Niedziela z Ekstraklasą to przede wszystkim rozstrzygnięcia na szczycie tabeli. Legia gra z Jagiellonią, a Lech z Pogonią – w tych parach trzeba upatrywać meczu kolejki, ale jest jeszcze Widzew – Piast w ramach popołudniowej przystawki. Jak zawsze, będzie się działo. Oby tylko nasi ligowcy podkręcili dzisiaj tempo, bo większa połowa meczów już za nami, a wciąż brakuje wyróżniających się występów indywidualnych.
–
Pora kończyć na dziś.
Dzięki za uwagę!
Widzimy się jutro w Lubinie na meczu Zagłębie - Górnik.
Ważne że hit nie zawiódł. Piłkarsko to było naprawdę dobre widowisko i świetna reklama Ekstraklasy.
Jagiellonia utrzymuje pozycję lidera, ale ma już tylko dwa punkty przewagi nad Śląskiem i cztery nad Lechem. Piłka ciągle jest w grze, a walka o mistrza rozegra się chyba między tymi trzema wymienionymi drużynami.
1:1 na pewno nie cieszy żadnej z drużyn, choć jest gorszym rezultatem dla Legii, bo szanse na mistrzostwo pozostają już tylko matematyczne. Strata siedmiu punktów na tym etapie sezonu praktycznie przekreśla jej szanse na odzyskanie tytułu.
1:1
Podział punktów po golach dwóch byłych kolegów z linii ataku Jagiellonii, obecnie po dwóch stronach barykady, Marca Guala i Jesusa Imaza.
Ależ Legia siadła na Jadze w końcówce...
Doliczony czas gry. Cztery minuty dla obu drużyn na wyrwanie trzech punktów rzutem na taśmę.
Legia wycofała Guala, Pekharta i próbuje straszyć Alomerovicia Rosołkiem. Po bramce Imaza mecz znów nam się otworzył.
Gol dla Jagiellonii!!!!
Fantastyczna akcja Jagi rozpoczęta przez Diegueza jeszcze w strefie obronnej. Kluczowa asysta Marczuka i Imaz wbiegający w pole karne nie dał szans Hładunowi.
1:1!!!!!!
Imaz ucisza widownię.
Pojawił się też Caliskaner, który wzmocni atak zastępując obrońcę Sacka. Jagiellonia stawia wszystko na jedną kartę.
Bohater tego meczu, Marc Gual, schodzi z boiska nagrodzony brawami. W jego miejsce Maciej Rosołek. Oprócz tego Zyba za Celhakę.
Augustyniak przed doskonałą szansą po stałym fragmencie gry, ale przeniósł piłkę minimalnie nad bramką Alomerovicia.
Kwadrans do końca. Jagiellonia ma coraz mniej czasu na odrobienie strat.
Alomerovic znów powstrzymuje Guala, ale Legia przejmuje powoli inicjatywę. Jaga znów stanęła, tak jak w pierwszej połowie. Czyżby jednak zadyszka po środowej dogrywce w Pucharze Polski?
Podwójna zmiana w Legii. Kapustka i Jędrzejczyk za Pankova i Pekharta
I od razu odpowiedź Josue, ale Alomerović znowu broni groźny strzał Portugalczyka.
Trochę za mocno cofnęła się Legia. Jagiellonia jest coraz groźniejsza i coraz częściej pojawia się w polu karnym warszawskiego zespołu. Przed chwilą ładna akcja Pululu-Imaz, ale bez strzału.
Wreszcie też pokazał się Imaz, do tej pory prawie niewidoczny. Jego strzał złapał Hładun, ale i tak Hiszpan był na spalonym.
Znowu Gual blisko gola! Tym razem Skrzypczak zablokował uderzenie Hiszpana.
Mamy pierwszą zmianę. Naranjo za Hansena w drużynie Siemieńca.
Jagiellonia na musiku i mocno weszła w drugą część spotkania, ale wciąż nie mamy celnego strzału drużyny z Podlasia.
ZACZYNAMY DRUGĄ POŁOWĘ!
Obie drużyny na razie bez zmian.
Ciekawe jak odpowie Jagiellonia po zmianie stron. Liczymy na kolejne emocje. Pierwsza część tylko rozbudziła apetyty. Tymczasem warto wykorzystać przerwę, żeby poczytać o bohaterze pierwszej połowy.
KONIEC PIERWSZEJ POŁOWY. 1:0 DLA LEGII
Świetne widowisko przy Łazienkowskiej. Hity kolejki często pętają nogi zawodnikom, ale tu nic takiego nie ma miejsca. Obie drużyny rozpoczęły z dużym animuszem, ale w drugiej części pierwszej połowy to Legia jednak miała przewagę, którą dodatkowo udokumentowała golem Guala.
Legia teraz próbuje uspokoić grę i bardziej szanuje piłkę. Ale nie narzekajmy, do tej pory tempo było bardzo wysokie.
Gual też czuje się coraz pewniej. Groźne uderzenie jednak w rękach Alomerovicia.
Legia rozpędza się coraz bardziej. Groźna wrzutka Morishity, ale tym razem defensywa Jagiellonii na posterunku.
1:0 dla Legii!
Legia prowadzi przy Łazienkowskiej. Gual najpierw zmarnował doskonałą sytuację po strzale Josue, kilkadziesiąt sekund później ogrywa po profesorsku Skrzypczaka i daje prowadzenie warszawskiej drużynie.
GOOOOL!
Marc Gual na 1:0 dla Legii!!
Koronkowa akcja Legii, ale Josue nie trafia w bramkę. Póki co mamy mecz godny hitu kolejki!
Wymiana ciosów w Warszawie. Bilardowe zagranie w polu karnym Legii między Pululu i Wdowikiem, ale strzał tego ostatniego zablokowany.
Co się dzieje! Pekhart dwukrotnie próbował, ale raz uderzył w poprzeczkę, a za chwilę jeden z obrońców wybijał piłkę z linii bramkowej. Świetny początek meczu przy Łazienkowskiej.
Mamy przymusową pauzę z powodu mgły spowodowanej użyciem materiałów pirotechnicznych przez kibiców. Szymon Marciniak zarządził przerwę.
Teraz zakotłowało się pod bramką Jagiellonii. Pankov strzelił głową z dwóch metrów nad bramką, ale i tak sędzia odgwizdał spalonego.
Groźny strzał Josue z rzutu wolnego. Legia się budzi.
Pierwsze pięć minut pod dyktando Jagiellonii. Legia na razie nie dojechała na mecz.
Ależ sie zagotowało pod bramką Legii. Kun wybija piłkę z linii bramkowej.
ZACZYNAMY!
Sen o Warszawie odśpiewany. Możemy zaczynać. Spotkanie poprowadzi Szymon Marciniak
Oto składy obu zespołów na ten mecz.
Legia:
Hładun – Pankov, Augustyniak, Kapuadi – Kun, Elitim, Celhaka, Josue, Morishita – Pekhart, Gual
Jagiellonia:
Alomerovic – Sacek, Skrzypczak, Dieguez, Wdowik – Marczuk, Romanczuk, Nene – Hansen, Imaz, Pululu
W Warszawie zmierzą się dwa zespoły, które walczą o najwyższe cele. Jegiellonia marzy o pierwszym tytule mistrza Polski i jest na najlepszej drodze, żeby to osiągnąć, prowadząc w tabeli po 26 kolejkach. Legia z kolei chce go odzyskać po dwóch chudych sezonach, ale na razie wiele wskazuje na to, że trzecia kampania z rzędu bez mistrzostwa może stać się faktem.
A my za chwilę przenosimy się już do Warszawy na kolejny mecz na szczycie. Legia zagra z liderem z Białegostoku.
Koniec meczu! Lech 1:0
Lech nie był w tym meczu zespołem lepszym, ale wygrał. Wystarczyła jedna bramka Ishaka, żeby na chwilę uciszyć krytyków. Bo Lech, o dziwo, dalej walczy o mistrzostwo Polski. W tej chwili traci tylko trzy punkty do pierwszej Jagiellonii, która zagra dzisiaj z Legią.
Pogoń próbuje dorwać się do skóry Lecha, potwierdzić dominację z większości meczu, ale wciąż nie potrafi strzelić gola. Dla kibiców Portowców to musi być gorzki moment, bo przecież goście oddali aż 20 strzałów.
Ale bramek jak nie było, tak nie ma. A jeszcze kilka minut do końca plus to, co doliczy sędzia.
Pogoń odpowiada! Ale nie bramką, tylko groźnym strzałem, który posłał Gamboa. Mrozek zalicza kolejną ważną interwencję w tym meczu.
GOL DLA LECHA!
Lech zaczął dociskać Pogoń i w końcu udało mu się wcisnąć bramkę. Kluczowy okazał się Pereira, który dał przytomną wrzutkę do Salamona, a ten zgrał piłkę Ishakowi niemal do pustaka.
Lech zasłużył na tego gola. Nie ma co do tego wątpliwości.
Ba Loua ze strzałem tuż obok bramki! Cojocaru patrzył na lecącą piłkę ze spokojem, odprowadził ją wzrokiem, ale tam naprawdę niewiele brakowało.
Co teraz zmarnował Ulvestad! Matko Boska. Lech stracił piłkę we własnym polu karnym, piłkarze Pogoni skutecznie zabrali ją w wyniku pressingu, ale Norweg skiksował, zamiast strzelić gola.
Lech ratuje się przed stratą bramki! Trzeba było wręcz wybijać piłkę z linii bramkowej, bo najpierw strzał obronił Mrozek, ale piłka i tak leciała do siatki. Salamon musiał interweniować, choć chwilę wcześniej sam sprokurował tę sytuację.
Okazja za okazję. Najpierw Lech przetestował koncentrację Cojocaru, a potem Pogoń postraszyła strzałem obok bramki.
Zaczęło się ciekawie.
Początek drugiej połowy! Oby była tak dobra jak ostatnie 15 minut pierwszej.
Koniec pierwszej połowy.
Pierwsze pół godziny było niezbyt ciekawe, ale już ostatni kwadrans wszystko nadrobił. Obie ekipy mogły już spokojnie strzelić swoje bramki. Tendencja jest pozytywna.
Czerwona kartka dla Pogoni! Dostał ją... były piłkarz, trener asystent, Robert Kolendowicz. Dostał ją za przytrzymanie piłki, która nie pozwoliła Lechowi przeprowadzić szybszego kontrataku.
Kolendowicz został wysłany na trybuny, ale że to kilka metrów za ławką, nie będzie to chyba tak drastyczne w skutkach.
MROZEK RATUJE LECHA! Najpierw obronił trudny strzał Grosickiego, a chwilę później musiał zebrać się i zatrzymać dobitkę Biczachczajana.
Świetną akcję na skrzydle zrobił Ba Loua! Może się dzisiaj podobać skrzydłowy Lecha, obrońcy Pogoni mają z nim problemy, ale brakuje jeszcze trochę szlifu, żeby to skończyło się trudnym strzałem dla Cojocaru.
Generalnie na skrzydłach robi się coraz więcej miejsca. Mecz nam się rozpędził pod koniec pierwszej połowy.
Pogoń miała równie świetną okazję! Kurzawa znalazł Wahlqvista, który dobrze przyjął piłkę w polu karnym i co prawda z ostrego kąta, ale mógł zdecydowanie lepiej uderzyć piłkę. A on nawet nie skierował jej w światło bramki.
Rozjechała się defensywa Lecha.
Świetna okazja Lecha! Wszystko dzięki indywidualnej akcji Velde, który wszedł w defensywę Pogoni jak w masło, wyłożył piłkę w polu karnym Czerwińskiemu, ale ten uderzył za lekko. Coś chyba ruszyło, ta akcja wyglądała naprawdę dobrze. Obyśmy widzieli takich więcej, bo przez ostatnie kilkanaście minut trochę wiało nudą.
Po pierwszym kwadransie minimalnie lepiej prezentuje się Pogoń. Lech popełnia naprawdę proste błędy na własnej połowie, jakby przestraszony pressingiem swojego rywala.
A to przecież Lech jest gospodarzem meczu, nie Pogoń. Dziwnie to wygląda.
Na razie to spokojny mecz. Żadna z drużyn nie decyduje się na odsłonięcie w ataku, więcej w tym badania albo raczej wzajemnego zwalczania.
Z pięciominutowym opóźnieniem, ale mamy to. Mecz się zaczął!
Gęsta mgła na stadionie z racji pirotechniki używanej przez kibiców, lekkie opóźnienie, ale mecz zaraz powinien się rozpocząć.
Składy obu drużyn:
Lech: Mrozek - Czerwiński, Salamon, Blažič, Douglas - Ba Loua, Murawski, Karlström, Velde - Sousa, Ishak
Pogoń: Cojocaru - Wahlqvist, Borges, Malec, Koutris - Bichakhchyan, Kurzawa, Ulvestad, Gorgon, Grosicki - Koulouris.
Teraz czas na mecz Lecha z Pogonią. Kluczowy, jeśli chodzi o układ podium. Różnice są tak małe, że nawet remis może wiele znaczyć, ale sądzimy, że jedni i drudzy będą chcieli po prostu wygrać, wciąż mając w głowie nadzieję na mistrzostwo. Nie ma co kalkulować.
1:0 dla Widzewa
KONIEC! Widzew z czwartym domowym zwycięstwem z rzędu. Czy zasłużonym? Cóż, z przebiegu meczu to był remis, nic więcej. Żadna z drużyn nie zasłużyła na trzy punkty. Ba, rzut karny był naciągany, a bez niego gospodarze mieliby problem.
Wycieczka Widzewa pod bramkę Piasta! Da Silva z ładnym uderzeniem z dystansu, ale minimalnie niecelnym.
Gdybyśmy mieli takie tempo meczu zdecydowanie wcześniej...
Szkoda, bo emocje są dopiero w ostatnich 10 minutach.
Piast oblega bramkę Widzewa! Jeszcze kilka minut do końca, Widzew już broni się jak zmęczony bokser tylko w narożniku.
Piast miał dobrą okazję z rzutu wolnego, ale Piasecki ją spartolił. Goście próbują wyrwać remis, ale robią to dość nieudolnie.
1:0 dla Widzewa!
W 75. minucie Widzew wychodzi na prowadzenie! Pawłowski wykorzystał rzut karny, choć Plach był blisko obrony tej jedenastki.
A jednak mamy rzut karny! Po analizie VAR okazało się, że Ariel Mosór faulował Sancheza, który próbował dobić piłkę do bramki. Nie jest to oczywista sytuacja, sędziowie musieli się długo namyśleć, ale mamy jedenastkę dla Widzewa.
I właśnie w 70. minucie Widzew miał świetną okazję, pierwszą taką w tym meczu! Sanchez strzelał głową, ale świetnie na linii zachował się Plach.
Może to będzie przełomowa akcja i zrobi się ciekawiej?
Najjaśniejszym punktem Piasta jest niewątpliwie Pyrka. Ma fajne rajdy, robi różnicę, Widzew na lewej stronie nie może spać spokojnie, ale poza wartością wizualną nie ma z tego nic, co mogłoby zmienić wynik.
Wybiła 70. minuta, a wciąż mamy 0:0 z serii tych do zapomnienia.
Mocniej przycisnął Piast, ale Gikiewicz raz za razem może spokojnie łapać piłkę w zęby. Nie miał jeszcze sytuacji, kiedy musiał się bardziej wysilić.
Paździerzu ciąg dalszy. Zarówno jedni, jak i drudzy mają problem z abecadłem piłki nożnej.
Dramat, dramat, po prostu dramat. Jeśli wybraliście opalanie się na słońcu, a nie oglądanie tego meczu, wybraliście bardzo dobrze.
Zaczynamy drugą połowę. Oby ten paździerz nam się trochę rozruszał...
Koniec pierwszej połowy. Za nami nudne 0:0.
Strzał rozpaczy Kastratiego z dystansu. Daleko obok bramki, zupełnie nieprzygotowany. To taki obraz ofensywy Widzewa dzisiaj - bez ładu i składu. Sporo do poprawy na drugą połowę, bo pierwsza kończy się za kilka minut.
Piłkarzom chyba za gorąco, bo tempo gry naprawdę nie powala...
Ostatnie kilkanaście minut to fragment meczu, w którym trudno skomentować działania jednej czy drugiej drużyny. Nie za wiele się dzieje, brakuje konkretów. Do tej pory jedyną okazją na bramkę był strzał Ameyawa z 2. minuty.
Koniec przerwy. Gikiewicz dał radę wrócić do gry.
Bardzo groźne zderzenie Piaseckiego z Gikiewiczem. Obaj zawodnicy wpadli na siebie, kiedy bramkarz Widzewa piąstkował piłkę.
Więcej bólu po tym starciu odczuwa raczej Gikiewicz.
Klimek z próbą uderzenia z dystansu (skądś to znamy), ale zablokowany. Piłkarze Piasta wiedzą, co oznacza zostawienie mu miejsca na prawej nodze przed polem karnym...
Ależ okazję zmarnował Ameyaw! Już w drugiej minucie Piast mógł prowadzić, ale skrzydłowy, zamiast zrobić szuflę do bramki, postanowił zagrać w rugby i nawet w nią nie trafił.
Pierwszy gwizdek sędziego, zaczynamy!
I skład Piasta:
Plach - Huk, Mosór, Czerwiński, Mokwa - Dziczek, Hateley - Pyrka, Szczepański, Ameyaw - Piasecki.
Skład Widzewa na spotkanie z Piastem:
Gikiewicz, Żyro, Szota, Alvarez, Ciganiks, Pawłowski, Hanousek, Klimek, Kastrati, Nunes, Rondić