Ranking – najlepsi środkowi pomocnicy Ekstraklasy 2023/2024
Zaczynamy od podium, a co. Nikogo raczej nie zaskoczymy, stwierdzając, że najlepiej na tle ligi wypadli dwaj środkowi pomocnicy Jagiellonii. Co więcej, jeden z nich, czyli Nene, miał odpowiednie argumenty, żeby dostać statuetkę na Gali Ekstraklasy dla MVP sezonu. A jeśli nie ją, to chociaż nagrodę dla najlepszego pomocnika. Niestety, tamte wyróżnienia nie są rozdzielane na konkretne pozycje, bo gdyby tak było, każdy inny wynik niż zwycięstwo Portugalczyka byłby nieporozumieniem.
Tak, Nene był absolutnym kozakiem. 9 goli, 7 asyst i 5 asyst drugiego stopnia, a do tego mnóstwo pracy w destrukcji. Kto oglądał Ekstraklasę, a w szczególności mecze “Jagi”, ten wie, jaką był wartością dla zespołu. Wyjmujesz Nene – sypie się kręgosłup mistrza Polski. I to samo można powiedzieć o Romanczuku, który w naszym rankingu wylądował tuż za swoim kolegą z zespołu. To ten mniej eksponowany pomocnik, mniej udzielający się w ofensywie, mniej efektowny. Bo gdy Nene strzelał jakąś piękną bramkę, Romanczuk chwilę wcześniej notował kluczowy odbiór, który nie był aż tak widoczny dla oka przeciętnego kibica. Ale po to też jesteśmy my, dziennikarze, żeby na takich zawodników zwracać uwagę. Nie za bramki i asysty, ale za pracę dla drużyny, czarną robotę i łączenie formacji. Pod tym względem Romanczuk, co selekcjoner nagrodził powołaniem do reprezentacji Polski, był na najwyższym poziomie.
Za parą z Białegostoku umieściliśmy pomocnika Legii, Elitima. To też nie jest człowiek, którego po liczbach poznacie, ale wystarczy kilka wnikliwie oglądanych meczów “Wojskowych”, żeby stwierdzić, jak świetny to jest pomocnik. Potrafił rzucać się w oczy nawet u boku Josue, co, umówmy się, nie było takie oczywiste. Intensywność gry, umiejętność rozgrywania, gra w defensywie i element magii w zagraniach – to cały Juergen Elitim. Nie dość, że nosił fortepian, to jeszcze momentami potrafił na nim zagrać, kiedy akurat Josue miewał słabsze dni i nie było komu zarządzać środkiem pola zwłaszcza po odejściu Slisza.
Tuż za Kolumbijczykiem wicemistrz Polski, czyli Peter Pokorny. Środkowy pomocnik z najgorszym dorobkiem bramek i asyst w naszym zestawieniu, ale przecież nie one czynią go bardzo dobrym piłkarzem. To gość, który trzymał środek Śląska w ryzach. Agresywny, dobry w odbiorze, wybiegany i szukający pojedynków. Przyszedł do Wrocławia latem i właściwie z miejsca stał się ogromną wartością dla zespołu. Możemy jedynie dywagować, czy bez niego Śląsk tak dobrze by wyglądał, ale jedno jest pewne – z nim na boisku wrocławianom o wiele łatwiej było kontrolować wydarzenia na boisku.
I to samo moglibyśmy powiedzieć o Rasaku, którego liczby na pierwszy rzut oka może nie ekscytują, ale liczy się to, co dawał Górnikowi na boisku. Gdy zabrzanie mieli wiosną świetny okres, on brylował i wręcz bawił się piłką, wypracowując nawet bramki zagraniami piętką. Po transferze do Zabrza na początku 2023 roku miał być mocnym punktem środka pola i nim został. Już wcześniej się na to zapowiadało, ale dopiero w tym sezonie 28-latek wskoczył z grą na trochę wyższą półkę. Stąd wysokie, piąte miejsce w rankingu.
Dalej Ulvestad, jeden z dwóch pomocników Pogoni w tym rankingu. Gdy “Portowcy” łapali wiatr w żagle, był nie do zatrzymania. Stąd pięć goli, trzy asysty i cztery asysty drugiego stopnia. Gdy latem przychodził do Ekstraklasy, sprawiał wrażenie, że ma papiery na dobre granie. Rzeczywistość to potwierdziła, bo nie dość, że Norweg potrafił być skuteczny pod bramką rywali, to jeszcze sprawdzał się jako “ósemka” z zadaniami w defensywie. Owszem, zdarzało się, że grał wyżej. Na papierze często był ustawiany jako ofensywny pomocnik, ale do takich obok Imaza, Josue czy Pawłowskiego byśmy go mimo wszystko nie zaliczyli.
Na siódmej lokacie piłkarz, którego w rundzie wiosennej już nie zobaczyliśmy. I niech to będzie najlepsza recenzja, jak dobrym w skali Ekstraklasy stał się pomocnikiem. Mowa o Bartoszu Sliszu, po którego odejściu środek pola Legii się trochę rozsypał. Był zawodnik od budowania akcji ofensywnych (Josue), był ktoś pośredni (Elitim), ale brakowało tej “piranii”, która w mistrzowski sposób wykonywałaby najmniej dostrzeganą robotę. Slisz to świetny defensywny pomocnik, a jego brak w Legii jeszcze bardziej ten fakt uwydatnił. W ciągu 18 występów w sezonie zdążył zasłużyć na to, żeby znaleźć się w rankingu.
Za nim Dziczek, który miał w minionym sezonie aż 8 goli i 5 asyst drugiego stopnia. Oczywiście są to statystyki mocno podbite rzutami karnymi, ale to nie jest tak, że poza tym Polak nic ciekawego sobą nie reprezentował. Piast może i przez większość sezonu nie powalał, ale akurat Dziczka byśmy nie winili za okresy, gdy ekipa trenera Vukovicia nie była w stanie wygrywać meczów. Dziczek po prostu grał swoje – był solidny, momentami nawet dobry. A przede wszystkim stabilny.
Ostatnie dwa miejsca zarezerwowaliśmy dla piłkarza Rakowa i drugiego piłkarza Pogoni. Berggren rozkwitł u Dawida Szwargi i miał trochę dobrych momentów. Tak jak w pucharach, tak też w Ekstraklasie, mimo że cały Raków zagrał poniżej oczekiwań. Szwed jednak jakoś się ostał, był solidnym punktem drużyny i nie mielibyśmy do niego większych pretensji. Co prawda po powrocie Marka Papszuna jego notowania mogą wyraźnie spaść, a może nawet na polskich boiskach już go nie zobaczymy, ale pod nieobecność starego-nowego trenera “Medalików” na pewno był wystarczający dobry, żeby znaleźć się w najlepszej dziesiątce środkowych pomocników. Tak jak zresztą Kurzawa, który końcową fazę sezonu stracił przez kontuzję, ale wcześniej, ustawiony głębiej, był motorem napędowym Pogoni. Nie sądziliśmy, że to się jeszcze wydarzy, ale Kurzawa naprawdę odpalił i przez dłuższy czas niż kilka tygodni utrzymywał wysoką formę. Pewnie gdyby nie pech, zapracowałby na wyższe miejsce w rankingu.
***
Na ławce rezerwowych mieliśmy jeszcze: Tomasiewicza z Piasta, Pacheco z Górnika, Kalstroma z Lecha, Hofmeistera z Korony i Hanouska z Widzewa. Żaden z nich w wewnętrznej dyskusji redakcji nie cieszył się jednak na tyle dobrymi opiniami, żeby wymienić go za któregoś z wcześniej wyróżnionych środkowych pomocników. Na pewno jednak stawka była na tyle wyrównana i szeroka, że tak naprawdę może decydować kwestia gestu, czy ktoś wstawi np. Hofmeistera na miejsce Kurzawy. Nie mówimy, że był problem bogactwa, ale też nie trzeba było łatać rankingu na siłę. Tutaj nie było się czego wstydzić.
- Pereira i Tudor przegranymi po prawej stronie defensywy, wypadli z podium
- Rewolucja wśród ligowych stoperów, z poprzedniego roku ostał się jeden
- Kochalski, Leszczyński i reszta. To nie był wielki sezon bramkarzy
Fot. FotoPyK/Newspix