Sezon Ligue 1 dobiega już końca. I jak to zwykle bywa, wzięło w nim udział osiemnaście drużyn po to, by na końcu wygrało PSG. Zapraszamy na krótkie podsumowanie sezonu, a także spis wyników ostatniej kolejki.
Beczka miodu
Zacznijmy, a jakże, od Marcina Bułki. Był moment na początku sezonu, kiedy OGC Nice szło łeb w łeb z ligową czołówką. Mniej więcej w styczniu tego roku czar zaczął jednak pryskać, bo w słynącej z żelaznej defensywy Nicei coraz częściej zaczęły się pojawiać indywidualne błędy.
Ale nie u Bułki. Ten trzymał równą formę przez cały sezon, czego owocem były Złote Rękawice Ligue 1, a także spora kontrowersja, kiedy w wyborze bramkarza sezonu pominięto Polaka. Po zremisowaniu 2:2 z Lille, OGC Nice skończyło piąte w tabeli. Nie byłoby tego sukcesu, gdyby nie płocczanin.
PSG zgodnie z oczekiwaniami sięgnęło po najwyższy laur, ale po piętach przez większą część deptało mu Monaco. To tradycyjna już rywalizacja, dwie najbogatsze drużyny Francji nie lubią się wynosić poza ligowe podium. Pod tym względem nic nam ten rok szokującego nie przyniósł. Ale zwróćmy uwagę, że i tu się ukrył polski wątek w postaci Radosława Majeckiego.
Bardzo długo myśleliśmy, że przyspawany do ławki obrośnie na niej mchem i pokryje się kurzem. Tymczasem, gdy otrzymał w lutym szansę na wskoczenie do wyjściowej jedenastki, nie wypuścił jej z rąk ani na chwilę. Ten sezon rozegrał w połowie, ale nie możemy się doczekać, aż będziemy mogli bawić się w porównywanie dwóch świetnych bramkarzy znad Wisły kolejka w kolejkę.
Łyżka dziegciu
Z mniej pozytywnych aspektów, na klawiaturę rzucają się dwa Olympiki. Z tym, że Olympique Lyon jakoś się wybronił. Początek tej edycji Ligue 1 to było nieporozumienie. To prawdopodobnie druga największa marka w kraju, która wciąż ma przecież względnie niezły skład. Tymczasem przez pierwsze trzy miesiące szusowała brzuchem po samym dnie tabeli. Ostatecznie, udało im się wykręcić jakąś absurdalną serię pod koniec rozgrywek, i finiszują je jako szóści, łapiąc się na europejskie puchary. Pochwalmy za wolę walki, skrytykujmy, że zaczęli ją objawiać dopiero, gdy w oczy zaczął zaglądać spadek.
Jaka piękna katastrofa, czyli historia upadku giganta z Lyonu
Przejdźmy teraz do drugiej ekipy, która ma powody do niezadowolenia. Olympique Marsylia. Rozumiemy, że można mieć swoje problemy organizacyjne. Rozumiemy, że czasem właściciel klubu lubi sypnąć piachem w oczy. Ale ten rok we Francji wcale piłkarsko nie ustawił poprzeczki przesadnie wysoko. Mówimy o jednym z bardziej doświadczonych składów w stawce, naprawdę mądrze zbudowanym, bo mającym także pewną grupę młodych, głodnych gry wilczków. Ale cały ten potencjał został zmarnowany przez kolejne roszady na stołku trenerskim.
Trzech szkoleniowców. Na ławce zaczynał Marcelino. Fenomenalny trener, który jednak nie przyjął się w realiach francuskiej piłki. Pewnie nie pomogły mu groźby od własnych kibiców – mówiące, że jeżeli nie zrezygnuje z pełnionej funkcji, to spotka go coś złego. Zgodnie z życzeniem trybun, zrezygnował.
Projekt kontynuował Gennaro Gattuso, ale ten się okazał kompletnym niewypałem, znowu z problemami osobistymi w tle. Marcelino musiał się obawiać o swoje bezpieczeństwo z uwagi na rozdrażnionych kibiców, Włoch o bezpieczeństwo siostry, regularnie nękanej przez egzekwującą swój interes mafię. Na stanowisku wytrwał pół roku i zostawił klub ligowym średniakiem.
Tak na stołek wtoczył się wyciągnięty z szafy Jean-Louis Gasset – który karierę trenerską zaczynał między innymi z Henrykiem Kasperczakiem, jeszcze za czasów Montpellier. Z jednej strony urocza ciekawostka, z drugiej dowód na to, o jakiej prehistorii mówimy. Trener według wszelkiej logiki tymczasowy, niemniej jednocześnie taki, który był niezdolny wyciągnąć swoich podopiecznych wyżej niż ósme miejsce w tabeli, gwarantujące brak udziału w europejskich pucharach. Sezon w piach i do zapomnienia.
Szczypta magii
I kończąc to podsumowanie, zbiorczo – o tym co po prostu było interesujące. Ogromną niespodzianką był w tym roku Brest, trochę analogiczną do włoskiej Bolognii. To także raczej szanowany średniak, który jednak rzadko kiedy bił się o coś więcej. Ale w tym roku zobaczyliśmy eksplozję formy bandy Erica Roya.
Czasem bywa tak, że dana drużyna wystartuje na pełnym gazie, by później opaść z sił pod koniec sezonu. Albo powtórzy historię Lyonu, który na początku sezonu wyglądał gorzej niż Wisła w Głogowie, by rozgrywki kończyć jak Wisła kiedy akurat trzeba ograć ekstraklasowicza-pucharowicza. Ale nie Brest. On utrzymywał swoją formę na przestrzeni całego sezonu, nie zaliczając wyraźnych kryzysów. Ostatecznie przynosi mu to trzecie miejsce i udział w Lidze Mistrzów. Z całą pewnością mówimy o zaskoczeniu sezonu.
🤯 ALEŻ KOŃCÓWKA SEZONU WE FRANCJI! 🤯
✅ A. Lacazette strzela ⚽ w ostatnich minutach i Olympique Lyonnais awansuje do europejskich pucharów
🏆 Stade Brest zagra w Lidze Mistrzów!#modanafrancję🇫🇷 pic.twitter.com/uxvPhrITOu— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) May 19, 2024
W kwestii nazwisk, to może i dobrze, że to już początek okienka transferowego. Wreszcie skończy się telenowela wokół przenosin Kyliana Mbappe. Czasem na przestrzeni jednego, dwóch okienek media fundują nam przesyt jakimś akurat modnym tematem, normalka, zdarza się. Ale 25-latka i jego przenosiny do Madrytu wałkujemy rok w rok od siedmiu lat, kiedy tylko jego talent rozbłysnął w Monaco. Męczymy to we wszystkich językach świata, odpoczynku nie miały newsroomy ani w Weszło, ani w L’Equipe, ani w Shanghai Evening News. Długo trzeba było czekać na koniec, ale ten wreszcie nadszedł.
Najwyraźniej Real z Mbappe, Bellinghamem i Viniciusem w ataku to cena, jaką Europa musiała ponieść za koniec tej gehenny.
Przejdźmy do indywidualnych osiągnięć. Obiektywnie, tytuł MVP należy się tylko i wyłącznie Mbappe. Ale że obiektywizm w dziennikarstwie to i tak ułuda, możemy wytypować własnego kandydata. Stawiamy więc na Pierre’a Lees Melou z Brestu. Drugoplanowego, skrytego i stworzonego do „noszenia pianina”. Jednocześnie pracusia, który swoją ciężką harówą w środku pola walnie przyczynił się do sukcesu swojej drużyny.
Nie imponuje statystykami. Cztery gole i brak asyst. Ale nie ma rubryczki, która określiłaby ile razy zaczął niepozornym podaniem akcję zakończoną golem, ile razy wyłuskał rozpędzonemu Jonathanowi Davidowi – notabene, kolejnemu kandydatowi do tytułu MVP – piłkę na skraju pola karnego, ani ile razy skutecznie skrzyczał kolegów z obrony w chwili dekoncentracji. Lider, jakiego każdy trener chciałby mieć w składzie.
Ligue 1 w telegraficznym skrócie:
- Zwycięzca: PSG
- Spadek: Clermont, Metz, Lorient (zagra w barażach)
- Liga Mistrzów: PSG, Monaco, Brest, Lille (eliminacje)
- Liga Europy: OGC Nice
- Liga Konferencji: Olympique Lyon
Ligue 1 – wyniki ostatniej kolejki:
- Metz 0:2 PSG
- AS Monaco 4:0 Nantes
- Lille OSC 2:2 OGC Nice
- Olympique Lyon 2:1 Strasbourg
- Le Havre 1:2 Olympique Marsylia
- Toulouse 0:3 Brest
- Lens 2:2 Montpellier
- Reims 2:1 Rennes
- Lorient 5:0 Clermont
Więcej na Weszło:
- Kozacki, niekwestionowany mistrz wagi ciężkiej. Usyk pokonał Fury’ego!
- Jacek Góralski wyzerował rozum
- Bayer Meisterkusen [REPORTAŻ]
- Wściekłość w Radomiaku. Maciej Kędziorek zwolniony, klub zapłaci karę
Fot. Newspix