Tomasz Frankowski w rozmowie z “TVP Sport” powiedział, że nie spodziewa się zbyt wielu roszad w defensywie na mecz z Walią.
Kadra Michała Probierza w półfinale baraży z Estonią po raz pierwszy od listopada 2021 roku zdobyła więcej niż dwie bramki w meczu. Cieszy pięć strzelonych goli, ale zarazem niepokoi jeden stracony, w jedynej groźnej sytuacji Estończyków w całym spotkaniu.
Czy zdaniem Tomasza Frankowskiego stracona bramka wynikała z dekoncentracji?
– Nie ma się czemu dziwić, bo był to pierwszy groźny strzał oddany na bramkę Wojtka, z którego padła od razu bramka. To był taki nieprzyjemny szczur, jak mówi się w piłkarskim żargonie. Wojtek zazwyczaj mógłby to obronić ręką, czy nogą. Nie jestem pewien, czy nasz golkiper był do końca skoncentrowany. Ale i Bednarek zareagował tak, jakby był już po meczu i myślał, że Estończyk wpadł w pole karne i był zdziwiony, że piłka przy jego nodze się znalazła. Ta bramka obciąża konto Jana Bednarka – tłumaczy były reprezentant Polski.
Gracz Southampton miał w tym meczu jedno zadanie – niczego nie zepsuć. Nie udało mu się. Czy we wtorkowym starciu z Walią możemy spodziewać się na środku obrony Pawła Bochniewicza, Sebastiana Walukiewicza lub Bartosza Salamona?
– A co miałaby nam dać rezygnacja z Jana Bednarka? Tu trzeba wyciągnąć wnioski. Nie przeczę, że Bednarek będzie liderem defensywy w meczu z Walią, bo ma doświadczenie piłkarskie, choć często się zawiesza. Myślę, że Michał Probierz nie zrobi w defensywie zbyt wielu roszad – sądzi Frankowski.
Były napastnik m.in. Wisły Kraków czy Jagiellonii Białystok uważa, że w spotkaniu z Walią nie będziemy świadkami wielu bramek.
– Mimo że w meczach półfinałowych my, jak i Walijczycy, zaproponowaliśmy strzeleckie kanonady, to jednak spodziewałbym się w Cardiff mniej otwartego spotkania. Padnie jedna, może dwie bramki. W naszych nogach i rękach Szczęsnego, żeby piłki znalazły się w bramce przeciwników – mówi 49-latek.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- JAK (NIE) ZMIENIŁA SIĘ REPREZENTACJA WALII BEZ BALE’A?
- TRELA: WYGRANA TAK PEWNA, ŻE MOŻNA BYŁO SIĘ ODZWYCZAIĆ
- PIOTR ZIELIŃSKI GRA MNIEJ W NAPOLI, ALE ZA TO BŁYSZCZY W KADRZE
Fot. FotoPyk