Toniego Kroosa nigdy nie wymieniano w tym samym szeregu co Cristiano Ronaldo czy Karima Benzemę. Jednak jego wpływ na grę Realu Madryt był nie do przecenienia. To nie przypadek, że zdobył w Hiszpanii cztery puchary Ligi Mistrzów, a od piątego z Realem, a szóstego w ogóle dzieli go tylko jeden mecz.
Niemiec od dawna zastanawiał się nad tym, co będzie robić w przyszłym sezonie. Jak sam twierdzi, w grę nie wchodziła gra dla jakiegokolwiek innego zespołu. – Jak zawsze mówiłem: Real Madryt jest i będzie moim ostatnim klubem. Jestem szczęśliwy i dumny, że w myślach odnalazłem odpowiedni moment na swoją decyzję – możemy przeczytać w oficjalnym oświadczeniu zawodnika.
Kroos, czyli kozak
Nigdy nie byłem fanem stylu gry Toniego Kroosa. Jest mi bliżej do zawodników, których zagrania były bardziej widoczne na boisku. Owszem, ceniłem dokładność Niemca (nigdy w Hiszpanii nie zszedł poniżej średniej 93% celnych podań w całym sezonie), ale denerwowałem się, że zaczyna mu brakować intensywności. Uwielbiałem magiczne dotknięcia Luki Modricia, które były przeciwieństwem stylu gry Kroosa. Podziwiałem bardziej przebojowych zawodników, ale nie dostrzegałem wszystkich atutów Niemca. Mimo to, zawsze wiedziałem, że jest kozakiem.
Doceniłem Kroosa, jak to zwykle bywa, niemalże po fakcie. Ostatni sezon jest jego najlepszym w trakcie 10-letniego pobytu w Realu Madryt. Jego przewagą nigdy nie miały być efektowne zagrania. Zawsze chodziło o regulację tempa gry, wprowadzanie spokoju, dokładne przerzuty piłki wprost na stopę kolegi z zespołu. Stał się jednym z moich ulubionych zawodników i liczyłem na jeszcze jeden sezon, który nigdy nie nastąpi.
Z perspektywy czasu widać jak wielki błąd popełnił Bayern i trudno uwierzyć, w jaki sposób Kroos wyjechał z Monachium. Bliski przyjaciel reprezentanta Niemiec mówił kilka lat później w niemieckich mediach, że nowy kontrakt, który mu zaproponowano, był niższy od tego, który otrzymał Mario Goetze. Karl-Heinz Rummenigge miał stwierdzić nawet, że to nie jest piłkarz klasy światowej. Dzisiaj brzmi to jak nonsens. Prawda jest taka, że Kroos już wtedy był piłkarzem stworzonym pod grę, którą preferuje Pep Guardiola. Katalończyk oczywiście chciał go mieć w swojej drużynie, ale na zaproponowanych warunkach było to po prostu niemożliwe. Skorzystał na tym Real Madryt, a 25 milionów euro wydane na ten transfer było gigantyczną promocją.
Przedwczesne pożegnanie?
Czy Toni Kroos mógł pograć trochę dłużej? Czy chciałby zakończyć karierę właśnie teraz, gdyby Euro odbywało się w innym kraju, a nie w jego ojczyźnie?
Niemiecki pomocnik na pewno dałby radę pociągnąć rok czy dwa, ale nie wiadomo, czy utrzymałby wybitną formę z tego sezonu. A tak już zawsze będzie kojarzony z grą na swoim najwyższym poziomie. Skończy dokładnie tak, jak chciał i na pewno ma nadzieję, że z dwoma pucharami więcej – najcenniejszymi skarbami w europejskiej piłce klubowej (Liga Mistrzów) i reprezentacyjnej (Euro).
W sobotę Toni Kroos pożegna się z Estadio Santiago Bernabeu. Jego ostatnim meczem w białych barwach będzie za to finał Ligi Mistrzów na Wembley, a na Euro 2024 w swoim kraju pożegna się z profesjonalną grą w piłkę nożną. Robi to na swoich zasadach. Jak najwięksi. Podobnie jak jego wieloletni trener Zinedine Zidane, który też odchodził po wielkim turnieju w Niemczech (MŚ w 2006) w wieku 34 lat.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Jabłoński: Mam sobie wiele do zarzucenia. Mogłem kilka rzeczy zrobić inaczej
- Chłopaki, dajcie spokój, ŁKS ma już dość
- Młodzieżowcy zostają! Zarząd PZPN odrzucił propozycję zmian
Fot. Newspix