86 milionów złotych dofinansowania dla klubów piłkarskich ogłosił nowy minister sportu i turystyki – Sławomir Nitras. Burzę wywołał podział publicznych środków, w znaczącej części przeznaczony na szkolenie w akademiach Ekstraklasy i I ligi, ale jeszcze większe kontrowersje budzi ostatnie spotkanie przedstawicieli klubów w ministerstwie…
Rok 2023. Program certyfikacji szkółek PZPN wspierany jest przez ministerstwo sportu kwotą 53 mln złotych. To rekordowa kwota dofinansowania, które w latach 2020-2022 łącznie wyniosło 130 mln złotych.
Rok 2024. Zmienia się władza. Nowy minister postanawia środki podzielić w autorski sposób. Ogłasza więc trzy programy:
- Program wsparcia Akademii Piłkarskich działających przy klubach Ekstraklasy i I ligi mężczyzn (40 mln zł)
- Program wsparcia Akademii Piłkarskich działających przy klubach Ekstraligi i I ligi kobiet (6 mln zł)
- Program Certyfikacji Szkółek Piłkarskich (40 mln zł)
W środowisku panuje poruszenie: czy tak potężne środki wsparcia dla klubów, które ze szkoleniem mają tyle wspólnego, co zapisane w podręcznikach licencyjnych minima, jest fair? Bo w Polsce kluby pokroju Lecha Poznań, Pogoni Szczecin czy Legii Warszawa szkolą, ale kiedy przyjrzymy się takim tworom jak akademie w Łęcznej, Pruszkowie, Chorzowie albo innych Niepołomicach, zaczynamy zastanawiać się, czy określenie „akademia” jest aby na pewno adekwatne.
Kluby, które akurat w tym sezonie są na najwyższym poziomie w piłce seniorskiej, dostaną bez większej kontroli zastrzyk gotówki. W zestawieniu ze wspieranym przez ministerstwo od lat programem certyfikacji (łącznie wydano już na niego 183 mln złotych), wątpliwość budzi szansa oceny wnioskujących: czy te akademie pracują w oparciu o jakiś program szkolenia? Od kiedy w ogóle szkolą? W jakich warunkach? Kryteria w certyfikacji są uszczegółowione i od startu programu korygowane. Tu na tę chwilę wiemy, że akademie przypisane są do podmiotów, których seniorskie drużyny biją się o punkty na najwyższych poziomach rozgrywek. I nie wiemy wiele więcej.
Pokrzywdzone zostało więc wiele ośrodków, które szkolą po prostu dobrze. Trudno bowiem porównać wielu pierwszoligowców do tego, co dzieje się w FASE Szczecin, GES Poznań, AP Reissa czy Escoli Varsovia. Wiele szkółek, nie funkcjonujących w seniorce, pracuje od lat i pochwalić może się systemem szkolenia na znacznie wyższym poziomie niż wielu dzisiejszych beneficjentów. Nie mogą jednak nawet przystąpić do programu, a duże pieniądze zostaną rozdysponowane między 36 podmiotów, co średnio da ponad milion złotych każdemu z nich. Porównując to do ogwiazdkowanych w certyfikacji 364 szkółek, drugie 40 milionów to dla tych pierwszych… dofinansowanie wręcz symboliczne.
Ale zabawa zaczyna się dopiero w momencie, gdy wczytamy się w program: – Program adresowany jest do organizacji pozarządowych (klubów sportowych, stowarzyszeń, fundacji), a także sportowych spółek mających status organizacji pożytku publicznego, prowadzących szkolenie dzieci i młodzieży w klubach (lub akademie klubowe klubów), które w sezonie 2023/24 występują w rozgrywkach piłkarskich o mistrzostwo Ekstraklasy lub rozgrywkach piłkarskich o mistrzostwo I ligi mężczyzn – czytamy na stronie ministerstwa, w rubryce „wnioskodawcy uprawnieni do uzyskania dofinansowania”.
Tu zaczynają się schody. Okazuje się bowiem, że niewiele klubów jest w stanie spełnić ten, mogłoby się wydawać, podstawowy warunek, bo są spółkami akcyjnymi i nie mają statusu OPP (Organizacji Pożytku Publicznego).
Po niecałym miesiącu od ogłoszenia programu, do którego termin zgłoszeń ustalono na 15 kwietnia, odbyło się więc spotkanie z przedstawicielami zainteresowanych. Dyrektor Departamentu Sportu dla Wszystkich Dariusz Buza nie przebierał w słowach: „To załóżcie fundacje„.
A co z trenerami, z zawodnikami? Wszystkich „przenieść” należy do nowych tworów? By móc wykazać szkolenie, trzeba to będzie zrobić: trenerom zróbcie po dwie umowy, drugą na nowopowstałą fundację.
Skoro spółki nie mogą pobierać dotacji rządowych, ministerstwo daje rozwiązanie. I obiecuje, że nawet nie będzie przymykać oka: daje pełne przyzwolenie na to, żeby stworzyć fikcję. Buza zakomunikował wprost: „Macie stworzyć wehikuł, żeby to rozliczyć„.
Trzy dni temu w Biuletynie Informacji Publicznej pojawiła się informacja, że wnioski składać można jednak do 15 maja. Kluby dostały czas, by stworzyć nowe formy prawne. Fundacji nie zakłada się z dnia na dzień, stąd miesiąc czasu na „uzupełnienie formalności”.
W kuluarach wszystko odbywa się na tyle sprawnie, że z wymagań programu wykreślono też niewygodne punkty. Wyjściowo zgłoszone akademie musiały wykazać, że przez co najmniej dwa sezony wstecz prowadziły zespoły młodzieżowe:
Wymóg zlikwidowano, bo przecież nowe fundacje wykazać tego nie będą w stanie. Co ciekawe, ta informacja została przemilczana na głównej stronie ministerstwa, nie znajdujemy jej w aktualnościach. Ale wystarczy przeklikać poniższą ścieżkę: Ministerstwo Sportu i Turystyki -> Co robimy -> Sport -> Sport Powszechny -> Dofinansowanie zadań w ramach dotacji budżetowej -> „Zmiany zapisów programów – Wsparcia Akademii Piłkarskich Działających przy Klubach Ekstraklasy i I Ligi oraz Wsparcia Akademii Piłkarskich Działających przy Klubach Ekstraligi i I Ligi Kobiet” i tam widzimy krótką wzmiankę:
Nie po raz pierwszy środki publiczne stały się zabawką w rękach polityków. Czego spodziewać możemy się teraz? W najbliższych dniach w całym kraju powstanie zapewne kilkanaście nowych fundacji. Jak długo będą istniały? Pewnie tak długo, jak istniały będą proponowane programy. Kiedy się skończą lub zmieni się władza – fundacje będzie trzeba zamykać?
Samo tworzenie organizacji pożytku publicznego, które na start działalności otrzymają po ponad milion złotych, wygląda podejrzanie. Dodatkowym smaczkiem jest fakt, że kluby z nowymi formami prawnymi nie będą w stanie rozliczyć żadnych kosztów z pierwszego półrocza 2024 – nie będą ich w stanie wykazać.
A co z tymi, którzy z I ligi spadną? Tego też niewiadomo, a przecież jakieś trzy kluby z zaplecza Ekstraklasy zlecą. Według obecnych zapisów te, które z kolei awansują, o dofinansowanie ubiegać się nie będą mogły, bo termin składania wniosków mija w maju. No, chyba że ministerstwo znów zmieni swoje zapisy, by nikomu nie komplikować życia.
Stworzono przepisy, by obejść przepisy. – Dla mnie to było zachęcanie nas do przekrętu – mówi nam jedna z osób obecnych na spotkaniu. – Jawnie namawiają nas do przestępstwa – dodaje kolejna, wysoko postawiona w strukturze jednej z ekstraklasowych akademii. – Państwo nakłania nas do stworzenia fikcyjnego podmiotu, to jakieś kuriozum. Mówiąc kolokwialnie: piłkarskie jaja.
Nasi rozmówcy są zbulwersowani, oczywiście wszyscy prosili o anonimowość, bo na stole leży duża kasa, a nikt nie chce zrobić swojemu klubowi pod górkę. Nawet, jeśli idea jest dobra, to wszyscy jednogłośnie mówią, że słowa, które padły na spotkaniu z Dariuszem Buzą, nigdy paść nie powinny.
PRZEMYSŁAW MAMCZAK
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- PIERWSZA ZŁOTA ERA MANCHESTERU CITY
- WSZYSTKIE REKORDY BAYERU LEVERKUSEN
- „PO MISTRZOSTWIE POLSKI BĘDĘ LEGENDĄ JAGIELLONII”
Fot. Newspix