Czekał, czekał i wreszcie się doczekał. Karol Borys zagrał pierwszy raz w barwach nowego klubu. Były pomocnik Śląska Wrocław dostał kilkanaście minut w ligowym meczu przeciwko St. Truiden. Westerlo przegrało 0:2.
Dwa miesiące Karol Borys pozostawał bez nawet minuty w belgijskim klubie. 17-latek, który rzutem na taśmę zmienił klub tej zimy, w końcu mógł się pokazać. Wybiegł na boisko w 72. minucie przeciwko St. Truiden w ramach 31. kolejki belgijskiej ekstraklasy.
Borys aż sześć razy nie łapał się do meczowego składu po transferze do Belgii. Trzy tygodnie temu z kolei znalazł się na ławce w starciu z KV Mechelen (1:3). Poza tym oglądał spotkania swojego zespołu z trybun.
Przed klubem pomocnika jeszcze dziewięć kolejek w bieżących rozgrywkach. Obecna seria gier była pierwsza w drugiej fazie sezonu (liga belgijska dzieli się na kilka grup). Być może Borys otrzyma kolejne szanse, zresztą po to udał się do Belgii, żeby grać, bo w Śląsku nie mógł liczyć na minuty.
– Potencjał Borysa nie został w Ekstraklasie wykorzystany. Oby większa liczba polskich piłkarzy pozwalała sobie na taką odwagę i czarowanie z piłką przy nodze jak Karol Borys – mówił o swoim podopiecznym Marcin Włodarski, opiekun reprezentacji do lat 17, kilka tygodni temu w „Weszłopolskich”. Odsyłamy do całej rozmowy z trenerem Włodarskim.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Dzień zemsty Emmanuela Adebayora
- Kto umie czekać, wszystkiego się doczeka. Historia Davida Rayi
- Ennali: Kiedy doświadczyłem rasizmu, jeszcze na boisku zacząłem płakać
Fot. Newspix