Reklama

Borussia nie dotarła na pierwsze pół godziny. Atletico bezlitośnie to wykorzystało

Piotr Rzepecki

Autor:Piotr Rzepecki

10 kwietnia 2024, 23:09 • 3 min czytania 5 komentarzy

Piłka nożna to gra momentów. Wygrywasz wtedy, kiedy wykorzystujesz swoje, a rywalowi nie pozwalasz się rozpędzić. Niech sobie tam robi, co chce, byleby nie robił ci krzywdy – tak w skrócie musiał wyglądać nakreślony  przez Diego Simeone plan na to spotkanie. Jego zespół wygrywa 2:1, choć bez dwóch zdań bramka kontaktowa w perspektywie rewanżu musi boleć, bo kwestia awansu do półfinału Ligi Mistrzów to sprawa cały czas otwarta.

Borussia nie dotarła na pierwsze pół godziny. Atletico bezlitośnie to wykorzystało

Ciężko opisać, jak i dlaczego tak słabo grała defensywa gości. Głównie chodzi o dyspozycję stoperów i drugiej linii w fazach obronnych w pierwszej połowie – oglądaliśmy pokaz niecelnych, zbyt słabych podań, generalnie zachowań, które mamy okazje oglądać co weekend w Ekstraklasie. Ale w Lidze Mistrzów – no nie. Po prostu: nie przystoi!

Oba gole dla Atleti to pokłosie absurdalnych podań piłkarzy BVB. Bramka pierwsza: Gregor Kobel wrzuca na konia Iana Maatsena, a Holender przy próbie odegrania popełnia błąd, czując oddech rywala na plecach. Doskok, decyzja piłkarzy Atleti i bramka na 1:0 autorstwa Rodrigo de Paula.

Gdyby ktoś pytał, czy warto umiejętnie stosować wysoki pressing, to wystarczy odpalić tę bramkę.

Reklama

Elektryczni piłkarze Borussii. Wyrachowane Atletico

Drugi gol to połączenie błędów w komunikacji i niewytłumaczalnego przerażenia. Zarówno Nico Schlotterbeck, jak i Mats Hummels nie wiedzieli, czy mają odebrać lecącą w ich kierunku piłkę, czy nie. Wyręczył ich Alvaro Morata. Podał wyżej do Antoine’a Griezmanna, Francuz znalazł w polu karnym Samuela Lino i 24-latek wpakował gola na 2:0.

Właściwie pierwsze piętnaście minut zawodnicy BVB byli tak elektryczni, że mogliby spokojnie ogarnąć kwestię zasilania na Metropolitano.

Dopiero pod koniec pierwszej odsłony piłkarze BVB się przebudzili. Pewnie miało to związek z tym, że gospodarze przestali naciskać. Oddali ekipie z Niemiec piłkę, kontrolowali boiskowe wydarzenia.

Reklama

Choć kilkukrotnie było groźnie, uderzał m.in. Karim Adeyemi czy Ian Maatsen, który próbował się zrehabilitować za błąd przy pierwszej bramce. Ostatecznie na przerwę piłkarze schodzili przy wyniku 2:0.

Pasjonująca walka do końca BVB

W drugiej połowie oglądaliśmy już inną Borussię. Był to zespół szybszy, pewniejszy siebie, potrafiący zaskoczyć rywala. Jakby podmienieni wybiegli podopieczni Edina Terzica. Z kolei gracze Atleti w swoim starym stylu rzadko zapuszczali się pod pole karne rywala, raczej skupili się na przerywaniu, na przeszkadzaniu, na wybijaniu z rytmu.

Końcówka była dla ekipy BVB prawdziwym thrillerem. Zdobyli gola, ale tylko na jednym trafieniu się skończyło. Kontakt dał Sebastien Haller, który wszedł na plac po godzinie gry. Później goście byli coraz bliżej i bliżej gola na wagę remisu. Właściwie centymetry dzieliły ich od bramki, bowiem dwukrotnie obili poprzeczkę. Raz kapitalnie zachował się Jamie Bynoe-Gittens i jeszcze lepiej Cesar Azpilicueta. Doświadczony obrońca Atletico główką skierował piłkę na poprzeczkę właśnie po strzale Anglika. W ostatniej akcji meczu szczęścia szukał jeszcze Julian Brandt, ale jego próba również zakończyła się obiciem aluminium.

Fatalne pół godziny, lepsza końcówka pierwszej połowy, przyzwoita druga część meczu i rewelacyjne ostatnie kilka minut. Cała Borussia w pigułce. Atletico z kolei grało swój futbol, gospodarze szybko strzelili dwie bramki, później w miarę kontrolowali mecz.

W Dortmundzie obejrzymy drugą część tego show i mimo porażki 1:2 to Borussia wydaje się być na lepszej pozycji. Dała więcej konkretów i z przebiegu meczu – powinna dziś zremisować. Rewanż za sześć dni, na Signal Iduna Park rozstrzygnie się kwestia promocji do najlepszej czwórki tej edycji LM.

Atletico Madryt – Borussia Dortmund 2:1 (2:0)

4′ de Paul, 32′ Lino – 81′ Haller

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Urodził się dzień po Kylianie Mbappe. W futbolu zakochał się od czasów polskiego trio w Borussi Dortmund. Sezon 2012/13 to najlepsze rozgrywki ever, przynajmniej od kiedy świadomie śledzi piłkarskie wydarzenia. Zabawy z kotem Maurycym, Ekstraklasa, powieści Stephena Kinga.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
4
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Liga Mistrzów

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
4
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Komentarze

5 komentarzy

Loading...