Nie samym finałem Pucharu Polski żyje człowiek, zwłaszcza w chwili, gdy europejskie puchary wkroczyły w decydującą fazę. Dlatego z zainteresowaniem rzuciliśmy okiem na dzisiejsze starcie półfinałowe Romy z Bayerem Leverkusen w Lidze Europy. I warto było, bo tegoroczni mistrzowie Niemiec po raz kolejny pokazali kawał imponującego futbolu i zasłużenie zatriumfowali 2:0 na Stadio Olimpico. Choć trzeba też uczciwie zaznaczyć, że ani gospodarze, ani goście nie popisali się dzisiaj skutecznością i notorycznie głupieli w sytuacjach podbramkowych.
„Giallorossi” mogli zanotować co najmniej jedno lub dwa trafienia, a Bayer powinien był zapisać na swoim koncie minimum cztery bramki.
Roma wrzucona na karuzelę
O tym, że Bayer Leverkusen jest jedną z największych rewelacji sezonu 2023/24 w europejskim futbolu, nie trzeba nikomu przypominać. Drużyna słynąca przez dekady z tego, że nie trzyma ciśnienia w kluczowych momentach i zawsze koniec końców ląduje na deskach, tym razem demonstruje zupełnie nowe oblicze. Podopieczni Xabiego Alonso nie tylko z przytupem sięgnęli po upragnione mistrzostwo kraju, nie tylko nie przegrali jak dotąd ani jednego meczu i to na wszystkich frontach, ale dali się również poznać jako specjaliści od odwracania losów spotkań w dramatycznych okolicznościach. Spójrzmy tylko na kilka ostatnich tygodni – gol na 2:2 z VfB Stuttgart w szóstej minucie doliczonego czasu gry; trafienie na 1:1 z Borussią Dortmund w siódmej minucie doliczonego czasu; piorunujące końcówki obu starć z West Hamem United. Już nawet nie wspominamy o zupełnie szalonych, marcowych meczach z Karabachem Agdam.
Bayerowi wystarczy moment nieuwagi u przeciwnika, by wydrzeć mu z gardła zwycięstwo, albo przynajmniej remis. Z drugiej jednak strony, Roma dowiodła w ostatnich latach, że potrafi sobie radzić na arenie międzynarodowej. Był triumf w Lidze Konferencji, był finał Ligi Europy, teraz na dokładkę kolejny półfinał. Jeśli zatem ktoś miałby wyhamować wreszcie ekipę z Leverkusen, to „Giallorossi” wyglądali na całkiem mocnych kandydatów, zwłaszcza na Stadio Olimpico.
Ostatecznie rok temu Roma wyrzuciła Bayer za burtę LE, zresztą właśnie na etapie półfinału.
I faktycznie, początek dzisiejszego spotkania zdawał się zwiastować naprawdę niezły występ rzymian. Ale… tylko początek. Bayer po kilkunastu minutach przejął bowiem niemal stuprocentową kontrolę nad spotkaniem i wrzucił graczy Romy na taką karuzelę, że część z nich ewidentnie straciła kontakt z rzeczywistością. Przede wszystkim Rick Karsdorp, który w 28. minucie zanotował – mówiąc złośliwie – asystę drugiego stopnia przy trafieniu Floriana Wirtza. Nie mamy zielonego pojęcia, jakie myśli kotłowały się w głowie Holendra, ale walnął on chyba jeszcze większego babola niż Leo Borges w dogrywce spotkania Pogoni Szczecin z Wisłą Kraków.
Spójrzcie sami, kuriozalne zachowanie:
Leverkusen się nie zatrzymuje 🤯 Bayer już prowadzi z Romą po golu Wirtza 🔝 Wunderkind znów to zrobił pic.twitter.com/wQoMcF8frp
— Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl) May 2, 2024
Inna sprawa, że kłopotów Romy nie można sprowadzać tylko do tej jednej wtopy. Jako się bowiem rzekło, piłkarze z Leverkusen bez litości kręcili rzymianami i co chwilę kreowali sobie naprawdę dogodne sytuacje do zdobycia gola. Dlaczego zatem po pierwszej połowie Bayer prowadził tylko jednym golem? Cóż, o to już trzeba zapytać Jeremiego Frimponga, który powinien do szatni schodzić z hat-trickiem na koncie, a tymczasem nie trafił do siatki ani razu.
Nieuchwytny Bayer
W drugiej połowie przyjezdni trochę zwolnili – wciąż to oni byli zespołem kreującym sobie groźniejsze sytuacje, zwłaszcza po dynamicznych przejściach z obrony do ataku, ale w paru momentach do głosu doszła także Roma. I niewiele brakowało, a rzymianie zanotowaliby wyrównujące trafienie do stałym fragmencie gry, lecz Bryan Cristante nieczysto trafił piłkę głową i futbolówka ostatecznie minęła słupek bramki strzeżonej przez Mateja Kovara. Generalnie Czech nie miał dzisiaj zbyt wiele do roboty – „Giallorossi” oddawali niewiele strzałów, a jeśli chodzi o uderzenia w światło bramki, to nie było ich prawie wcale.
Romelu Lukaku został nakryty czapką. Paulo Dybala nie błyszczał.
Jak gdyby tego było mało, Roma pozwoliła Bayerowi po przerwie na nabranie drugiego oddechu. Choć przyjezdni prowadzili, to w końcowej fazie spotkania to oni zdawali się bardziej naciskać na zdobycie kolejnych bramek, niż rzymianie na zanotowanie wyrównującego trafienia. No i podopieczni Xabiego Alonso dopięli swego – w 73. minucie pięknym uderzeniem z dalszej odległości popisał się Robert Andrich, a bramkarz Mile Svilar nawet nie drgnął. Tor lotu piłki kompletnie go zszokował.
Andrich posłał taki „spadający liść”, że Cristiano Ronaldo by się nie powstydził 🔝💣 A po golu na Olimpico zawrzało między piłkarzami🔥 pic.twitter.com/Xprqw7oBel
— Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl) May 2, 2024
Jak na ironię, tym razem Bayer trochę się jednak zdrzemnął w doliczonym czasie gry, pozwalając rzymianom na zrobienie naprawdę potężnego zamieszania w polu karnym. Ale napastnicy Romy – przede wszystkim wprowadzony z ławki Tammy Abraham – nie mieli odpowiednio nastawionych celowników. „Wyróżniamy” tutaj Anglika z premedytacją, ponieważ w jednej z ostatnich akcji meczu nie pozostawało mu nic innego, jak skierować piłkę głową do pustej bramki, a jednak były piłkarz Chelsea zdołał przenieść futbolówkę nad poprzeczką. Wydatnie ograniczając w ten sposób szanse swojego zespołu na kolejny występ w finale europejskich rozgrywek. Rezultat 0:2 przed własną publicznością, delikatnie rzecz ujmując, nie może napawać rzymian optymizmem przed rewanżem.
Tymczasem Bayer bawi się w najlepsze. 47 meczów w sezonie 2023/24, 39 zwycięstw, 0 porażek.
***
Jeśli zaś chodzi o drugą półfinałową rywalizację, więcej powodów do zadowolenia mają zawodnicy Atalanty Bergamo, którzy zremisowali na wyjeździe z Olympique Marsylia 1:1. Spotkanie zaczęło się zresztą dla Włochów w sposób wymarzony, bo szybko wyszli oni na prowadzenie, ale gospodarze równie prędko odpowiedzieli trafieniem wyrównującym i na tym fajerwerki się skończyły, bo aż do końcowego gwizdka arbitra nie padła już na Stade Velodrome ani jedna bramka. Mają czego żałować Francuzi, ponieważ rozegrali całkiem niezłe zawody, ale nie udało im się tego przekuć choćby na jednobramkową zaliczkę.
Rewanże odbędą się za tydzień (9 maja).
AS ROMA 0:2 BAYER LEVERKUSEN
F. Wirtz 28′, R. Andrich 73′
OLYMPIQUE MARSYLIA 1:1 ATALANTA BC
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- CO ZA HISTORIA! Wisła z Pucharem Polski, Wisła w Europie!
- Historię piszą zwycięzcy. Odwaga Wisły lepsza od zimnej krwi Pogoni
- Jens Gustafsson: Pogoń gra tak, jak pragną nasi kibice [WYWIAD]
- Adrian Newey. O geniuszu, który widzi powietrze [SYLWETKA]
fot. NewsPix.pl