Reklama

Premier League sprawdza VAR. Czy Anglicy wyrzucą technologię ze swojej ligi?

Przemysław Rudzki

Autor:Przemysław Rudzki

16 maja 2024, 08:19 • 6 min czytania 14 komentarzy

Informacja o tym, że kluby Premier League 6 czerwca wezmą udział w głosowaniu na temat przyszłości VAR w angielskiej elicie jest tak absurdalna, że w dobie fake newsów mogłaby być tylko jedną z powielanych w internecie bzdur. Wypada jednak wierzyć, że to o czym od wczoraj rozpisują się wszyscy – od BBC po New York Timesa, jest prawdą. Mało prawdopodobne oczywiście, by większość (czyli w głosowaniu 14 z 20 klubów) chciała wyrzucenia technologii wspomagającej arbitrów. Tyle że samo poddanie w wątpliwość jej obecności budzić musi oczywiste kontrowersje.

Premier League sprawdza VAR. Czy Anglicy wyrzucą technologię ze swojej ligi?

Szefowie klubów Premier League zdecydują o losie VAR-u w Harrogate, gdzie dojdzie do spotkania na szczycie, rocznego podsumowania działań w tamtejszym futbolu na najwyższym szczeblu. A wszystko za sprawą Wolverhampton. Działacze z Molineux czują się wyjątkowo poszkodowani niekorzystną dla nich działalnością technologii, która została wprowadzona do Premier League w 2019 roku. Ich zdaniem VAR niszczy dodatkowo relacje pomiędzy futbolem a kibicami.

REWOLUCJA WYMAGA OFIAR

Nie tak dawno, bo zaledwie kilkanaście tygodni temu, SkySports przedstawiło wyniki działania VAR i słowo „działania” pasuje jak ulał, wszak VAR naprawdę działa. Z badania stacji transmitującej mecze wynika, że sprawdzanie kontrowersyjnych sytuacji przynosi pożądane efekty. W Premier League 96 procent decyzji sędziowskich jest właściwych. Tym bardziej decyzja o czerwcowym głosowaniu może szokować.

VAR nie jest doskonały, a dzieje się tak dlatego, że obsługują go ludzie. To było do przewidzenia. Wprowadzenie technologii nie miało oznaczać końca kłopotów arbitrów, ale zdecydowanie poprawić komfort ich pracy. Być może niektórzy fani, a także piłkarze i menedżerowie, byli przekonani, że nadejście ery VAR-u rozwiąże wszystkie problemy i już nigdy nie będziemy świadkami jakiegokolwiek błędu. Jednak narzędzia obsługiwane przez istoty ludzkie niekiedy okazały się niewystarczającym argumentem. Ludzie bardzo szybko zapomnieli o kardynalnych błędach sędziów sprzed lat. Bo czym innym była pomyłka kogoś, kto ma do dyspozycji zaledwie parę oczu, czym innym, gdy kilka osób analizuje sytuację na monitorze, używając powtórek z różnych ujęć. Takie uchybienia są trudne do przyjęcia.

Warto jednak pamiętać, że wciąż mówimy o incydentach. I nawet jeśli angielscy sędziowie nie należą do mistrzów świata w korzystaniu z technologii VAR, wciąż bardziej ona pomaga niż przeszkadza. Nikt przy zdrowych zmysłach nie ma co do tego wątpliwości. Zresztą sami kibice to potwierdzają. Dziennikarze SkySports przeprowadzili ankietę i większość fanów jest zadowolona z działania VAR-u.

Reklama

Zupełnie inną kwestią są emocje na trybunach. VAR w istocie odarł z nich ludzi, także trenerów i zawodników. Niedawno mówił o tym Ange Postecoglou. Menedżer Tottenhamu wyznał, że nie cieszy się z goli swojej drużyny, bo zawsze czeka aż trafienie zostanie ostatecznie potwierdzone. To najsmutniejszy element VAR, zabił bowiem pierwotne emocje, czyli coś po co futbol został wymyślony.

No cóż, coś za coś. Jeśli oprzemy się na suchych liczbach, VAR triumfuje. Dwadzieścia kilka sytuacji, w których popełniono błędy w trakcie całego sezonu ligowego 2023-24 to statystyka zarówno do poprawy, jak i do przyjęcia. Wzrost liczby poprawnych decyzji sędziowskich w stosunku do ery przed VAR-em o kilkanaście procent, to krok w dobrym kierunku.

Nie wierzę, by kluby zdecydowały się na tak skrajne szaleństwo i faktycznie zagłosowały za wycofaniem technologii z Premier League, szczególnie że liga angielska często stawiana była w ostatnich latach za wzór postępowości. Nie może tego zmienić ani poczucie bycia krzywdzonym, jak w przypadku Wolverhampton, ani nawet skrajnie zła decyzja, jak ta przeciwko Liverpoolowi w starciu z Tottenhamem, gdy nie uznano gola Luisa Diaza. Niestety, rewolucja wymaga często ofiar.

SĘDZIOWIE POD PRESJĄ

VAR-u nie należy zabijać. Trzeba się go nauczyć. Przydatna jest świadomość, że cały ten proces może trochę potrwać. Howard Webb, dyrektor techniczny angielskich sędziów, przed laty znany arbiter międzynarodowy, sam narzekał nie tak dawno, że sprawdzanie sytuacji trwa za długo. To kolejny element, który zmienia piłkę nożną. Zamiast czynić ją dynamiczną, zaczyna spowalniać. To z pewnością wkurza kibiców, podobnie jak wynikający w dużej mierze z tych ciągnących się długimi minutami sprawdzeń, doliczony czas gry.

Nie mam pojęcia czy praktyki takie jak udostępnianie zapisów rozmów sędziego z centrum VAR, albo, idąc dalej, tłumaczenie widzom na stadionach przez arbitra głównego, dlaczego podjął taką a nie inną decyzję, cokolwiek zmienią. Bo jeśli to będzie decyzja niekorzystna dla ich zespołu i tak stanie się trudna do przyjęcia. Politycy naparzają się w parlamentach, trudno wymagać od fanów futbolu trzymania nerwów na wodzy, skoro przychodzą na stadiony, żeby dać upust emocjom po całym tygodniu pracy.

Reklama

To nie wina samego VAR, że ktoś z Wolverhampton wpadł na taki pomysł. Tej dyskusji nie da się uprościć. Sędziowie, mając do dyspozycji wsparcie technologii, częściej niż wdzięczność czują narastająca presję, bo to tak jakby nie zdać egzaminu, mając do dyspozycji wszelkie ściągi. Przez dekady mogli się mylić i zrzucać winę na to, że są tylko ludźmi.

Działacze Wolverhampton nie wiedzą, jak ich ligowe życie potoczyłoby się w alternatywnej rzeczywistości, bez dostępu do VAR-u. Ile decyzji w meczach z udziałem ich drużyny mogłoby zostać podjętych nieprawidłowo. Mam wrażenie, że to działanie na emocjach. I wysyłanie światu kiepskiego sygnału: oto wielka Premier League, chcąca uchodzić za pępek świata, nie potrafi poradzić sobie z dobrodziejstwem postępu.

SZWEDZKA DROGA

VAR jest potrzebny. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Futbol przez dekady przechodził ewolucję. Dawno temu nie było czerwonych kartek, serii rzutów karnych, bramkarz łapał i przetrzymywał piłkę zagraną od kolegi, kradnąc czas, którego potem nawet nie doliczano. Piłka nożna pełna była małych absurdów i katastrof. Jestem za tym, by jej fundamenty pozostały nienaruszone, ale nie uważam, że zniszczy je wsparcie technologii. Owszem, sędziowie w Premier League i innych rozgrywkach popełniają błędy, ale robią je również obrońcy i bramkarze, napastnicy marnujący stuprocentowe sytuacje, dyrektorzy sportowi kupujący za nieswoje pieniądze kiepskich zawodników, trenerzy wystawiający zły skład i prezesi łamiący Finansowe Fair Play.

6 czerwca grube ryby zrobią VAR-owi VAR. Sprawdzimy więc jak sprawdza się naprawdę kluczową sytuację. Można oczywiście, jak zrobiono to w Szwecji, zrezygnować z VAR-u. Skandynawowie udowodnili tym ruchem, że o ile w innych obszarach życia chcieli zawsze uchodzić za tyle praktycznych, co postępowych, w piłce nożnej demokracja, którą tak się chwalą Szwedzi – mająca związek z wpływem kibiców na decyzje klubów – bywa ustrojem kompletnie bezsensownym. Jasne, Anglia może iść drogą Szwecji, czemu nie. Natomiast nie wydaje mi się, by był to kierunek, którym zainteresowana jest jakakolwiek nacja, uznająca swoje rozgrywki za poważne.

WIĘCEJ O SYSTEMIE VAR:

PRZEMEK RUDZKI

Dziennikarz Canal+

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Komentarze

14 komentarzy

Loading...