.

Tak należy traktować pozostawienie poza kadrą meczową Pawła Dawidowicza, Jana Bednarka, Przemysława Frankowskiego, Jakuba Piotrowskiego, Damiana Szymańskiego, Bartosza Slisza, Karola Świderskiego i Krzysztofa Piątka. O swoje będą musieli powalczyć m.in. Paweł Bochniewicz, Bartosz Salamon, Sebastian Walukiewicz, Bartosz Bereszyński, Kacper Urbański, Adam Buksa czy Arkadiusz Milik, którzy chyba najczęściej są typowani do grona mającego przedwcześnie pojechać do domu. W bramce nie należy się też spodziewać Wojciecha Szczęsnego, tylko jego zmienników.

Będziemy więc mieli z Ukraińcami przede wszystkim selekcję negatywną, czas na pokazanie pełnej gotowości w wyjściowym garniturze powinien być w poniedziałek z Turcją. Najbardziej trzeba będzie dziś ściskać kciuki za to, żeby wszyscy zeszli z boiska zdrowi. A sportowo za to, żeby po tym starciu sceptycyzm wielu kibiców nie przerodził się w niechęć, do czego mogłoby dojść w razie porażki w kiepskim stylu.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ:

Fot. FotoPyK

Jeżeli uznać, że prowadzenie stronki o Realu Valladolid też się liczy, o piłce w świecie internetu pisze już od dwudziestu lat. Kiedyś bardziej interesował się ligami zagranicznymi, dziś futbol bez polskich akcentów ekscytuje go rzadko. Miał szczęście współpracować z Romanem Hurkowskim pod koniec jego życia, to był dla niego dziennikarski uniwersytet. W 2010 roku - po przygodach na kilku stronach - założył portal 2x45. Stamtąd pod koniec 2017 roku do Weszło wyciągnął go Krzysztof Stanowski. I oto jest. Najczęściej możecie czytać jego teksty dotyczące Ekstraklasy – od pomeczówek po duże wywiady czy reportaże - a od 2021 roku raz na kilka tygodni oglądać w Lidze Minus i Weszłopolskich. Kibicowsko nigdy nie był mocno zaangażowany, ale ostatnio chodzenie z synem na stadion sprawiło, że trochę odżyła jego sympatia do GKS-u Tychy. Dodając kontekst zawodowy, tym chętniej przyjąłby długo wyczekiwany awans tego klubu do Ekstraklasy.

Rozwiń

Najnowsze

1/8

Gol Rodriego czy spalony Moraty? Ogromna kontrowersja przy bramce Hiszpanów [WIDEO]

Paweł Wojciechowski
3
Gol Rodriego czy spalony Moraty? Ogromna kontrowersja przy bramce Hiszpanów [WIDEO]
1/8

Janczyk z Niemiec: Piękny zmierzch kopciuszków

Szymon Janczyk
3
Janczyk z Niemiec: Piękny zmierzch kopciuszków
1/8

Koniec pięknego, gruzińskiego snu. Ale Polska może tylko zazdrościć

Jakub Radomski
17
Koniec pięknego, gruzińskiego snu. Ale Polska może tylko zazdrościć

EURO 2024

1/8

Gol Rodriego czy spalony Moraty? Ogromna kontrowersja przy bramce Hiszpanów [WIDEO]

Paweł Wojciechowski
3
Gol Rodriego czy spalony Moraty? Ogromna kontrowersja przy bramce Hiszpanów [WIDEO]
1/8

Janczyk z Niemiec: Piękny zmierzch kopciuszków

Szymon Janczyk
3
Janczyk z Niemiec: Piękny zmierzch kopciuszków
1/8

Koniec pięknego, gruzińskiego snu. Ale Polska może tylko zazdrościć

Jakub Radomski
17
Koniec pięknego, gruzińskiego snu. Ale Polska może tylko zazdrościć

Komentarze

24 komentarzy

Loading...